wiadomości frankowicze Wyróżnione

2023 to dobry rok aby pozwać bank za kredyt we frankach?

Ubiegły rok był z całą pewnością przychylny dla kredytobiorców frankowych – aż 98 na 100 spraw przeciwko bankom o kredyt w CHF zakończonych zostało prokonsumencką decyzją sądów. W 92 proc. przypadków umowy były uznawane przez sądy za nieważne. Co czeka na frankowiczów w 2023 roku? Które daty będą istotne dla krajowego orzecznictwa? Czy opłaca się czekać na wyrok TSUE w słynnej już sprawie C-520/21? A może lepiej nie zwlekać i złożyć pozew jak najszybciej?

  • Frankowicze powinni spodziewać się w nadchodzącym roku dalszych sukcesów w sądach i większej liczby tzw. ekspresowych wyroków
  • Banki prawdopodobnie dalej będą przedłużać postępowania, ale już mniej skutecznie – Sąd Najwyższy automatycznie odrzuca ich skargi kasacyjne na wyroki frankowe
  • Jeżeli wyrok TSUE w sprawie C-520/21 będzie prokonsumencki, a takie są oczekiwania, to koszty tej decyzji dla sektora bankowego wyniosą ok. 60-80 mld zł
  • Odebranie bankom prawa do opłaty za bezumowne korzystanie z kapitału może nałożyć się w czasie ze zmianami kpc, po których kredytobiorcy będą mogli składać pozwy wyłącznie w sądach najbliżej domu. Dlatego warto się śpieszyć z podjęciem decyzji.

W 2023 roku frankowicze dowiedzą się, co z prawem banków do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału

Czy bankom należy się cokolwiek ponad zwrot nominalnej wartości kredytu, gdy sąd prawomocnie stwierdza nieważność umowy? To pytanie zadają sobie dziś tysiące powodów w sprawach frankowych. Odpowiedź na nie przyjdzie prawdopodobnie już niebawem – TSUE bowiem zajmuje się obecnie sprawą C-520/21, w której chodzi o ustalenie sposobu rozliczeń pomiędzy stronami po unieważnieniu umowy kredytowej.

Pierwsze przesłuchanie w Luksemburgu miało miejsce 12 października 2022 roku. Następnym ruchem będzie opinia Rzecznika Generalnego, która jest zaplanowana na 16 lutego br.

Ostatecznej decyzji TSUE należy spodziewać się mniej więcej w połowie roku, ale należy podkreślić, że już sama opinia Rzecznika da zainteresowanym pewne pojęcie o tym, jak może kształtować się wyrok Trybunału.

Czy będzie prokonsumencki? Eksperci prawni są zdania, że tak – powołują się nie tylko na dotychczasowe orzeczenia TSUE, ale też na treść dyrektywy 93/13/EWG, która chroni konsumentów przed nieuczciwymi zagrywkami banków. Jeśli bankom nagle przyznano by prawo do opłaty po unieważnieniu abuzywnego kredytu, wypaczyłoby to sens dyrektywy.

Banki promują ugody frankowe, licząc na pozbycie się ryzyka prawnego

Przebieg pierwszej rozprawy przed TSUE najwyraźniej wpłynął na determinację banków w zakresie zawierania ugód z frankowiczami. Gdy stało się jasne, że sędziowie unijnego organu nie sprawiają wrażenia ukontentowanych sposobem funkcjonowania rynku finansowego w Polsce, banki zrozumiały, że czas uzyskiwania zarobków na kredytach frankowych dobiega końca. To ostatni moment, by pozbyć się problemu, a konkretnie ryzyka prawnego tych umów, poprzez konwersję na złotówki.

Jeszcze w 2021 roku, w dobie niskich stóp procentowych, frankowicze z radością powitaliby takie rozwiązanie. Dziś, gdy główna stopa referencyjna wynosi 6,75 proc., nikt, kto umie liczyć, nie chce zamieniać względnie przewidywalnego kredytu frankowego na kontrowersyjny produkt w złotówkach, w dodatku w oparciu o stawkę WIBOR, która do 2025 roku ma zostać wyeliminowana z rynku.

Banki zauważyły spadek zainteresowania ugodami, dlatego modyfikują warunki tych propozycji. Nową ofertę opracował już m.in. mBank, z kolei PKO BP pracuje nad zmianami w tym zakresie, intensywnie śledząc rynek. W 2023 roku zapewne upowszechnią się ugody z możliwością przejścia na czasowo stałe oprocentowanie o obniżonej stawce. Przykładowo mBank proponuje tego rodzaju ofertę z pięcioletnim okresem obowiązywania – stawka oprocentowania to 4,99 proc., a RRSO to ok. 7,14 proc.

Pytanie tylko, po co kredytobiorcy frankowi mieliby decydować się na to rozwiązanie, skoro obecnie spłacają kredyt według dużo korzystniejszych warunków? Bez wątpienia ci, którzy rozumieją, że ich umowy są pełne klauzul abuzywnych, zdecydują się pójść do sądów, gdzie mają 98 proc. szans na wygraną. Nie będą chcieli podpisywać ugód, przez które przyjdzie im spłacać wyższe odsetki.

Przybywa prawomocnych unieważnień umów wydanych w mniej niż 2 lata od złożenia pozwu

Wydziały cywilne polskich sądów już od kilku lat są obciążone tysiącami spływających pozwów przeciwko bankom. Najwięcej, bo niemal połowa wszystkich pozwów frankowych, trafia do Warszawy. Tam na jednego sędziego przypada nierzadko nawet 1000 spraw o franki, więc mogłoby się wydawać, że kredytobiorcy czekają na swoje wyroki latami.

Oczywiście przewlekłość postępowań nadal nie jest rzadkością, ale trzeba uczciwie przyznać, że ekspresowych prawomocnych wyroków przybywa – widać to po publikowanych przez wiodące kancelarie frankowe orzeczeniach z minionego roku.

Przykładem niech będzie wyrok w sprawie I ACa 712/22, wydany przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu po zaledwie 18 miesiącach od złożenia pozwu. Pozwanym w sprawie był Raiffeisen Bank (dawniej Polbank), a przedmiotem sporu – umowa kredytu frankowego.

Sądy obu instancji uznały nieważność umowy, wyrok Sądu Apelacyjnego zapadł 24 października 2022 roku. Decyzją sądu Raiffeisen musi pokryć koszty postępowania w obu instancjach. Zysk odniesiony przez kredytobiorców w wyniku unieważnienia umowy to ok. 127 tys. zł. Pełnomocnikiem powodów był adw. Paweł Borowski.

Ponieważ Sąd Najwyższy uchwałą z maja 2021 roku odmówił kredytobiorcom prawa do ustawowych odsetek za opóźnienie, banki poczuły, że mogą bezkarnie przedłużać postępowania przed sądem – a robią to poprzez składanie skarg i zażaleń na postanowienia sądu czy powoływanie kolejnych, nic niewnoszących do sprawy świadków. Warszawskie sądy doskonale znają już te metody i wiedzą, jak chronić przed nimi tempo postępowań.

W sprawach z obszernym materiałem dowodowym (a do takich bez wątpienia należą spory frankowe), gdzie o winie pozwanego świadczą dokumenty, które on sam sporządził, możliwe jest wydanie wyroku bez rozprawy, na tzw. posiedzeniu niejawnym. Z tej możliwości coraz częściej korzystają doświadczeni sędziowie, którzy znają już wzorce umowne banków i ich metody działania. Znacznie przyśpiesza to tempo prac i pozwala na uzyskiwanie szybkich wyroków.

Przykładem może być orzeczenie z 8 marca 2022 roku w sprawie XXVIII 3948/21. Sąd Okręgowy w Warszawie już w 13 miesięcy od momentu złożenia pozwu uznał umowę kredytową zawartą pomiędzy powodami a Polbankiem EFG (obecnie Raiffeisen) za nieważną. Wyrok został wydany bez rozprawy, na podstawie zgromadzonego materiału. Sąd nie zdecydował się nawet na przesłuchanie powodów, gdyż przedstawione dokumenty mówiły same za siebie. Decyzją sądu Raiffeisen został obciążony kosztami postępowania sądowego. Sprawę prowadził adw. Jacek Sosnowski.

Jeszcze niedawno banki masowo składały skargi kasacyjne do SN, licząc, że ta instytucja przyzna im rację i zaneguje ustalenia sądów apelacyjnych. Okazuje się, że nic z tego. Sąd Najwyższy odrzuca znaczną część tych skarg niejako „z automatu”, zamykając tym samym bankom furtkę do kwestionowania wydanych przez sądy powszechne wyroków.

Sądy przyśpieszają tempo prac – ale rządzący już pracują nad tym, by utrudnić kredytobiorcom sądzenie się?

Wygląda na to, że masowa skala pozwów frankowych zaczyna doskwierać rządzącym. Chodzi oczywiście o apele KNF, wg której łączny koszt unieważnień umów po stronie banków może wynieść nawet 100 mld zł (zgodnie ze scenariuszem, w którym banki nie będą mieć prawa do opłaty za korzystanie z kapitału).

Szef KNF twierdzi, że może to doprowadzić jeden lub więcej banków do upadłości. I mimo iż szacunki Nadzoru Finansowego wydają się nieco przesadzone (niezależni eksperci wskazują, że kwota ta będzie bliższa 60-80 mld zł, z czego ok. połowę banki mają już w rezerwach na franki), rządzący boją się, że przyjdzie im znów ratować któryś upadający podmiot. W budżecie nie ma na to pieniędzy, więc pozostaje osłodzić nieco bankom porażkę poprzez… zmianę kpc.

Trwają prace nad reformą, która odbierze frankowiczom spoza Warszawy prawo do sądzenia się w Wydziale Frankowym. Oczywiście nie zmieni to ostatecznego wyniku spraw – umowy będą unieważniane, czy to w Warszawie, czy poza nią. Chodzi jednak o tempo postępowań i kwestię zabezpieczenia roszczeń na czas trwania sporu.

W Warszawie kredytobiorcy mogą liczyć na szybkie wyroki i przychylność sędziów w zakresie wstrzymania spłaty rat na czas trwającego postępowania. Oznacza to, że już na początkowym etapie sporu banki tracą dopływ gotówki od frankowiczów, co bardzo im nie odpowiada.

Jeśli większość spraw będzie toczyć się poza Warszawą, część z nich trafi do sędziów niemających doświadczenia w rozpatrywaniu tego rodzaju sporów. Sprawy w tych przypadkach mogą trwać dłużej, a kwestia prawa do zabezpieczenia roszczeń może stanąć pod znakiem zapytania.

O to prawdopodobnie chodzi w projekcie reformy kpc – banki w ostatecznym rozrachunku będą musiały oczywiście rozliczyć się z kredytobiorcami z nienależnie pobranych świadczeń, ale… stanie się to później, a zatem wartość oddanej nadpłaty będzie pomniejszona przez inflację.

Kredytobiorcy, którzy chcą unieważnić swoją umowę frankową szybko i sprawnie, nie powinni czekać z decyzją ani na reformę kpc, ani na wyrok TSUE (po którym należy spodziewać się kolejnej lawiny pozwów). Warto już teraz wysłać reklamację do banku, znaleźć dobrą kancelarię i zainicjować spór z kredytodawcą, ustawiając się w kolejce do unieważnienia umowy.

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]