wiadomości frankowicze

Ile kosztuje prowadzenie sprawy frankowej o unieważnienie kredytu we frankach i dlaczego TAK DUŻO?

Jednym z powodów, dla których niektórzy poszkodowani frankowicze w dalszym ciągu nie weszli na drogę sądową w sporze z bankiem są koszty profesjonalnej obsługi prawnej. Wielu kredytobiorców jest zdezorientowanych dużym rozstrzałem cenowym, który cechuje obsługę spraw frankowych. Podczas gdy jedni specjaliści oferują prowadzenie sprawy za zero złotych, inni od początku każą sobie płacić – i to niemało. Czy w firmach, które oferują frankowiczom rzekomo darmową opiekę prawną naprawdę pracują altruiści? I dlaczego we wiodących kancelariach adwokatów i radców prawnych obsługa kosztuje tak dużo?

Darmowa obsługa prawna procesu frankowego – skąd się wzięła?

Dla zdesperowanego kredytobiorcy, płacącego horrendalne raty kredytu frankowego, który – wg pierwotnych założeń – powinien być nierzadko od dawna spłacony, perspektywa bezpłatnej pomocy w procesie z bankiem jawi się jako manna z nieba.

Wiele z tych osób, które w dalszym ciągu starają się na bieżąco spłacać swoje zobowiązanie, ledwo dziś wiąże koniec z końcem. Kredyty frankowe są źródłem wielu rodzinnych rozterek – ktoś musi pracować na 1,5 etatu, co odbija się na relacjach z dziećmi, ktoś inny zaczął dorabiać, mimo tego, że od kilku lat jest już emerytem. Czyjeś dziecko – zamiast na studia – musi iść od razu do pracy, byleby tylko pomóc rodzicom podreperować domowy budżet. To wszystko pokłosie kredytowej katastrofy, która stała się udziałem tysięcy Polaków.

Wizja pomocnej dłoni, która miałaby zostać wyciągnięta w stronę tych zestresowanych, często wyniszczonych już nerwami ludzi, jest tak piękna, że niejeden frankowicz desperacko pragnie w nią wierzyć. Dlatego tak ważne jest, by uświadamiać poszkodowanym kredytobiorcom, co na ogół faktycznie kryje się za tymi z pozoru niezwykle atrakcyjnymi ofertami.

Aby jednak móc to dobrze wyjaśnić, potrzebne jest przybliżenie tła, ukazanie czynnika, jaki dał impuls do powstania tak wielu organizacji, które kuszą dziś Polaków darmową pomocą prawną. Mamy rok 2019, TSUE wydaje orzeczenie dotyczące sprawy małżeństwa, które procesowało się z Raiffeisen Bankiem w kwestii kredytu we franku. Odpowiedź TSUE w tej sprawie stanowiła przełom dla sytuacji frankowiczów w całym kraju – nie tylko ujednoliciła orzecznictwo w polskich sądach, ale również potwierdziła, że umowa kredytowa zawierająca klauzule niedozwolone jest wadliwa, gdy jej stroną jest konsument.

Wyrok TSUE z 2019 roku – co się wtedy zmieniło?

Od decyzji TSUE sprawy frankowe nabrały rozpędu w polskich sądach, a kredytobiorcy znów zyskali nadzieję na to, że z instytucją finansową da się wygrać. Wyrok ucieszył tych prawników, którzy podejmowali nierówną walkę w sądach o prawa frankowiczów już od 2014 roku. Orzecznictwo było wówczas dużo mniej przychylne kredytobiorcom, a procesy w tych sprawach były niejako nowością, wymagającą od specjalistów z dziedziny prawa wypracowania przekonującej argumentacji.

Zmiany, które zaszły w sytuacji frankowiczów w 2019 roku odbiły się szerokim echem w całej Polsce i spowodowały, że w świecie usług prawnych powstała ciekawa, bardzo atrakcyjna nisza, zagospodarowana do tej pory jedynie w niewielkim procencie. Podczas gdy poszkodowanych frankowiczów było kilkaset tysięcy w całej Polsce, kancelarii specjalizujących się w tych sprawach istniał zaledwie promil.

Jak grzyby po deszczu zaczęły więc powstawać różnego rodzaju podmioty specjalizujące się w pomocy tym kredytobiorcom. A ponieważ nie można z dnia na dzień wyspecjalizować się w temacie kredytów frankowych, zdecydowana większość powstałych firm nie była kancelariami prawnymi.

Sprawdź: Które Kancelarie Frankowe mają najwięcej wygranych?

Nierzadko nawet nie były one prowadzone przez osoby z wykształceniem prawniczym – bardzo często za powoływanie do życia podmiotów świadczących pomoc prawną dla frankowiczów brały się osoby w jakiś sposób powiązane ze środowiskiem finansowym, które – choć nie miały potrzebnej wiedzy, by efektywnie pomóc poszkodowanym – to wiedziały, jaki potencjał drzemie w tym pomyśle biznesowym.

Skąd się wzięły firmy pośredniczące w pomocy frankowiczom?

Pomysł w gruncie żeby był prosty: firma zakładana była w formie spółki z ograniczoną odpowiedzialnością, z kapitałem zakładowym o równowartości 5000 zł, czyli niezbędnego minimum. Nowy podmiot rozpoczynał swoją działalność intensywnie promując się w mediach – głównie tych internetowych, celem zdobycia potencjalnych klientów – organizował webinary, szkolenia dla Frankowiczów często nawet tworzył grupy czy społeczności Frankowiczów.

Następnie nawiązywał współpracę z zawodowymi prawnikami i radcami prawnymi – na ogół bez potrzebnego doświadczenia w temacie kredytów frankowych, ponieważ renomowany specjalista zawsze będzie wolał pracować na własne nazwisko, nie na sukces wizerunkowy pośrednika.

Do firmy zaczęli się zgłaszać pierwsi klienci, niektóre sprawy udawało się wygrać, inne nie, ale model biznesowy cały czas się rozwijał. Aż do dnia dzisiejszego, gdy wiele z tych firm urosło do takich rozmiarów, że zaczęły odgrywać znaczącą rolę na rynku usług prawnych. Dostosowały swoją ofertę do potrzeb klienta, zbudowały wiarygodny wizerunek – do tego stopnia, że potencjalnemu klientowi bardzo trudno jest się z reguły zorientować, że nie ma do czynienia z kancelarią prawną, a podmiotem pośredniczącym, który funkcjonuje na innych zasadach i wolno mu znacznie więcej niż prawnikowi lub radcy prawnemu.

Jakie są różnice między pośrednikiem a kancelarią prawną?

Kancelaria adwokatów czy radców prawnych  jest zobowiązana do informowania potencjalnych klientów w jasny i przejrzysty sposób o kosztach swoich usług, wszelkich opłatach dodatkowych i premiach. Te zasady wynikające z Kodeksu Etyki tych zawodów nie obejmują podmiotów pośredniczących, gdyż nie są one kancelariami.

Z tego względu mogą one sobie pozwolić na dużo bardziej nośny, kolorowy wizerunek w porównaniu do zawodowego prawnika, czym przyciągają osoby niechętne wchodzeniu w sądowe spory. Ale nie to jest najważniejsze. Dużo bardziej istotny jest sposób formułowania umów, które w przypadku pośrednika nie muszą być już tak klarowne, jak te w kancelarii prawnej. I właśnie tu wkracza na arenę główny chwyt marketingowy pośredników, jakim jest prowadzenie sprawy frankowej za zero złotych.

 

Opieka prawna dla frankowicza za zero złotych – na czym polega?

Naiwny będzie ten, kto stwierdzi, że jakakolwiek firma działająca na rynku i zmuszona konkurować z innymi podmiotami, znajduje uzasadnienie ekonomiczne dla nieodpłatnego oferowania swoich usług. Pośrednicy dla frankowiczów nie są tu wyjątkiem. Obsługa prawna może (ale nie musi) być w tych firmach darmowa głównie w jednym przypadku: gdy kredytobiorca przegra prowadzoną przez nie sprawę w sądzie.

Wówczas rzeczywiście prawdopodobnym jest, że klient za usługę nie zapłaci ani złotówki, tylko co z tego, skoro wraz z przegraną sprawą oddala się perspektywa unieważnienia lub odfrankowienia umowy kredytowej? W przypadku co bardziej przytomnych kredytobiorców w tym momencie następuje swoiste otrzeźwienie, decydują się zmienić pełnomocnika i zgłosić apelację od niekorzystnego wyroku. Część brnie dalej we współpracę, wierząc, że sąd II instancji przychylniej spojrzy na sprawę.

Nie można jednak twierdzić, że wszystkie sprawy objęte przez pośredników są przegrywane. Absolutnie tak nie jest. Czy jednak w momencie wygranej obsługa prawna dalej okazuje się darmowa?

Prowizja pośrednika za wygraną sprawę: jak z zera zrobić kilkaset tysięcy?

Umowy z pośrednikami są tak skonstruowane, że o ile klient rzeczywiście nie ponosi kosztów w przypadku przegranej, o tyle będzie zobligowany zapłacić, gdy sprawa zostanie rozpatrzona na jego korzyść. Pośrednicy nazywają to gwarancjami i przedstawiają ten model współpracy w samych superlatywach.

Rzecz w tym, że kwota wynagrodzenia firmy z tytułu świadczonych usług może sięgać nawet 30%, a w skrajnych przypadkach i 50% wartości sporu. Jak to możliwe? Tyle może wynieść premia za sukces, liczona od korzyści uzyskanych z tytułu unieważnienia umowy kredytowej. Rzecz w tym, że sposób, w jaki niektórzy pośrednicy liczą tę premię, nijak ma się do faktycznej korzyści uzyskanej przez klienta.

Niektóre umowy podpisywane z klientami zawierają zapis, z którego wynika, że premia za sukces jest liczona nie tylko od sumy rat oddanych przez bank, ale również od obniżenia salda do zera. W ten sposób obsługa prawna za wygraną sprawę unieważnienia umowy kredytowej opiewającej na 600 tysięcy złotych sama w sobie może kosztować kilkaset tysięcy zł, co dla frankowicza jest jak wpadnięcie z deszczu pod rynnę.

Zobacz: Co powinna oferować kancelaria dla Frankowiczów w cenie prowadzenia sprawy frankowej

Nic więc dziwnego, że prawnicy, którzy przecież zdają sobie sprawę ze sposobu działania pośredników, załamują ręce na pytania klientów, dlaczego oczekują tak wysokiej prowizji, podczas gdy firma X oferuje prowadzenie sprawy za darmo.

Ciekawostką jest, że prawnik – nawet gdyby chciał – nie może świadczyć swoich usług z zerowym kosztem wstępnym, gdyż jest to sprzeczne z etyką jego zawodu.

Biorąc pod uwagę, że wyspecjalizowane Kancelarie Frankowe, które od lat z sukcesami zajmują się sprawami kredytów we franku, pobierają od klientów od 3% do 7% prowizji, warto zauważyć, że jest to zaledwie niewielki ułamek premii pośrednika z tytułu wygranej.

Co wpływa na cenę usług dobrej kancelarii frankowej?

Skoro już ustaliliśmy, że pośrednicy frankowi nie działają charytatywnie, a są jak najbardziej nastawieni na zarobek, warto abyśmy przyjrzeli się temu, co ma największy wpływ na obsługę prawną frankowicza w renomowanej kancelarii.

Zacznijmy od tego, że wnikliwe zapoznanie się prawnika lub radcy prawnego z indywidualną sprawą klienta, przeanalizowanie umów, aneksów, regulaminów i tabel prowizji bankowych zajmuje masę czasu. Nie działa to w ten sposób, że prawnik ma w szufladzie jeden uniwersalny szablon z gotową treścią pozwu i osobno teczkę zawierającą argumentację i opis strategii sądowej.

Każda nowa sprawa musi być traktowana jako całkowicie odrębny przypadek, bo jest nim w istocie – i popadanie w rutynę oraz traktowanie klientów taśmowo (jak ma to często miejsce w firmach pośredniczących) może przynieść w sądzie fatalne rezultaty. Tak samo jak kredytobiorca w swojej codziennej pracy zawodowej nie wykonuje zadań za darmo, tak i prawnik musi pobierać opłatę za swój czas, ponieważ koszty prowadzenia kancelarii są bardzo wysokie.

Zastępstwo na rozprawach – kiedy jest potrzebne?

Jednym z najważniejszych kosztów ponoszonych przez kancelarię są oczywiście wynagrodzenia zatrudnionych prawników. Dobrze jest, gdy kancelaria zatrudnia ich co najmniej kilku, ponieważ wówczas nie ma problemu z zastępstwem w sytuacji, gdy wyznaczone przez sąd terminy rozpraw kolidują ze sobą. Jeden prawnik nie może być w dwóch miejscach jednocześnie, oczywiste jest zatem, że w jednej ze spraw kancelaria będzie musiała wyznaczyć jakieś zastępstwo.

W specjalistycznej kancelarii frankowej, gdzie pracuje kilku ekspertów od prawa bankowego, mamy pewność, że w takiej sytuacji na naszej rozprawie pojawi się doświadczony pełnomocnik. W przypadku podpisania umowy z prawnikiem, który działa w pojedynkę, nie mamy już tej pewności.

Indywidualne podejście – dlaczego jest tak ważne?

Co dzieje się, gdy kancelaria prawna próbuje oszczędzić na personelu i redukuje załogę do minimum? Wówczas pracujący w niej prawnicy i radcy prawni otrzymują więcej spraw jednocześnie. W przypadku spraw frankowych jest to bardzo niekorzystne, uniemożliwia dokładne zapoznanie się z niuansami poszczególnych umów i sytuacją klientów, jak również utrudnia kredytobiorcom kontakt z pełnomocnikiem, który – nadmiernie obciążony – nie ma po prostu czasu na zapewnienie swoim podopiecznym indywidualnego podejścia.

Dobre kancelarie starają się uniknąć takiego masowego, taśmowego wręcz traktowania klientów, dlatego dbają o to, by każdy prawnik lub radca prawny prowadził w danym czasie tyle spraw, ile jest w stanie, bez utraty wysokiej jakości usług. To z kolei odbija się na cenie końcowej obsługi prawnej, która jest wyższa niż w bardzo małych kancelariach lub w ogromnych firmach pośredniczących, współpracujących często z początkującymi prawnikami, mającymi niższe koszty uzyskania przychodu.

Kancelaria prawna a podatki

Na koszt obsługi prawnej w kancelarii wpływają też bardziej przyziemne sprawy, jak podatki. VAT za usługi prawne to aż 23%, a przecież do tego dochodzi jeszcze 19% podatku dochodowego. Kwota, jaką pobiera prawnik od klienta nie jest tą, którą faktycznie zarobi na poprowadzeniu sprawy. Prowadzenie kancelarii wiąże się ponadto z wieloma innymi kosztami – składkami ZUS, wynagrodzeniami pracowników, opłatami za wynajem biura, materiały biurowe i wieloma innymi, drobniejszymi wydatkami, które w ostatecznym rozrachunku sumują się do całkiem sporych kwot.

Biorąc to wszystko pod uwagę łatwo dojść do wniosku, że wysokie koszty obsługi prawnej w przypadku spraw frankowych nie są fanaberią prawników, a koniecznością, podyktowaną warunkami ekonomicznymi. Pocieszające jest to, że dobry prawnik, pracujący pod własnym szyldem, bardzo dba o renomę i dokłada wszelkich starań, by każdą ze spraw doprowadzić do korzystnego dla klienta finału. To właśnie wygrane procesy, a nie ogólna ilość dotychczas poprowadzonych spraw wpływają na wizerunek kancelarii i zjednują jej nowych klientów. Dobry prawnik lub radca prawny nie ma problemu z podzieleniem się z klientem swoimi statystykami wygranych – mało tego, podeprze je treścią wyroków wraz z sygnaturą, co ułatwi kredytobiorcy weryfikację.

Sprawy frankowe toczą się zwykle o ogromne pieniądze, mogące odmienić sytuację ekonomiczną kredytobiorcy. W tak ważnych sprawach życiowych warto zadbać o profesjonalne, godne zaufania wsparcie, które może mieć decydujący wpływ na rezultat końcowy.

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]

Frankowicz

Poznaj najnowsze informacje ważne dla frankowiczów. Opinie wyrażone w tekście wyrażają osobiste poglądy autora

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz