Chyba już nikt nie ma wątpliwości, że sprawy frankowe wymknęły się bankom spod kontroli, a pośrednią „ofiarą” potyczek banków z kredytobiorcami są sądy. Obecnie w sądach toczy się około 150 000 spraw zainicjowanych przez frankowiczów i wszystko wskazuje na to, że wkrótce będzie ich jeszcze więcej, a to za sprawą czerwcowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE, który odrzucił roszczenia banków o zapłatę wynagrodzenia za korzystanie z kapitału kredytu.
Kredytobiorcy mają świadomość, że jedynym rozwiązaniem na uwolnienie się od kredytu frankowego jest proces sądowy, chętnie więc składają pozwy przeciwko bankom i dopóki to było możliwe, najwięcej postępowań inicjowanych było przed warszawskim Sądem Okręgowym, jednak po zmianie przepisów, sprawy frankowe zostały rozproszone na sądy w całej Polsce.
Nowelizacja przepisów Kodeksu postępowania cywilnego podyktowana była zbyt dużym obłożeniem Sądu w Warszawie, odciążenie więc tego właśnie sądu wydawało się w pełni uzasadnione, pojawiają się jednak pytania czy wspomniana zmiana przepisów nie zaszkodzi kredytobiorcom.
Coraz więcej spraw frankowych, sądy coraz bardziej obciążone.
Nie da się ukryć, że liderem w ilości spraw frankowych poddanych pod rozstrzygnięcie jednemu sądowi jest Sąd Okręgowy w Warszawie, tylko bowiem do tego sądu wpłynęło około 40 000 pozwów przeciwko bankom, a więc około 1/3 wszystkich spraw trafiła do wydziału jednego sądu.
Sąd Okręgowy w Warszawie od początku jawił się jako sąd przyjazny frankowiczom, nic dziwnego więc, że skoro przepisy dopuszczały pozwanie banku właśnie przed tym sądem, to kredytobiorcy z tej możliwości chętnie korzystali.
W pewnym momencie sytuacja stała się jednak wręcz krytyczna, dedykowany sprawom frankowym wydział Sądu Okręgowego w Warszawie nie był w stanie przeprocesować takiej ilości spraw, więc remedium na te bolączki miała się okazać zmiana przepisów.
Przed wejściem w życie nowych regulacji, czyli przed 1 lipca 2023 r., kredytobiorca mógł bowiem wybrać sąd do którego chciał złożyć pozew przeciwko bankowi, a do wyboru miał sąd właściwy ze względu na siedzibę banku lub sąd właściwy ze względu na swoje miejsce zamieszkania, natomiast obecnie, pozwać bank można tylko przed sąd właściwy ze względu na zamieszkanie kredytobiorcy. W poprzednim stanie prawnym frankowicze mieli więc wybór, zatem gdy pozew mógł trafić do sądu w Warszawie to tam właśnie był składany, teraz natomiast kredytobiorcy wyboru już nie mają.
Na pierwszy rzut oka wprowadzenie nowych rozwiązań prawnych w zakresie właściwości sądów w przypadku spraw frankowych wydawało się dobrym posunięciem, szybko jednak pojawiły się głosy czy nie ucierpią na tym kredytobiorcy. Bądź co bądź, sędziowie orzekający w warszawskim wydziale frankowym to sędziowie wyspecjalizowani w tematyce kredytów walutowych, która z całą pewnością do prostych nie należy, teraz natomiast z sprawami frankowymi będą mierzyć się sędziowie, którzy nigdy lub sporadycznie, w tego rodzaju sprawach orzekali. Procesy mogą więc wcale nie przyspieszyć, a nawet frankowiczom może być trudniej uzyskać korzystny wyrok.
Druga kwestia jest taka, że choć zmiana przepisów miała na celu rozproszenie spraw frankowych na sądy w całej Polsce, to jednak podkreślić należy, że sądy w dużych miastach od dawna ze sprawami kredytów frankowych mają do czynienia, i choć nie jest to taka skala jak w Warszawie, to jednak już po kilkanaście tysięcy spraw toczy się m.in. w sądach w Gdańsku, czy we Wrocławiu, więc pojawia się pytanie czy i te sądy wkrótce nie zostaną sparaliżowane przez sprawy frankowe.
Eksperci jednak uspokajają i wskazują, że np. Sądowi we Wrocławiu paraliż nie grozi, gdyż sąd ten radzi sobie z dużą ilością spraw frankowych bez problemu, a nawet radzi sobie nad wyraz dobrze, o czym świadczą wydawane wyroki.
We Wrocławiu szybko można unieważnić umowę frankową.
Sprawy frankowe dla wrocławskiego sądu nie są nowością, nic dziwnego więc, że wyrok można tam uzyskać wręcz ekspresowo.
Jako przykład można przytoczyć chociażby sprawę prowadzona przez Kancelarię Adwokacką Pawła Borowskiego przeciwko bankowi Millennium trwała tylko 24 miesiące, dwa lata wystarczyło więc by prawomocnie unieważnić zawartą umowę kredytową. Orzeczenie w pierwszej instancji zostało wydane w dniu 14 października 2022 r., sygn. akt: XII C 1059/21, przez Sąd Okręgowy we Wrocławiu i już wtedy doszło do unieważnienia kontraktu. Bank nie złożył jednak broni i w sprawie została złożona apelacja, która wyrokiem z dnia 24 kwietnia 2023 r., sygn. akt: I ACa 2405/22, wydanym przez Sąd Apelacyjny we Wrocławiu, finalnie została oddalona. Sądy obydwóch instancji zgodziły się, że kontrakt zawierał klauzule abuzywne, więc unieważnienie było jednym słusznym rozwiązaniem.
Dokładnie tyle samo, czyli 24 miesiące, trwał również proces przeciwko bankowi PEKAO S.A., i tutaj kredytobiorców także reprezentowała Kancelaria Adwokacka Pawła Borowskiego. Pozew przeciwko bankowi został złożony do Sądu Okręgowego w Świdnicy, który wyrokiem z dnia 19 lipca 2022 r., sygn. akt: I C 553/21, ustalił, że zawarta umowa kredytowa jest nieważna. Na skutek apelacji złożonej przez bank sprawa trafiła na wokandę Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, jednak niespodzianki nie było, gdyż orzeczeniem z dnia 19 kwietnia 2023 r., sygn. akt: I ACa 1846/22, Sąd zmienił zaskarżony wyrok w zakresie końcowej daty płatności ustawowych odsetek za opóźnienie oraz uwzględnił prawo zatrzymania na rzecz banku, jednak w pozostałym zakresie apelację Sąd oddalił jako bezzasadną. Wyrok jest prawomocny.
19 kwietnia 2023 r. Kancelaria Adwokacka Pawła Borowskiego zdecydowanie może zaliczyć do udanych, gdyż w tym dniu doprowadziła również do prawomocnego unieważnienia umowy kredytowej banku Santander. O nieważności umowy kredytowej w pierwszej instancji orzekł Sąd Okręgowy w Jeleniej Górze, który wyrok wydał w dniu 15 lipca 2022 r., sygn. akt: I C 244/21. Od tego orzeczenia apelację wniósł bank, sprawa skierowana została zatem do Sądu Apelacyjnego we Wrocławiu, a swój finał znalazła dnia 19 kwietnia 2023 r., sygn. akt: I ACa 1953/22, kiedy to Sąd wydał wyrok oddalający wniesiony środek odwoławczy. Do unieważnienia kontraktu doszło m.in. z uwagi na niedopełnienie przez bank obowiązku informacyjnego względem kredytobiorców. Cały proces trwał tylko 26 miesięcy.
Paraliż sądów nie doprowadzi do uchwalenia ustawy frankowej.
Szacuje się, że obecnie kredytobiorcy wygrywają około 98 procent postępowań w sądach pierwszej instancji, a w sądach apelacyjnych odsetek ten jest jeszcze większy, można więc zadać sobie pytanie, po co banki wnoszą apelację, która nic w sprawie nie zmieni?
Apelacja przez banki jest tak naprawdę wnoszona z dwóch powodów. Po pierwsze, na skutek apelacji proces dłużej trwa i później dochodzi do wydania w sprawie prawomocnego orzeczenia, a po drugie, zdaje się, że banki miały nadzieję, iż masowe wykorzystanie środków zaskarżenia w oczywiście przegranych sprawach wymusi rozwiązania ustawowe pod groźbą paraliżu sądów.
W tym drugim przypadku banki jednak mocno się przeliczyły, gdyż w ocenie resortu sprawiedliwości, rozwiązaniem na przeciążone sądy jest zwiększenie etatów i zatrudnienie większej liczby sędziów. Ustawa frankowa nadal więc pozostaje w sferze marzeń banków i coraz mniej jest prawdopodobne, że kiedykolwiek zostanie wprowadzona.
Dodaj Opinie