Czerwcowe wyroki TSUE i prokonsumencka linia orzecznicza nie oszczędzają banków: nawet najtwardsi gracze na rynku są zmuszeni uznać prym kredytobiorców w sądach i dostosować się do nowych warunków prawnych. Przed taką koniecznością stanął właśnie Raiffeisen Bank International, czyli podmiot, który najdłużej opierał się wprowadzeniu pilotażu ugód frankowych. Teraz, gdy frankowicze wygrywają prawomocnie 99,1 proc. spraw przeciwko bankom, Raiffeisen wyciąga do nich rękę i proponuje polubowne rozwiązanie. Skorzystanie z ugody wg rekomendacji KNF jest w Raiffeisenie możliwe od początku czerwca br. i póki co ofertę bank kieruje do kredytobiorców, którzy wcześniej wyrazili zainteresowanie mediacjami. Czy bank wkrótce zaproponuje ugody wszystkim frankowiczom, również tym, którzy pozostają z nim w sporze sądowym?
- Raiffeisen Bank International latami opierał się przed wprowadzeniem ugód frankowych. Wskutek niesprzyjającej linii orzeczniczej opór banku zelżał i jest on gotów na dogadywanie się z klientami
- Portfel hipotek frankowych Raiffeisen Banku wyceniany jest na 9 mld zł i ma się w nim znajdywać ok. 27 tys. umów. Rezerwy na ryzyko prawne tych kredytów wynoszą w tym banku ok. 50 proc.
- Do niedawna Raiffeisen wyrażał stanowisko, iż trwałość frankowych ugód stoi pod znakiem zapytania. Bankowi nie podobało się, że wskutek konwersji kredytu na PLN całością ryzyka walutowego obarczany jest kredytodawca
- Wg doniesień medialnych pierwsza faza prowadzonego przez Raiffeisen pilotażu ugodowego spotkała się z ciepłym przyjęciem. Czy bank już na jesieni wprowadzi program ugód na szerszą skalę?
Raiffeisen Bank International wprowadza pilotaż ugód. Co na to frankowicze?
Ostatnie miesiące brutalnie pokazują bankowcom ich miejsce w szeregu: kredytodawcy nie mają bowiem szans w sądach z frankowiczami, którzy wygrywają już ponad 99 procent postępowań w sądach II instancji. Na dokładkę sektorowi nie sprzyja również Trybunał Sprawiedliwości UE: czerwcowe wyroki w sprawach C-287/22 i C-520/21 okazały się druzgocące dla banków i przyznały frankowiczom nowe przywileje, w tym prawo do pozwania banku o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału oraz możliwość zabezpieczenia roszczeń, nawet wtedy gdy konsument nie spłacił jeszcze nominalnej kwoty kredytu. To powoduje, że najbardziej zatwardziali przeciwnicy ugód kapitulują. Na początku czerwca br. swoją strategię zmienił Raiffeisen Bank International.
Podmiot był jednym z surowszych krytyków pomysłu szefa KNF w zakresie wdrażania pilotażowych programów ugód frankowych: Raiffeisen nie pozostawił na tym zamyśle suchej nitki i już w 2021 roku wskazywał na zagrożenia idące za proponowanym przez Komisję rozwiązaniem. Wówczas bank wycofał się z prac nad wdrożeniem zaleceń Nadzoru. Czy słusznie?
Wg ówczesnej narracji banku nie jest wcale przesądzone, czy kredytobiorcy nie zaczną kwestionować legalności ugód w przyszłości. Bankowi nie podobało się także to, że konwersja kredytu według zaleceń Nadzoru zakłada obciążenie ryzykiem walutowym podmiotu udzielającego zobowiązania. Minęło jednak trochę czasu i opór Raiffeisen Banku zelżał: dziś bank jest już chętny do dogadywania się z frankowiczami, na razie na małą skalę – pilotaż, który ruszył na początku czerwca, jest skierowany do klientów, którzy w przeszłości zgłosili się do banku w sprawie polubownego rozwiązania.
Nic więc dziwnego, że gdy Raiffeisen uruchomił swój program, odzew wybranej grupy docelowej był entuzjastyczny. Nie wiadomo natomiast, jak będzie wyglądać zainteresowanie klientów banku ugodami, gdy program zostanie skierowany do wszystkich aktywnych frankowiczów. Wg doniesień medialnych rozszerzenie programu ma mieć miejsce już na jesieni tego roku. Podobnie jak u konkurencji, ma być skierowany tylko do aktywnych frankowiczów. Ci, którzy już spłacili swój kredyt i chcą odzyskać nadpłatę, będą musieli iść do sądu.
Zmiana strategii Raiffeisen Banku nie powinna nikogo dziwić: portfel kredytów frankowych w tym podmiocie jest wart 9 mld zł i zawiera ok. 27 tys. umów. Gra toczy się więc o ogromne pieniądze, a podmiot uzyskał do tej pory pokrycie rezerwami w ok. 50 proc. To mniej niż u konkurencji – np. w mBanku, Pekao czy ING BŚ, które cyklicznie księgują na ten cel kolejne odpisy. Raiffeisen jako ostatni przystąpi do wdrażania polubownych rozwiązań w kwestii franków i w związku z obecnym otoczeniem gospodarczym oraz ekonomicznym nie ma co spodziewać się po opracowywanym programie spektakularnego sukcesu: czas, w którym frankowicze byli żywo zainteresowani konwersją swoich kredytów na PLN, minął.
Frankowicze nie chcą już ugód, bo wiedzą, że tym sposobem nie pozbędą się niechcianego kredytu, a jedynie zmienią jego warunki, wprowadzając do umowy nowe zagrożenia. Po konwersji kredyt wcale nie staje się bardziej przyjazny, gdyż wskutek zmiany stawki oprocentowania na WIBOR drastycznie wzrosną koszty jego obsługi. Idąc do sądu, kredytobiorca jest w stanie wywalczyć dla siebie daleko większe korzyści niż po prostu skonwertowanie kredytu do rodzimej waluty.
Dla Raiffeisen Banku zmodyfikowanie swojego podejścia do kredytobiorców frankowych jest z kolei smutną koniecznością. Bank nie ma szans na wynagrodzenie za bezumowne korzystanie przez klienta z kapitału, co zostało potwierdzone wyrokiem TSUE z połowy czerwca br. Same sądzenie się o kredyty pseudowalutowe jest dla banków coraz kosztowniejsze – w czerwcu Trybunał określił bowiem, jak powinny być liczone ustawowe odsetki za zwłokę w sprawie o stwierdzenie nieważności umowy.
Według unijnych sędziów taka korzyść powstała po stronie konsumenta ma być naliczana od momentu wezwania banku do zapłaty, a nie od dnia, w którym sąd poinformuje kredytobiorcę o skutkach wyeliminowania umowy z obrotu prawnego. Wobec tych czynników ugoda jawi się bankowcom jako rozwiązanie bezpieczne i dużo tańsze niż ścieżka sądowa. To zatem oczywiste, że i krnąbrny Raiffeisen postanowił obrać ten sam kurs co konkurencja i zaproponować klientom ugody, którymi przed laty tak gardził.
Czy Raiffeisen podzieli los mBanku i przyzna się do błędu?
Raiffeisen, przystępujący do programu ugodowego jako ostatni, może tylko pozazdrościć swoim konkurentom, którzy znacznie szybciej dostrzegli potencjał drzemiący w tych porozumieniach. Przykładowo PKO BP zaczął wdrażać pilotaż ugód już jesienią 2021 roku, jeszcze zanim na dobre rozpoczęto cykl podwyżek kosztu pieniądza. Decyzja ta zaprocentowała – PKO BP zawarł z frankowiczami ponad 27 tys. ugód, a klienci do chwili obecnej złożyli ok. 48 tys. wniosków o mediację. PKO BP jest zatem największym beneficjentem pomysłu KNF, gdyż znacząco udało mu się dzięki ugodom zredukować portfel wadliwych hipotek w walucie obcej.
Podobnie mądrze na propozycję Nadzoru zareagował Millennium Bank, który ma na koncie ok. 18 tys. ugód. Z kolei mBank długo wzbraniał się przed dostosowaniem do rekomendacji KNF. Bank miał swój własny pomysł na ugody: chciał się „dzielić” kosztami ryzyka kursowego po połowie, co dla klientów było nie do zaakceptowania. Bank dopiero jesienią ubiegłego roku zorientował się, że ten z pozoru przebiegły plan nie wypali i zdecydował się zaktualizować program ugodowy, wprowadzając m.in. opcję czasowo stałej stopy procentowej po konwersji kredytu na PLN.
Podmiot jednak zdecydował się na to rozwiązanie zbyt późno – Polacy zorientowali się już, że kolejne podwyżki stóp procentowych uderzają kredytobiorców po kieszeniach. Chętnych na konwersję kredytu z miesiąca na miesiąc jest coraz mniej – widać to doskonale po statystykach mBanku, który zawarł do tej pory ok. 6,5 tys. ugód, a przecież zdążył je zaproponować niemal wszystkim czynnym klientom frankowym.
Obecnie podmiotowi zostaje już tylko dostosowywanie ugód do aktualnych wymagań klientów i ponawianie propozycji z nadzieją, że tym razem mu się poszczęści.
Władze mBanku nie kryją, że decyzja o wprowadzeniu pilotażu ugodowego z pewnym opóźnieniem była błędem. Niewykluczone, że Raiffeisen Bank International prędzej czy później również odkryje, iż w relacji z klientami obrał złą drogę.
Realistycznie rzecz biorąc, jest mało prawdopodobne, aby bank zdołał nadrobić zaległości w niwelowaniu frankowego portfela przy pomocy polubownych rozwiązań: podmiot, tak jak i inni kredytodawcy na polskim rynku, musi się liczyć z tym, że liczba nowych powództw kierowanych pod jego adresem będzie się zwiększać, a wraz z tym zjawiskiem powstawać będzie coraz większa presja na dotwarzanie kolejnych rezerw.
Dodaj Opinie