wiadomości frankowicze

Ile kosztuje pozew za kredyt we frankach w 2023 roku ?

Spośród niepełna 400 tys. aktywnych umów frankowych jedynie ok. 1/4 jest objęta postępowaniem sądowym. Prócz aktywnych frankowiczów, w Polsce jest kilkaset tysięcy osób mających interes prawny w pozwaniu banku już po spłaceniu zobowiązania – ich roszczenia są nieprzedawnione, dlaczego więc byli i obecni kredytobiorcy w przeważającej większości pozostają bierni wobec abuzywnych umów? Powodem może być strach przed postępowaniem sądowym, a konkretnie przed jego kosztami. Sprawdźmy, czy rzeczywiście jest się czego bać.

  • Frankowicz będący konsumentem może liczyć na pewne przywileje podczas pozywania banku – dzięki temu koszty początkowe zainicjowania sporu są mniejsze
  • Wg obowiązujących w Polsce zasad koszty postępowania sądowego są ponoszone przez stronę przegraną, jednak nie zwalnia to powoda z uiszczenia pewnych opłat początkowych
  • Istotnym kosztem procesowania się z bankiem jest wynagrodzenie kancelarii prawnej – należy uważać na podmioty, które kuszą klientów „prowadzeniem sprawy za 0 złotych”, a następnie pobierają gigantyczną premię za sukces, która stawia korzyść z wyroku pod znakiem zapytania
  • Dobre kancelarie prawne pobierają od klientów opłatę początkową i niewielką premię za sukces – wynagrodzenie stanowi nikły ułamek korzyści wynikających z unieważnienia umowy.

Pozew frankowy w 2023 roku – jakie są koszty?

Tak jak i w poprzednich latach, frankowicze pozywający bank muszą liczyć się z pewnymi wydatkami na start, które wbrew pozorom wcale nie są zaporowe. Najważniejsze koszty początkowe w procesie o franki to:

  • koszt wydania historii spłaty kredytu – aby móc oszacować wartość swoich roszczeń, kredytobiorca potrzebuje uzyskać zaświadczenie od banku o historii spłaty zobowiązania. Bank ma prawo pobrać opłatę za wydanie takiego dokumentu, której wysokość zwykle nie przekracza 300 zł
  • opłata za pełnomocnictwo – kredytobiorca reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika musi uiścić opłatę skarbową w wysokości 17 zł
  • opłata za złożenie pozwu – jeśli kredytobiorca jest konsumentem, opłata ta wynosi maksymalnie 1000 zł, w przypadku frankowicza będącego przedsiębiorcą koszt jest zależny od wartości przedmiotu sporu i stanowi 5 proc. tej sumy
  • opłata za wniosek o zabezpieczenie roszczeń – kredytobiorca, który spłacił już łącznie kwotę wyższą od pierwotnie pożyczonej, może ubiegać się o wstrzymanie spłaty kredytu na czas postępowania sądowego. Złożenie takiego wniosku to koszt 100 zł.

Dodatkowo może się zdarzyć, że sąd zdecyduje o przeprowadzeniu dowodu z opinii biegłego. Wówczas konieczne staje się uiszczenie zaliczki na poczet jego wynagrodzenia. Jej wysokość zwykle nie przekracza 2500 zł.

Trzeba jednak dodać, że doświadczeni sędziowie coraz rzadziej posiłkują się opiniami biegłych w sprawach o franki – wzorce umowne banków są do siebie niemal bliźniaczo podobne, a wysokość roszczeń wynika z historii spłaty kredytu sporządzonej przez bank.„Papierowy” materiał dowodowy jest więc tak bezsporny, że dodatkowa opinia, na którą w dodatku trzeba czekać nierzadko ponad 6 miesięcy, okazuje się na ogół zbędna.

Należy przy tym podkreślić, że frankowicze wygrywają już 98 proc. spraw przeciwko bankom, a sądy zasądzają na ich rzecz zwrot kosztów postępowania sądowego. „Inwestycja” w proces zatem się opłaca, kredytobiorca unieważnia swoją umowę i odpowiada przed bankiem wyłącznie do wysokości pożyczonej kwoty, bez odsetek i prowizji, zaś koszty poniesione w trakcie sporu sądowego są mu oddawane przez pozwanego. W ten sposób można odzyskać nawet 10 800 zł tytułem zwrotu kosztów postępowania za jedną instancję.

Jak wygrać proces z bankiem i nie dać się naciągnąć pseudokancelarii?

Wokół wynagrodzenia prawników za prowadzenie spraw przeciwko bankom narosło wiele mitów. Banki starają się podtrzymać stereotyp, iż sądzenie się o kredyt frankowy jest niezwykle drogie. Zapominają tylko dodać, że jest takie głównie dla nich samych, zaś frankowicze, którzy masowo wygrywają w sądach, odzyskują to, co zainwestowali w proces.

Niemniej jednak w dobieraniu pełnomocnika prawnego zalecana jest daleko posunięta ostrożność. Rynek usług prawnych w Polsce jest wciąż nieuregulowany, oznacza to, że funkcjonują na nim również pseudokancelarie, czyli firmy w formie spółek kapitałowych (sp. z o.o. i S.A.), które wyczuły „łatwy pieniądz” i próbują zarobić na reprezentowaniu kredytobiorców w sądach. Zwykle nie mają one ani odpowiedniego doświadczenia, ani profesjonalnego zespołu prawnego do dyspozycji, więc nadrabiają agresywnym marketingiem i pozornie atrakcyjnymi ofertami współpracy z zerowym kosztem początkowym.

Za tego typu ofertami stoi jednak pewien haczyk – jest nim procentowe wynagrodzenie za sukces. Wiele tych podmiotów liczy sobie tego rodzaju premię niejako podwójnie, uwzględniając jako korzyść tzw. wyzerowanie salda. Efektem tego kredytobiorca w przypadku wygranej zapłaci takiej pseudokancelarii nawet kilkadziesiąt procent wartości przedmiotu sporu. Stawia to oczywiście sens pozwania banku i unieważnienia umowy pod dużym znakiem zapytania.

Na chwilę obecną wiadomo, że Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad rozwiązaniem mającym ukrócić nieuczciwe praktyki firm działających w sektorze usług odszkodowawczych, swój własny projekt ustawy opracowała też Naczelna Rada Adwokacka, ale póki co kredytobiorcy muszą mieć świadomość, że nieuwaga w procesie wybierania pełnomocnika prawnego może ich drogo kosztować.

Ile kosztuje profesjonalna obsługa prawna w sporach frankowych?

Przejdźmy zatem do meritum: ile kosztuje obsługa prawna w renomowanej i doświadczonej kancelarii, która posiada wieloletnie doświadczenie w sprawach przeciwko bankom i wywalczyła już kilkaset unieważnień umów? Dobre kancelarie frankowe mają to do siebie, że koszt obsługi prawnej kalkulują indywidualnie, na bazie przedłożonych do analizy dokumentów oraz sytuacji kredytobiorcy.

Koszty „startowe” związane z prowadzeniem sprawy zwykle zaczynają się od ok. 6000 zł i rosną w zależności od wartości przedmiotu sporu oraz stopnia skomplikowania sprawy. Plusem tego rozwiązania jest to, że drugi składnik wynagrodzenia kancelarii, czyli premia za sukces, wynosi tylko 3-4 proc. wartości uzyskanych korzyści.

Można więc przyjąć, że łącznie profesjonalna opieka prawna w sprawie frankowej to koszt wynoszący ok. 6-10 proc. wartości przedmiotu sporu. To wielokrotnie mniej niż w pseudokancelariach, a warto dodać, że dobry prawnik prowadzi sprawę od początku do końca – pomaga klientowi w wyegzekwowaniu wyroku i uzyskaniu wykreślenia wpisu z księgi wieczystej.

Pomoc jest więc kompleksowa i dostosowana do indywidualnej sytuacji kredytobiorcy. To coś, czego próżno szukać w pseudokancelariach, które są „fabrykami” pozwów i mają sztywne cenniki oraz cechują się brakiem spersonalizowanego podejścia do sprawy.

Trudno oczekiwać, by było inaczej, skoro w tego rodzaju korporacjach zatrudniani są często początkujący prawnicy i aplikanci, będący wyłącznie trybikami w machinie i pracujący jedynie na sukces pseudokancelarii, a nie na własną markę. Firmy te w żaden sposób nie promują adwokatów i radców prawnych, z którymi współpracują, zatem motywacja i presja związana z prowadzeniem takich spraw jest po prostu mniejsza niż w kancelarii z prawdziwego zdarzenia, gdzie pełnomocnikom prawnym bardzo zależy na efekcie końcowym, ponieważ wiedzą, że jest to element składowy ich reputacji.

 

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 4]