wiadomości frankowicze

ILE kosztuje i jaki PROCENT pobiera kancelaria za sprawę o kredyt we frankach w 2023 roku

Gdy stało się jasne, że banki jednak nie będą miały prawa rościć od frankowiczów o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, wielu kredytobiorców na poważnie zaczęło rozważać pozew. Banki jednak straszą, że sprawa sądowa to niezwykle kosztowne przedsięwzięcie, a sam wydatek na opiekę prawną może zamknąć się w kilkudziesięciu tysiącach złotych. Czy to rzeczywiście prawda? Ile kosztuje profesjonalna opieka prawna w sprawie o franki?

  • Mimo tego, że bankowcy próbują straszyć frankowiczów gigantycznymi kosztami procesowania się, do tej pory kredytobiorcy zakwestionowali już 110 tys. umów frankowych
  • Sądy w 98 proc. przypadków przyznają rację frankowiczom, a nie bankom. Podmioty te starają się przemilczeć fakt, że jako strona przegrana to one ponoszą koszty sądowe
  • Dobre kancelarie frankowe preferują model rozliczeń oparty o opłatę początkową i premię za sukces, który jest zgodny z kodeksem etyki
  • Niedopuszczalne jest, aby adwokat lub radca prawny uzależniał 100 proc. swojego honorarium od wyroku sądu – kredytobiorcy powinni uważać na podmioty, które oferują takie rozliczenie.

Czy prowadzenie sprawy frankowej to tak duży wydatek, jak twierdzą banki?

Nawet teraz, gdy frankowicze wygrywają już 98 proc. postępowań przeciwko bankom, te wciąż twierdzą, że procesowanie się to dla konsumenta ryzyko, a za przykład podają wysokie koszty opieki prawnej. Czy tak jest w istocie? Niewątpliwie profesjonalna opieka prawna realizowana przez kancelarię z doświadczeniem kosztuje.

Jest jednak „drobne” ale: to strona przegrana pokrywa koszty zastępstwa procesowego, które dla spraw o wartości przedmiotu sporu od 200 tys. do 2 mln zł wynoszą w I instancji 10 800 zł. W apelacji koszty maleją i stanowią 75 proc. opłaty pierwszoinstancyjnej.

Czy wynagrodzenie dla prawnika zamknie się w tych 10 800 zł? W przypadku wygranej jest to bardzo wątpliwe, każda kancelaria w pewnym stopniu uzależnia swoje honorarium od tzw. success fee, czyli premii za sukces. Ta w dobrych i rzetelnych kancelariach wynosi od 3 do 5 proc. Firmy te ZAWSZE pobierają opłatę startową, która przeważnie zaczyna się od ok. 6 tys. zł. Co ważne, można ją rozbić na raty, co będzie wygodne dla frankowicza niedysponującego oszczędnościami.

Gdy więc bank twierdzi, że opieka prawna w sprawie o franki może kosztować konsumenta nawet kilkanaście czy kilkadziesiąt tysięcy złotych, ma… rację. Jeśli wskutek wygrania swojej sprawy kredytobiorca odzyska od banku 300 tys. zł, a z kancelarią był umówiony na 6 tys. zł opłaty początkowej i 3 proc. success fee, jego wydatek na opiekę prawną wyniesie ok. 15 000 zł, ale po zasądzeniu na jego rzecz kosztów zastępstwa procesowego za samą I instancję kwota ta zmniejszy się do 4200 zł.

To niewielki koszt w przypadku unieważnienia umowy, odzyskania zdolności kredytowej i pełnej kontroli nad swoją nieruchomością, a także otrzymania zwrotu swoich pieniędzy, które bank nienależnie pobrał.

Jak nie wpaść w pułapkę pseudokancelarii?

Istnieją jednak na rynku usług prawnych podmioty, które nie są kancelariami z prawdziwego zdarzenia, a spółkami kapitałowymi, pośredniczącymi w kontakcie pomiędzy frankowiczami a prawnikami i radcami prawnymi. To różnego rodzaju stowarzyszenia i kancelarie odszkodowawcze, które kreują się na ekspertów od prawa, chociaż nie mają ku temu podstaw. Ponieważ firmy te nie są kancelariami prawnymi, nie muszą dostosowywać się do kodeksu etyki adwokackiej. To zaś oznacza, że nie muszą mieć wykupionego ubezpieczenia OC, nie są zobligowane do przestrzegania tajemnicy zawodowej i zapobiegania konfliktowi interesów.

Co więcej, mogą pozwolić sobie na rezygnację z opłaty startowej lub zmniejszenie jej do minimum, uzależniając tym samym swoje honorarium niemal wyłącznie od premii za sukces. Ta jednak nie wynosi już od 3 do 5 proc. jak w dobrych kancelariach, ale może objąć nawet 25 proc. uzyskanych przez kredytobiorcę korzyści. Co więcej, część tych szemranych podmiotów nalicza opłatę także od wyzerowania salda, obarczając klienta gigantycznymi kosztami opieki, które są niewspółmierne do nakładu pracy włożonego w reprezentację.

Takie firmy, choć działają wysoce nieetycznie, na chwilę obecną funkcjonują zupełnie legalnie. Ministerstwo Sprawiedliwości ma wprawdzie plany uregulowania rynku, ale póki co pseudokancelarie przeżywają prawdziwy rozkwit i starają się dotrzeć ze swoją agresywną reklamą do każdego zainteresowanego. Frankowicz, który chce unieważnić swoją umowę i w ostatecznym rozrachunku maksymalnie na tym skorzystać, powinien omijać takie podmioty szerokim łukiem, cóż z tego bowiem, że początkowo zapłaci kancelarii 1000 zł czy symboliczną złotówkę, jeśli po wyroku rozstanie się ze znaczną częścią zasądzonych na jego rzecz środków?

Obecnie dominują 3 typy rozliczeń stosowane przez firmy świadczące opiekę prawną dla frankowiczów:

  • adekwatna do wartości przedmiotu sporu i stopnia skomplikowania sprawy opłata startowa (przeważnie od 6 tys. zł w górę) + premia za sukces 3 do 5 proc. po wygraniu sprawy – najrozsądniejszy model rozliczenia, i zarazem najbardziej etyczny. Stosują go wiodące kancelarie w kraju
  • niska opłata startowa i wynagrodzenie prowizyjne sięgające kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu procent wartości przedmiotu sporu – metoda rozliczeń często stosowana przez pseudokancelarie, nieopłacalna przez wzgląd na ogromny koszt końcowy
  • niska lub zerowa opłata i wynagrodzenie prowizyjne liczone także za wyzerowanie salda – najmniej korzystna i bardzo niebezpieczna metoda rozliczeń, która może kredytobiorcy odebrać profit z wygranej.

Jakie ryzyka niesie za sobą współpraca z pseudokancelarią?

  • poniesienie nieadekwatnych kosztów opieki prawnej wskutek zaproponowanej formy rozliczeń
  • brak możliwości wyboru pełnomocnika prawnego spośród pracowników firmy, pełnomocnik jest przydzielany klientowi „z automatu”
  • brak możliwości weryfikacji doświadczenia pełnomocnika prawnego
  • w konsekwencji możliwość popełniania podstawowych błędów przez pełnomocnika i wydłużenia postępowania o miesiące bądź lata
  • w skrajnym przypadku brak otrzymania zasądzonych korzyści, gdy pseudokancelaria ogłosi upadłość lub zostanie objęta restrukturyzacją.

Sposób rozliczenia z klientem to niejedyna kwestia, dzięki której rozróżnić można dobrą kancelarię od tej, która działa w nie do końca etyczny sposób. Aby wybrać dobry podmiot do reprezentowania w sprawie sądowej o kredyt frankowy, warto kierować się następującymi kryteriami:

  • ilość wygranych spraw – dobre kancelarie podają, ile spraw do tej pory wygrały, w tym prawomocnie. Najlepsi na rynku mają już ponad 500 wygranych w swoim portfolio
  • dostęp do dokumentacji – godna zaufania firma prawna udostępnia potencjalnym klientom skany wyroków uzyskanych na rzecz swoich klientów
  • wąska specjalizacja – kancelarie frankowe zajmują się zazwyczaj wyłącznie sporami z bankami, nie świadczą przy tym porad z innych dziedzin prawa, np. rodzinnego czy karnego
  • przejrzysta struktura firmy – dobre kancelarie chwalą się swoimi prawnikami i radcami prawnymi, przedstawiają ich sylwetki oraz dotychczasowe sukcesy na swoich stronach i w materiałach edukacyjnych
  • godna zaufania forma prawna – rzetelna kancelaria prawna nigdy nie ma formy spółki kapitałowej, takiej jak sp. z o.o. czy S.A.
  • brak agresywnego marketingu – prawnicy i radcy prawni nie mogą wysyłać spamu do swoich potencjalnych klientów ani reklamować się w inny sposób, który kolidowałby z etyką zawodową.

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]