wiadomości frankowicze

NOWE UGODY PKO BP dla Frankowiczów w 2023 r? Co dalej z kredytami we frankach PKO BP?

Wśród banków z dużym portfelem frankowym najlepszą intuicją wykazał się jak dotąd PKO BP. Najwcześniej reagował on na zmiany klimatu gospodarczo-ekonomicznego, czego dowodem było szybkie zastosowanie się do rekomendacji szefa KNF i wdrożenie pilotażu ugód frankowych. Odważna decyzja opłaciła się, ponieważ to właśnie PKO BP zawarł do tej pory najwięcej ugód z frankowiczami, bo aż 18 tys. Obecnie jednak, w związku z wysokim oprocentowaniem kredytów złotowych, kredytobiorcy niechętnie myślą o ugodach. PKO BP głosem pełniącego obowiązki prezesa tej instytucji zapowiada więc zmiany w programie, które mają znów rozbudzić zainteresowanie frankowiczów.

  • PKO BP wdrożył na szeroką skalę program ugód frankowych w październiku ubiegłego roku i był prekursorem konwersji kredytów z CHF na PLN wg rekomendacji szefa KNF

  • Bank nie obawia się jak na razie pozwów o WIBOR, ponieważ w tych sprawach nie zapadł jeszcze żaden wyrok, zaś KNF zapewnia o legalności wskaźnika

  • W związku ze wzrostem oprocentowania kredytów złotowych frankowicze są mniej chętni na zawieranie ugód. PKO BP będzie próbował temu przeciwdziałać poprzez modyfikowanie swojej oferty.

PKO BP po raz kolejny reaguje na zmianę trendu wśród kredytobiorców i modyfikuje swoje ugody frankowe

Choć to właśnie PKO BP jako pierwszy zauważył potrzebę dogadywania się z frankowiczami, pozostałe banki „odrobiły lekcje” i nie chcą pozostawać w tyle. Im bank ma większy portfel kredytów w CHF (w stosunku do ogółu udzielonych kredytów), tym bardziej zmotywowany jest do zawierania ugód z kredytobiorcami frankowymi.

Banki wiedzą, że jeśli sprawa trafi do sądu, istnieje ok. 92 proc. szans, że sąd zdecyduje o unieważnieniu umowy, a to z kolei oznacza, że kredytodawca na takim produkcie nie zarobi ani grosza. Czołowe instytucje finansowe w Polsce zakończyły III kwartał z ogromną stratą – rekordzistą jest mBank, u którego strata netto to aż 2,28 mld zł. Taki wpływ na sytuację banków mają odpisy na ryzyko prawne kredytów frankowych. Im więcej pozwów i prawomocnych wyroków, tym bardziej kurczą się kapitały własne tych instytucji.

PKO BP, wdrażając swój pilotaż ugód frankowych w październiku 2021 roku, wykonał znakomity ruch, który przyniósł mu spory sukces w postaci 18 tys. przekonwertowanych kredytów frankowych. Umowy, zamiast zostać unieważnione w sądzie, utrzymano w mocy, a kredytobiorcy płacą dziś swoje raty w złotówkach, w oparciu o WIBOR. Dla banku to znakomita informacja, nie tylko wyeliminował ryzyko prawne tych umów, ale zaczął zarabiać na wyższym oprocentowaniu.

Prawdopodobnie mniej szczęśliwi z tego rozwiązania są dziś kredytobiorcy, którzy zamienili ryzyko walutowe na ryzyko wysokiego kosztu obsługi kredytu. Tym należy tłumaczyć spadek zainteresowania klientów PKO BP zawarciem ugody.

Ugoda frankowa dla banku to:

  • eliminacja ryzyka prawnego idącego za pierwotnym wzorcem umownym
  • utrzymanie umowy w mocy na nowych warunkach
  • szansa na wyższy zarobek ze względu na wysokie oprocentowanie kredytów złotowych.

Bank zauważył, że początkowe sukcesy to już przeszłość, więc ponownie zamierza odpowiedzieć na potrzeby kredytobiorców, modyfikując obowiązujący program. Jak? Tego jeszcze nie wiadomo. Jak na razie Paweł Gruza, p.o. prezesa PKO BP, zapowiada w mediach, że działania w tym zakresie niedługo zostaną wdrożone.

P.o. prezesa PKO BP zauważa potrzebę systemowego rozwiązania problemu kredytów w CHF

Retoryka Pawła Gruzy w zakresie problemu franków jest dość stonowana, zwłaszcza jeśli weźmie się pod uwagę sposób wypowiadania się o frankowiczach charakterystyczny dla prezesów niektórych konkurencyjnych instytucji. W rozmowie z Business Insider p.o. prezesa PKO BP zauważa nawet, że w kwestii franków przydałoby się rozwiązanie legislacyjne, czyli systemowe, na wzór tych, które obowiązują w innych krajach UE.

Niestety, rządzący nie zdecydowali się na ten ruch i powierzyli rozwiązanie problemu frankowego sędziom, co oczywiście skutkuje zatrzęsieniem bardzo podobnych spraw w sądach całej Polski, ze szczególnym uwzględnieniem Warszawy.

PKO BP nie poświęca jeszcze nadmiernej uwagi zagrożeniu wynikającemu z pozwów o WIBOR, koncentrując się przede wszystkim na problemie franków, zwłaszcza że w przyszłym roku TSUE planuje wydać wyrok w sprawie C-520/21. Z dotychczasowego orzecznictwa wynika, że Trybunał ma prokonsumenckie nastawienie, zatem sektor bankowy liczy się z tym, że przyszłoroczne orzeczenie nie będzie odbiegać od tego trendu – choć oczywiście banki mają nadzieję, że TSUE, wydając wyrok, weźmie pod uwagę jego wpływ na krajową gospodarkę.

W swoim październikowym wystąpieniu szef KNF, Jacek Jastrzębski prognozował, że potencjalny prokonsumencki wyrok w sprawie C-520/21 (który odebrałby bankom prawo do wynagrodzenia za korzystanie z kapitału po unieważnieniu umowy) mógłby kosztować sektor bankowy nawet 100 mld zł. Konsekwencje mogłyby być niezwykle poważne – wiele banków przestałoby spełniać wymogi kapitałowe, a jedna lub nawet więcej dużych instytucji finansowych mogłoby ogłosić upadłość.

Nic więc dziwnego, że PKO BP chce zdążyć z zaproponowaniem kredytobiorcom ugód na nowych warunkach jeszcze przed decyzją Trybunału. I choć nie wiadomo, jak dokładnie będzie wyglądać ta propozycja, można spodziewać się, że będzie kładła nacisk na konwersję kredytu na złotówki z czasowo stałym oprocentowaniem.

Takie rozwiązanie wprowadził np. mBank, oferując „promocyjną” stawkę w wysokości 4,99 proc. na okres 5 lat. RRSO w tym przypadku wynosi ok. 7,14 proc. Jest to więc mniej niż w aktualnej rynkowej ofercie, ale znacznie więcej niż w przypadku oprocentowania stawką SARON. Czy PKO BP będzie próbował „przebić” ofertę mBanku i zaproponuje niższe oprocentowanie? Nie wiadomo.

Co natomiast jest jasne, to to, że modyfikacja warunków ugód to kij, który ma dwa końce. Z jednej strony to szansa na dogadanie się z częścią niezdecydowanych, których przed podjęciem decyzji blokuje wysoki WIBOR. Z drugiej jednak kredytobiorcy, którzy podpisali swoje ugody wcześniej, na mniej korzystnych warunkach, mogą poczuć się rozczarowani. Klienci niejako uczą się, że cierpliwość w relacji z bankiem popłaca i im dłużej zwlekają z decyzją, tym lepsza oferta pojawi się na ich stole.

Banki mają jednak niewiele czasu na przekonanie kredytobiorców, że „taniej nie będzie” – wyrok TSUE jest planowany na II połowę 2023 roku, a jeśli odbierze bankom prawo do roszczeń o dodatkową opłatę ponad wypłacony kapitał, do sądów ruszy kolejna lawina pozwów, w tym już nie tylko od aktywnych frankowiczów, ale też od tych, którzy swoje kredyty już dawno spłacili. A tej ostatniej grupie żaden z banków nie proponuje jakiejkolwiek formy ugody, więc w jej przypadku pozew o zapłatę wydaje się tym bardziej sensownym i opłacalnym rozwiązaniem.

 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]