wiadomości frankowicze

Ustawa frankowa 2023 nie POWSTANIE BO NIE MA już żadnego SENSU dla Frankowiczów

Ostatnie tygodnie to okres intensywnej kampanii banków na rzecz polubownego rozwiązania kwestii frankowej. Poszczególni kredytodawcy namawiają klientów na ugody, zaś Komisja Nadzoru Finansowego pracuje nad „systemowym rozwiązaniem”, które odebrałoby kredytobiorcom korzyści z unieważniania umów. Zdaniem doświadczonych prawników frankowych banki obudziły się zbyt późno i nie mają już szans na polubowne dogadanie się z kredytobiorcami, z ustawą „antyfrankową” czy bez.

  • W lutym, po opinii Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie C-520/21, głośno zrobiło się o możliwym ustawowym uregulowaniu kwestii kredytów frankowych. Za projektem miały stać instytucje odpowiedzialne za stabilność sektora finansowego
  • Pojawiła się nawet informacja, wg której kredytobiorcy odrzucający ugodę banku i skutecznie kwestionujący umowę w sądzie zostaną obłożeni 100 proc. podatkiem od wzbogacenia się
  • Informacja ta wystraszyła część kredytobiorców, podobnie jak kiedyś groźba kontr pozwów o wynagrodzenie za korzystanie z kapitału
  • Prawnicy jednak uspokajają: czas na systemowe rozwiązanie minął, a banki same przyczyniły się do upadku wcześniejszych projektów, wskazując na ich niekonstytucyjność.

Banki na bakier z logiką: rozwiązanie systemowe wpierw jest niekonstytucyjne, a później już odwrotnie?

Gdy w 2015 roku nabrał na sile spór o franki, wielu polityków, w tym ówczesny kandydat na prezydenta, Andrzej Duda, dzieliło się z opinią publiczną swoimi pomysłami na zażegnanie konfliktu. Oczekiwania kredytobiorców nie były wówczas jeszcze tak konkretne jak dziś: liczyli po prostu na wyeliminowanie z ich umów ryzyka kursowego, np. poprzez przewalutowanie kredytów na złotówki.

O tym nie chciały słyszeć same banki, które wieszczyły, że ustawowe uregulowanie relacji pomiędzy frankowiczami a kredytodawcami doprowadzi sektor, a może i całą gospodarkę do bankructwa. Posiłkowano się wówczas opiniami wybitnych ekspertów z dziedziny prawa, w tym konstytucjonalistów, którzy wskazywali, że owo systemowe rozwiązanie miałoby być sprzeczne z ustawą zasadniczą i w dodatku powodować, że prawo zacznie działać wstecz. Zarzutów wobec zapędów polityków co do uporządkowania frankowego problemu było wówczas wiele – a konsekwencją wprowadzenia ustawy miały być nawet pozwy wobec Skarbu Państwa.

Za porzuceniem pomysłu ustawowych regulacji optowały nie tylko instytucje kredytowe, ale i… ambasady poszczególnych państw, w których siedziby główne mają działające w Polsce banki. W konsekwencji rządzący przestraszyli się i oddali kwestię kłopotliwych kredytów całkowicie w ręce sądów, co skutkowało nieoczekiwanym zwrotem akcji: wystosowaniem pytań prejudycjalnych do TSUE, których konsekwencją była zmiana krajowego orzecznictwa o 180 stopni.

Dziś umowy frankowe są masowo unieważniane w sądach, a banki z kolei muszą dotwarzać gigantyczne rezerwy na rozliczenia z kredytobiorcami. Bardzo im się to nie podoba, zwłaszcza że do TSUE wciąż wpływają kolejne zapytania od polskich sądów odsyłających, a rozpatrując je, unijny organ kieruje się przede wszystkim dobrem konsumenta oraz dyrektywą 93/13, zamiast interesem sektora bankowego.

Tego z kolei nie może zaakceptować Nadzór Finansowy, który przez lata był bardzo pobłażliwy względem bankowców, pozwalając, by kontrowersyjne produkty były proponowane nie zawsze świadomym ryzyka konsumentom. Wg informacji opublikowanych przez Puls Biznesu instytucje odpowiedzialne za stabilność sektora finansowego intensywnie pracują nad projektem ustawy, która miałaby uregulować kwestię franków, tym razem jednak przy aplauzie samych banków.

Jakie są założenia ustawy „antyfrankowej”?

W projekcie ma chodzić o nałożenie na banki ustawowego obowiązku oferowania kredytobiorcom frankowym ugód polegających na konwersji kredytów w CHF do PLN, tak jakby od początku były to zobowiązania zaciągnięte w rodzimej walucie. Kredytobiorca mógłby takie rozwiązanie zaakceptować lub spłacać swój kredyt na starych zasadach, wg stawki SARON. Ciekawie zrobiłoby się jednak wówczas, gdyby po odrzuceniu propozycji banku zdecydował się złożyć pozew o unieważnienie umowy.

Po wygranej i wyeliminowaniu umowy z obrotu prawnego taki frankowicz nie nacieszyłby się długo swoim sukcesem, ponieważ korzyści wynikające z wyroku sądu zostałyby potraktowane jako bezpodstawne wzbogacenie się i obłożone stuprocentowym podatkiem.

Tego rodzaju pomysły budzą u środowiska prawnego uśmiech politowania. Powodów jest co najmniej kilka. Po pierwsze, banki przed kilkoma laty same wyjaśniły społeczeństwu, dlaczego tzw. ustawowe rozwiązanie kwestii franków nie może zostać wprowadzone. Po drugie, Komisja Nadzoru Finansowego nie jest instytucją posiadającą inicjatywę ustawodawczą, a zatem musiałaby znaleźć promotora dla swojego pomysłu. A o takowego będzie trudno w okresie wyborczym, gdy politycy ze szczególną starannością dbają o niekojarzenie ich przez media z interesami wielkich korporacji.

Po trzecie, i może najważniejsze, korzyści uzyskiwane przez konsumentów w wyniku wygranych z bankami procesów nie są traktowane jako dochód, a służą wyrównaniu poniesionych przez nich strat. Skoro umowa jest uznawana przez sąd jako od początku nieważna, musi być traktowana, jakby nigdy nie istniała, a to prowadzi do logicznej konsekwencji rozliczenia się stron ze środków, które wzajemnie od siebie pobrały. KNF i banki wbrew logice uważają taką sytuację za bezpodstawne wzbogacenie się po stronie konsumenta, co oczywiście nie znajduje odzwierciedlenia w polskich przepisach.

Wyroki w sprawach o franki zapadają coraz szybciej – przykłady

Bankom zostaje więc zawiązywanie kolejnych rezerw na franki, tak by mogły uzyskać pełne pokrycie wadliwych hipotek i w niezakłócony sposób prowadzić dalszą działalność, być może tym razem w zgodzie z prawami konsumenta. Miałoby to tym większy sens, że sądy unieważniają umowy frankowe coraz sprawniej, w tym również poza Warszawą.

Przykładem może być wyrok w sprawie I ACa 576/22, który został wydany 26 stycznia 2023 roku przez Sąd Apelacyjny w Łodzi. Kredytobiorcy, którzy zaciągnęli w 2007 roku kredyt frankowy w Millennium Banku, zakwestionowali swoją umowę i prawomocnie ją unieważnili, czego skutkiem jest to, że muszą rozliczyć się z bankiem wyłącznie z pożyczonej kwoty – bez odsetek i bez prowizji. Sprawa trwała łącznie 22 miesiące, a pełnomocnikiem kredytobiorców był w niej adwokat Paweł Borowski.

Duże spółki przekonują, że walka o unieważnienie umowy trwa latami. A jaka jest prawda? Coraz częściej umowę w I instancji można unieważnić nawet w kilka miesięcy. Dobrym przykładem takiej sytuacji jest sprawa XII C 1975/22, w której wyrok wydał Sąd Okręgowy w Poznaniu. Dnia 25 stycznia 2023 roku poznański SO uznał, że umowa zawarta w 2008 roku przez kredytobiorców, klientów adwokata Pawła Borowskiego, z Santander Bankiem jest nieważna. Bank musi oddać kredytobiorcom ponad 206 tys. zł, jak również opłacić koszty postępowania sądowego. Co warte odnotowania, sprawa trwała jedynie 5 miesięcy. Wyrok jest nieprawomocny.

 

Click to rate this post!
[Total: 6 Average: 4.7]