Kredyt hipoteczny jest produktem bankowym wybieranym często przez pary – w tym młode małżeństwa decydujące się na zakup własnego mieszkania. Nie inaczej było w przypadku kredytów frankowych, których banki udzielały najwięcej w latach 2004-2009. Umowy o kredyt waloryzowany do CHF charakteryzowały się okresem kredytowania wynoszącym nierzadko 20, 25 i więcej lat. W wielu przypadkach okazywało się, że zobowiązanie było w istocie trwalsze niż samo małżeństwo kredytobiorców. Dziś tysiące byłych już współmałżonków walczy w sądach o unieważnienie swojego kredytu frankowego. Czy rozwód jest przeszkodą do wygrania z bankiem w sądzie? Jak podejść do tematu unieważnienia kredytu frankowego po rozwodzie?
Rozwód a kredyt we frankach – jak podejść do problemu?
Kredyty frankowe były niezwykle popularne w pierwszej dekadzie XXI wieku. Kurs franka był niski, a banki chętnie proponowały zobowiązanie waloryzowane do helweckiej waluty, twierdząc, że jest ono bezpieczne i bardzo stabilne. W wielu sytuacjach kredytobiorcy decydowali się na umowę frankową nie dlatego, że ulegli namowom doradcy bankowego, ale ponieważ nie mieli wystarczającej zdolności kredytowej, by zaciągnąć zobowiązanie w złotówkach.
Z dzisiejszej perspektywy wydaje się absurdalne, że bank chętniej udzielał kredytu w walucie, w której kredytobiorca nie zarabiał, niż w złotówce – ale tak wyglądały ówczesne realia. Efektem tego tysiące młodych małżeństw zawarło zobowiązanie na wiele lat, które bardzo szybko ich przerosło.
Gdy kurs franka zaczął piąć się w górę, rosnąć zaczęły również raty kredytu i saldo zadłużenia. Aby zachować płynność finansową, wielu kredytobiorców musiało brać nadgodziny w pracy, a nawet podejmować dodatkowe zatrudnienie. Na pielęgnowanie małżeństwa w wielu przypadkach zabrakło już czasu, a stres związany z finansową niepewnością prowadził do podziałów i rodzinnych nieporozumień. Nic więc dziwnego, że znaczny odsetek „frankowych małżeństw” zakończył się rozwodem – i to na długo przed spłaceniem kredytowego zobowiązania.
To straszne, ale nawet po kilkunastu latach od zawarcia umowy kredytobiorcom nadal pozostaje do spłaty więcej niż pierwotnie pożyczyli. Frankowicze tracą więc cierpliwość i – korzystając z możliwości prawnych – pozywają banki za kredyt we frankach.
Tylko jak podejść do tego tematu, gdy posiadacze zobowiązania są dawno po rozwodzie? W dużej mierze jest to zależne od indywidualnej sytuacji byłych już współmałżonków, w tym od tego, czy:
- oboje nadal są kredytobiorcami umowy
- są zgodni co do tego, by pozwać swój bank za kredyt we frankach
- są w na tyle dobrej komitywie, aby współpracować ze sobą w sądzie.
Unieważnienie kredytu frankowego po rozwodzie będzie najprostsze w sytuacji, gdy byli współmałżonkowie są zgodni co do pozwania banku i pozostają w na tyle dobrej relacji, aby współpraca w tym zakresie nie nastręczała im problemu.
Wówczas mogą złożyć wspólny pozew przeciwko bankowi i wskazać jako roszczenie zarówno uznanie umowy za nieważną, jak i zwrot spłaconych bankowi rat kredytowych.
Co dzieje się z kredytem frankowym po rozwodzie?
Rozwód sam w sobie nie rozwiązuje automatycznie problemu kredytu frankowego, a właściwie bycia stroną takiej umowy. Podział majątku podczas rozwodu dotyczy bowiem aktywów małżeństwa, a kredyt frankowy kwalifikuje się jako pasywa.
Małżeństwa na własną rękę dochodzą więc do porozumienia w sprawie takiego kredytu – a ustalenia często mają charakter nieformalny. W przypadku nieformalnych ustaleń dochodzi zwykle do sytuacji, w której jedna ze stron wyprowadza się z nieruchomości objętej hipoteką frankową, a druga w niej pozostaje. Przejmuje też na siebie pełnię zobowiązań wynikających z regulowania miesięcznych rat kredytowych.
Korzystniejsza jest sytuacja, w której byli współmałżonkowie uregulują prawnie kwestie związane z umową kredytową. Najczęściej spotykana jest sytuacja, w której prawa i obowiązki związane z nieruchomością są przekazywane jednemu z rozwodników – zostaje on jedynym właścicielem nieruchomości, ale też to na nim spoczywa obowiązek spłacania rat wobec banku.
Zobacz: Kiedy można pozwać bank za kredyt we frankach?
Formalne uregulowanie kwestii własności i obowiązków kredytowych nie zawsze jest możliwe – na cesję zobowiązań kredytowych muszą wyrazić zgodę nie tylko kredytobiorcy, ale również bank. Ten może nie widzieć dla siebie interesu w tym, aby zobowiązanie było spłacane tylko przez jednego z kredytobiorców, zwłaszcza gdy posiadane przez niego zarobki nie kwalifikowałyby go do zaciągnięcia takiego zobowiązania.
Stąd w tak wielu przypadkach kwestie kredytu frankowego po rozwodzie uregulowane są w sposób nieformalny. Jeśli małżeństwo po rozwodzie jest w stanie ze sobą współpracować podczas postępowania sądowego przeciwko bankowi, znacznie ułatwi to całą procedurę.
Problem pojawia się w momencie, gdy tylko jedna ze stron jest zainteresowana pozwaniem banku, podczas gdy druga, nadal figurująca w umowie, nie chce współpracować lub wręcz robi wszystko, aby storpedować te plany.
Czy byli współmałżonkowie muszą występować wspólnie w pozwie frankowym?
Skoro więc wskazane jest, aby małżeństwo po rozwodzie współpracowało ze sobą w trakcie postępowania przeciwko bankowi, czy to oznacza, że muszą występować ze wspólnym roszczeniem? Absolutnie nie. Każdy kredytobiorca może wystąpić przeciwko bankowi z osobnym roszczeniem.
Konieczne będzie jednak ustalenie wysokości tych roszczeń. Jeśli po rozwodzie lub jeszcze w trakcie separacji jeden ze współmałżonków wyprowadził się z mieszkania i zaprzestał dokładania się do rat kredytowej, jego roszczenie będzie prawdopodobnie mniejsze.
Celem ustalenia wysokości roszczeń każdego z powodów dobrze jest przeanalizować zamówioną z banku historię kredytową i porównać ją z uiszczanymi wpłatami (a konkretnie z tym, z jakiego konta regulowane były raty). Warto więc dokładnie ustalić wysokość indywidualnych roszczeń jeszcze przed złożeniem pozwu.
Co zrobić, gdy tylko jednemu z byłych małżonków zależy na pozwaniu banku za kredyt we frankach?
Zdarza się, że nie wszyscy kredytobiorcy chcą pozwać bank za kredyt we frankach. Zwykle taka sytuacja ma miejsce, gdy byli współmałżonkowie, którzy w przeszłości wzięli wspólnie kredyt, od lat nie mają ze sobą kontaktu. Jedna ze stron spłaciła tę drugą i od tego momentu samodzielnie reguluje zobowiązanie.
Gdy jest zainteresowana zakwestionowaniem zobowiązania w sądzie, prawdopodobnie nie będzie chciała fatygować ekspartnera, który przecież może przebywać za granicą lub najzwyczajniej nie życzy sobie jakiegokolwiek kontaktu. Co w takiej sytuacji zrobić?
Jeden z kredytobiorców może zdecydować, że sam pozwie bank za kredyt we frankach. To jednak wymaga zachowania dużej ostrożności i wybrania odpowiedniej strategii w sądzie. Najbezpieczniej jest wskazać w pozwie jedynie roszczenie o zwrot dotychczas spłaconych rat kredytowych z pominięciem roszczenia o ustalenie nieważności umowy. To ważne, ponieważ niektóre sądy stoją na stanowisku, że w procesie frankowym o unieważnienie umowy konieczne jest tzw. współuczestnictwo konieczne.
Zobacz: Sądy BEZ PROBLEMU unieważniają kredyt we frankach
Krótko mówiąc, sąd może uznać, że aby kredytobiorcy mogli rościć o unieważnienie kredytu, muszą występować w tym postępowaniu w komplecie. Czy to oznacza, że w takim przypadku nie dojdzie do unieważnienia umowy o kredyt we frankach? Ależ nie. Sąd jak najbardziej może unieważnić umowę frankową, gdy pozew zostanie złożony tylko przez jednego z kredytobiorców. O unieważnieniu napisze jednak w uzasadnieniu do wyroku, a nie w samym orzeczeniu.
Postępowania frankowe, w których powodami są byli partnerzy, należą do najbardziej skomplikowanych. Tym istotniejsze jest więc wybranie odpowiedniego pełnomocnika, który dobierze odpowiednią strategię procesową, określi precyzyjnie wysokość należnych roszczeń, a także napisze poprawny pod względem formalnym pozew. Warto korzystać w tym celu z usług doświadczonych prawników i radców prawnych, którzy mają za sobą już dziesiątki, a nawet setki wygranych spraw przeciwko bankom.
Dodaj Opinie