Sąd Apelacyjny w Warszawie przeżywa bezprecedensowy napływ spraw dotyczących kredytów we frankach szwajcarskich. Aż 82% spraw wpływających do tego sądu stanowią obecnie tzw. sprawy frankowe. To powoduje poważne zatory – według oficjalnych informacji na termin rozprawy apelacyjnej frankowicze czekają tu nawet 5 lat. Dla porównania, na koniec 2024 r. we wszystkich polskich sądach toczyło się 204 tys. postępowań frankowych, z czego ponad 56 tys. już na etapie apelacji. W samej Warszawie kumulacja jest rekordowa: niemal 18 tysięcy takich spraw zalega w referatach sędziów apelacyjnych.
Sąd próbuje ratować sytuację poprzez specjalizację i kadrowe wzmocnienia. Od stycznia 2025 r. w ramach Sądu Apelacyjnego zaczął działać nowy, dedykowany wydział „frankowy” – początkowo orzekało w nim 9 sędziów, obecnie 16 (docelowo 20). Dzięki temu pierwsi szczęśliwcy otrzymali terminy apelacji po zaledwie ~2,5 miesiąca zamiast 2,5 roku. Jednak skala problemu pozostaje ogromna. Średnio 80 nowych spraw dziennie wpływa do tego wydziału, co grozi szybkim zapełnieniem nawet dodatkowych etatów. Jak obrazowo ujęła to dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska, członkini Komisji Kodyfikacyjnej, “olbrzymi napływ tego typu powództw w ostatnich latach spowodował zapchanie sądów, co rzutuje na czas rozpoznawania wszystkich innych spraw” – nie tylko frankowych, ale i rodzinnych czy gospodarczych, spychanych na dalszy plan.
Sędziowie i statystyki frankowe
Dane uzyskane z Sądu Apelacyjnego w Warszawie (stan na maj 2025) pozwalają zajrzeć do środka tego frankowego armagedonu. Poniżej przedstawiona jest pełna lista sędziów wraz z liczbą spraw frankowych w ich referacie oraz liczbą spraw zakończonych przez nich w 2025 roku (do dnia udostępnienia danych):
- Adamczyk Zuzanna – 38 spraw (8 zakończonych)
- Asłanowicz Paulina – 91 spraw (10 zakończonych)
- Bajak Jacek – 30 spraw (13 zakończonych)
- Borkowska Małgorzata – 376 spraw (28 zakończonych)
- Byszewska Beata – 335 spraw (29 zakończonych)
- Chazan Bernard – 67 spraw (10 zakończonych)
- Chmiel Grzegorz – 346 spraw (15 zakończonych)
- Dąbrowska Urszula – 21 spraw (145 zakończonych)
- De Heij–Kaplińska Jolanta – 27 spraw (13 zakończonych)
- Dobrzyński Maciej – 31 spraw (7 zakończonych)
- Dominiak Monika – 354 spraw (9 zakończonych)
- Dziczek Roman – 334 spraw (24 zakończonych)
- Dzierżko Beata – 346 spraw (4 zakończonych)
- Feliga Przemysław – 42 spraw (0 zakończonych)
- Fronczyk Alicja – 298 spraw (12 zakończonych)
- Gołaszewska Agnieszka – 26 spraw (3 zakończonych)
- Gołaszewski Kamil – 301 spraw (37 zakończonych)
- Góral Marzanna – 348 spraw (22 zakończonych)
- Gradus–Wojciechowski Stanisław – 1 sprawa (0 zakończonych)
- Grzegorzewska Iwona – 337 spraw (29 zakończonych)
- Gutkowska Beata – 151 spraw (20 zakończonych)
- Hrycaj Anna – 24 sprawy (11 zakończonych)
- Iwaniuk Paweł – 34 sprawy (16 zakończonych)
- Jakubowska–Pogorzelska Katarzyna – 317 spraw (29 zakończonych)
- Jaworski Adam – 1 sprawa (0 zakończonych)
- Jefimko Edyta – 367 spraw (26 zakończonych)
- Kaniok Ewa – 345 spraw (28 zakończonych)
- Kempczyńska Aleksandra – 189 spraw (10 zakończonych)
- Kiper Ewa – 343 spraw (25 zakończonych)
- Kisiel Katarzyna – 241 spraw (15 zakończonych)
- Klimowicz Łukasz – 30 spraw (11 zakończonych)
- Klimowicz–Przygódzka Ewa – 302 spraw (27 zakończonych)
- Kociołek Anna – 338 spraw (29 zakończonych)
- Kołakowski Marcin – 16 spraw (6 zakończonych)
- Konsek–Bitkowska Marzena – 317 spraw (23 zakończonych)
- Kramarska Grażyna – 369 spraw (20 zakończonych)
- Kubuj Kinga – 303 spraw (3 zakończonych)
- Łukaszuk Agnieszka – 268 spraw (19 zakończonych)
- Machoń Joanna – 344 spraw (24 zakończonych)
- Malinowski Adam – 175 spraw (4 zakończonych)
- Markiewicz Dorota – 77 spraw (12 zakończonych)
- Mączkowska Małgorzata – 32 spraw (9 zakończonych)
- Moryń Anna – 259 spraw (25 zakończonych)
- Mroczek Edyta – 184 spraw (8 zakończonych)
- Mrozek Joanna – 347 spraw (29 zakończonych)
- Mróz Teresa – 347 spraw (33 zakończonych)
- Obrębski Robert – 345 spraw (30 zakończonych)
- Olczak–Dąbrowska Dagmara – 354 spraw (22 zakończonych)
- Pałdyna Tomasz – 256 spraw (29 zakończonych)
- Paszkowski Jerzy – 350 spraw (18 zakończonych)
- Piwowarun–Kołakowska Joanna – 324 spraw (26 zakończonych)
- Polańska–Farion Katarzyna – 324 spraw (30 zakończonych)
- Przanowska–Tomaszek Joanna – 326 spraw (29 zakończonych)
- Pyźlak Jolanta – 313 spraw (32 zakończonych)
- Rachocka Anna – 33 sprawy (11 zakończonych)
- Sadomski Jacek – 371 spraw (20 zakończonych)
- Sarnowicz Ryszard – 134 sprawy (15 zakończonych)
- Sędrowska Ada – 290 spraw (13 zakończonych)
- Sławińska Małgorzata – 166 spraw (11 zakończonych)
- Sobolewska–Filcek Ksenia – 329 spraw (25 zakończonych)
- Stasińska Jolanta – 293 spraw (0 zakończonych)
- Strobel Marcin – 340 spraw (20 zakończonych)
- Szanciło Anna – 15 spraw (5 zakończonych)
- Szczurowska Emilia – 332 spraw (16 zakończonych)
- Szczurowski Tomasz – 21 spraw (15 zakończonych)
- Szerel Marta – 152 spraw (22 zakończonych)
- Szewczyk–Kubat Adrianna – 32 sprawy (10 zakończonych)
- Świerczakowski Bogdan – 351 spraw (22 zakończonych)
- Talarczyk Ewa – 249 spraw (2 zakończone)
- Tyliński Grzegorz – 309 spraw (52 zakończone)
- Tyrluk–Krajewska Anna – 357 spraw (19 zakończonych)
- Wachowicz–Mazur Agnieszka – 406 spraw (29 zakończonych)
- Waś Beata – 349 spraw (28 zakończonych)
- Wiatrzyk–Wojciechowska Elżbieta – 316 spraw (32 zakończone)
- Wiercińska Urszula – 182 sprawy (13 zakończonych)
- Wiśniewska–Sadomska Joanna – 343 spraw (25 zakończonych)
- Wojciechowski Tomasz – 4 sprawy (5 zakończonych)
- Wybraniec Dorota – 26 spraw (2 zakończone)
- Zając Agata – 360 spraw (29 zakończonych)
- Ziarko Arkadiusz – 27 spraw (12 zakończonych)
Źródło: dane Sądu Apelacyjnego w Warszawie.
Już na pierwszy rzut oka widać, że rozpiętość obciążenia i skuteczności pracy sędziów jest ogromna. W referatach większości sędziów (aż 40 osób) zalega ponad 300 spraw na głowę. Równocześnie ponad 20 sędziów ma poniżej 50 spraw, a kilku zaledwie kilkanaście – to prawdopodobnie nowo delegowani sędziowie, którym przydzielono wyłącznie nowy wpływ spraw, bez odziedziczonego zaległego „bagażu”. Z kolei pod względem liczby załatwionych spraw różnice są jeszcze bardziej skrajne: jedna z sędziów (Urszula Dąbrowska) w ciągu niespełna 5 miesięcy 2025 roku zamknęła aż 145 spraw frankowych, podczas gdy kilkoro sędziów nie zakończyło ani jednej (np. Jolanta Stasińska – 293 spraw w referacie i 0 ukończonych, podobnie Przemysław Feliga czy Adam Jaworski). Przeciętnie sędzia warszawskiego SA rozstrzygnął w tym okresie ok. 19 spraw (to daje średnio ~3,8 spraw miesięcznie na osobę), ale za tą średnią kryją się zarówno rekordziści, jak i maruderzy wymiaru sprawiedliwości.
Tempo pracy: najszybsi i najwolniejsi
Analiza danych pozwala wyłonić sędziów pracujących najszybciej i najwolniej przy rozpatrywaniu spraw frankowych.
Poniższe zestawienie porównuje tempo pracy (średnią liczbę zakończonych spraw na miesiąc) oraz szacuje, za ile miesięcy opróżniłby się referat każdego z nich, gdyby utrzymali dotychczasowe tempo (zakładając brak nowego wpływu spraw):
Najszybciej pracujący sędziowie w SA w Warszawie
Sędzia | Sprawy w referacie | Zakończone (2025) | Tempo (spraw/mies.) | Prognoza opróżnienia (mies.) |
---|---|---|---|---|
Urszula Dąbrowska | 21 | 145 | 29,0 | < 1 📉 |
Grzegorz Tyliński | 309 | 52 | 10,4 | ~30 |
Kamil Gołaszewski | 301 | 37 | 7,4 | ~41 |
Teresa Mróz | 347 | 33 | 6,6 | ~53 |
Jolanta Pyźlak | 313 | 32 | 6,4 | ~49 |
Elżbieta Wiatrzyk-Wojciechowska | 316 | 32 | 6,4 | ~49 |
Robert Obrębski | 345 | 30 | 6,0 | ~58 |
Katarzyna Polańska-Farion | 324 | 30 | 6,0 | ~54 |
Beata Byszewska | 335 | 29 | 5,8 | ~58 |
Iwona Grzegorzewska | 337 | 29 | 5,8 | ~58 |
Legenda: 📉 „<1 miesiąca” – sędzia Dąbrowska mogłaby uporać się z pozostałymi sprawami w mniej niż miesiąc (utrzymując imponujące tempo niemal 29 spraw miesięcznie).
Na przeciwległym biegunie znajdują się sędziowie o najwolniejszym tempie (spośród tych, którzy w ogóle zdołali zamknąć jakąkolwiek sprawę w 2025 roku):
Najwolniej pracujący sędziowie w SA w Warszawie
Sędzia | Sprawy w referacie | Zakończone (2025) | Tempo (spraw/mies.) | Prognoza opróżnienia (mies.) |
---|---|---|---|---|
Ewa Talarczyk | 249 | 2 | 0,4 | ~622 (≈52 lata) |
Kinga Kubuj | 303 | 3 | 0,6 | ~505 (≈42 lata) |
Beata Dzierżko | 346 | 4 | 0,8 | ~432 (≈36 lat) |
Adam Malinowski | 175 | 4 | 0,8 | ~219 (≈18 lat) |
Monika Dominiak | 354 | 9 | 1,8 | ~197 (≈16 lat) |
Alicja Fronczyk | 298 | 12 | 2,4 | ~124 (≈10 lat) |
Grzegorz Chmiel | 346 | 15 | 3,0 | ~115 (≈9,6 roku) |
Edyta Mroczek | 184 | 8 | 1,6 | ~115 (≈9,6 roku) |
Ada Sędrowska | 290 | 13 | 2,6 | ~112 (≈9,3 roku) |
Emilia Szczurowska | 332 | 16 | 3,2 | ~104 (≈8,7 roku) |
Uwaga: Sędziów, którzy nie zakończyli żadnej sprawy, nie ujęto w tabeli – przy dotychczasowym tempie ich referaty nie zostałyby opróżnione w ogóle (czas oczekiwania = ∞). Przykładowo sędzia Jolanta Stasińska z 293 sprawami i zerowym dorobkiem orzeczniczym w 2025 r. nie nadrobi zaległości nigdy bez radykalnej zmiany sytuacji.
Jak widać, różnice są kolosalne. Urszula Dąbrowska wyróżnia się jako superwydajna „matka frankowego sukcesu” – w kilka miesięcy rozładowała prawie cały swój referat, zostawiając zaledwie 21 spraw. To ewenement; następny w rankingu Grzegorz Tyliński, choć też pracuje szybko (ponad 10 spraw miesięcznie), nadal potrzebowałby około 2,5 roku na wyzerowanie swojego referatu liczącego ponad 300 spraw. Większość sędziów z czołówki osiąga tempo 5–7 spraw miesięcznie, co pozwala myśleć o uporaniu się z zaległościami w perspektywie 4–5 lat.
Z kolei na dole stawki sytuacja jest alarmująca.
Sędziowie tacy jak Ewa Talarczyk czy Kinga Kubuj praktycznie stoją w miejscu – przy obecnym tempie (poniżej 1 sprawy miesięcznie) potrzebowaliby kilkudziesięciu lat na zamknięcie obecnego portfela spraw. Innymi słowy, ich referaty nigdy realnie nie zostaną wyczyszczone, bo zanim zdążyliby to zrobić, minęłyby dekady i doszłyby nowe sprawy. Jeszcze gorzej wyglądają referaty „zamrożone”, gdzie tempo = 0 – każda kolejna sprawa tylko powiększa górę lodową zaległości.
Zestawienie ujawnia też duże dysproporcje w obciążeniu.
Część sędziów ma bardzo mało spraw (np. Anna Szanciło – 15 spraw, Paweł Iwaniuk – 34 sprawy, Marcin Kołakowski – 16 spraw), często idące w parze z dość przyzwoitym tempem pracy. To sugeruje, że nowi sędziowie – delegowani do wydziału frankowego – dostali na starcie czyste konto lub tylko świeże apelacje wpływające od 2025 r.
W efekcie mogli szybko rozprawić się z pierwszymi kilkoma sprawami (przykładowo Tomasz Szczurowski zakończył już 15 z 21 otrzymanych spraw, czyli 71% referatu). Natomiast sędziowie „starzy bywalcy” dźwigają ogromny balast starych spraw (wielu ma >300 spraw, a rekordzistka Agnieszka Wachowicz-Mazur aż 406) i często nie nadążają z ich kończeniem.
W skrajnych przypadkach (jak sędzia Stasińska czy Kubuj) ich efektywność jest tak niska, że realnie nie rozwiązują problemu zaległości, a jedynie go konserwują. Te różnice rodzą pytania o organizację pracy sądu – czy sprawy są równomiernie rozdzielane, czy niektórzy sędziowie są przeciążeni ponad miarę, a inni dopiero się rozpędzają?
Dane sugerują pewne przetasowania kadrowe: część sędziów mogła zostać przeniesiona z wydziałów cywilnych wraz z „odziedziczonym” portfelem setek starych apelacji frankowych, podczas gdy nowo delegowani dostali lżejszy start. To tłumaczyłoby jednocześnie imponujący wynik sędzi Dąbrowskiej (być może intensywnie kończyła stare sprawy przed odejściem lub zmniejszeniem referatu) i zerowe wyniki niektórych innych (być może czekających na pierwsze terminy rozpraw w nowych sprawach).
Bez względu na przyczyny, obraz jest jasny: sprawy frankowe skupiają się masowo w referatach wielu sędziów, z których znacząca część nie jest w stanie efektywnie zmniejszać zaległości. Tylko nieliczni „twardzi gracze” wyłamują się, zamykając sprawy w tempie pozwalającym dostrzec światełko w tunelu. W sumie w ciągu 5 miesięcy 2025 r. udało się zakończyć w warszawskim SA 1549 spraw frankowych, co stanowi ledwie ułamek góry lodowej (ok. 8% bieżącego obciążenia). Jeśli tempo załatwiania spraw nie wzrośnie, a nowych pozwów nie ubędzie, frankowicze mogą utknąć w apelacyjnej poczekalni na długie lata.
Czy ustawa frankowa to ratunek, czy kolejny problem?
W obliczu tych przytłaczających statystyk rząd przygotował tzw. ustawę frankową – pakiet zmian prawnych mających usprawnić i przyspieszyć rozstrzyganie sporów frankowiczów z bankami. Projekt jest efektem prac Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego i w 2025 r. wszedł w fazę konsultacji. Oficjalnie podkreśla się, że “to nie jest ustawa ani dla frankowiczów, ani dla banków… tylko dla społeczeństwa”. Innymi słowy, jej celem nadrzędnym ma być odciążenie sądów zalanych pozwami, przy zapewnieniu konsumentom sprawnych i uczciwych procedur dochodzenia roszczeń. Czy jednak planowane zmiany faktycznie uzdrowią sytuację? Opinie są podzielone, a diabeł – jak zawsze – tkwi w szczegółach.
Ustawa frankowa 2025 ma szansę wprowadzić długo oczekiwane rozwiązania usprawniające postępowania. Automatyczne zabezpieczenie roszczeń odciąży sądy od tysięcy zażaleń, a jasne reguły rozliczeń i kosztów ograniczą pole bitwy prawnej, na którym banki dotąd grały na zwłokę. Jednak każda zmiana rodzi także skutki uboczne. Ulżenie frankowiczom (brak rat w trakcie procesu) może zwiększyć liczbę pozwów, przynajmniej krótkoterminowo.
Ucierpieć może też zasada równości stron – banki już teraz podnoszą argumenty o uprzywilejowaniu jednej grupy klientów kosztem stabilności systemu finansowego. Wreszcie, legislacja to jedno, a realia sądowe to drugie: bez zapewnienia większych zasobów (kadrowych i organizacyjnych) nawet najlepsze przepisy mogą trafić na mur niewydolności.
Czy sektor bankowy i państwo odrobiły lekcje?
Z perspektywy ekonomiczno-prawnej, saga frankowa jest gorzką lekcją dla sektora bankowego i wymiaru sprawiedliwości. Banki przez lata ignorowały ostrzeżenia o ryzyku swoich produktów walutowych, a gdy klienci masowo poszli do sądów – przyjęły strategię oporu na wyniszczenie. Rezultat? Ponad 200 tysięcy pozwów, zapchane sądy, wieloletnie kolejki i lawinowo rosnące koszty odsetek od zasądzanych kwot. W samym Sądzie Apelacyjnym w Warszawie sprawy frankowe zdominowały działalność (ponad 80% wpływu), opóźniając inne postępowania i wymuszając nadzwyczajne środki zaradcze. Można powiedzieć, że kryzys frankowy przerodził się w kryzys wymiaru sprawiedliwości.
Ustawodawca, zamiast zapobiec problemowi u źródła (np. poprzez wcześniejsze systemowe rozwiązanie kwestii tych umów), reaguje dopiero teraz, gdy w sądach piętrzą się teczki akt. Projektowana ustawa frankowa jest w istocie aktem ratunkowym dla systemu – próbą wypompowania wody z zalanej piwnicy, podczas gdy strażacy (sędziowie) ledwo zipią od ciągłego przerzucania wiader.
Dobrze, że wreszcie podjęto działanie: automatyczne zawieszenie spłat czy ujednolicenie zasad rozliczeń to kroki w dobrym kierunku. Trzeba jednak jasno powiedzieć: to nie rozwiąże wszystkich bolączek z dnia na dzień. Nawet jeśli nowe prawo wejdzie w życie w optymalnym kształcie, kilkadziesiąt tysięcy zaległych spraw nie zniknie jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Nadal potrzebne będą wytężona praca sędziów, sprawne zarządzanie (by najlepsi wykorzystali swój potencjał, a najsłabszym pomóc lub odciążyć ich referaty) oraz – być może – dalsze wsparcie kadrowe.
Ze strony banków oczekuje się natomiast realnej zmiany podejścia. Już teraz widać pierwsze jaskółki: niektóre banki przestają pobierać raty po pozwaniu, inne poważniej rozważają ugody. Sektor bankowy musi zrozumieć, że przedłużanie sporów działa przeciwko niemu – każdy rok opóźnienia to kolejne odsetki ustawowe do zapłacenia i rosnące rezerwy na ryzyko prawne. Lepiej więc uciąć ogon problemu szybciej niż później.
Ostatecznie, cenę tego kryzysu płaci społeczeństwo: klienci żyjący latami w niepewności, sądy paraliżowane monotematycznymi procesami kosztem innych spraw, spadek zaufania do systemu finansowego i prawnego. Ustawa frankowa jest próbą zaradzenia tej sytuacji – próbą spóźnioną, ale wciąż ważną. Jeśli zostanie dobrze uchwalona i wdrożona, może skrócić męki frankowiczów o miesiące czy lata. Jeśli jednak będzie półśrodkiem lub zderzy się z rzeczywistością braku zasobów, kryzys może jedynie zmienić formę.
Frankowicze wygrali już większość bitew na salach sądowych o uznanie swoich racji, ale prawdziwym testem będzie teraz bitwa o sprawną realizację tych wyroków. Banki zaś stoją przed wyborem: albo aktywnie włączą się w rozwiązanie problemu (choćby poprzez ugody i restrukturyzację portfeli kredytów), albo dalej będą chować głowę w piasek – ryzykując, że ustawodawca następnym razem sięgnie po jeszcze bardziej radykalne środki.
Jedno jest pewne: czas easy profitów się skończył. Zarówno rynek finansowy, jak i wymiar sprawiedliwości muszą wyciągnąć wnioski z frankowej sagi. W przeciwnym razie kolejne kryzysy – czy to związane z innymi instrumentami finansowymi, czy masowymi roszczeniami konsumentów – znów mogą zaskoczyć wszystkich niczym nieprzygotowaną falą tsunami. Warszawski Sąd Apelacyjny już poznał smak takiej fali. Teraz pora zrobić wszystko, by opadła ona jak najszybciej i by nigdy więcej nie dopuścić do podobnego paraliżu Temidy za cenę bankowych błędów.