Stosunkowo niewielu posiadaczy spłaconych w całości kredytów we franku zdecydowało się na szukanie sprawiedliwości w sądach. Być może nie wszyscy eks-Frankowicze mają świadomość, że nawet jeśli spłacili kredyt wiele lat temu, to nadal mogą ubiegać się w sądzie o zwrot olbrzymich pieniędzy. Nieuczciwe klauzule przeliczeniowe zawarte w umowach kredytów denominowanych i indeksowanych do CHF dają takie samo prawo do żądania zwrotu nadpłaconych rat posiadaczom umów aktywnych, jak i zamkniętych w wyniku spłaty. W świetle orzecznictwa TSUE roszczenia konsumentów zaczynają się przedawniać dopiero z chwilą powzięcia przez nich wiedzy o nieuczciwym charakterze umowy. Wbrew temu co sądzą niektórzy posiadacze spłaconych kredytów frankowych, w większości przypadków nie jest za późno na skuteczne dochodzenie roszczeń. Potwierdzają to liczne wyroki sądów, na mocy których eks-Frankowicze odzyskują spore kwoty wraz z odsetkami za opóźnienie. Problem zamkniętych umów frankowych oficjalnie jest bagatelizowany przez banki, które nie mają dla posiadaczy spłaconych kredytów ofert ugodowych. O tej grupie poszkodowanych kredytobiorców zapomniał też ustawodawca. Pozostaje więc droga sądowa.
- Polskie przepisy dają konsumentom 6 lat na dochodzenie roszczeń. Zgodnie z orzecznictwem TSUE termin ten zaczyna biec dopiero z chwilą kiedy konsument dowie się o nieuczciwych postanowieniach w umowie.
- Całkowita spłata kredytu frankowego nie stoi na przeszkodzie dochodzenia przez eks-Frankowiczów roszczeń z tytułu wadliwej umowy.
- Interesy byłych kredytobiorców nie zostały uwzględnione w projekcie ustawy frankowej. Autorzy projektu nie wzięli też pod uwagę głosów bankowców, którzy oczekiwali wprowadzenia ograniczeń czasowych w dochodzeniu roszczeń z tytułu spłaconych kredytów.
- Eks-Frankowicze nie mogą liczyć na ugody, ale skorzystają po wejściu w życie ustawy frankowej. Sprawy sądowe powinny wówczas przebiegać sprawniej a wyroki zapadać jeszcze szybciej niż teraz.
Kredyty frankowe – kto i kiedy może pozwać bank? Warunki prawne i terminy przedawnienia
W 2025 roku niemal nikt nie ma wątpliwości co do tego, że kredyty waloryzowane kursem franka szwajcarskiego były nieuczciwe i zawierały abuzywne klauzule przeliczeniowe, które stanowią podstawę do uznania ich za nieważne. Orzecznictwo sądów jest już ugruntowane i jednorodne – ok. 99% spraw sądowych kończy się prawomocną wygraną Frankowiczów.
Według danych ZBP z końca września 2024 r., spośród 173,3 tys. indywidualnych spraw dotyczących roszczeń konsumentów z tytułu wadliwych kredytów frankowych, zaledwie około 25 tys. dotyczyło umów zamkniętych w wyniku całkowitej spłaty. Dane te mogą być jednak niedoszacowane, bo banki niechętnie mówią publicznie o tym, że również posiadacze spłaconych kredytów frankowych z powodzeniem dochodzą swoich roszczeń. Z drugiej strony, nieco zaskakujący jest fakt, że tak niewielki odsetek eks-Frankowiczów poszedł do sądów, skoro szanse na wygraną z bankiem nie są mniejsze niż w przypadku kredytów aktywnych.
Jednym z powodów może być błędne przekonanie, że jest już za późno na dochodzenie roszczeń. Dlatego wyjaśniamy, że posiadacze kredytów spłaconych nadal mogą skutecznie pozwać bank, bo roszczenia konsumentów zaczynają się przedawniać dopiero z chwilą kiedy powezmą oni wiedzę na temat zawartych w umowie nieuczciwych postanowień. Takie stanowisko wielokrotnie przyjmował TSUE m.in. w wyroku z dnia 10 czerwca 2021 roku do połączonych spraw od C-776/19 do C-782/19 (sprawa francuska dot. banku BNP Paribas) oraz w wyroku z dnia 8 września 2022 r. do polskiej sprawy (sygn. od C-80/21 do C-82/21). Natomiast w wyroku z dnia 14 grudnia 2023 r. wydanym również w sprawie polskiej C-28/22 unijny Trybunał stwierdził, że roszczenia konsumenta nie mogą zacząć przedawniać się szybciej niż roszczenia banku.
Trzeba zaznaczyć, że krajowe przepisy dotyczące przedawnienia roszczeń stawiają konsumenta w pozycji uprzywilejowanej względem banków, traktowanych jako przedsiębiorców. Wynika to z faktu, że konsument jest stroną słabszą i dlatego powinien być w szczególny sposób chroniony. Dlatego termin przedawnienia roszczeń konsumentów jest dwukrotnie dłuższy niż w przypadku banków, których roszczenia restytucyjne zaczynają się przedawniać z upływem 3 lat. Od 9 lipca 2018 roku termin przedawnienia roszczeń konsumentów wynosi 6 lat, a przed nowelizacją przepisów kodeksu cywilnego wynosił 10 lat. Konsument na dochodzenie roszczeń ma więc obecnie 6 lat od chwili kiedy dowie się (lub powinien dowiedzieć się) o nieuczciwym charakterze postanowień umowy.
Z jednej strony, nawet wiele lat po spłacie kredytu konsument może złożyć deklarację w sądzie, że dopiero dowiedział się o wadliwości umowy. Z drugiej strony, trzeba liczyć się z tym, że bank będzie przed sądem podnosił zarzut przedawnienia, dlatego nie warto zwlekać z pozwem w nieskończoność. Tym bardziej, że banki lobbują za tym aby ustawowo ograniczyć możliwość dochodzenia roszczeń z zamkniętych umów. Na razie resort sprawiedliwości nie zdecydował się na wprowadzenie takich ograniczeń czasowych w projekcie ustawy frankowej. Tak więc eks-Frankowicze w większości przypadków wciąż mają możliwość dochodzenia od banków zwrotu nadpłat plus odsetek za opóźnienie na równi z posiadaczami aktywnych umów.
Różnica polega jedynie na tym, że zamiast pozwu o ustalenie nieważności umowy, składany jest pozew o zapłatę w związku z nieważnością umowy. Dochodzić można zwrotu całości wpłaconych rat wraz z odsetkami za opóźnienie (w oparciu o teorię dwóch kondykcji) lub jedynie różnicy pomiędzy sumą wpłat dokonanych do banku a wysokością kapitału kredytu (teoria salda) plus odsetki za opóźnienie. Dla przebiegu postępowania sądowego nie ma większego znaczenia czy kredyt jest aktywny, czy spłacony. Sąd musi zbadać czy eks-kredytobiorcy przysługuje status konsumenta i czy umowa zawierała abuzywne klauzule a jej treść nie podlegała indywidualnym negocjacjom.
Pozew sądowy jest jedyną opcją dla eks-Frankowiczów. Dlaczego banki nie chcą im zaoferować ugód?
Chociaż prawie wszystkie banki oferują czynnym kredytobiorcom frankowym ugody, to oficjalnie żaden bank nie idzie na ugody z eks-Frankowiczami. Powodów takiego stanowiska banków jest kilka. Po pierwsze – spłaconych kredytów frankowych jest około 400 tysięcy. Zaoferowanie ugód wszystkim posiadaczom zamkniętych umów frankowych kosztowałoby banki co najmniej kilkadziesiąt miliardów złotych. Banki wolą więc oficjalnie udawać, że problemu nie ma, a jeśli oferują ugody eks-Frankowiczom to „po cichu” i dopiero na etapie kiedy spór jest już w sądzie.
Przedstawiciele środowiska bankowego w swoich wypowiedziach starają się umniejszać problem. Na przykład prezes Banku Millennium zapytany przez dziennikarza portalu xyz.pl czy największym ryzykiem dla banków są obecnie osoby, które spłaciły kredyty frankowe (takich umów bank ma 42,3 tys.) zaprzeczył aby widział największe zagrożenie dla banku w tej grupie klientów. Joao Bras Jorge liczy na to, że wiele z tych osób spłaciło kredyt przed tym jak kurs franka wystrzelił mocno w górę, więc mniejsze korzyści z wygranej zniechęcą je. Poza tym zakłada, że większość osób mogła już wcześniej zakwestionować w sądzie zamkniętą umowę, bo cyt. „widzieli już dużo reklam kancelarii frankowych, a mimo tego nie zdecydowali się na ten ruch”. Inni bankowcy twierdzą, że dla większości eks-Frankowiczów sprawa jest już zamknięta, zaś pozew wymagałby wdania się w długoletni spór z bankiem i wyłożenia środków na prawnika. W nieoficjalnych wypowiedziach niektórzy przedstawiciele banków przyznają jednak, że spłacone kredyty frankowe to bomba z opóźnionym zapłonem.
Wiele wskazuje na to, że banki przyjęły strategię lekceważenia problemu w celu siania dezinformacji i zniechęcania posiadaczy spłaconych kredytów do podejmowania kroków prawnych. Z tego powodu nieliczne banki podają statystyki dotyczące liczby pozwów składanych przez eks-Frankowiczów i udziału takich spraw w ogólnej ilości indywidualnych pozwów frankowych. Pozytywnie na tle reszty banków wyróżnia się mBank, który rzetelnie podaje statystyki dotyczące kredytów spłaconych. Z najnowszego raportu banku wynika, że w ubiegłym roku otrzymywał kwartalnie ok. 400-500 pozwów od posiadaczy spłaconych kredytów frankowych, a udział takich spraw w ogólnej liczbie pozwów systematycznie wzrastał. W IV kwartale 2023 roku mBank otrzymał 374 pozwy od eks-Frankowiczów, co stanowiło 16% wszystkich złożonych w tym kwartale pozwów. W I kwartale 2024 r. takich pozwów było 439 i stanowiły 23% nowych pozwów, w II kw. 2024 r. było ich 495 (33%), w III kw. 2024 r. – 533 (42%) a w IV kw. 2024 r. – 433 (50%). Na koniec grudnia 2024 r. przeciwko mBankowi toczyło się 15.996 spraw frankowych, z czego 3.449 czyli 22% dotyczyło kredytów spłaconych w całości.
Bank Millennium na koniec 2024 r. miał na biegu ok. 3.600 spraw sądowych dotyczących kredytów spłaconych, co stanowiło około 16% spośród wszystkich postępowań frankowych.
Najwięcej spraw wszczętych przez eks-Frankowiczów ma PKO BP, który jeszcze nie opublikował raportu za 2024 rok. Wiadomo jednak, że na koniec III kw. 2024 r. ok. 6,5 tys. zamkniętych umów frankowych banku PKO BP było przedmiotem sporów sądowych, a udział w łącznej liczbie pozwów frankowych wynosił 19%.
ZBP oszacował, że na koniec września ubiegłego roku w sądach było co najmniej 25 tys. pozwów od eks-Frankowiczów. Związek przyznał jednak, że są to dane niepełne, bo nie wszystkie banki podają takie statystyki a dodatkowo są one zbierane od niedawna. Sektor bankowy cieszy się, że pozwów dotyczących spłaconych kredytów jest na razie stosunkowo mało. Lekceważenie ryzyka może być jednak zgubne dla banków. Świadomość konsumentów rośnie, systematycznie przybywa też pozwów od eks-Frankowiczów.
Ustawa frankowa a spłacone kredyty – dlaczego nowe przepisy nie obejmują byłych Frankowiczów?
Banki liczą na pomoc państwa w sprawie kredytów spłaconych. Bankowcy w wywiadach wspominali o rozwiązaniu ograniczającym możliwość kwestionowania zamkniętych umów frankowych np. do 3 lat po całkowitej spłacie kredytu. Natomiast eks-Frankowicze liczyli na ustawowe zachęty dla banków do oferowania ugód posiadaczom kredytów spłaconych oraz na dodatkową ochronę przed przedawnieniem.
Obie strony sporu na ten moment mogą czuć się rozczarowane. W projekcie ustawy frankowej, który jest obecnie w trakcie konsultacji i opiniowania, w ogóle nie został poruszony temat spłaconych kredytów frankowych. Jakie są powody – można się jedynie domyślać. Najwyraźniej lobbing banków okazał się skuteczny – resort sprawiedliwości prawdopodobnie wziął pod uwagę skutki finansowe zaoferowania ugód posiadaczom zamkniętych umów oraz konieczność zawiązywania przez banki dodatkowych rezerw. Poza tym Ministerstwu Sprawiedliwości chodzi głównie o odciążenie sądów i ulżenie kredytobiorcom spłacającym wysokie raty, stąd pomysł automatycznego zawieszania spłaty rat z chwilą doręczenia bankom pozwów. Posiadacze kredytów spłaconych nie muszą borykać się już z problemem drogiego franka, co może wyjaśniać powody pominięcia interesów tej grupy w projekcie ustawy. Ustawodawca skupił się przede wszystkim na przyspieszeniu postępowań, tak aby skorzystały na tym sądy, osoby procesujące się z bankami oraz reszta obywateli mających w sądach inne sprawy cywilne. Eks-Frankowicze, którzy zdecydują się na złożenie pozwu, będą jednak beneficjentami ustawy – dzięki planowanym usprawnieniom sprawy powinny przebiegać gładko a wyroki zapadać szybciej niż teraz.
W temacie spłaconych kredytów frankowych status quo zostanie utrzymane. Banki oczywiście skorzystają na tym – nie będą musiały szykować pieniędzy na natychmiastowe rozliczenie tysięcy zamkniętych umów. Natomiast eks-Frankowicze co prawda nie będą mogli liczyć na systemowe rozwiązanie, ale ustawa nie ograniczy im też możliwości indywidualnego dochodzenia roszczeń w sądzie. Tymczasem praktyka pokazuje, że ugody oferowane przez banki nigdy nie są tak korzystne jak wygranie sprawy sądowej.
Jakie kwoty można odzyskać w sądzie – przykłady wygranych eks-Frankowiczów
Prawdopodobieństwo wygrania sprawy frankowej przez konsumenta jest bliskie 100%, niezależnie czy chodzi o kredyt aktywny, czy spłacony. Korzystne orzecznictwo TSUE i polskich sądów obejmuje także umowy zamknięte w wyniku całkowitej spłaty, nawet jeśli miało to miejsce wiele lat temu.
Skala korzyści z wygrania sprawy przeciwko bankowi zależy od kilku czynników, w tym wartości kredytu, daty podpisania umowy, kursu CHF obowiązującego w chwili podpisywania umowy oraz daty spłaty kredytu. Najwięcej powinny zyskać osoby, które zaciągnęły kredyt np. w 2008 roku przy kursie franka oscylującym w granicach 2 zł i zakończyły spłatę kiedy kurs CHF był już wysoki. Korzyści z wygranej w przypadku kredytobiorców, którzy spłacili kredyt przed 2015 rokiem zanim kurs franka został uwolniony, będą stosunkowo niższe, ale i tak niebagatelne. Powiększą je dodatkowo odsetki za opóźnienie, zasądzane teraz już od daty złożenia pozwu za cały czas trwania sporu w wymiarze 11,25% za rok. Dla zobrazowania skali korzyści poniżej prezentujemy dwie sprawy zakończone wygraną eks-Frankowiczów.
Prawomocna wygrana eks-Frankowiczów z bankiem Raiffeisen we Wrocławiu. Bank musi wypłacić blisko 78 tys. CHF plus odsetki za opóźnienie za 3 lata
W dniu 9 stycznia 2025 r. zapadł przed Sądem Apelacyjnym we Wrocławiu prawomocny wyrok w sprawie o sygn. I ACa 1417/23, która dotyczyła pożyczki frankowej zaciągniętej w banku Raiffeisen i spłaconej w 2015 roku. Sąd we Wrocławiu uznał racje eks-Frankowiczów i zasądził na ich rzecz od banku kwotę 79.779,66 CHF wraz z ustawowymi odsetkami za opóźnienie od dnia 31 marca 2022 r. do dnia zapłaty plus zwrot kosztów procesu. Co istotne, sąd podkreślił że pożyczkobiorcom należą się ustawowe odsetki za zwłokę i zasądził je za okres prawie 3 lat, co zwiększy korzyść eks-Frankowiczów z prawomocnej wygranej o prawie 35%. Sprawa toczyła się w dwóch instancjach sądowych 47 miesięcy. Prowadziła ją Kancelaria Sosnowski – Adwokaci i Radcowie Prawni.
Wygrana w Warszawie z mBankiem po spłacie kredytu. Zwrot dla eks-Frankowicza ponad 590 tys. zł
Sprawa o sygn. XXVIII C 9444/21 dotyczyła kredytu mBanku, który został w całości spłacony. Sąd Okręgowy w Warszawie w dniu 27 lipca 2023 r. wydał korzystny dla eks-Frankowicza wyrok po przeprowadzeniu tylko jednej rozprawy i bez przesłuchiwania świadków zawnioskowanych przez bank. Sąd w całości uwzględnił roszczenia byłego kredytobiorcy, który domagał się zwrotu wpłaconych kwot w wykonaniu nieważnej umowy i zasądził na jego rzecz od mBanku 590.235,80 zł z ustawowymi odsetkami za opóźnienie oraz zwrot kosztów procesu. Sprawa toczyła się w I instancji dwa lata. Eks-Frankowicza reprezentowała Kancelaria Sosnowski – Adwokaci i Radcowie Prawni.
Podsumowanie
Autorzy projektu ustawy frankowej „zapomnieli” o eks-Frankowiczach, podobnie jak banki, które nie uwzględniają tej grupy przy oferowaniu ugód. Dla byłych kredytobiorców oznacza to albo konieczność pogodzenia się z faktem, że bank zaoferował im nieuczciwą umowę, albo dochodzenia roszczeń w sądzie.
Kilkadziesiąt tysięcy posiadaczy spłaconych umów frankowych już poszło do sądów. Wielu z nich odzyskało od banków nadpłaty plus wysokie odsetki za opóźnienie.
Ryzyko związane z procesowaniem się z bankiem w sprawie kredytu frankowego jest teraz dla konsumentów minimalne. Prokonsumenckie orzecznictwo TSUE i długi okres przedawnienia roszczeń konsumentów daje eks-Frankowiczom sporo czasu, ale nie warto zwlekać z decyzją o złożeniu pozwu.
Dodaj Opinie