wiadomości frankowicze Wyróżnione

Co się stało z Getin Bank nauczką dla Frankowiczów z innych banków?

Po tym, jak Bankowy Fundusz Gwarancyjny objął Getin Noble Bank przymusową restrukturyzacją, atmosfera w środowisku kredytobiorców frankowych znacząco się zagęściła. Do tej pory wielu z nich było przekonanych, że głównym zagrożeniem wynikającym ze zwlekania z pozwem jest ewentualne przedawnienie. Teraz okazuje się, że zupełnie nieoczekiwaną konsekwencją opieszałości może być… brak możliwości wyegzekwowania roszczeń, nawet gdy sąd prawomocnie stwierdzi nieważność umowy. Takie są bowiem rezultaty parasola ochronnego, który ustawa o BFG roztacza nad bankiem w restrukturyzacji. I choć niewielkie są szanse na to, że któryś z dużych kredytodawców prowadzących działalność operacyjną w Polsce podzieli los GNB, to i tak warto rozważyć ten scenariusz. Tym bardziej, że nie wyszedł on spod pióra szukających sensacji dziennikarzy, a bezpośrednio od szefa Komisji Nadzoru Finansowego.

Klienci GNB mieli wiele czasu, by pozwać bank. Nie wszyscy skorzystali z tej możliwości

Choć nagła decyzja o objęciu banku postępowaniem restrukturyzacyjnym zawsze jest pewnym zaskoczeniem, w przypadku GNB nie miało to absolutnie sensacyjnego charakteru. O tym, że Getin ma poważne kłopoty, mówiło się od dawna. Sygnalizował to zresztą główny akcjonariusz banku, Leszek Czarnecki, który źródła problemów grupy upatruje w niesprawiedliwej decyzji rządzących, mającej wg niego charakter zemsty za niezapłacenie łapówki.

O szczegółach tej niezwykle bulwersującej sprawy media rozpisują się mniej więcej od 2018 roku, ale należy wspomnieć, że sytuacja kapitałowa GNB zaczęła się pogarszać już rok wcześniej. W 2016 roku kapitały własne GNB wynosiły ponad 5 mld zł. Do końca marca 2022 roku zdążyły stopnieć o ok. 90 proc., a pod koniec roku ubiegłego KNF wezwała Getin do przedłożenia nowego planu naprawy. O możliwości ogłoszenia upadłości przez GNB media zaczęły pisać w kwietniu, gdy zarząd banku poinformował o wystąpieniu takiej przesłanki.

O trudnej sytuacji Getinu i potencjalnych konsekwencjach restrukturyzacji bądź upadłości podmiotu informowali również prawnicy zajmujący się na co dzień sprawami przeciwko bankom. Wskazywali oni na zagrożenie związane z objęciem banku restrukturyzacją, w trakcie której rozpoczęcie postępowania egzekucyjnego czy nawet zabezpieczającego (skierowanego do jego majątku) jest praktycznie niemożliwe.

Dziś kredytobiorcy przekonują się o tym na własnej skórze – szczególnie niewygodna jest sytuacja tych frankowiczów, którym udało się uzyskać prawomocny wyrok, ale nie zdążyli jeszcze wyegzekwować roszczeń.

Powodzenie tej misji stoi pod znakiem zapytania, nawet wówczas, gdy restrukturyzacja dobiegnie końca, a bank ogłosi upadłość. Do tego czasu majątek banku skurczy się prawdopodobnie do tego stopnia, że wierzyciele nie będą mieli z czego zaspokoić swoich roszczeń.

Niewykluczone, że swoją cegiełkę dołoży do tego sam Bankowy Funduszy Gwarancyjny, który wraz z Systemem Ochrony Banków Komercyjnych zainwestował w restrukturyzację GNB ponad 10 mld zł. BFG chciałby odzyskać swoje pieniądze, a jedną z metod jest systematyczne transferowanie zysków osiąganych przez GNB do podmiotu pomostowego, czyli VeloBanku, który przejął lwią część portfela klientów spółki nieobjętą ryzykiem prawnym.

Kłopotliwa kwestia zabezpieczenia roszczeń – nie wszystkie sądy chcą zamrażać spłatę rat powodów w sprawach frankowych

Frankowicze, który sądzą się z Getinem o unieważnienie swojej umowy, dość często występują do sądu z wnioskiem o zabezpieczenie swoich roszczeń, czyli wstrzymanie spłaty kredytu do momentu wydania wyroku. I choć takie postępowanie zabezpieczające nie jest skierowane bezpośrednio do majątku banku, niektóre sądy okręgowe mają problem z rozpatrywaniem próśb konsumentów.

Pełnej jednomyślności nie ma nawet w warszawskim Wydziale Frankowym, który słynie z prokonsumenckiego orzecznictwa. Dla kredytobiorców niejednolity pogląd sądów jest problemem – ci, którzy spłacili już Getinowi kapitał kredytu, boją się, że po unieważnieniu umowy nie odzyskają zasądzonej nadpłaty.

Pełnomocnicy powodów w sprawach przeciwko Getinowi pracują pełną parą i robią, co mogą, by zabezpieczyć interesy swoich klientów. W wielu przypadkach udaje się to skutecznie zrobić, ale na kredytobiorców czeka jeszcze dodatkowe zagrożenie, na które ich prawnicy nie mają wpływu.

Chodzi o prawo Bankowego Funduszu Gwarancyjnego do złożenia w sądach wniosku o wstrzymanie trwających postępowań, których stroną jest restrukturyzowany podmiot. W praktyce mogłoby to spowodować zawieszenie trwających sporów na miesiące, a nawet lata. Na razie BFG nie wykonał tego kroku, ale część ekspertów jest zdania, że to tylko kwestia czasu.

Toksyczne kredyty to obciążenie dla banków. Czy któryś z nich pójdzie drogą Getinu?

Upadłość banku to ostateczność, do której odpowiedzialna władza stara się nie dopuścić – gdy stabilność traci tak duży podmiot, może to mieć negatywne konsekwencje dla całej gospodarki. Przekonywał zresztą o tym szef Komisji Nadzoru Finansowego, który 12 października br. wystąpił przed TSUE, gdy organ ten prowadził przesłuchanie w sprawie C-520/21, dotyczącej sposobu rozliczenia klienta z bankiem po unieważnieniu umowy kredytowej.

Przewodniczący KNF wskazał na zagrożenia wynikające z dopuszczenia do sytuacji, w której banki zostaną pozbawione prawnej możliwości domagania się od kredytobiorców tzw. wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału.

KNF oszacowała przybliżony koszt takiego rozwiązania dla całego sektora bankowego na 100 mld zł. Szef Nadzoru Finansowego jako potencjalne następstwo prokonsumenckiego orzeczenia w sprawie C-520/21 wskazał upadłość jednego lub kilku dużych banków.

Po tej wypowiedzi media od razu przystąpiły do „typowania” podmiotów, które mogłyby stać się negatywnymi bohaterami takiego scenariusza. Jako faworyt często wskazywany jest Millennium Bank, który w lipcu ogłosił przystąpienie do planu naprawy (grupa zaksięgowała w III kwartale gigantyczne koszty związane z ustawowymi wakacjami kredytowymi). Coraz więcej uwagi przyciąga też mBank, uczestniczący w ponad 17 tys. indywidualnych postępowań sądowych, których przedmiotem są toksyczne hipoteki frankowe. Tym samym mBank plasuje się na drugim miejscu, zaraz za PKO BP, pod względem ilości sporów z frankowiczami. Kredytodawca desperacko próbuje zredukować swój portfel frankowy, proponując klientom ugody, jednak ich kształt i charakter są dalekie od oczekiwań i przede wszystkim znacznie mniej interesujące niż potencjalne unieważnienie umowy.

Sąd Okręgowy w Warszawie unieważnia kredyty frankowe bez rozprawy

Bazując na powyższych informacjach, kredytobiorcy mający hipotekę frankową w mBanku lub Millennium, nie powinni zwlekać z pozwem. Co ciekawe, mając dobrego pełnomocnika, kredytobiorca frankowy może unieważnić swoją umowę bez przeprowadzenia rozprawy – i to w zaledwie kilka miesięcy, co pokazuje niniejszy wyrok uzyskany przez Kancelarię Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.

Unieważnienie kredytu w CHF mBank w 5 miesięcy

30 sierpnia 2021 roku Sąd Okręgowy w Warszawie zdecydował o nieważności umowy kredytu indeksowanego kursem CHF zawartej pomiędzy powodami a mBankiem (sygnatura akt sprawy: XXVIII C 136/21). Strony mają rozliczyć się z wzajemnie spełnionych świadczeń zgodnie z zasadą dwóch kondykcji. Oznacza to, że bank jest zmuszony oddać powodowi pełną kwotę, jaką ten wpłacił w ramach umowy, a kredytobiorca rozlicza się z bankiem jedynie z kapitału kredytu.

Wyrok zapadł na posiedzeniu niejawnym, sąd oparł się na dostarczonym materiale dowodowym, który nie pozostawiał wątpliwości co do winy pozwanego. Wyrok zapadł w zaledwie 5 miesięcy od zainicjowania sporu. Pełnomocnikami kredytobiorców w tej sprawie są adwokat Jacek Sosnowski wraz z radcą prawnym Pawłem Szymańskim z kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.

 

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]