wiadomości frankowicze Wyróżnione

Jak samodzielnie POLICZYĆ czy UGODA Z BANKIEM za kredyt we frankach się OPŁACA w 2023 roku?

Media społecznościowe, portale branżowe, skrzynki mailowe – wszędzie tam frankowicze znajdą informacje o tym, że mogą zawrzeć ugodę z bankiem. Kredytodawcy przechodzą wręcz samych siebie w staraniach o to, by propozycja ugody trafiła do każdego zainteresowanego (tych jest niewielu) – i do niezainteresowanego również. Zirytowani frankowicze dzielą się informacjami o ofertach banków na social mediach, kpiąc z propozycji, które z punktu widzenia korzyści, jakie daje unieważnienie umowy, są wręcz obraźliwe. Czy bankowcy naprawdę myślą, że frankowicze po raz drugi dadzą się nabić w butelkę i zdecydują się utrzymać wadliwe umowy w mocy w zamian za iluzoryczne korzyści?

  • Po opinii Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21 banki zdwoiły swoje starania o zawarcie ugody z każdym klientem, który odbiera od nich jeszcze telefony

  • Propozycje banków uległy pewnym aktualizacjom, ale w dalszym ciągu oferują ok. 10 proc. korzyści, które czekają na kredytobiorcę na drodze unieważnienia umowy

  • W wielu przypadkach ugody mogą się okazać jeszcze bardziej ryzykowne i niekorzystne niż pierwotnie zawarta umowa, w której zaszyta została waloryzacja do franka

  • Kredytobiorca może jednym prostym trikiem wyciągnąć od banku informację o rzeczywistym koszcie kredytu po konwersji, ale mało osób zdaje sobie z tego sprawę.

Ugoda z bankiem, czyli jak wpaść z deszczu pod rynnę

Obecnie frankowicz, który zawarł umowę z bankiem jako konsument, jest w bardzo wygodnym położeniu: może pozwać swój bank w Wydziale Frankowym w Warszawie, wystąpić z wnioskiem o zabezpieczenie roszczeń i – jeśli tylko spłacił już bankowi kwotę wyższą lub równą tej pożyczonej – sąd prawdopodobnie pójdzie mu na rękę i zezwoli na wstrzymanie dalszej spłaty kredytu.

Oznacza to, że kredytobiorca nawet w 2-3 miesiące od złożenia pozwu może, na razie nieoficjalnie, pozbyć się swojego kredytu. Nie będzie go spłacał aż do ogłoszenia wyroku, a ten na 98 proc. będzie prokonsumencki (wynika to z aktualnych statystyk wygranych w sprawach o franki) – zatem choć spory sądowe trwają przeciętnie po 2-4 lata, frankowicz wcale nie musi czekać tyle czasu, by odczuć korzyści wynikające z zakwestionowania umowy.

Dla banków kłopot w tej chwili jest podwójny. Po pierwsze, przestają zarabiać na wadliwych umowach, mimo że do prawomocnego wyroku zostało jeszcze mnóstwo czasu. Po drugie, kredytobiorcy przestali się bać kontrpozwów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału. Po opinii Rzecznika Generalnego TSUE stało się jasne, że banki nie mają prawa do zarobku na abuzywnych, unieważnionych umowach, ponieważ stałoby to w sprzeczności z unijną dyrektywą 93/13.

Gdy zapadnie wyrok w sprawie C-520/21, który prawdopodobnie będzie zbieżny z ustaleniami Rzecznika, wahający się frankowicze pójdą do sądów i będą żądać dla siebie nie tylko sankcji darmowego kredytu, ale i waloryzacji świadczeń wskaźnikiem inflacji.

Banki bardzo się tego obawiają, dlatego dokładają starań, by zredukować swój portfel frankowy. Masowo wysyłają do kredytobiorców propozycje ugód, kontaktują się też z tymi frankowiczami, z którymi pozostają już w sporze sądowym. Oczywiście z pominięciem pełnomocników prawnych tychże – bank liczy, że kredytobiorca pod wpływem chwili zgodzi się na zakończenie sporu i złoży podpis pod ugodą, co będzie równoznaczne ze zrzeczeniem się dalszych roszczeń względem pierwotnej umowy.

Bankowcy nie mają jednak lekko: konsumenci są dziś znacznie bardziej świadomi swoich praw niż jeszcze kilkanaście lat temu, gdy podpisywali wadliwe umowy. Propozycje ugody są więc tak tworzone, by wyeksponować iluzoryczne korzyści i „upudrować” faktyczne ryzyka.

Bank wystawia na piedestał „korzyść” w postaci umorzenia części salda kredytu, jeśli klient zgodzi się na konwersję zobowiązania na PLN. Proponuje też czasowo stałą stopę oprocentowania, która ma kredytobiorcę uchronić przed ryzykiem wzrostu kosztu pieniądza. Bank nie wspomina, że stopy procentowe już teraz są horrendalnie wysokie i RPP nie ma wielkiego pola manewru do dalszego ich podnoszenia, bo mogłoby to spowodować załamanie gospodarcze i falę niewypłacalności o zupełnie nieprzewidywalnej skali.

Nie wiesz, czy ugoda się opłaca? Pytaj o całkowity koszt kredytu

Co prócz tego robi bank, by skusić kredytobiorcę na ugodę? Nie podaje łącznej kwoty, którą kredytobiorca już spłacił bankowi. Szybko mogłoby okazać się, że kwota, którą jeszcze bank chciałby otrzymać w wyniku ugody, jest niemal równa wypłaconemu (i spłaconemu już z nawiązką) kapitałowi kredytu.

Takich propozycji kredytobiorcy dostają wiele – przykładowo klient, który pożyczył od banku 300 tys. zł, a po 2011 roku regulował raty wyłącznie w CHF (by ominąć niekorzystne spready), mógł zdążyć już spłacić nie tylko sam kapitał, ale dokonać nadpłaty wynoszącej od kilkudziesięciu do nawet 100 tys. zł.

Co robi w tej sytuacji bank? Umarza część salda, które po kilkunastu latach regularnej spłaty nadal może być wyższe niż nominalna wartość kredytu, i oczekuje od klienta jednorazowej spłaty reszty lub proponuje dalszą spłatę w oparciu o WIBOR (w modelu ze stałym lub zmiennym oprocentowaniem). Czy taka oferta jest korzystna? Oczywiście nie. Aby zdemaskować nieuczciwą propozycję banku, warto zapytać konsultanta o całkowity koszt kredytu.

To dobra taktyka, ponieważ bank, podając CKK, musi uwzględnić wszystkie wpłaty, których frankowicz dokonał do tej pory. W ten sposób klient czarno na białym jest w stanie ocenić, ile bank tak naprawdę chce zarobić na wadliwej umowie, która z dużą dozą prawdopodobieństwa zostałaby uznana przez sąd za nieważną.

Kredytobiorca, który chce porównać korzyści wynikające z założeń ugody wg KNF z potencjalnymi profitami wynikającymi z unieważnienia umowy lub odfrankowienia jej, może skorzystać z bezpłatnego i prostego w obsłudze narzędzia online, jakim jest www.kalkulatorfrankowicza.pl. Po wypełnieniu formularza można poznać orientacyjne różnice pomiędzy poszczególnymi scenariuszami, co znacznie ułatwia dokonanie właściwego wyboru.

Jak każde tego typu narzędzie, kalkulatorfrankowicza.pl podaje wartości szacunkowe. Celem precyzyjnego obliczenia potencjalnych korzyści najlepiej jest przekazać umowę kredytową do analizy profesjonalnej i doświadczonej kancelarii prawnej. Dobra kancelaria frankowa, to ta, która:

  • ma na koncie co najmniej kilkaset wygranych w sprawach o franki i niemal 100 proc. skuteczności w sporach z bankami
  • nie funkcjonuje w formie spółki kapitałowej, czyli sp. z o.o. lub S.A.
  • zatrudnia ekspertów, którzy mają wieloletnie doświadczenie w prowadzeniu spraw o kredyty frankowe
  • publikuje uzyskiwane wyroki w formie skanów z obszernym omówieniem (z podaniem sygnatury sprawy i czasu trwania sporu)
  • reprezentuje frankowiczów nie tylko w Wydziale Frankowym, ale i pozostałych sądach okręgowych w Polsce
  • występuje w sprawach przeciwko wszystkim bankom, które udzielały kredytów frankowych, w tym kwestionuje umowy sporządzone przez Fortis Bank czy BZ WBK
  • uczciwie informuje o kosztach obsługi prawnej i nie uzależnia swojego wynagrodzenia wyłącznie od zasądzonego wyroku
  • pobiera wynagrodzenie adekwatne do nakładu pracy włożonej w opiekę nad klientem.

 

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Frankowicz

Poznaj najnowsze informacje ważne dla frankowiczów. Opinie wyrażone w tekście wyrażają osobiste poglądy autora

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz