Coraz ostrzejszy kurs sądów w sprawach o kredyty frankowe spowodował, że banki znalazły się pod ścianą. W najgorszej sytuacji są te podmioty, które w swoich portfelach mają najwięcej kredytów waloryzowanych kursem franka. Niekwestionowanym liderem w tym zakresie jest PKO Bank Polski, przeciwko któremu toczy się ok. 36,5 tys. sporów o abuzywne umowy powiązane z kursem waluty obcej. Podmiot, najprawdopodobniej w obawie o to, w którą stronę może ewoluować linia orzecznicza w zakresie przedawnienia jego roszczeń o zwrot kapitału, zaczął wysyłać do frankowiczów na masową skalę pisma o bardzo nietypowej treści. Wyjaśniamy, jak reagować na najnowszą strategię PKO BP. Zastanawiamy się też nad tym, czy PKO Bank Polski rzeczywiście musi uciekać się do brudnych sztuczek, by przejść bez większych zawirowań przez frankowy kryzys.
- Frankowicze z PKO Banku Polskiego otrzymują w ostatnich tygodniach od swojego kredytodawcy tzw. „Informację o sytuacji kredytobiorcy”, a także… wezwania do zwrotu kapitału kredytu
- Pisma trafiają nie tylko do kredytobiorców, którzy są w trakcie sporu sądowego z PKO Bankiem Polskim. Podmiot stara się dotrzeć również do kredytobiorców, którzy nie zakwestionowali sądownie swoich umów lub… spłacili te umowy w całości. I ma ku temu ważne powody
- PKO Bank Polski, zamiast wykorzystać obecną optymalną sytuację ekonomiczną do konwencjonalnego zakończenia frankowego sporu, próbuje znaleźć wyjście ewakuacyjne i uciec choćby od części roszczeń wysuwanych przez kredytobiorców. Mowa o należnych konsumentom korzyściach odsetkowych
- Specyficzne nastawienie przedstawicieli sektora do rozwiązywania frankowego konfliktu zauważa Tomasz Chróstny, prezes UOKiK. W jego ocenie sektor po prostu stać na wyprostowanie problemów, które nawarstwiły się w systemie. I zadaje pytanie: „jeśli nie teraz, to kiedy?”
PKO Bank Polski pod płaszczykiem informowania klientów o ich prawach chce zminimalizować ryzyka prawne hipotek frankowych?
Klienci PKO Banku Polskiego, posiadający aktywne bądź już spłacone hipoteki frankowe, z dużym niepokojem przyjęli rozesłaną do nich niedawno korespondencję. Chodzi o trzy typy dokumentów, za pomocą których PKO BP najwyraźniej stara się „załatwić” kilka doskwierających mu problemów. Są to:
- pismo pt. „Informacja o sytuacji kredytobiorcy”, w którym bank informuje klienta o tym, jakie prawa mu przysługują w związku z zaciągniętym kredytem we franku. Podmiot stara się zaktualizować wiedzę klienta w zakresie orzecznictwa sądów, w tym także kluczowych decyzji TSUE
- osobny dokument pt. „Oświadczenie o związaniu postanowieniami umowy”, w przypadku którego bank oczekuje, że kredytobiorca, po potwierdzeniu, że rozumie, swoje prawa, dobrowolnie się ich zrzeknie
- przedsądowe wezwanie do zapłaty – czyli przygotowane przez PKO BP alternatywne rozwiązanie dla tych, którzy nie chcą potwierdzić, że rezygnują z prawa do kwestionowania klauzul abuzywnych. Z wpisów w social mediach wynika, że wezwania te masowo trafiają nie tylko do kredytobiorców pozostających w sporze z bankiem, ale również do tych, którzy jak dotąd nie zrobili NIC, by zakwestionować abuzywne postanowienia umowne. Co więcej, część z tych osób spłaciła już swoje umowy w całości!
Czemu służą informacje, które PKO BP rozsyła frankowiczom?
Każdy z tych dokumentów pozwala załatwić PKO BP inną kwestię. Pismem pierwszym podmiot upewnia się, że informacja o aktualnej sytuacji orzeczniczej i prawach konsumenta dotrze do wszystkich tych, którzy mogą w przyszłości złożyć pozew. Konsument, który był w przeszłości (lub nadal jest) stroną umowy frankowej, ma na wytoczenie pozwu (o ustalenie i/lub zapłatę) 6 lat, i to od momentu, w którym dowiedział się, że takie roszczenie w ogóle mu przysługuje.
Dla każdego banku z dużą bazą kredytów w CHF jest to poważny kłopot. Kredytobiorcy nie muszą się spieszyć – jeśli nie złożyli do tej pory reklamacji ani nie wysłali przedsądowego wezwania do zapłaty, bank nie za bardzo ma jak im udowodnić, że wiedzieli o swoim prawie do zakwestionowania umowy. A to nie wyklucza kolejnych frankowych pozwów nawet w wiele lat od chwili obecnej.
Dokument drugi to już próba uzyskania korzyści tu i teraz, czyli nastraszenia kredytobiorcy i skłonienia go do zawarcia ugody, najlepiej na warunkach podyktowanych przez podmiot. Podpisanie takiego porozumienia wyeliminuje ryzyko prawne z abuzywnej umowy i da bankowi niemalże gwarancję, że w przyszłości nie będzie już musiał dotwarzać w związku z tym konkretnym kontraktem żadnych rezerw.
Dokument trzeci brzmi groźnie, w końcu bank informuje w nim, że kredytobiorca ma zaledwie miesiąc na zwrot kapitału kredytu, w przeciwnym razie podmiot zacznie naliczać odsetki ustawowe za zwłokę. W tym przypadku podmiot załatwia dwie sprawy za jednym zamachem. Po pierwsze dba o to, by jego roszczenie o zwrot kapitału kredytu nie uległo przedawnieniu (a termin, wynoszący 3 lata, jest w tym przypadku liczony od momentu zakwestionowania przez kredytobiorcę postanowień umownych, na przykład na drodze reklamacji), po drugie stara się wyeliminować ryzyko związane z roszczeniem odsetkowym kredytobiorcy.
Bo przypomnijmy, że frankowicz-konsument, który pozwie bank o zapłatę, czyli o zwrot świadczenia nienależnego, ma prawo do odsetek ustawowych za zwłokę, zgodnie z najnowszą linią orzeczniczą należnych mu od momentu powiadomienia banku o roszczeniu. Odsetki są naliczane od pełnej kwoty, którą klient wpłacił w ratach kapitałowo-odsetkowych, i za cały, często wieloletni, proces sądowy. W procesach trwających po 3-4 lata odsetki te mogą wynieść nawet kilkadziesiąt procent od żądanej w pozwie kwoty.
PKO BP wykoncypował sobie najwidoczniej, że roszcząc od klienta o odsetki ustawowe za zwłokę, zabezpiecza się przed sytuacją, w której, po prawomocnym wyroku stwierdzającym nieważność umowy, będzie musiał wypłacić mu kilkadziesiąt tysięcy złotych, czasem i więcej, z tego samego tytułu. Prościej mówiąc, dąży do kompensaty roszczeń odsetkowych.
Teraz najważniejsze: jak reagować na taką korespondencję?
Co może zrobić frankowicz, który otrzymał od PKO BP wezwanie do zapłaty?
Z naszej strony odradzamy samodzielną odpowiedź na te pisma, a zwłaszcza próby podjęcia rozmów z bankiem celem wyprostowania sytuacji. Należy mieć na uwadze, że emocje, zwłaszcza takie jak strach i zaskoczenie, nie są dobrymi doradcami. A doradca w skomplikowanej relacji z bankiem jest jak najbardziej potrzebny. Uważamy, że najlepszym z możliwych jest doświadczony prawnik – specjalista w dziedzinie prawa bankowego. To do niego swoje pierwsze kroki powinien skierować frankowicz, który otrzymał od PKO Banku Polskiego któreś ze wskazanych pism. I bez znaczenia jest, czy kredytobiorca po zapoznaniu się z treścią tych dokumentów chce wstępować na drogę sądową, czy wciąż woli polubownie porozumieć się z bankiem.
Nawet samo rozpoczęcie rozmów o ugodzie wymaga asysty profesjonalnego pełnomocnika prawnego, z tej prostej przyczyny, że interesy banku nie idą w parze z interesami kredytobiorcy. Bank chce po prostu wyeliminować ryzyko prawne ze swojej umowy i jednocześnie jak najwięcej zarobić na tym, że w przeszłości udzielił klientowi frankowego kredytu. Z kolei kredytobiorca chce w szybki, bezstresowy sposób wyjaśnić zaistniałą sytuację, upewnić się, że nic mu nie zagraża ze strony banku i odzyskać tyle, ile się da w związku z przysługującymi mu prawami.
Tak naprawdę jedynie prowadzenie procesu negocjacyjnego przez doświadczonego prawnika może zapewnić frankowiczowi realizację wskazanych celów.
Prezes UOKiK krytycznie o unikaniu odpowiedzialności przez sektor bankowy
Z czysto wizerunkowego punktu widzenia strategia obrana przez PKO BP jest katastrofalna. Jeżeli frankowicze liczyli na to, że największy bank w Polsce postąpi wobec nich w cywilizowany sposób, to właśnie wyzbyli się wszelkich złudzeń. Skąd taka desperacja w ruchach banku? Czy nie stać go na to, by uczciwie rozliczyć się z osobami, które zostały poszkodowane w procederze frankowym?
Jak się okazuje, PKO Bank Polski jest wręcz w wymarzonej sytuacji do posprzątania po sobie konwencjonalnymi metodami. I jest to nie tylko nasza opinia, wyrażana za każdym razem, gdy PKO Bank Polski publikuje kwartalne wyniki finansowe. Podobne zdanie w sprawie przedstawił Tomasz Chróstny, czyli prezes UOKiK, w rozmowie z portalem XYZ.
Rozmowa jest długa i poruszono w niej wiele wątków, nie tylko ściśle związanych z kredytami we franku. Prezes UOKiK odnosi się do takich kwestii jak nieautoryzowane transakcje płatnicze, wzorzec umowy kredytowej i sankcja kredytu darmowego. Nas oczywiście najbardziej interesuje część poświęcona kredytom we franku.
Tomasz Chróstny nie szczędzi przedstawicielom sektora gorzkich, acz niezwykle potrzebnych słów. Zwraca uwagę na to, że bankowcy wiele razy nie przyjęli wyciągniętej w ich stronę ręki (tu chodzi najpewniej o plany polityków dotyczące ustawy frankowej), daje też do zrozumienia, że gdyby wcześniej podejście banków było inne, to dziś nie borykalibyśmy się z korkiem w sądach, a sam koszt rozliczeń po stronie rynku nie byłby tak wysoki.
Tomasz Chróstny (UOKiK) nazywa sytuację finansową sektora absurdalnie wręcz korzystną
Zdaniem prezesa UOKiK ugody są szansą dla banków „na poprawę nadszarpniętej reputacji i odzyskanie zaufania klientów”. Zwraca też uwagę na problem falandyzacji prawa: bankowcy wychodzili z założenia, że co nie jest zabronione, jest dozwolone. Przypomina, że wielokrotnie zdarzało się w przeszłości tak, że to Państwo Polskie musiało sprzątać skutki poczynań bankowców – jako przykłady podaje nie tylko kredyty frankowe, ale również opcje walutowe, polisolokaty czy obligacje korporacyjne.
Ocenia obecną sytuację finansową banków jako „absurdalnie wręcz korzystną” i dodaje, że trudno mu sobie wyobrazić lepszy moment dla przedstawicieli sektora na wyprostowanie nawarstwionych problemów. Retorycznie dodaje: „Jeśli nie teraz, to kiedy?”.
I trudno się z tym nie zgodzić. Za słowami prezesa UOKiK przemawiają fakty: od stycznia do września 2024 roku sektor bankowy w Polsce zarobił 31 mld zł netto, czyli prawie o 48 proc. więcej niż rok wcześniej. A przypominamy, że już zeszły rok, z uwagi na bardzo wysokie stopy procentowe, był uznawany przez ekspertów za rekordowy. Oczywiście, stopy procentowe wkrótce zaczną spadać, co pociągnie za sobą słabsze wyniki odsetkowe sektora. Uwaga prezesa UOKiK, dotycząca optymalnego czasu na rozwiązanie problemów systemu finansowego, jest więc jak najbardziej na miejscu.
Osoby, które zainteresowała wypowiedź Tomasza Chróstnego, odsyłamy do pełnej rozmowy dostępnej na portalu XYZ.pl, opublikowanej 18 listopada 2024 roku.
PODSUMOWANIE:
PKO Bank Polski zarabia na swoich klientach gigantyczne pieniądze, ale nie chce dzielić się swoimi zyskami z osobami, którym zaoferował przed laty abuzywne umowy frankowe. W bardzo kreatywny i dodatkowo skrajnie nieetyczny sposób stara się „wymiksować” od odpowiedzialności za klauzule abuzywne i przy okazji uniknąć części reperkusji związanych z bardzo prokonsumenckim orzecznictwem.
Frankowicze z PKO Banku Polskiego, którzy liczyli, że podmiot, którego dominującym akcjonariuszem jest Skarb Państwa, zachowa się przyzwoicie w relacji z poszkodowanymi kredytobiorcami, srogo się zawiodą. Ten podmiot w swojej desperackiej pogoni za pieniądzem jest równie zdeterminowany jak konkurencja, zdominowana przez zagraniczny kapitał.
Konsumenci poszkodowani w wyniku procederu frankowego nie powinni mieć w relacji z PKO Bankiem Polskim żadnych skrupułów, tak jak ów podmiot nie ma ich wobec klientów. Skorzystanie z prawa do pozwania banku lub przynajmniej wykorzystanie przyjaznego konsumentom otoczenia orzeczniczego do zawarcia uczciwej ugody, to najrozsądniejsze, co może dziś zrobić frankowicz z PKO BP. Nie warto zwlekać z decyzją, bo podmiot zadbał o to, by bieg terminu przedawnienia roszczeń kredytobiorcy już ruszył. Zainspirowani wypowiedzią Tomasza Chróstnego pytamy więc naszych czytelników: „Jeśli nie teraz, to kiedy?”.
Dodaj Opinie