Chociaż walka o WIBOR tak naprawdę dopiero się zaczyna, to od samego początku wydaje się ostrzejsza niż w przypadku kredytów frankowych. Banki mają za dużo do stracenia i wykazują nerwowość. Chodzi bowiem już nie o miliardy złotych, ale setki miliardów. I chociaż jeszcze spraw w sądach o WIBOR jest niewiele ponad tysiąc, a wyroki korzystne głównie dla banków, niektóre sądy mają wątpliwości, a w jednej sprawie zapadł wyrok korzystny dla kredytobiorcy. Sprawa tego wyroku właśnie rozsierdziła banki, ponieważ do mediów trafiła informacja o sukcesie kredytobiorcy i podniósł się szum. O co dokładnie chodzi i jak wygląda sytuacja w sprawach kredytów ze wskaźnikiem WIBOR w dzisiejszym artykule.
Skąd tyle szumu wokół wygranej kredytobiorcy w sądzie?
Bankowcy podnieśli wielki krzyk, zarzucając kancelariom prawnym nagłośnienie wygranej sprawy przez kredytobiorcę. Postępowanie zakończyło się 7 sierpnia br. w Sądzie Okręgowym we Wrocławiu unieważnieniem umowy kredytowej. Kancelarie zaczęły więc informować o tym ludzi, ale banki natychmiast uruchomiły swoich prawników, grożąc im konsekwencjami prawnymi.
Jak twierdzą bowiem, mimo że przedmiotem sprawy był rzeczywiście kredyt ze wskaźnikiem WIBOR, to jednak powodem stwierdzenia nieważności umowy nie był sam wskaźnik, lecz inne czynniki, a rozdmuchanie sprawy przez niektóre kancelarie i powoływanie się na sukces, którego w tym wypadku nie ma, ich zdaniem wprowadza w błąd kredytobiorców i nadaje sprawie znaczenie, którego mieć nie powinna.
Dlaczego unieważniono umowę w tamtej sprawie?
Jak twierdzi pełnomocnik banku, przedmiotem sporu wcale nie był kredyt z WIBOREM, lecz sprawa w rzeczywistości dotyczyła kredytu przewalutowanego ze złotówek na walutowy, o czym kancelarie głoszące sukces nie wspomniały. Kwestią wtórną w tej sprawie, jak podaje przedstawiciel strony bankowej, były zasady ustalania oprocentowania kredytu w złotych. Powód w tej sprawie nawet nie domagał się unieważnienia umowy, a jedynie zapłaty kwoty wobec stwierdzenia abuzywności postanowień, które regulowały zasady ustalania oprocentowania.
Sprawa więc nie dotyczyła podważenia stosowania w ustalaniu oprocentowania wskaźnika WIBOR, ponieważ w tym przypadku zmiana oprocentowania zależna była nie tylko od tego wskaźnika, ale od współczynnika zmiany ustalanego zdaniem sądu jednostronnie przez bank na podstawie własnej tabeli. W tym kredycie więc umowa przewidywała, że zmienne oprocentowanie jest sumą stopy bazowej i marży banku, a sama stopa bazowa ma uwzględniać średnią arytmetyczną z notowań WIBOR, a także współczynnik zmiany z tabeli banku. I to właśnie ten współczynnik był powodem uznania umowy za nieważną. Z tego co mówią prawnicy reprezentujący banki, sąd nawet pośrednio nie podważył wskaźnika WIBOR.
W sprawie tej wypowiedział się nawet sam szef ZBP, twierdząc, że wobec kancelarii, które podawały nieprawdę, będą składane skargi dotyczące naruszeń etyki adwokackiej lub radcowskiej. Jak widać, od samego początku banki pokazują w tej walce pazur, którego nie było w przypadku postępowań frankowych.
Niezależnie od tego, sprawa ta pokazuje, jakie sztuczki banki stosują, aby jak najbardziej obciążyć kredytobiorcę. Najwyraźniej w umowie tej sąd dopatrzył się innych rażących wskaźników, takich jak wspomniany współczynnik zmiany, który był wystarczającą podstawą do unieważnienia umowy. Nie musiał więc nawet badać wskaźnika WIBOR. Reakcja banków na nagłośnienie tej sprawy pokazuje jednak dużą nerwowość z ich strony, co może być oznaką, tego, że się boją.
Dlaczego banki obawiają się o kredyty z WIBOREM?
Gdyby okazało się, że kredyty hipoteczne oparte na wskaźniku WIBOR były do podważenia w sądzie, co skutkować mogłoby unieważnieniem umowy lub usunięciem wskaźnika i pozostawieniem samej marży banku, straty dla banków trudno w tej chwili nawet oszacować. Jak podaje ZBP, kredytów takich udzielono na kwotę prawie 500 mld złotych. Gra idzie więc o wysoką stawkę, taką, która mogłaby pogrążyć banki.
O ile bowiem na rezerwy ryzyka prawnego w sprawach frankowych banki przeznaczyły około 50 mld zł i już niektóre z tego tytułu zmagały się z kłopotami, wykazując straty, to straty z tytułu spraw związanych z WIBOR byłyby nie do udźwignięcia. Do tego jeszcze trzeba wspomnieć, że oprócz nich rośnie fala pozwów dotyczących sankcji kredytu darmowego dotyczących kredytów konsumenckich zaciąganych nie na cele mieszkaniowe, lecz inne.
Co wprowadza banki w jeszcze większą nerwowość związaną z WIBOR?
Mimo że banki starają się zachować spokój i twierdzą, że nie ma podstaw do podważania wskaźnika WIBOR, ponieważ jest on zgodny także z prawem europejskim, to bacznie obserwują i z niepokojem czekają na wyrok TSUE, który może dużo namieszać w tej kwestii. Albowiem, mimo że spraw o WIBOR w sądach jest jeszcze niewiele i te nieliczne, które już się zakończyły, wygrały banki, niektóre sądy już zaczynają mieć wątpliwości dotyczące samego wskaźnika. W związku z tym Sąd Okręgowy w Częstochowie w sprawie przeciwko PKO BP zadał pytania prejudycjalne TSUE, w których prosi o wypowiedź Trybunału, czy polskie sądy mogą badać wskaźnik WIBOR i czy w przypadku zakwestionowania go, można byłoby go z umowy usunąć, pozostawiając jedynie marżę banku. Pytania są ciekawe, a odpowiedź, na którą wszyscy czekamy, może mieć duże znaczenie nie tylko dla kredytobiorców, ale i banków.
Co istotne, do końca października, jak twierdzi prezes ZBP, rząd ma przedstawić Trybunałowi swoje stanowisko dotyczące stawki WIBOR. Samego wyroku TSUE można spodziewać się pewnie dopiero w przyszłym roku.
Co o sprawie sądzą inne ważne instytucje?
Warto wiedzieć, że w sprawie WIBORU wypowiedział się wcześniej Rzecznik Finansowy, który wykazał się prokonsumenckim podejściem i stwierdził, że klauzule, które regulują zmiany oprocentowania odnoszące się do stawki WIBOR, mogą być niedozwolone. Niestety jak wiemy, rzecznik niedawno został odwołany, nie wiadomo więc, jak wypowie się na ten temat jego następca.
Zapytany przez dziennikarzy UOKiK o zarzuty dotyczące nieuczciwej konkurencji ze strony podważających WIBOR kancelarii prawnych, biuro prasowe urzędu stwierdziło, że obecnie analizowana jest taka sprawa i ustalenie, czy mogło dojść do wprowadzenia konsumentów w błąd. Widać więc, że banki wytaczają potężne działa w swojej walce i chcą mieć po swojej stronie wszystkie ważne instytucje w państwie i właściwie już je mają, ale kto wie, czy wyrok TSUE tego nie zmieni. Ciekawe też, na ile istotne dla tej decyzji będzie stanowisko polskiego rządu w tej sprawie.
Co dodatkowo może wpłynąć na trudną sytuację banków?
W obliczu masowego wygrywania przez Frankowiczów spraw z bankami, kwestionowania kredytów z WIBOREM i kredytów konsumenckich skutkujących sankcją kredytu darmowego, gdyby i w tych sprawach linia orzecznicza zmieniła się na korzyść konsumentów, co w tych ostatnich sprawach już zaczyna mieć miejsce, sytuacja banków mogłaby być bardzo trudna. Dodatkowo jeszcze mogłoby ją pogorszyć obniżenie stóp procentowych. Wiadomo bowiem, że banki najwięcej zarabiają na wysokich stopach procentowych. A te od jakiegoś czasu takie są i zyskowność banków mierzona wskaźnikiem ROE dzisiaj jest o około dwa razy wyższa niż przed pandemią.
Tak więc, banki nie narzekają i odnotowują duże zyski nawet jeśli muszą spore kwoty zwracać Frankowiczom. Wszystko wskazuje jednak na to, że już najbliższy rok może przynieść obniżenie stopy procentowej, o czym wspominał prezes NBP Adam Glapiński. Wobec takiej perspektywy nie ma co się dziwić, że banki wykazują wielki niepokój i za wszelką cenę bronią WIBOR, bo to może oznaczać dla nich „być albo nie być”.
Jak widać, walka o WIBOR staje się niezwykle zacięta, Z jednej strony kancelarie wskazują na wady w umowach i możliwe manipulacje samym wskaźnikiem, z drugiej strony banki odpowiadają na zarzuty niespotykaną dotąd agresją i starają się tłumić w zarodku wszelkie nadzieje kredytobiorców. Czy to oznacza, że racje są po ich stronie?
Czas pokaże, ale już teraz widać, że nie tylko kancelarie i sami kredytobiorcy mają co do tego wątpliwości, ale i sądy. A sam ten fakt pokazuje, że sprawa jest nieoczywista. I żadne żale i skargi banków na to, że nagle wszyscy kredytobiorcy zarzucają im nieuczciwość, nie będą miały tu znaczenia, jeśli okaże się, że do takiej rzeczywiście dochodziło, a wiele przesłanek w tej chwili na to wskazuje.
Dodaj Opinie