Banki próbują naciągnąć na mało atrakcyjne ugody jak największą liczbę osób nadal spłacających swoje zobowiązania we franku. Regułą już stało się, że pierwsza propozycja ugody ze strony banku jest całkowicie niewarta uwagi. Banki proponują Frankowiczom niewielką obniżkę kursu przeliczeniowego (np. z 4,50 zł na 4 zł) i przejście na kredyt złotowy oprocentowany według wysokiego wskaźnika WIBOR. Zazwyczaj musi upłynąć trochę czasu zanim bank „zmięknie” i da Frankowiczowi lepszą propozycję, a po kilku kolejnych tygodniach lub miesiącach wyjdzie z ofertą wartą przynajmniej rozważenia. Ugody są alternatywą dla osób, które nie chcą procesować się z bankiem lub muszą pozbyć się jak najszybciej kredytu. W wyniku sądowego unieważnienia umowy korzyści są znacznie wyższe – bank musi zwrócić kredytobiorcy całą nadpłatę plus odsetki za opóźnienie za każdy rok trwania procesu. Jakie ugody oferują banki w 2024 roku i co Ty możesz zaproponować bankowi?
- Wyjściowe propozycje ugodowe banków niewiele zmieniły się na przestrzeni ostatnich miesięcy pomimo tego, że pozycja Frankowiczów w sądach jeszcze bardziej się poprawiła.
- Kolejne oferty ugodowe banków są na ogół znacznie lepsze niż te pierwsze, zwłaszcza jeśli kredytobiorca złoży pozew a bank spodziewa się swojej przegranej w sądzie.
- O ile na początku banki oferują nieznaczną obniżkę fikcyjnego salda zadłużenia lub przeliczenie kredytu po trochę niższym kursie niż rynkowy, to z czasem są skłonne zaproponować kurs na poziomie 30 groszy a nawet kurs ujemny, czyli zwrot części kwoty nadpłaconej przez kredytobiorcę ponad kapitał kredytu.
- Nawet najatrakcyjniejsze oferty ugodowe bledną przy korzyściach z unieważnienia umowy kredytowej przez sąd. Wówczas Frankowicz odzyskuje pełną nadpłatę, zyskuje dodatkową sporą korzyść z odsetek za opóźnienie w wymiarze 11,25% za każdy rok trwania sporu, a ponadto bank musi mu zwrócić koszty procesu.
- Jeżeli ktoś rozważa ugodę, to i tak lepiej najpierw złożyć pozew do sądu. Banki są skłonne do większych ustępstw dopiero mając perspektywę przegrania procesu. W takiej sytuacji kredytobiorca może jako pierwszy wyjść z propozycją ugody sądowej. Taka ugoda jest bezpieczniejsza niż dogadywanie się z bankiem poza sądem i nie rodzi obowiązku podatkowego.
- Frankowicz może zaproponować bankowi na przykład ugodę opartą o odfrankowienie kredytu, polegającą na tym, że nadpłata zostanie zaliczona w poczet wcześniejszej spłaty kredytu, a reszta rat zmniejszy się, przy pozostawieniu oprocentowania na bazie niskiego wskaźnika SARON.
Propozycje ugodowe banków w 2024 roku – czy są lepsze niż wcześniej
Wydawałoby się, że po serii ubiegłorocznych porażek na forum TSUE banki zaczną proponować Frankowiczom sensowne ugody. Tymczasem banki w nieznacznym stopniu zmieniły swoje podejście i pierwsze propozycje ugodowe z ich strony można określić jako nieprzyzwoite. Do tej pory zapadły dziesiątki tysięcy wyroków sądów uznających umowy frankowe za nieważne w całości, a banki proponują kredytobiorcom niewielką obniżkę fikcyjnego salda zadłużenia, wykreowanego na skutek stosowania niedozwolonych postanowień. Tymczasem wielu kredytobiorców nadpłaciło do tej pory kapitał o kwotę wyższą niż wykazywane przez bank saldo zadłużenia.
Wciąż podstawową propozycją ugodową banków jest przeliczenie kredytu na złotówki i przejście na oprocentowanie na bazie wysokiego wskaźnika WIBOR. Kredytobiorca owszem szybko pozbywa się ryzyka walutowego ale bierze na siebie dwa inne ryzyka, pierwsze – związane ze zmianą stopy procentowej i drugie – ryzyko podatkowe.
Chociaż świadomość kredytobiorców jest obecnie sporo wyższa niż parę lat temu, to wciąż nie każdy zdaje sobie sprawę jak kształtuje się wskaźnik WIBOR wyznaczający wysokość oprocentowania kredytów złotowych w porównaniu do wskaźnika SARON (dawniej LIBOR) stanowiącego podstawę oprocentowania kredytów frankowych (obecnie różnica ta wynosi ponad 4% ale bywały okresy kiedy sięgała prawie 7%). Przynajmniej o tyle wzrasta oprocentowanie kredytu przekształconego na złotowy według formuły WIBOR plus marża, a banki na ogół w swoich ofertach ugodowych dodatkowo podwyższają marżę, w wyniku czego różnica w oprocentowaniu kredytu przed konwersją i po konwersji jeszcze bardziej się pogłębia. Oprocentowanie przewalutowanego na złotówki kredytu rośnie o kilkaset procent!
Frankowicze muszą też zdawać sobie sprawę z ryzyka podatkowego, które wiąże się z zawarciem ugody pozasądowej. Do końca roku 2024 obowiązuje rozporządzenie ministra finansów, które zwalnia część kredytobiorców z obowiązku zapłaty podatku dochodowego od kwoty umorzonego przez bank zadłużenia, ale nie każdy „załapie się” na abolicję podatkową. Nie dość, że Frankowicz zmniejszy tylko częściowo fikcyjne saldo zadłużenia, to jeszcze zapłaci od tej kwoty podatek. Tymczasem gdyby wygrał sprawę w sądzie odzyskałby całość nadpłaconych do banku środków plus odsetki za opóźnienie za każdy rok trwania sporu i nie musiałby płacić podatku dochodowego.
Sposobem na skuteczne pozbycie się ryzyka podatkowego jest zawarcie ugody przed sądem. Taka ugoda jest bezpieczniejsza niż pozasądowa, na ogół też znacznie korzystniejsza niż to co proponują Frankowiczom banki przed złożeniem pozwu, a ponadto nie rodzi obowiązku podatkowego.
Sensowne oferty ugodowe banków tylko na etapie procesu sądowego
Frankowicze mogą być pewni, że pierwsza propozycja ugody ze strony banku nadaje się tylko do kosza. Można rzec, że banki „grają va bank” licząc na brak wiedzy i naiwność części kredytobiorców, których na szczęście jest coraz mniej. Rzekomo atrakcyjną i uczciwą propozycją ma być nieznaczne obniżenie kursu przeliczeniowego np. z 4,50 zł na 4 zł plus podwyższenie oprocentowania o kilkaset procent?
Z czasem większość banków „mięknie” i po tym jak kredytobiorca odrzuci pierwszą ofertę pojawiają się kolejne – znacznie korzystniejsze. Zdarza się, że bank na wstępie proponuje kurs przeliczeniowy na poziomie 4 zł, z upływem czasu schodzi na 2 zł, a kiedy już spodziewa się swojej przegranej w sądzie proponuje przeliczenie zadłużenia po kursie CHF/PLN wynoszącym 30 groszy.
Niezwykle rzadko ale zdarzają się propozycje przeliczenia zadłużenia po kursie ujemnym. Oznacza to, że bank umarza saldo zadłużenia do 0 zł a dodatkowo wypłaca kredytobiorcy część nadwyżki kapitałowej (max. 20-30%). W ten sposób bank i tak jest „do przodu”, bo po prawomocnym unieważnieniu umowy kredytowej przez sąd musiałby Frankowiczowi oddać całość nadpłaty, zapłacić odsetki od kwoty roszczeń za każdy rok trwania sporu (obecnie 11,25% rocznie) oraz zwrócić kredytobiorcy koszty procesu (opłaty sądowe plus koszty zastępstwa procesowego).
Ugoda z bankiem – pułapka czy alternatywa dla procesu sądowego
Większość propozycji ugodowych jest dla Frankowiczów całkowicie nieopłacalna finansowo, ale w życiu zdarzają się sytuacje podbramkowe, kiedy warto rozważyć ugodę. Ugoda to alternatywa dla osób, które muszą sprzedać zakupioną na kredyt nieruchomość lub mają umowy z bankami zagrożonymi restrukturyzacją, upadłością albo oddzieleniem „części frankowej” od reszty biznesu. Procesowanie się z takimi bankami przez kilka lat jest obarczone ryzykiem powtórki historii z Getin Noble Bankiem. Dla tych Frankowiczów zawarcie szybko ugody może być lepszym wyjściem z sytuacji, pod warunkiem że bank pójdzie na ustępstwa. Zawsze jednak dobrze jest najpierw złożyć pozew i dopiero później negocjować ugodę sądową. Mając w perspektywie przegranie sprawy i poniesienie konsekwencji finansowych związanych z unieważnieniem umowy, banki są bardziej skore do oferowania klientom atrakcyjnych ugód.
Nie zawsze jest tak, że to bank musi pierwszy wyjść z propozycją ugody. Także kredytobiorca może przedstawić bankowi swoją wizję zakończenia sporu w sposób polubowny. Frankowicz może przykładowo zaproponować ugodę, której podstawą jest odfrankowienie kredytu, czyli usunięcie z umowy abuzywnych klauzul przeliczeniowych. Można to rozumieć w ten sposób, że z umowy znika kurs kupna oraz kurs sprzedaży i wyliczana jest nadpłata powstała na skutek tego, że kredytobiorca wpłacał do banku przez kilkanaście lat wyższe raty.
Kredytobiorca może zaproponować aby nadpłata została zaliczona akonto przedterminowej spłaty kredytu a reszta zadłużenia została spłacona jednorazowo lub przeliczona na niższe raty. W ten sposób umowa jest dalej wykonywana jako kredyt złotowy oprocentowany według formuły LIBOR/SARON plus pierwotna marża, a nie jak proponują banki WIBOR plus historyczna marża dla kredytów złotowych. Czy bank zgodzi się na taką propozycję? Są na to spore szanse – i tak zarobi coś na odsetkach, a w razie unieważnienia umowy przez sąd skutki finansowe byłyby dla niego znacznie bardziej dotkliwe.
Dodaj Opinie