A było już tak blisko! Tymi słowami zapewne nie jeden frankowicz podsumował informację, że pomimo wyznaczenia już trzeciego terminu, Sąd Najwyższy nie podjął uchwały w sprawie kredytów frankowych. Pierwszy, marcowy termin, nie został dochowany z uwagi na trwającą pandemię, przed kwietniowym posiedzeniem Sąd zdecydował, że wstrzyma się z wydaniem uchwały do czasu, aż Trybunał Sprawiedliwości UE wyda wyrok w kolejnej sprawie frankowej, natomiast na terminie majowym Sąd co prawda się zebrał, jednak uznał, że przed wydaniem uchwały swoje stanowisko powinien przedstawić m.in. Rzecznik Praw Obywatelskich, Komisja Nadzoru Finansowego i Rzecznik Finansowy, tym samym więc nikt nie wie kiedy uchwała zostanie wydana.
Dla frankowiczów zwłoka nie jest dobra, bo jednak nadal wielu kredytobiorców wstrzymuje się ze złożeniem pozwu do czasu zajęcia stanowiska przez Sąd Najwyższy, lecz co gorsza, pojawia się coraz większy niepokój, że owa uchwała jednak pogorszy sytuację kredytobiorców!
Taki scenariusz jest jednak na szczęście mało prawdopodobny, gdyż w ten sposób Sąd pozostałby w sprzeczności z wypracowanym przez lata orzecznictwem unijnym i krajowym, wydaje się więc, że problem tkwi gdzie indziej, czyli po stronie banków.
Roszczenia kredytobiorców są uzasadnione przepisami.
Kredytobiorcy mogą się oczywiście niepokoić, gdyż raczej nie spotyka się, by Sąd Najwyższy wielokrotnie odraczał wydanie uchwały w tej samej sprawie, zwłaszcza, że w międzyczasie udzielono odpowiedzi na część pytań będących przedmiotem rozważań także Sądu Najwyższego, jednak prawnicy są zgodni co do tego, że uchwała ta nie pogorszy dobrej sytuacji kredytobiorców w sądach.
Przede wszystkim, roszczenia kredytobiorców są uzasadnione w świetle dyrektywy 93/13, której podstawowym celem jest ochrona konsumentów w UE przed nieuczciwymi warunkami w standardowych umowach dotyczących zakupu towarów i usług.
Do polskiego porządku prawnego zapisy dyrektywy zostały z kolei implementowane poprzez umieszczenie w Kodeksie cywilnym regulacji dotyczących klauzul niedozwolonych. Przepisy w tym względzie stanowią natomiast, że postanowienia umowy zawieranej z konsumentem nieuzgodnione indywidualnie nie wiążą go, jeżeli kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy.
Przeczytaj: Sztuczna inteligencja sprawdzi umowę i powie czy frankowicz może pozwać bank.
Wskazana regulacja, wraz z pozostałymi w tym przedmiocie, znajdują zastosowanie do wszystkich umów zawieranych przez przedsiębiorców z konsumentami, niezależnie od tego, czy posłużono się wzorcami, a także do klauzul wzorców umownych, niezależnie od tego, czy wzorzec podlegał zatwierdzeniu przez organ władzy publicznej.
Postanowienia każdej frankowej umowy kredytowej są więc badane pod kątem ich niedozwolonego charakteru i w tym zakresie rozbieżności już nie ma, gdyż praktycznie wszystkie zapisy dotyczące klauzul walutowych zawarte w tych umowach są kwalifikowane jako zapisy niedozwolone, ponieważ spełniają przesłanki, które pozwalają je do takich klauzul zaliczyć, zarówno na podstawie przepisów krajowych, jak i regulacji dyrektywy. Po uchwale Sądu Najwyższego roszczenia frankowiczów nadal więc będą zasadne.
Pewna sytuacja frankowiczów to również efekt unijnych wyroków.
Prawdziwy przełom dla posiadaczy frankowych umów kredytowych nastąpił jednak wówczas, gdy pierwszy raz po stronie polskich kredytobiorców opowiedział się Trybunał Sprawiedliwości UE, a było to w orzeczeniu wydanym w październiku 2019 r.
W wyroku tym TSUE uznał, że przepisy dyrektywy o nieuczciwych warunkach umów nie pozwalają, aby sąd krajowy uzupełniał luki wynikające z uznania postanowień za niedozwolone przepisami zawierającymi klauzule generalne odnoszące się np. do zgodnej woli stron czy dobrych obyczajów, a więc sąd nie może zastąpić postanowienia dotyczącego przeliczania rat – kursem średnim NBP, a niestety takie sytuacje się zdarzały. Uzupełnienie jest natomiast możliwe tylko w oparciu o przepisy dyspozytywne, czyli takie, które przewidują ich zastosowanie „jeśli strony nie umówiły się inaczej” i zdaniem TSUE zapewniają równowagę kontraktową stron umowy.
W polskim porządku prawnym brak jest jednak takich przepisów. Ponadto, zdaniem Trybunału sąd krajowy ma obowiązek z urzędu zbadać czy umowa zawiera postanowienia niedozwolone, a następnie ocenić czy można ją wykonywać bez takiego postanowienia. Jeśli sąd krajowy uzna, że jest to możliwe – to umowa między konsumentem, a przedsiębiorcą nadal obowiązuje, ale bez kwestionowanych klauzul. Postanowienia umowy uznane za niedozwolone nie obowiązują od chwili zawarcia ich w umowie i nie wiążą konsumenta.
Przeczytaj: Czy uchwała SN jest potrzebna frankowiczom, aby wygrywać z bankami?
Kolejne orzeczenie Trybunału Sprawiedliwości UE, również będące rezultatem pytań polskiego sądu, zostało wydane stosunkowo niedawno, bo w kwietniu 2021 r., w tym wyroku TSUE także opowiedział się po stronie kredytobiorców. Trybunał w powołanym orzeczeniu dopuszcza zmianę warunku niedozwolonego, poprzez zawarcie aneksu do umowy z konsumentem, jednak zwraca uwagę, że konsument powinien mieć pełną świadomość niewiążącego charakteru danego nieuczciwego warunku i dobrowolność w zakresie zawarcia aneksu, a nowe postanowienie nie może być abuzywne.
W przypadku gdyby stało się inaczej – tzn. konsument podpisał dokument nieświadomie – kredytobiorca ma prawo do zakwestionowania go.
Zgodnie z wyrokiem TSUE, kredytobiorca powinien zostać jasno poinformowany o tym, z czego rezygnuje, aneksując swoją wieloletnią umowę, a więc jeśli aneksem z umowy kredytowej zostały usunięte klauzule niedozwolone, lecz frankowicz o tym nie wiedział, to i tak teraz może skutecznie kwestionować zapisy pierwotnej umowy.
Trybunał uznał również, że nie jest możliwy podział postanowienia umownego na odrębne elementy, co oznacza konieczność uznania za abuzywnego całego postanowienia dotyczącego klauzuli walutowej, a nie tylko połowy takiego zapisu, jeżeli jego druga część nie jest abuzywna. Ponadto, TSUE potwierdził swoje dotychczasowe orzecznictwo w zakresie obowiązku poinformowania konsumenta przez sąd o skutkach nieważności umowy.
Trybunał Sprawiedliwości UE jednoznacznie opowiada się po stronie kredytobiorców i to nie tylko w wyrokach wydawanych na gruncie polskich spraw, w uchwale Sąd Najwyższy będzie natomiast musiał uwzględnić stanowisko prezentowane przez Trybunał, dlatego uchwała ta nie może być niekorzystna dla kredytobiorców.
Sąd Najwyższy nie wyda uchwały sprzecznej z wcześniej prezentowanym stanowiskiem.
Roszczenia frankowiczów uzasadnione są w świetle unijnych przepisów i wyroków, jednak i Sąd Najwyższy opowiadał się już po stronie kredytobiorców, więc mało prawdopodobne, że uchwała na którą wszyscy czekamy, będzie sprzeczna z dotychczasowym stanowiskiem Sądu, zwłaszcza, że bardzo ważne rozstrzygnięcie zapadło na początku maja 2021 r.
W dniu 7 maja br. Sąd Najwyższy w składzie siedmiu sędziów, podjął uchwałę w której uznał, że niedozwolone postanowienie umowne jest od początku, z mocy samego prawa, dotknięte bezskutecznością na korzyść konsumenta, który może udzielić następczo świadomej i wolnej zgody na to postanowienie i w ten sposób przywrócić mu skuteczność z mocą wsteczną.
Zgodnie zatem z powyższym, niedozwolone postanowienie umowne należy co do zasady uznać za nigdy nie istniejące, w związku z czym nie może ono wywoływać skutków wobec konsumenta, a zapłacone na jego podstawie kwoty są nienależne i podlegają restytucji. Jednakże konsument może sprzeciwić się wyłączeniu niedozwolonego postanowienia, udzielając na nie dobrowolnej i świadomej zgody.
Dla kredytobiorców istotniejsza jest jednakże druga teza wskazanej uchwały, gdzie Sąd Najwyższy stwierdził, iż jeżeli bez bezskutecznego postanowienia umowa kredytu nie może wiązać, konsumentowi i kredytodawcy przysługują odrębne roszczenia o zwrot świadczeń pieniężnych spełnionych w wykonaniu tej umowy. Kredytodawca może żądać zwrotu świadczenia od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna.
Konsekwencją bezskuteczności jest natomiast to, że kredytobiorca i bank mogą żądać zwrotu świadczeń spełnionych na jej podstawie jako nienależnych. Wskazane roszczenia stron mają charakter odrębny (niezależny), co oznacza, że nie ulegają automatycznie wzajemnej kompensacji i konsument może żądać zwrotu w całości spłaconych rat kredytu niezależnie od tego, czy i w jakim zakresie jest dłużnikiem banku z tytułu zwrotu nienależnie otrzymanej kwoty kredytu. W tej kwestii Sąd Najwyższy potwierdził stanowisko wyrażone w uchwale z dnia 16 lutego 2021 r., III CZP 11/20, czyli za zasadne uznaje się rozliczenie stron umowy w oparciu o teorię dwóch kondykcji, a nie teorię salda.
Ponadto, Sąd Najwyższy przyjął, że kredytodawca może żądać zwrotu swego świadczenia dopiero od chwili, w której umowa kredytu stała się trwale bezskuteczna, do tego bowiem czasu jej skuteczność pozostaje w zawieszeniu na korzyść konsumenta. W czasie tego zawieszenia przedawnienie roszczenia restytucyjnego kredytodawcy nie może rozpocząć biegu. Przedawnienie zaś roszczenia restytucyjnego konsumenta nie może rozpocząć biegu – zgodnie z orzecznictwem Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – zanim konsument dowiedział się lub, rozsądnie rzecz ujmując, powinien dowiedzieć się o niedozwolonym charakterze postanowienia.
Wskazana uchwała ma moc zasady prawnej, co oznacza, że musi być respektowana przez sądy powszechne podczas orzekania w sprawach frankowych, i co istotne, jej zakres częściowo pokrywa się z pytaniami, które Sąd Najwyższy ma rozstrzygnąć w pełnym składzie, więc raczej się nie można spodziewać, że Sąd za kilka miesięcy zmieni zdanie i wyda uchwałę sprzeczną z prawem europejskim i swoimi poprzednimi rozstrzygnięciami.
Orzecznictwo w sprawach frankowych jest ugruntowane, co potwierdzają najnowsze uchwały Sądu Najwyższego, więc w tym zakresie rewolucji nie można się spodziewać, dlatego bardzo możliwe jest, że planowana uchwała Sądu pogorszy sytuację banków, a nie frankowiczów.
Banki mają się czego bać?
W komunikacie Rzecznika Prasowego Sądu Najwyższego, który umieszczony został na stronie internetowej Sądu, przeczytać możemy, że „skład całej Izby Cywilnej Sądu Najwyższego, rozpatrując na posiedzeniu niejawnym wniosek Pierwszego Prezesa SN z dnia 29 stycznia 2021 r. o rozstrzygnięcie rozbieżności w wykładni przepisów prawa występujących w orzecznictwie sądów powszechnych i Sądu Najwyższego, dotyczących kredytów indeksowanych i denominowanych w walutach obcych postanowił zawiadomić o toczącym się postępowaniu Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka oraz zwrócił się o zajęcie stanowiska przez te podmioty odnośnie zagadnień prawnych objętych wnioskiem Pierwszego Prezesa SN. Ponadto Sąd Najwyższy postanowił zwrócić się o zajęcie takiego stanowiska przez Prezesa Narodowego Banku Polskiego, Komisję Nadzoru Finansowego oraz Rzecznika Finansowego”, i właśnie zwrócenie się o opinię do KNF oraz NBP może wśród banków wywoływać niepokój.
KNF bardzo długo problem kredytów frankowych lekceważyła, pierwsze oficjalne stanowisko w tej kwestii zajęła dopiero pod koniec ubiegłego roku, gdy wydane zostały rekomendacje dotyczące zawierania ugód, dlatego też zwrócenie się teraz przez Sąd Najwyższy do KNF i NBP o zajęcie stanowiska w przedmiocie pytań skierowanych do Sądu, może świadczyć o tym, że po uchwale pogorszeniu ulegnie sytuacja banków, a frankowicze jeszcze zyskają.
Trudno bowiem znaleźć uzasadnienie dla skierowania zapytań przez Sąd Najwyższy do wszystkich tych podmiotów, jeżeli interesy banków byłyby zabezpieczone, dlatego też istnieje duże prawdopodobieństwo, że owa uchwała negatywnie będzie wpływać na banki, więc przed jej wydaniem Sąd chce poznać stanowisko branży na temat roszczeń wysuwanych przez kredytobiorców.
Kiedy i jaka dokładnie będzie treść uchwały ciężko jednak powiedzieć, optymistyczny wariant zakłada, że Sąd przedstawi swoje stanowisko do końca roku, frankowicze nie powinni się jednak owej uchwały obawiać i nadal powinni walczyć o swoje prawa na drodze postępowania sądowego. Powody do niepokoju mogą mieć natomiast banki, bo z całą pewnością uchwała ta nie będzie dla nich ekonomicznie obojętna.
Jeśli z naszego tekstu dowiedziałeś się czegoś ciekawego POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU dla Ciebie to tylko kliknięcie, dzięki któremu zawsze będziesz miał dostęp do najnowszych informacji w sprawach frankowiczów, a dla nas zachęta do dalszego tworzenia pomocnych treści. Dziękujemy!
Już pogorszyła, bo ludzie nie zdają sobie sprawy że wszystkie pytania w niej zawarte mają odpowiedzi i sądy normalnie unieważniają te umowy. Niektórzy natomiast czekają na to więc tym samym zamiast iść do sądu pogarszają swoją sytuację. Proste. Ale też taki miał być cel tego… całej tej uchwały w tak szerokim gronie. Już sam pomysł jej podjęcia wydawał się trudny do zrealizowania i tak właśnie jest. Ale najważniejsze, że ludzie czekają. Tak jak kiedyś czekali na ugody. To się dla banków liczy najbardziej!