wiadomości frankowicze

Tak ma wyglądać NOWA USTAWA regulująca KREDYTY WE FRANKACH. Jest się czego obawiać?

Ustawa frankowa po raz kolejny powraca w doniesieniach medialnych, a to za sprawą wypowiedzi, której udzielił PAP prezes Związku Banków Polskich Tadeusz Białek. Odniósł się on do tego, jak mogłyby wyglądać założenia ustawy frankowej, tak wyczekiwanej przez sektor bankowy. Ustawa to ciekawy temat dla frankowiczów – od wielu miesięcy o niej słyszą, jednak brak było precyzyjnych szczegółów na jej temat. Teraz, dzięki wypowiedzi Tadeusza Białka, mogą się wreszcie przekonać, do czego dążą bankowcy i do jakich rozwiązań będą chcieli przekonać nowy rząd. Czy jest się czego obawiać?

  • W rozmowie z PAP prezes ZBP wskazuje na potrzebę ustawowego rozwiązania kwestii kredytów frankowych. Jego zdaniem bez ustawy sektor będzie borykał się jeszcze z tym problemem 10-15 lat
  • Tadeusz Białek nie jest zwolennikiem „przymusowego” konwertowania kredytów frankowych do złotówki. Proponowanie takiej ustawy na tym etapie nie byłoby w jego opinii właściwe
  • Celem ustawy miałoby być usankcjonowanie trybu ugodowego zaproponowanego przez szefa Komisji Nadzoru Finansowego, Jacka Jastrzębskiego
  • Zdaniem Tadeusza Białka ustawa mogłaby prowadzić do nałożenia na sądy obowiązku „proponowania pewnej formuły ugodowej”. Mówi też o bonusach, na które mogliby liczyć klienci po zgodzie na formułę ugodową. Co na to frankowicze?

Jest pomysł na ustawę frankową: ujawnia go prezes ZBP

Sektor bankowy od miesięcy bawi się z frankowiczami w kotka i myszkę. Promuje pogląd, zgodnie z którym w Polsce pilnie potrzebna jest ustawa frankowa i jednocześnie, przynajmniej do tej pory, unikał konkretów dotyczących tego, jak miałaby ona wyglądać. Od co najmniej lutego br. wiadomo, że w KNF trwają prace nad projektem ustawy, jednak szef tej instytucji bardzo oszczędnie wypowiada się w mediach o jego założeniach. Powodem tej tajemniczości jest zapewne medialna wrzawa, jaka rozpętała się po doniesieniach Pulsu Biznesu, jakoby organy odpowiedzialne za stabilność sektora finansowego pracowały nad rozwiązaniem ustawowym odbierającym kredytobiorcom korzyści z unieważnień umów (drogą do tego miałby być horrendalny podatek na rzecz fiskusa, stawiający pod znakiem zapytania sens sądzenia się).

Od tamtej afery minęły miesiące, a szef KNF nie dzieli się z opinią publiczną przemyśleniami na temat tego, co konkretnie miałoby się znaleźć w ustawie frankowej. W marcu br. w rozmowie z Dziennikiem Gazeta Prawna pozwolił sobie jedynie na wyjawienie, że na banki można by nałożyć obowiązek oferowania klientom frankowym ugód polegających na konwersji spornych kredytów, tak jakby od początku były to zobowiązania zawarte w złotówkach. Tym klientom, którzy nie zdecydowaliby się na ustawowe rozwiązanie, pozostawiono by możliwość spłacania pierwotnej umowy w oparciu o średni kurs NBP. Droga do korzystniejszych rozwiązań zostałaby zamknięta.

Dziś, po dziesiątkach eksperckich opinii, brzmi to jak czyste science-fiction: odebranie konsumentom ochrony wynikającej z dyrektywy unijnej 93/13 sprowadziłoby odpowiedzialność odszkodowawczą na Skarb Państwa. KNF będzie najprawdopodobniej musiał zaproponować nowemu rządowi mniej radykalne rozwiązanie. Jakie? Nie wiadomo. Niewykluczone, że sektor bankowy sam postanowił pomóc trochę szczęściu i przetestować, co ewentualnie będzie skłonne zaakceptować społeczeństwo. Co jakiś czas jego przedstawiciele wypuszczają swego rodzaju balony próbne, dywagując na temat tego, jak mogłaby wyglądać ustawa frankowa.

Tego rodzaju próba nadania kształtu ustawie została podjęta przez prezesa Związku Banków Polskich, Tadeusza Białka w rozmowie z PAP. Jak się okazuje, Tadeusz Białek nie jest wcale zwolennikiem przymusowych konwersji frankowych umów na złotówki (uważa, że nie jest to właściwe rozwiązanie „na tym etapie”), co frankowicze z pewnością przyjmą z ulgą. Proponowany przez niego mechanizm to zdecydowanie wersja soft w porównaniu do tego, co jeszcze w marcu głosił Jastrzębski.

Prezes ZBP wychodzi z założenia, że skoro banki proponują rozwiązania ugodowe, to ustawa powinna wspierać ten tryb rozwiązywania sporów. Jest zwolennikiem usankcjonowania procesu ugód (zgodnych z zaleceniami KNF) i dawania impulsu do korzystania z polubownego rozwiązania. Podkreśla, że brak ustawy frankowej oznacza dla sektora bankowego jeszcze 10-15 lat borykania się z problemem kredytów w CHF. Według Tadeusza Białka ugody wg rekomendacji Jastrzębskiego są rozwiązaniem fair, zrównującym sytuację kredytobiorcy frankowego z tym złotowym.

Jak zachęcić frankowiczów do ugód? Prezes ZBP ma pewien pomysł

Co mogłoby być bodźcem zachęcającym kredytobiorcę do podjęcia próby ugodowej z bankiem? Wg prezesa ZBP „paleta rozwiązań jest do przemyślenia”. Jego zdaniem dobre byłoby ustawowe nałożenie na banki pewnych obowiązków jeszcze na etapie przedsądowym, przykładowo zobligowanie ich w określonym terminie i w jednolitej formule do przedstawienia kredytobiorcom rozwiązania ugodowego. Ustawa mogłaby także określać terminy, w których strony powinny ustalić warunki ewentualnego porozumienia. Ponadto w ustawie można by zawrzeć zapis, zgodnie z którym propozycja ugodowa byłaby dodatkowo wzmacniana poprzez okresową promocję na oprocentowanie czy nawet częściową redukcję kapitału. W myśl propozycji szefa ZBP ustawa mogłaby wciągnąć do procedur sądowych przepisy o charakterze epizodycznym, nakładające na sądy obowiązek proponowania „pewnej formuły ugodowej”.

W związku z pomysłami prezesa Białka nasuwa się właściwie tylko jedno pytanie: skoro banki chcą godzić się z klientami, a rozwiązania przez nie proponowane są uczciwe i korzystne dla frankowiczów, to po co komu ustawa? Przecież jeśli ugody rzeczywiście się frankowiczom opłacają i pozwalają ich problem rozwiązać w ok. miesiąc (bo tyle trwa mniej więcej procedura ugodowa), to wielu z nich na pewno chętnie odstąpi od roszczeń sądowych na rzecz polubownego rozwiązania. Chyba że jest dokładnie odwrotnie i frankowicze nie chcą ugód, bo te są nieopłacalne, nie boją się też pozwów sądowych, bo wiedzą, że po złożeniu pozwu niemal na pewno dostaną zabezpieczenie roszczenia. W momencie, w którym powstaje ten artykuł, pod tekstem na portalu bankier.pl, dotyczącym rewelacji przekazanych przez Tadeusza Białka PAP znajduje się 30 komentarzy. Z ich treści dobitnie wynika, co frankowicze myślą o tej propozycji.

Dlaczego banki tak uparcie dążą do ustawy frankowej?

Bez względu na odbiór społeczny, banki nie zrezygnują z promowania ustawy frankowej. W tym aspekcie rynkowi konkurenci są ze sobą niezwykle zgodni i forsują w mediach jednolity przekaz. Wyrazem tego jest m.in. felieton opublikowany 26 grudnia na portalu Business Insider, którego autorem jest Przemysław Gdański, prezes BNP Paribas. Przytacza on aktualną listę wyzwań stojących przed sektorem bankowym – na trzecim miejscu znajduje się, a jakże, „ustawowe rozwiązanie problemu kredytów frankowych”.

Prezes BNP Paribas przekonuje, że Polska jest jednym z nielicznych krajów, w których kwestie kredytów w walutach obcych nie zostały jeszcze uregulowane ustawą. Narzeka, że sektor jest zdany na zmieniające się na przestrzeni czasu orzeczenia sądów. Wyzwanie nr 3 jest ściśle powiązane z wyzwaniem nr 4, czyli „zapewnieniem nienaruszalności umów i uzdrowieniem rynku hipotek”. Gdański zauważa, że coraz częściej podważane są podstawy prawne, na których oparto nie tylko hipoteki frankowe, ale również te złotowe. Chodzi oczywiście o wskaźnik WIBOR, co do którego miarodajności kredytobiorcy i ich pełnomocnicy prawni mają coraz więcej wątpliwości.

Bankowcy boją się, że ryzyko związane z kredytami frankowymi, które jest już w dużej części zabezpieczone rezerwami, rozleje się na inne produkty – w tym kredyty konsumenckie oraz hipoteki złotowe oparte o zmienną stawkę oprocentowania. Nie chcą do tego dopuścić, bo zmasowane pozwy sądowe prędzej czy później doprowadzą do zadania przez krajowe sądy pytań prejudycjalnych w stronę TSUE. A prokonsumencki wyrok Trybunału w sprawie o kredyty złotowe byłby dla banków tragedią. Pierwszy znak, że z kredytami konsumenckimi może być jednak coś nie tak, bankowcy otrzymali 23 listopada 2023 roku – to wtedy TSUE wydał wyrok w sprawie C-321/22, który w znacznej części jest prokonsumencki i daje podstawy do kwestionowania warunków umownych przyznających kredytodawcy czy pożyczkodawcy opłatę lub prowizję w kwocie rażąco wysokiej w porównaniu do oferowanej usługi. Najbliższe miesiące pokażą, jak krajowe sądy zastosują się do tego orzeczenia.

 

Click to rate this post!
[Total: 3 Average: 5]

Anna Lipińska

Dziennikarka z zamiłowania. Dobrze czuje się w tematyce gospodarczej. Jej rodzinie szczególnie bliskie są zmagania z nieuczciwymi praktykami banków. Specjalizuje się w tłumaczeniu wyroków oraz orzeczeń sądów, tak aby były zrozumiałe dla osób nie będących prawnikami.

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz