Wyrok TSUE w sprawie C-520/21 jest ogromną szansą dla frankowiczów, i to nie tylko dla tych, którzy wciąż zmagają się ze spłatą wadliwego kredytu, ale również dla osób mających całkowite rozliczenie umowy za sobą. Frankowicz, który zakończył już relację z bankiem i rozliczył się z nim co do złotówki, może dziś zakwestionować warunki umowy i odzyskać nadpłatę uiszczoną ponad użyczony kapitał, tak samo jak ten, który pozwał kredytodawcę w trakcie spłaty zobowiązania. Co więcej, na ex-frankowiczów czekają atrakcyjne „bonusy” do odebrania po prawomocnej wygranej. Więcej informacji na ten temat można znaleźć w dalszej części tekstu.
- Do tej pory ex-frankowicze niechętnie pozywali banki: szacuje się, że mniej niż 20 proc. toczących się postępowań o kredyty pseudowalutowe jest inicjowanych przez byłych kredytobiorców
- Banki zakładają, że ex-frankowicze nie są zmotywowani do składania powództw i dochodzenia roszczeń przed sądem, dlatego NIE PROPONUJĄ i nie zamierzają im proponować szerokiego programu ugód. Te kierowane są tylko do posiadaczy aktywnych umów
- Frankowicz, który spłacił już swój kredyt, może liczyć na ugodę z bankiem, ale dopiero po złożeniu pozwu. Założenia ugody zawartej w sądzie są zwykle dla konsumenta dużo korzystniejsze niż warunki proponowane w placówce banku
- Zdaniem ekspertów pozwów od byłych frankowiczów będzie przybywać. Sprzyja im nie tylko linia orzecznicza krajowych sądów, ale również wyroki TSUE.
Spłacony kredyt frankowy można zakwestionować w sądzie. I odzyskać gigantyczne pieniądze
Wg najnowszych danych w polskich sądach toczy się ok. 130 tys. postępowań o kredyty pseudowalutowe. Ponad 80 proc. (a niektóre statystyki mówią nawet o 90 procentach) to spory zainicjowane przez aktywnych frankowiczów, którzy są najbardziej zdeterminowani do podważenia abuzywnej umowy. Aktywny kredyt to dla nich konieczność dalszej spłaty zobowiązania w oparciu o coraz wyższy kurs CHF i rosnące oprocentowanie stawką SARON. Nic więc dziwnego, że ta grupa klientów jest najmniej skłonna do zwlekania z decyzją i dostarcza bankom najwięcej powodów do dowiązywania rezerw.
Ile pozwów składają przeciwko bankom ex-frankowicze? Szacuje się, że jest to znacznie mniej liczna grupa, stanowiąca ok. 10 do 20 proc. całości. To o tyle ciekawe, że większość kredytów frankowych udzielonych przez banki jest już spłacona – to mniej więcej 330 tys. umów, podczas gdy w obrocie wciąż znajduje się ok. 320 tys. kontraktów. Co powstrzymywało dotąd ex-frankowiczów od składania powództw? Wielu z nich bało się przede wszystkim zemsty banku, czyli kontr pozwu o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. To jednak już przeszłość.
W połowie czerwca br. Trybunał Sprawiedliwości UE wydał wyrok w sprawie C-520/21, przesądzając los banków w starciu z frankowiczami. Otóż podmioty te nie mają prawa do roszczeń o jakąkolwiek rekompensatę ponad zwrot kwoty użyczonego kapitału, gdy umowa upada w sądzie. Niestety dla banków, o podobne roszczenie może się natomiast ubiegać sam konsument, którego środkami kredytodawca obracał przez lata obowiązywania abuzywnego kontraktu.
Roszczenie o waloryzację, wynagrodzenie, odszkodowanie bądź zadośćuczynienie przysługuje nie tylko aktywnym frankowiczom, ale również tym, którzy swój kredyt spłacili w całości. Są oni zresztą w dużo bardziej komfortowej sytuacji, ponieważ nie muszą czekać na prawomocną decyzję sądu w swojej sprawie, by np. sprzedać kredytowane mieszkanie czy odzyskać zdolność kredytową. Gdy umowa zostaje spłacona, bank wydaje list mazalny, na podstawie którego dochodzi do wykreślenia hipoteki z księgi wieczystej. Kredytobiorca odzyskuje więc pełną kontrolę nad swoją nieruchomością, na co musiałby trochę poczekać, gdyby wykreślenie hipoteki było zależne od wyroku sądu.
No dobrze, a co z przedawnieniem roszczeń? Czy przypadkiem nie jest już za późno na wytoczenie powództwa bankowi, gdy umowa została spłacona kilka lat temu? Okazuje się, że nie, a przynajmniej nie wtedy, gdy kredytobiorcy przysługuje status konsumenta. Owszem, teoretycznie roszczenia konsumenta względem banku przedawniają się po 6 latach, istotne jest jednak to, jak ustalić początek biegu przedawnienia.
Wg wyroku TSUE z dnia 8 września 2022 roku roszczenie restytucyjne po stronie konsumenta nie może się przedawnić, gdy nie zdawał on sobie sprawy z abuzywności warunków umownych. Bieg przedawnienia rozpocznie się dopiero w momencie, gdy dowie się on o niedozwolonych zapisach w kontrakcie. Zwykle sądy przyjmują, że rozsądnie rzecz biorąc kredytobiorca powinien taką wiedzę zdobyć po wyroku TSUE w sprawie Raiffeisen vs. Dziubak, zapadłym 3 października 2019 roku. Nietrudno więc obliczyć, że na wytoczenie powództwa i odzyskanie pełnej nadpłaty ponad użyczony kapitał ex-kredytobiorcy mają jeszcze kilka dobrych lat.
Frankowicze mogą zarobić na pozwaniu banku? Sankcja darmowego kredytu to nie wszystko
Sankcja darmowego kredytu to niejedyny przywilej, na który mogą liczyć byli kredytobiorcy. Nie można zapominać, że w jednym z czerwcowych wyroków TSUE odniósł się również do kwestii ustawowych odsetek za zwłokę oraz tego, od kiedy należy je naliczać. Do lamusa odchodzi opinia Sądu Najwyższego zawarta w uchwale z 7 maja 2021 roku, wg której owe odsetki należy liczyć dopiero od momentu, w którym sąd poinformuje konsumenta o skutkach unieważnienia umowy. Wg unijnych sędziów odsetki za opóźnienie przysługują od daty, w której bank otrzyma wezwanie do zapłaty.
Jeśli zatem przyjmiemy, że kredytobiorca złoży swój pozew dziś, gdy ustawowe odsetki za opóźnienie wynoszą 12,25 proc. w skali roku, a następnie równo po 2 latach od złożenia powództwa otrzyma prawomocny wyrok, powinien uzyskać z tytułu odsetek dodatkową korzyść w wysokości 24,50 proc. zasądzonych na jego rzecz środków.
Były kredytobiorca, który pozwie bank, może liczyć na jeszcze jeden rodzaj korzyści: chodzi oczywiście o zarobek na różnicach w kursie walut. Gdy frankowicz spłacał swój kredyt, przez wiele lat kupował franki po 2,5-3,5 zł, czyli dużo taniej niż obecnie. Jeśli sąd zasądzi od banku na rzecz kredytobiorcy zwrot nienależnie spełnionych świadczeń, rozliczenia odbędą się w walucie pierwotnej spłaty. Kredytobiorca otrzyma więc od banku tyle franków, ile wpłacił, a nie ich równowartość w złotówkach. Dzisiejszy frank jest wart więcej niż ten z 2008 czy 2010 roku. W ten sposób frankowicz może więc powiększyć swoją ogólną korzyść z zakwestionowania umowy o niebagatelną kwotę.
Skoro więc ex-frankowicze są tak groźni dla sektora, to może banki proponują im jakieś ugody? Nic z tego, kredytobiorca, który spłacił umowę, nie może liczyć na zawarcie w placówce banku szybkiej ugody. Zdaniem ekspertów frankowicze nie mają wielkich szans na zmianę podejścia bankowców w tej kwestii, gdyż doprowadziłoby to do sytuacji, w której tysiące nowych chętnych „przypomniałoby” sobie o roszczeniach względem kredytodawcy. Banki wolą więc utrudniać rozliczenia i nie są skore do współpracy w przypadku zakończonych kontraktów, bo wiedzą, że w ten sposób zniechęcą przynajmniej część uprawnionych do upominania się o należne im środki.
Jeśli jednak kredytobiorcy nie zależy na stwierdzeniu nieważności umowy, a po prostu na odzyskaniu części nadpłaconych środków, może wystąpić z pozwem, a następnie przystąpić do mediacji, które mają szansę zakończyć się ugodą sądową, czyli porozumieniem dużo korzystniejszym niż to, które jest dostępne w oddziale banku. Aby jednak taka ugoda była naprawdę opłacalna i bezpieczna dla interesów klienta, powinien on usiąść do negocjacji w towarzystwie dobrego pełnomocnika prawnego, który wywalczy dla niego jak najlepsze warunki.
Dodaj Opinie