wiadomości frankowicze

Jak WYNEGOCJOWAĆ lepsze warunki ugody z mBank za Kredyt we Frankach?

Jeszcze tylko kilka miesięcy i TSUE wyda wyrok w słynnej polskiej sprawie C-520/21, w której gra toczy się o to, komu należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, gdy umowa zostaje uznana za nieważną. Prawdopodobne stanowisko sędziów jest już znane dzięki opinii Rzecznika Generalnego TSUE, który wypowiedział się w tej sprawie 16 lutego. Im bliżej ostatecznej decyzji TSUE, tym więcej wysiłku bankowcy wkładają w namawianie frankowiczów na ugody. Prym wiedzie mBank, który pilotaż wdrożył późno, ale obecnie jest zdeterminowany, by przerobić jak najwięcej kredytów frankowych na złotowe. Czy uczciwa i korzystna dla kredytobiorcy ugoda z mBankiem jest w ogóle możliwa?

  • W związku z brakiem zainteresowania u klientów ugodami mBank musiał zaktualizować warunki swojego programu i dostosować go do obowiązujących realiów ekonomicznych
  • Nowe warunki ugód od mBanku przedstawiają się korzystnie, ale tylko gdy są prezentowane przez wyszkolonych w tym celu pracowników banku. W rzeczywistości ugoda to kolejna kredytowa pułapka na niezorientowanych
  • Podpisując ugodę pozasądową z mBankiem, kredytobiorca może nie tylko nie zmniejszyć swojego długu, ale wręcz podnieść wysokość rat kredytowych
  • Preferencyjne stałe oprocentowanie stawką 4,99 proc. idzie w parze ze znacznie większą RRSO, co przekreśla korzyści, którymi mBank kusi kredytobiorców.

mBank wstępuje na ścieżkę pojednania z kredytobiorcami, ale tylko pozornie

mBank bardzo długo opierał się ugodom. Do pilotażu przystąpił od niechcenia pod koniec 2021 roku, proponując ugody tylko wybranym, i to w dodatku na warunkach znacznie mniej korzystnych niż te zaproponowane przez przewodniczącego KNF.

Początkowo mBank chciał dzielić się z kredytobiorcami kosztem ryzyka kursowego po połowie. Większość klientów nie chciała o tym nawet słyszeć, a bank od wielu kwartałów jest numerem 2 wśród najczęściej pozywanych kredytodawców.

Dla mBanku to problem – duża liczba pozwów i masowa skala przegranych w procesach o franki powodują konieczność dotwarzania rezerw na ryzyko prawne. Tylko w zeszłym roku mBank przeznaczył na ten cel łącznie 3,1 mld zł. To między innymi ten wydatek, wspólnie z kosztami wakacji kredytowych, zadecydował o gigantycznej stracie za III kwartał 2022 roku.

Władze spółki wiedzą już, że groźbą nic nie wskórają u frankowiczów. Kontrpozwy o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału nie odniosą efektu, gdy Rzecznik Generalny TSUE wprost mówi, że tego rodzaju roszczenia są sprzeczne z unijną dyrektywą 93/13.

Pozostaje więc pójść na ustępstwa i pogodzić się z tym, że z frankowiczami trzeba rozmawiać… i dogadywać się, a nie arbitralnie narzucać im warunki ugody, jak to miało miejsce do tej pory.

mBank więc pertraktuje. Proponuje przewalutowanie kredytu na złotówki wg indywidualnie negocjowanych zasad. Kusi też umorzeniem części salda. Wielu frankowiczów nie chce konwersji kredytu, bo wie, że wówczas będzie on oprocentowany stawką WIBOR, która jest obecnie kilkukrotnie wyższa niż frankowy SARON. Co robi mBank? Proponuje innowację: preferencyjne oprocentowanie stawką 4,99 proc. z gwarancją na okres 5 lat. Czyż nie brzmi to pięknie? Marketingowe slogany mBanku są powielane w największych mediach branżowych bez żadnej refleksji.

Mało który dziennikarz poświęca czas na weryfikowanie tych rewelacji, toteż frankowicz nie dowie się z napisanych przez nich artykułów, że RRSO w takim przypadku może wynieść ponad 8 proc., czyli jest niewiele niższa niż w ofertach z oprocentowaniem zmiennym, również proponowanym przez bank. 4,99 proc. brzmi jednak dużo lepiej i nic dziwnego, że to właśnie ten przekaz mBank kieruje do swoich klientów, licząc na to, że nie będą oni zbyt wnikliwie wertować zapisów ugody.

Czy ugody frankowe będzie można podważyć w sądzie?

Co stanie się, gdy kredytobiorca zgodzi się na ugodę z mBankiem? Oczywista jest konsekwencja w postaci konwersji kredytu na krajową walutę, dzięki czemu wyeliminowane zostanie ryzyko kursowe. Wzrosnąć może jednak – i to znacznie – wysokość samej raty, a to za sprawą wyższego oprocentowania. Bank co prawda chce umorzyć klientowi część salda kredytu, cóż jednak z tego, skoro korzyści wynikające z umorzenia zostaną w efekcie zniwelowane przez wyższe koszty obsługi kredytu?

Kredytobiorcy, który zgodzi się na ugodę, a następnie stwierdzi, że został nabity w butelkę, będzie trudno podważyć warunki porozumienia. Konwersja kredytu jest równoznaczna z rezygnacją z roszczeń wynikających z klauzul abuzywnych w pierwotnej umowie.

Prawnicy, którzy uważnie obserwują poczynania bankowców w procesie zawierania ugód z konsumentami, wskazują jednak, że ugody wcale nie muszą być takie teflonowe. Może znaleźć się w nich punkt zaczepienia, zwłaszcza jeśli bank popełnił podręcznikowy błąd i nie poinformował kredytobiorcy o ryzykach ugody.

Takie sytuacje mają miejsce coraz częściej, niektórzy pracownicy banków odpowiedzialni za ugody przekazują kredytobiorcom zmanipulowane bądź błędne informacje, w tym te dotyczące aktualnych statystyk w sporach frankowych. Kredytobiorca, który zostanie podstępnie zmanipulowany przez bank i ma na to dowody w postaci korespondencji mailowej, może próbować podważyć ugodę w sądzie.

Powstaje pytanie, czy obecnie można w ogóle zawrzeć z mBankiem ugodę, która będzie korzystna z punktu widzenia frankowicza? Jest to możliwe, ale z reguły dopiero po pozwaniu banku. Wówczas kredytodawca wie już, że warunki będą negocjowane nie tylko z samym klientem, ale i z jego pełnomocnikiem prawnym, który znacznie lepiej orientuje się w ekonomicznych meandrach niż przeciętny konsument.

Dodatkowo kredytobiorca pozostający z bankiem w sporze sądowym ma znacznie większą siłę przebicia – bank wie już, że klient jest zdeterminowany, by odzyskać swoje pieniądze, będzie więc bardziej skłonny do negocjacji. O ile ugoda sądowa może być korzystniejsza od ugody zawartej poza budynkiem sądu?

Różnice są znaczne. Zwykła ugoda, bez angażowania w nią sądu, oferuje ok. 10 proc. korzyści, które kredytobiorca mógłby uzyskać w wyniku unieważnienia umowy. Natomiast ugoda sądowa daje nawet 50 proc. tych korzyści, zatem jest o co walczyć.

Nie da się jednak ukryć, że rezygnacja z unieważnienia umowy, na które kredytobiorca ma ponad 90 proc. szans, niemal zawsze jest dla konsumenta nieopłacalna, zwłaszcza że jeśli spłacił już bankowi pożyczony kapitał, może ubiegać się o zabezpieczenie powództwa. Zgoda sądu na zabezpieczenie spowoduje, że kredytobiorca nawet w 2-3 miesiące od złożenia pozwu będzie mógł przestać spłacać swój kredyt na czas trwania sprawy. W takiej sytuacji trudno mówić o jakichkolwiek profitach wynikających z ugody, która utrzymałaby umowę w mocy i sprowadziła na kredytobiorcę nowe zagrożenia.

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Frankowicz

Poznaj najnowsze informacje ważne dla frankowiczów. Opinie wyrażone w tekście wyrażają osobiste poglądy autora

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz