Frankowicze i banki z niecierpliwością czekają na uchwałę Sądu Najwyższego w której udzielone zostaną odpowiedzi na pytania zadane przez Pierwszą Prezes SN, jednak w oczekiwaniu na to rozstrzygnięcie strony konfliktu frankowego nie mogą narzekać na nudę, gdyż zaledwie 4 dni przed planowanym terminem wydania uchwały w pełnym składzie Izby, Sąd Najwyższy wydał uchwałę w składzie 7 sędziów, również odnoszącą się do kredytów frankowych.
W uchwale z dnia 7 maja 2021 r. Sąd udzielił odpowiedzi na pytania Rzecznika Finansowego dotyczące wzajemnego rozliczania się stron w przypadku unieważnienia lub odfrankowienia umowy kredytu frankowego, tym samym rozstrzygając spór co do tego czy w przypadku takiej umowy stosować należy teorię salda, czy też teorię dwóch kondykcji.
Co ciekawe, podobne pytanie będzie również przedmiotem rozstrzygnięcia Sądu Najwyższego w uchwale, której wydanie zostało zaplanowane na dzień 11 maja br., można się więc spodziewać, że pełny skład Izby potwierdzi stanowisko zaprezentowane przez 7 sędziów.
O co zapytał Rzecznik?
We wniosku z dnia 19 października 2020 r., Rzecznik Finansowy wniósł o podjęcie uchwały w odpowiedzi na następujące pytania „czy w przypadku stwierdzenia przez sąd nieważności umowy kredytu denominowanego lub indeksowanego w walucie obcej lub uznania za niedozwolone postanowień umownych przewidujących indeksację kredytu do waluty obcej, gdzie po usunięciu z niej postanowień niedozwolonych umowa kredytu nie może być dalej wykonywana, stronom umowy przysługują roszczenia, o których mowa w przepisie art. 410 § 2 k.c. w zw. z art. 405 k.c.?” W przypadku udzielenia pozytywnej odpowiedzi na wskazane pytanie, Rzecznik domagał się dookreślenia „czy świadczenia nienależne stron powstają w wyniku odpadnięcia podstawy prawnej (conditio causa finita), czy też nieważności czynności prawnej zobowiązującej do świadczenia (conditio sine causa)?” Innymi więc słowy, na skutek pytań Rzecznika Sąd miał wskazać, czy w przypadku rozliczenia umowy kredytu frankowego, po jej unieważnieniu lub usunięciu z umowy niedozwolonych zapisów walutowych, stosować należy teorię dwóch kondykcji czy teorię salda.
Konieczność jednoznacznego wyjaśnienia wskazanej kwestii wynika z licznych rozbieżności w orzecznictwie sądowym w tym przedmiocie, dlatego to Sąd Najwyższy powinien rozstrzygnąć czy dokonując rozliczenia nieważnej umowy kredytowej, bądź umowy z której wyeliminowane zostały zapisy znacząco naruszające interesy kredytobiorcy, na podstawie przepisów o bezpodstawnym wzbogaceniu, zasadne jest stosowanie teorii dwóch kondykcji, czy też teorii salda.
Sposób rozliczenia jest ponadto szczególnie istotny w kontekście ewentualnego przedawnienia roszczeń, które także jest przedmiotem licznych dyskusji i które rodzi kolejne rozbieżności.
Teoria dwóch kondykcji, a teoria salda.
Zarówno unieważnienie umowy kredytu frankowego, jak i usunięcie z umowy zapisów stanowiących niedozwolone postanowienia umowne, powoduje, że bank i kredytobiorca muszą się wzajemnie rozliczyć, jednak do rozliczenia może dojść na dwa sposoby. Pierwszym z nich jest rozliczenie według teorii salda, która to teoria polega na tym, że roszczenia jednej i drugiej strony są automatycznie potrącane i do zwrotu wzajemnego świadczenia jest zobowiązana tylko ta strona, która świadczyła w wyższym stopniu.
Do zwrotu powstaje zatem tylko nadwyżka świadczenia przez tą stronę, która otrzymała wyższe świadczenie, niż świadczenie, które sama spełniła. Gdy więc kredytobiorca otrzymał kredyt na 300 000 złotych, lecz finalnie zwrócił do banku 350 000 złotych, to stosując teorię salda, bank byłby zobowiązany do zwrotu na rzecz kredytobiorcy jedynie kwoty 50 000 złotych.
Zgodnie natomiast z teorią dwóch kondykcji, roszczenie każdej ze stron traktuje się jako roszczenie odrębne, a więc każda ze stron może dochodzić swojego świadczenia niezależnie od roszczeń drugiej strony, a do potrącenia takich roszczeń może dojść tylko w przypadku podniesienia zarzutu potrącenia. Możliwe jest również dochodzenie takich roszczeń w drodze powództwa wzajemnego.
W doktrynie i judykaturze od dłuższego czasu podkreśla się, że prawidłowe jest stosowanie teorii dwóch kondykcji (która to teoria jest korzystniejsza dla kredytobiorców), jednak powyższe nie przeszkadzało niektórym sądom dokonywać rozliczenia w oparciu o teorię salda, dlatego też wątpliwości w tym zakresie musiał rozwiać Sąd Najwyższy.
Stanowisko Sądu Najwyższego w odpowiedzi na pytania Rzecznika.
Jak zostało powyżej wskazane, Sąd Najwyższy wydał uchwałę w odpowiedzi na pytania Rzecznika w dniu 7 maja 2021 r., co jednak istotne, uchwale tej została nadana moc zasady prawnej, a więc stanowisko zaprezentowane przez Sąd Najwyższy jest dla sądów powszechnych wiążące i każdy sąd orzekający powinien je uwzględniać i stosować podczas wyrokowania.
W wydanej uchwale Sąd odniósł się do dwóch kwestii. Po pierwsze Sąd wskazał, że „Niedozwolone postanowienie umowne (art. 3851 § 1 k.c.) jest od początku, z mocy samego prawa, dotknięte bezskutecznością na korzyść konsumenta, który może udzielić następczo świadomej i wolnej zgody na to postanowienie i w ten sposób przywrócić mu skuteczność z mocą wsteczną.”
W drugiej części stwierdził natomiast, że „Jeżeli bez bezskutecznego postanowienia umowa kredytu nie może wiązać, konsumentowi i kredytodawcy przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych spełnionych w wykonaniu tej umowy (art. 410 § 1 w związku z art. 405 k.c.). Kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna.”
Po zapoznaniu się ze stanowiskiem Sądu z łatwością można zauważyć, że wydana uchwała nie odpowiada ściśle na pytania zadane przez Rzecznika, jednakże w ocenie Sądu właśnie taka odpowiedź rozwiązuje istotę całego problemu, z całą pewnością interesujące więc będzie pisemne uzasadnienie wskazanej uchwały.
Uchwała Sądu Najwyższego nie tylko potwierdza najnowszą linię orzeczniczą SN, lecz jest zgodna również z orzecznictwem europejskim, w którym wielokrotnie już podkreślano, że zawarte w umowie niedozwolone postanowienia uznać należy za nieistniejące. Powyższe powoduje zatem, że takie zapisy umowy nie wywołują wobec konsumenta żadnych skutków, więc uiszczone kwoty podlegają zwrotowi.
W zakresie samego rozliczenia się stron nieważnej umowy kredytowej Sąd podtrzymał natomiast pogląd zaprezentowany w uchwale wydanej niespełna trzy miesiące temu i ponownie podkreślił, że roszczenia banku i kredytobiorcy, w przypadku unieważnienia umowy kredytu frankowego, są roszczeniami odrębnymi, nie mogą więc być automatycznie potrącane, a dochodzenie świadczeń przez każdą ze stron następuje odrębnie, niezależnie od tego czy kredytobiorca spłacił już cały zaciągnięty kredyt, czy jeszcze nie. Tym samym więc Sąd Najwyższy uznał, że rozliczenie nieważnej umowy kredytowej powinno odbywać się z zastosowaniem teorii dwóch kondykcji.
Dla obydwóch stron sporu frankowego niezwykle istotne jest ponadto stwierdzenie Sądu Najwyższego, że „kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna”, zatem termin przedawnienia rozpoczyna swój bieg dopiero od momentu ogłoszenia wyroku w przedmiocie unieważnienia umowy. Uzasadniając wskazane stanowisko Sąd wskazał, że do momentu aż umowa stanie się definitywnie bezskuteczna, taka umowa pozostaje w zawieszeniu, zatem bank nie może w takim przypadku dochodzić roszczeń względem kredytobiorcy, więc i bieg przedawnienia w takiej sytuacji się nie rozpoczyna.
Natomiast w stosunku do roszczeń kredytobiorcy Sąd stwierdził, że bieg przedawnienia nie może się rozpocząć przed tym jak kredytobiorca dowiedział się, że jego umowa zawiera niedozwolone postanowienia. W ustnym uzasadnieniu do wydanej uchwały podkreślono natomiast, że o definitywnej bezskuteczności jest mowa wówczas, gdy „należycie poinformowany o abuzywności postanowienia i jego konsekwencjach konsument nie wyraził zgody na postanowienie, czyli nie potwierdził tego postanowienia abuzywnego, lub sprzeciwił się skorzystaniu z ochrony przed nieważnością umowy”. Według zaprezentowanej interpretacji na chwilę obecną roszczenia żadnej ze stron nie będą więc przedawnione, co dla banków z całą pewnością stanowi bardzo dobrą wiadomość, gdyż wielokrotnie (również w orzecznictwie) wskazywano, że bieg przedawnienia rozpoczyna się w momencie wypłaty kredytu, ponieważ umowa od początku nie obowiązywała z uwagi na wadliwe zapisy, wówczas więc wszelkie roszczenia banków już dawno by się przedawniły i tylko kredytobiorca mógłby skutecznie domagać się zwrotu przekazanych do banku kwot.
Frankowicze zyskują, ale banki też.
Wydana przez Sąd Najwyższy uchwała jest korzystna dla kredytobiorców przede wszystkim z tego powodu, że Sąd po raz kolejny za trafną uznał teorię dwóch kondykcji, kredytobiorcy nie muszą się więc już obawiać, że pomimo tego iż wygrają proces z bankiem to finalnie i tak nic nie zyskają, lub nawet będą musieli dopłacić, a tak działo się, gdy zaciągnięty kredyt nie został jeszcze spłacony, a sąd w wyroku unieważniającym umowę kredytową postanowił rozliczyć strony według teorii salda. Nie da się jednak nie zauważyć, że najnowsza uchwała Sądu zabezpiecza również interesy banków, które zyskały poprzez uznanie, że przedawnienie biegnie dopiero od momentu, gdy umowa kredytowa zostanie definitywnie unieważniona. Oczywiście, dla kredytobiorców bieg terminu przedawnienia również będzie biegł dopiero od momentu, gdy kredytobiorca świadomie umowę kredytową zakwestionuje, zatem i kredytobiorcy zyskają, gdyż zwykle część ich roszczeń się już przedawniła, niemniej zdecydowanym większym wygranym są tutaj banki.
Banki z wydanej uchwały są więc zadowolone, gdyż definitywnie zostało wyeliminowane ryzyko, że żadnych świadczeń od kredytobiorców nie uda się im uzyskać z uwagi na upływ terminu przedawnienia, a ponadto liczą na to, że owa uchwała skłoni większą liczbę kredytobiorców do zawierania ugód i rezygnacji z procesu sądowego. Obecnie banki nie są chętne do zawierania ugód, a już na pewno nie na warunkach atrakcyjnych dla kredytobiorców, jednak nadal polubowne rozwiązanie sporu z kredytobiorcą jest dla banków bardziej korzystne, niż prowadzenie sporu w sądzie. Przychylna bankom uchwała SN z całą pewnością nie przełoży się na to, że banki będą proponować lepsze warunki ugód, a wręcz przeciwnie, może zostać wykorzystana w formie „straszaka”, kredytobiorcy muszą jednak pamiętać, że na ugodzie mogą zyskać jedynie ułamek tego co w przypadku wygrania procesu, gdyż niejednokrotnie opłaty naliczone przez bank w trakcie spłacania kredytu, finalnie znacznie przekroczyły wysokość otrzymanego z banku kapitału.
Jeśli z naszego tekstu dowiedziałeś się czegoś ciekawego POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU dla Ciebie to tylko kliknięcie, dzięki któremu zawsze będziesz miał dostęp do najnowszych informacji w sprawach frankowiczów, a dla nas zachęta do dalszego tworzenia pomocnych treści. Dziękujemy!
Dodaj Opinie