W Ministerstwie Sprawiedliwości wciąż trwają bardzo intensywne prace, których efektem mają być aż trzy ustawy frankowe i nowy wzorzec ugodowy. Entuzjaści rozwiązań proponowanych przez resort wskazują, że usprawnią one zarówno same procesy sądowe, jak i procedurę zawierania dobrowolnych ugód. Same ugody mają też stać się bezpieczniejsze, m.in. dlatego że kredytobiorca będzie lepiej informowany o skutkach ekonomicznych pogodzenia się z bankiem. Patrząc jednak na problem holistycznie, mamy wątpliwości, czy rozwiązania, nad którymi pracuje resort, rzeczywiście sprawią, że ugoda przestanie się wiązać dla kredytobiorcy z ryzykiem. A powody tej niepewności wyjaśniamy w artykule.
- Obecnie właściwie wszystkie banki zamieszane w proceder frankowy są chętne na zawieranie ugód z klientami. Robią to jednak na różnych zasadach, pozostających poza kontrolą resortu sprawiedliwości
- Frankowicze z nieufnością podchodzą do propozycji ugodowych banków, bo boją się, że drugi raz zostaną wyprowadzeni w pole. Dla wielu z nich pozew sądowy skutkujący unieważnieniem umowy jest rozwiązaniem dalece bardziej pewnym niż ugoda
- Zarówno frankowi, jak i bankowi prawnicy z niecierpliwością wyczekują rozwiązań, nad którymi pracuje resort. Pobudki obu tych grup specjalistów są jednak skrajnie różne
- Frankowicz, który liczy, że ugoda rozwiąże wszystkie jego finansowe problemy związane z umową, może się niestety rozczarować. Jeśli nie zadba należycie o swoje interesy, może zapłacić tysiące złotych już nie bankowi, a… fiskusowi.
Ugoda frankowa to optymalne rozwiązanie dla banku i dla sądu. Niekoniecznie dla frankowicza
O ugodach frankowych napisano już tysiące tekstów, wydawałoby się więc, że problematyka z nimi związana została już wyczerpana. Ale to nieprawda, cyklicznie bowiem pojawiają się nowe aspekty, pod kątem których należy gruntownie przeanalizować temat ugód. Tak jest również tym razem. Jak wiadomo, Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad usprawnieniem procesów frankowych, jak również nad udoskonaleniem procedury zawierania przez zwaśnione strony ugód. Efektem mają być trzy ustawy frankowe, każda dedykowana innej kwestii, a także nowy wzorzec ugodowy, porządkujący relację banku i kredytobiorcy.
Z zapewnień resortu wynika, że nowe ugody mają koncentrować się m.in. na lepszym poinformowaniu konsumenta o następstwa ekonomicznych zawartego porozumienia. Mają być oczywiście pozbawione klauzul abuzywnych, przejrzyste i zrozumiałe nawet dla laika. Ministerstwu Sprawiedliwości zależy, by proces zawierania frankowych ugód trwał. Do końca września przedstawiciele sektora zawarli z frankowiczami ok. 112 tys. ugód. Te same banki wciąż walczą z kredytobiorcami w sądach w 170 tys. postępowań o kredyty frankowe i, dodatkowo, w ok. 40 tys. sporów o zwrot kapitału.
Zwiększenie zainteresowania frankowiczów ugodami jest w interesie zarówno Ministerstwa, sądów, jak i banków. Resort, wyprowadzając tysiące spraw frankowych z wydziałów cywilnych, może dowieść swojej skuteczności i wzmocnić zaufanie społeczne. Sądy w oczywisty sposób byłyby beneficjentami masowych ugód – wydziały cywilne mogłyby wreszcie odetchnąć i zająć się pozostałymi sprawami trapiącymi polskie społeczeństwo, które musiały przez ostatnie lata konkurować o ich uwagę z nieważnymi hipotekami frankowymi. Z kolei dla banku każda nowa ugoda to możliwość wyeliminowania ryzyka prawnego z wadliwej umowy – bez ponoszenia kosztów sądowych, opłat za apelację i płacenia kredytobiorcom odsetek za opóźnienie.
Mamy więc trzy grupy zainteresowane tym, aby program ugodowy banków działał jak najprężniej. Czy czwartą grupę stanowią kredytobiorcy? I tak, i nie.
Frankowicze mogą skorzystać na nowych ugodach z bankami. Ale nie tak, jak przedstawiają to niektóre media
Procedura zawierania frankowych ugód, zainspirowana przez szefa KNF rekomendacją z 2020 roku, odbywa się teraz bez jakiejkolwiek ingerencji instytucji publicznych. Chyba że mówimy ściśle o ugodach sądowych czy tych zawieranych w sądzie polubownym przy UKNF. Większość frankowych umów banki eliminują jednak poprzez zawieranie indywidualnych porozumień z klientami, często bez udziału prawnika, przynajmniej po stronie konsumenckiej.
W dziedzinie tej panuje, potocznie rzecz ujmując, wolna amerykanka – jaką ugodę wynegocjujesz z bankiem, taką będziesz miał. W dokumencie ugody znajdują się klauzule abuzywne, które odkryłeś już po jej podpisaniu, lub bank nie poinformował Cię w należyty sposób o skutkach porozumienia? Trudno. Jedyne, co możesz zrobić, to pójść do sądu. Wpierw, by podważyć ugodę, a następnie, by zakwestionować pierwotną umowę.
Sposób, w jaki banki obchodzą się obecnie z frankowiczami, istotnie wymaga pewnych regulacji i jak najbardziej słuszne jest to, że Ministerstwo wzięło się za kwestię opracowania jednolitego wzorca, wolnego od przekłamań i napisanego w sposób uczciwy. Powstanie takiego dokumentu jest z punktu widzenia kredytobiorców jak najbardziej korzystne.
Inna sprawa, czy same ugody, po wprowadzeniu poprawek ministerstwa, będą dla frankowiczów na tyle atrakcyjne, by ci chcieli je podpisywać. To oczywiście pokaże dopiero przyszłość, mamy nadzieję, że nieodległa, bo w końcu prace nad wzorcem powinny skończyć się jeszcze w tym roku.
Czytając wypowiedzi niektórych dziennikarzy, można dojść do wniosku, że nowy wzorzec ugody będzie środkiem zaradczym na wszystkie problemy frankowiczów, a tak oczywiście nie jest. Ci, którzy z pewnych szczególnych względów muszą jak najszybciej pogodzić się z bankiem (np. po to, by uwolnić hipotekę i sprzedać mieszkanie), będą mieć powody do radości – zawarcie uczciwej ugody stanie się prostsze. Dla całej reszty wciąż najlepszym rozwiązaniem będzie pozew i unieważnienie umowy, dlatego że tylko tą drogą kredytobiorca będzie mógł odzyskać całe świadczenie nienależne, wraz z odsetkami za opóźnienie.
Prawnicy czekają na nowy wzorzec ugodowy i ustawę frankową. Ale z różnych powodów
Jeśli prześledzimy medialne wypowiedzi prawników zajmujących się problematyką frankową, zauważymy, że jedna i druga strona (bankowa i konsumencka) z niecierpliwością czekają na wdrożenie rozwiązań opracowywanych przez resort. Powody ekscytacji są zupełnie różne.
Prawnicy frankowiczów oczekują przede wszystkim na usprawnienie postępowań sądowych, zwłaszcza w obszarze automatyzacji w przyznawaniu kredytobiorcom zabezpieczenia powództwa. Adwokaci kredytobiorców czekają też na to, aż w sądach spopularyzuje się wydawanie orzeczeń w trybie niejawnym oraz przesłuchiwanie stron na piśmie.
Z kolei pełnomocnicy banków mają nadzieję, że współpraca z Ministerstwem w zakresie tworzenia wzorca wznowi zainteresowanie kredytobiorców ugodami i przede wszystkim sprawi, że ci zaczną podchodzić do przedstawianych im propozycji z większym zaufaniem. Ta grupa prawników wiąże też pewne nadzieje z łączeniem postępowań z powództwa kredytobiorcy i z powództwa banku. Pojawiają się opinie, że ten mechanizm umożliwi sądom powrót do rozliczania nieważnych umów zgodnie z teorią salda, co pozwoliłoby bankom, przegrywającym procesy o nieważność, zaoszczędzić na odsetkach ustawowych za zwłokę, dodawanych klientom do zwrotu świadczenia nienależnego.
Czy tak będzie w istocie, dopiero się okaże. Naszym zdaniem błędem ministerstwa jest to, że jeszcze nie zdecydowało się rozwiać nagromadzonych w tym obszarze wątpliwości.
Ugoda frankowa nie jest rozwiązaniem finansowych problemów. Nie chcesz płacić bankowi, to zapłacisz fiskusowi
Załóżmy teraz, że nowy wzorzec ugodowy jest już gotowy, a banki są zachwycone jego założeniami i, jak jeden mąż, masowo wykorzystują go w propozycjach składanych kredytobiorcom. Część frankowiczów istotnie odstępuje od sądzenia się lub od spłacania umowy na starych zasadach i konwertuje swoje kredyty. Czy na tym skończą się ich problemy?
Jak się okazuje, niekoniecznie. Wiele bowiem zależy od tego, na co frankowicz wydał swój kredyt, a także z jakich ulg korzystał w trakcie jego spłacania.
Wpierw omówmy sobie kwestię zwolnienia z podatku. Ugoda frankowa jest neutralna podatkowo dzięki rozporządzeniu Ministra Finansów, ale owa neutralność jest warunkowa. Krótko mówiąc, możesz skorzystać ze zwolnienia, ale tylko wtedy, jeśli ma ono objąć kredyt udzielony na jedną nieruchomość, i to w dodatku służącą zaspokojeniu Twoich własnych potrzeb mieszkaniowych (jeśli za frankowy kredyt kupiłeś więcej niż jedną nieruchomość, to wybierasz, która z nich zostanie objęta zwolnieniem). Jeżeli kredyt został częściowo udzielony na cele komercyjne, np. związane z działalnością gospodarczą, podatek zapłacisz proporcjonalnie do tego, jaką część środków wydałeś na cel niekonsumencki.
A to dopiero wierzchołek góry lodowej. Problematyczna może być również sytuacja kredytobiorców, którzy w przeszłości skorzystali z ulgi mieszkaniowej bądź ulgi odsetkowej.
Wpierw omówmy przypadek związany z ulgą mieszkaniową na podstawie konkretnego przykładu, i to wcale niewyimaginowanego. Chodzi o rzeczywistą sytuację, której dotyczy interpretacja Krajowej Izby Skarbowej z listopada 2024 roku (0113-KDIPT2-2.4011.606.2024.2.EC). Podatnik, który wniósł o interpretację, w 2008 roku zaciągnął w banku kredyt frankowy na zakup domu, w którym nadal zamieszkuje. Następnie, we wrześniu 2019 roku, podatnik kupił kolejną nieruchomość – mieszkanie, które sprzedał w grudniu tego samego roku, by szybciej spłacić ciążący na nim frankowy kredyt. Pomiędzy tymi zdarzeniami kredytobiorca wystąpił z pozwem wobec banku o nieważność frankowego kredytu. Sprawę wygrał – wyrok w niej zapadł w marcu 2024 roku, natomiast strony rozliczyły się z nieważnej umowy w sierpniu.
Kredytobiorca wystąpił z wnioskiem do KIS o interpretację, gdyż chciał się upewnić, że obowiązuje go ulga mieszkaniowa, którą miałaby być objęta transakcja sprzedaży mieszkania, dokonana w grudniu 2019 roku. Dyrektor KIS wydał jednak niekorzystną dla podatnika interpretację, z której wynika, że, skoro umowa kredytu frankowego, wydatkowanego na zakup domu, jest nieważna, to trzeba ją traktować tak jakby strony nigdy jej nie zawarły. Podatnik nie może więc tłumaczyć swojego prawa do skorzystania z ulgi mieszkaniowej tym, że środki pochodzące ze sprzedaży nieruchomości wydatkował na spłatę kredytu.
Skorzystałeś z ulgi odsetkowej i szykujesz się do ugody z bankiem? Fiskus upomni się o swoje
W równie nieciekawej sytuacji mogą być kredytobiorcy, którzy w minionych latach, korzystając z tzw. praw nabytych, byli beneficjentami tzw. ulgi odsetkowej. Kto korzystał z ulgi odsetkowej, a następnie odzyskał od banku część spełnionego świadczenia (czy to z tytułu ugody czy wyroku sądu), może być zobowiązany do zwrotu ulgi. Może chodzić o ulgę nawet z ostatnich 20 lat – w tym przypadku nie obowiązuje bowiem klasycznie rozumiany 5-letni termin przedawnienia. Powodem jest to, że fiskusa nie interesuje, kiedy rozliczono ulgę, a to, kiedy doszło do rozliczeń podatnika z instytucją finansową.
Wniosek? Kredytobiorca, który w przeszłości skorzystał z ulgi odsetkowej, a dziś chce podpisać ugodę lub unieważnić umowę, powinien poinformować o odliczeniach z tytułu ulgi swojego pełnomocnika prawnego.
Czy warto czekać na ustawy frankowe? A może lepiej już teraz pozwać bank?
Nowy wzorzec ugodowy jest kredytobiorcom reklamowany jako game changer w relacji z bankami. Tymczasem, prócz uporządkowania kwestii formalnych związanych z ugodami, najprawdopodobniej nie będzie stanowił dla konsumentów wielkiego przełomu.
Inaczej może być w przypadku ustaw frankowych. Ułatwienia planowane przez resort, jak wspomniana automatyzacja w procesie przyznawania zabezpieczenia roszczeń czy przesłuchiwanie stron na piśmie, mogą nakłonić niezdecydowanych do złożenia pozwu. Jeżeli proces zawierania ugód nie będzie szedł tak sprawnie, jak chcieliby tego rządzący, a do sądów trafią tysiące nowych powództw o ustalenie i zapłatę (lub o samą zapłatę – bo o swoje coraz częściej upominają się ex-frankowicze), to wydziały cywilne mogą mieć jeszcze większe problemy z przewlekłością postępowań niż w tej chwili.
Co więc radzą frankowiczom doświadczeni prawnicy? Tym, którzy jeszcze nie złożyli powództwa, proponują jak najszybsze przystąpienie do działania celem „zajęcia kolejki”. Już teraz w niektórych sądach, np. w Warszawie, termin pierwszej rozprawy wyznaczany jest nawet na za dwa lata od wpłynięcia pozwu. To samo może wkrótce tyczyć się sądów w Gdańsku, Wrocławiu, Krakowie czy Katowicach, które po nowelizacji kpc z kwietnia 2023 roku notują zwiększony wpływ frankowych powództw.
Zachętą dla kredytobiorców do działania może być to, że niektóre banki już teraz rezygnują z apelacji w przegrywanych przez siebie sprawach. To wyraz oszczędności: banki nie chcą płacić za bezowocne apelacje, nie chcą też ponosić zwiększonych kosztów związanych z należnymi kredytobiorcom odsetkami za zwłokę. Dzięki temu frankowicze w niektórych przypadkach unieważniają prawomocnie swoje umowy nawet w kilka miesięcy od złożenia pozwu.
Tak było w niniejszych sprawach:
- I C 2222/23 – wyrok z dnia 19 marca 2024 roku, pochodzący z Sądu Okręgowego w Płocku. Frankowicze z Millennium Banku, reprezentowani w sądzie przez Kancelarię Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, unieważnili swoją umowę w 6 miesięcy i odzyskali od banku ponad 199 tys. zł z odsetkami od 21 lutego 2024 roku do dnia zapłaty. Wyrok uprawomocnił się 2 maja 2024 roku
- I C 1183/23 – wyrok z dnia 21 grudnia 2023 roku, pochodzący z Sądu Okręgowego w Opolu. Kredytobiorcy z mBanku, reprezentowani przez adwokata Pawła Borowskiego, już w 7 miesięcy od złożenia pozwu unieważnili umowę mPlan. Pozwany mBank dowiedział się, że musi oddać swoim klientom 86.598,06 zł i 62.732,81 CHF, i opłacić koszty procesu, a mimo to nie złożył apelacji, dzięki czemu wyrok stał się prawomocny.
PODSUMOWANIE:
Porządkowanie przez resort sprawiedliwości kwestii postępowań frankowych jest oczywiście korzystnym dla konsumentów kierunkiem, nie rozwiąże jednak wszystkich ich problemów. Nim kredytobiorca podpisze z bankiem ugodę, powinien porozumieć się z dobrym prawnikiem, celem upewnienia się, czy w ten sposób nie sprowadzi na siebie konieczności rozliczenia w Urzędzie Skarbowym ulg, które wcześniej pobrał.
W przypadku kredytobiorcy, który wydatkował środki pochodzące od banku na cel częściowo związany z prowadzoną firmą lub na zakup mieszkania, które następnie wynajął, zasadne jest zastanowienie się nad sensem godzenia się z bankiem. Taki frankowicz może zdecydowanie więcej uzyskać na unieważnieniu umowy niż na polubownym zakończeniu sporu, rekomendowanym przez resort.
Dodaj Opinie