Mijają 3 tygodnie, od kiedy Bankowy Fundusz Gwarancyjny objął Getin Noble Bank przymusową restrukturyzacją. Opadł zatem pierwszy kurz i pora spróbować odpowiedzieć na pytania, co dalej z bankiem rezydualnym oraz jak mogą potoczyć się losy VeloBanku, czyli podmiotu pomostowego, do którego BFG wytransferował dochodowe i nieobjęte podwyższonym ryzykiem prawnym składniki działalności Getinu. Warto też zastanowić się, gdzie w tym wszystkim jest miejsce na roszczenia frankowiczów, którzy sądzą się z restrukturyzowaną spółką, a którym BFG praktycznie odbiera możliwość odzyskania zasądzonych nadpłat po unieważnieniu umowy.
Getin Noble Bank to już przeszłość. Na rynek wkracza VeloBank
Pod koniec września BFG potwierdził, że bank Leszka Czarneckiego wchodzi właśnie w proces przymusowej restrukturyzacji. Media uspokajały, że cała procedura będzie właściwie nieodczuwalna dla klientów, którzy mają w tym banku depozyty, pożyczki lub korzystają z bankowości internetowej.
W pierwszych dniach po ogłoszeniu restrukturyzacji obyło się bez większych incydentów – ot, zanotowano zwiększone zainteresowanie wypłatą środków, głównie wśród klientów detalicznych. W grupie szczęśliwców, którzy mogą spać spokojnie, podczas gdy Bankowy Fundusz Gwarancyjny przenosi aktywa z Getinu do VeloBanku, nie ma frankowiczów. Oni jak najbardziej mają bowiem uzasadnione powody do obaw – zwłaszcza jeśli pozwali bank lub rozważali poczynienie takiego kroku w najbliższym czasie.
Restrukturyzacja banku to w praktyce zmiana „zasad gry”, wg których frankowicze dochodzą sprawiedliwości w sądach. Bank zostaje objęty szczególną ochroną, w tym przed roszczeniami konsumentów, którym sądy przyznają rację w aż 98% przypadków – tak wyglądają bowiem wygrane w sprawach frankowych za ostatnie miesiące. W tej chwili to od dobrej woli Bankowego Funduszu Gwarancyjnego zależy, czy postępowania w tych sprawach będą kontynuowane, czy zostaną zamrożone do odwołania. BFG ma bowiem możliwość wystąpienia z wnioskiem o zawieszenie spraw, w których pozwanym jest Getin, a kredytobiorca nie ma prawnych narzędzi, by temu zapobiec.
A to dopiero początek. Ci kredytobiorcy, którzy niedawno uzyskali wyrok w swojej sprawie, również nie mogą czuć się bezpiecznie – wobec banku w restrukturyzacji nie można wszcząć postępowania egzekucyjnego, zatem odzyskanie ewentualnej nadpłaty kredytu będzie niemożliwe, przynajmniej na razie. W relatywnie dobrej sytuacji są ci kredytobiorcy, którzy unieważnili swoją umowę, nim zdążyli spłacić kapitał kredytu – wystarczy, że rozliczą się z niedopłaty, a ich przeprawa z toksycznym produktem hipotecznym dobiegnie wreszcie końca.
Gorzej mają ci, którzy nominalną wartość kredytu spłacili Getinowi już dawno, a dziś regulują raty, które, przynajmniej w teorii, powinny im zostać oddane, gdy sąd unieważni umowę. Istnieje jednak duże prawdopodobieństwo, że po zakończonej restrukturyzacji bank nie będzie miał już z czego rozliczyć się z wierzycielem. Ogłosi upadłość, a szczątkami po bankrucie zacznie zarządzać syndyk.
Kredytobiorcy więc na masową skalę występują do sądów z wnioskami o zabezpieczenie roszczeń, których pozytywne rozpatrzenie dałoby im prawną możliwość zaprzestania dalszej spłaty zobowiązania do czasu prawomocnego wyroku. Niektórzy z takim wnioskiem występują już po raz drugi, gdyż wcześniej sąd nie widział podstaw do wydania zgody na wstrzymanie spłaty.
Kredytobiorcy, którzy nie pozwali jeszcze Getinu, zastanawiają się, czy jest sens wchodzić na drogę sądową, skoro BFG może zawiesić takie postępowanie. Jeżeli kredytobiorca ma nadal do spłaty bankowi znaczną kwotę, to pozew wobec GNB jest jak najbardziej polecany, ponieważ unieważnienie umowy – nawet jeśli nie umożliwi odzyskania zrealizowanych nadpłat – uwolni konsumenta od obowiązku dalszej spłaty rat i pozwoli wykreślić hipotekę z księgi wieczystej.
Sądy udzielają frankowiczom zabezpieczenia mimo restrukturyzacji GNB
Nagromadziło się mnóstwo wątpliwości wokół tego, czy sąd będzie miał w ogóle możliwość udzielić powodowi w sprawie frankowej zabezpieczenia, skoro bank jest w restrukturyzacji – wg ustawy o BFG, wobec podmiotu objętego tą procedurą nie można wszcząć postępowania zabezpieczającego. Prawnicy frankowi wskazują jednak, że tego rodzaju ochrona nie będzie miała zastosowania, gdy roszczenia kredytobiorcy nie są skierowane do majątku banku i mają naturę niepieniężną, tak jak w tym przypadku.
Wygląda na to, że tę argumentację podziela również większość orzeczników, ponieważ w ciągu ostatnich 3 tygodni wydano sporo decyzji o zabezpieczeniu roszczeń, a szczęśliwe dla kredytobiorców okazały się m.in. sądy okręgowe w Warszawie (przykładem jest postanowienie z dnia 08.10.22, sygnatura XXVIII Cz 1805/22), Poznaniu, Wrocławiu, Częstochowie i Świdnicy.
Sędziowie jednak nie są jednomyślni w zakresie interpretacji ustawy o BFG i część z nich nadal konsekwentnie odmawia prośbom frankowiczów. To powoduje, że niektórzy klienci rozważają na poważnie samowolne zaprzestanie dalszej spłaty rat, narażając się tym samym na zgłoszenie do BIK, wymówienie umowy przez bank, a nawet pozew do sądu.
Pełnomocnicy frankowi uspokajają swoich klientów, że choć zagrożenia te są jak najbardziej realne, nie powinny sprowadzić na kredytobiorców znaczących konsekwencji. Ewentualny proces z powództwa GNB nie ruszy, nim nie zakończy się postępowanie w sprawie o unieważnienie umowy. Jeżeli sąd zdecyduje o nieważności umowy, bank straci swoje argumenty do dalszej walki. Pozostaje jednak sprawa BIK-u, która będzie istotna dla osób planujących w najbliższych latach zaciągnięcie pożyczki czy skorzystanie z zakupów na raty. Po samowolnym zaprzestaniu spłaty kredytu droga do tych produktów zostanie konsumentowi zamknięta na ok. 7 lat.
Co dalej z VeloBankiem – czy zostanie sprzedany?
Od momentu, gdy BFG ogłosił restrukturyzację Getinu, wiadomo było, że celem jest przygotowanie banku pomostowego, do którego wytransferowano „zdrową” część działalności spółki, do możliwie szybkiej sprzedaży. BFG i SOBK przeznaczyły łącznie ponad 10 mld złotych na postawienie następcy GNB do pionu.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny oczywiście liczy, że odzyska swój wkład, dlatego należy spodziewać się, że środki z banku rezydualnego, w którym został toksyczny portfel kredytów frankowych, będą dalej płynąć szerokim strumieniem do VeloBanku. To powinno ostatecznie pozbawić frankowiczów złudzeń, że po zakończeniu restrukturyzacji zaspokoją swoje roszczenia, np. ze środków wpłacanych w ramach rat przez tych kredytobiorców, którzy nie kwestionują legalności swojej umowy.
Bankowy Fundusz Gwarancyjny zakłada, że sprzeda VeloBank w ciągu maksymalnie 18 miesięcy. Nie jest przy tym istotne, czy nabywcą będzie podmiot krajowy, czy zagraniczny. BFG z rozbrajającą szczerością przyznaje, że VeloBank trafi do tego, kto da więcej. Po tym, gdy bank pozbył się ryzyka prawnego związanego z kredytami frankowymi, jego kondycja finansowa znacznie się poprawiła. Mimo niskiego współczynnika kapitałowego TCR (który wynosi 4 proc.) VeloBank ma bardzo dobrą płynność finansową oraz korzystny stosunek depozytów do kredytów (55 proc.).
Należy wprost podkreślić, że frankowicze sądzący się z Getinem nie mają żadnych szans, by z podobnym roszczeniem wystąpić do banku pomostowego. Nie oznacza to, że kredytobiorcy przeszli do porządku nad, najdelikatniej rzecz ujmując, kontrowersyjną praktyką BFG. Do 7 października osoby, które miały interes prawny w zakwestionowaniu decyzji BFG, mogły złożyć skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.
Wielu klientów skorzystało z tej możliwości – dość powiedzieć, że do WSA wpłynęło ok. 7,5 tys. skarg. Dla porównania łączna liczba indywidualnych spraw frankowych, w których stroną jest GNB, to ok. 10 tys. Część pełnomocników frankowiczów, by maksymalnie uprościć procedurę, dopisywała do składanych skarg wielu kredytobiorców, zatem łączna liczba skarżących może być znacznie większa. Na decyzję WSA przyjdzie jednak nieco poczekać. Ile? W przypadku skarg, które wpłynęły po decyzji o restrukturyzacji Idea Banku, na ocenę sądu czekano ok. 8 miesięcy. Frankowicze najprawdopodobniej dowiedzą się więc dopiero w przyszłym roku, czy ich trud na coś się przydał.
Dodaj Opinie