kredyty w złotówkach

Prawnicy od spraw bankowych zgodni – WIBOR można podważyć w sądach

Powoli ziszcza się scenariusz, którego obawiali się bankowcy: kredytobiorcy nie dali się nabrać na zapewnienia, że WIBOR jest nie do podważenia i stawiają na pozwy. Jak do tej pory do polskich sądów wpłynęło kilkadziesiąt pozwów, ale wiele wskazuje, że to wierzchołek góry lodowej – bankom przybywa nowych reklamacji i przedsądowych wezwań do zapłaty, co jasno pokazuje, jakie są intencje kredytobiorców. Nietransparentnym działaniem sektora bankowego po raz kolejny zainteresowali się doświadczeni prawnicy, którzy od lat walczą w sądach o sprawiedliwość dla konsumentów – jak dotąd głównie w sprawach o franki. Okazuje się jednak, że spory o WIBOR mają wiele wspólnego z tymi o kredyty frankowe. Prawnicy są zdania, że w wielu wzorcach umownych klasycznych kredytów złotowych są zapisy, które można i należy podważać. Czy to początek rewolucji polskiego systemu finansowego?

  • Choć banki zapewniają, że WIBOR jest legalny, ich działania dobitnie świadczą, iż nie są tego tak do końca pewne. Część banków wycofuje się z kredytów ze zmiennym oprocentowaniem wg stawki WIBOR i proponuje klientom „bezpieczne” produkty z czasowo stałą stawką
  • Jednocześnie banki masowo rozsyłają aneksy do umów kredytowych na wypadek zastąpienia WIBORu nową stawką. Prawnicy apelują do konsumentów, by uważali, co podpisują
  • Zdaniem ekspertów prawnych jest co najmniej kilka dróg prowadzących do podważenia umów złotowych, a niemiarodajność stawki WIBOR to tylko jedna z nich
  • Choć masowe spory o kredyty złotowe to nowość, nie można zapominać, że sądy w przeszłości identyfikowały niedozwolone zapisy we wzorcach umownych tworzonych przez największe banki – i wydawały wyroki korzystne dla konsumentów.

Czy WIBOR da się podważyć w sądzie?

Spory o stawkę referencyjną zaczęły się niewinnie – ok. rok temu do sądów wpłynęły pierwsze pozwy, które wzbudzały wśród bankowców więcej drwin niż rzeczywistej trwogi. Nikt nie spodziewał się, że WIBOR, który jest głęboko zakorzeniony w polskim systemie finansowym, może stać się źródłem poważnych konfliktów na linii konsument – bank.

Gdy w kwietniu 2022 roku premier ogłosił, że stawka WIBOR zostanie zastąpiona nowym wskaźnikiem, i to już od stycznia przyszłego roku, kredytobiorcy zaczęli się zastanawiać: skoro WIBOR jest ważny, to skąd ta decyzja i pośpiech?

Wyjaśnienie zagadki przyszło relatywnie szybko. Prawnicy pochylili się nad umowami kredytów złotowych i regulaminem wyznaczania stawki WIBOR oraz dokumentami powiązanymi, jak np. rozporządzenie BMR. Okazało się, że stawka, która w teorii powinna być wyznaczana w oparciu o realne transakcje na rynku międzybankowym, jest w dużej mierze wskaźnikiem bazującym o hipotetyczne dane.

WIBOR powinien określać, po ile banki są gotowe pożyczać pieniądze sobie nawzajem na z góry określony czas. Rzecz w tym, że banki nie muszą nic od siebie pożyczać, ponieważ krajowy rynek cechuje nadpłynność. Dane biorące udział w fixingu są więc często tylko teoretycznymi ofertami. Rozporządzenie BMR dopuszcza tego rodzaju sytuację, ale jako wyjątek, a nie regułę wyznaczania stawki referencyjnej.

„Rewelacje” płynące do mediów ze strony środowiska prawnego wywołały istną burzę i spotkały się z błyskawicznym komentarzem sektora bankowego. Z opinii banków, KNF, jak i administratora stawki referencyjnej wynika, że WIBOR jest ważny, miarodajny i niepodatny na jakiekolwiek manipulacje. Kredytobiorcy z dystansem podchodzą do tych zapewnień, zwłaszcza jeśli śledzili na bieżąco rozwój sporów o kredyty frankowe. Wtedy również banki zapewniały, że z produktami waloryzowanymi kursem obcej waluty wszystko jest w porządku i są nie do podważenia.

Warto zauważyć, że mechanizm wyznaczania WIBORu może być najmniejszym problemem bankowców. Prawnicy wskazują, że w samych umowach jest wiele innych niedociągnięć. Banki, choć odwoływały się w swoich umowach do stawki WIBOR, zwykle nie udostępniały kredytobiorcom do wglądu niektórych ważnych dokumentów, takich jak np. regulamin wyznaczania stawki referencyjnej.

Banki bronią się, że przecież wysyłały klientom link do strony administratora stawki, skąd można sobie pobrać regulamin. Jednak zdaniem prawników to za mało, by uznać, że obowiązek informacyjny wobec konsumenta został spełniony.

A propos obowiązku informacyjnego, warto też nadmienić, że część klientów nie została należycie poinformowana o potencjalnie nieograniczonym ryzyku wzrostu raty kapitałowo-odsetkowej, której wartość jest ściśle związana ze stawką WIBOR.

Nawet jeśli w umowach były stosowne zapisy, często nie były podane w sposób jasny i zrozumiały dla osoby niebędącej ekonomistą. W dodatku doradcy bankowi nierzadko bagatelizowali rolę symulacji wzrostu stawki, przekonując, że bank podaje te dane tylko dlatego, iż tego wymaga od niego prawo, zaś sam „czarny scenariusz” jest niezwykle mało prawdopodobny i nie należy się nim przejmować.

Banki rozsyłają aneksy na wypadek likwidacji WIBORu. Kredytobiorcy powinni uważać, co podpisują

Rzadko poruszanym przez media, a niezwykle istotnym zagadnieniem jest kwestia sposobu zastąpienia stawki referencyjnej w już realizowanych umowach. WIBOR nie będzie zastępowany automatycznie WIRONem, czyli nową stawką. Banki powinny opracować na tę okoliczność tzw. plany awaryjne, a obowiązek ten ciąży na nich od 2018 roku, czyli powstał na długo przed tym, nim pojawiły się plany zastąpienia WIBORu nowym wskaźnikiem.

Dopiero od niedawna jednak banki rozsyłają aneksy do klientów, zapraszając ich do placówek stacjonarnych celem złożenia podpisu pod dokumentem. Niektórzy klienci żalą się na natarczywość banków w tym aspekcie, ale prawnicy uspokajają: bank nie ma żadnych środków nacisku, aby zmusić kredytobiorcę do złożenia podpisu pod aneksem.

Skąd desperacja banków przy realizowaniu wysyłki aneksów? Prawnicy są zdania, że może chodzić o to, że obecna treść realizowanych umów niedostatecznie zabezpiecza interesy banków i nie pozwala im na samodzielne zastąpienie stawki referencyjnej bez zgody klienta.

Teraz pora na hit: co się stanie, jeśli klient nie zgodzi się na zastąpienie WIBORu przy pomocy WIRONu, zaś umowa kredytowa nie zawiera „furtki” pozwalającej bankowi na dokonanie korekty? Niektórzy prawnicy wskazują wprost, że wówczas bank nie będzie miał prawa do zamiany stawki, co oznacza, że kredyt powinien być oprocentowany wyłącznie marżą. Żaden bank z pewnością nie pogodzi się z takim rozwiązaniem, należy więc spodziewać się, że kredytodawcy będą forsować zmianę stawki wbrew wzorcom umownym, co z pewnością spotka się z masową reakcją konsumentów i lawiną pozwów.

Banki są jak na razie pewne swego, a skrzydeł dodało im postanowienie Sądu Okręgowego w Katowicach z dnia 22 grudnia 2022 roku, który uznał zażalenie ING Banku Śląskiego na decyzję z 3 listopada odnośnie przyznania zabezpieczenia powództwa klientce tego podmiotu. Słynne już postanowienie pozwalające klientce ING BŚ na płacenie raty opartej jedynie o marżę banku zostało zmienione. Jak mówią prawnicy, nie ma to żadnego znaczenia, bo tak samo wygląda to w sprawach o franki – sądy wpierw nie uwzględniają wniosków o zabezpieczenie roszczeń, a następnie… unieważniają umowy kredytowe, których owe wnioski dotyczyły.

Sam ING Bank Śląski wyraźnie rozumie zagrożenie wynikające z pozwów o WIBOR, ponieważ wstrzymał przyznawanie kredytów ze zmiennym oprocentowaniem i proponuje obecnie wyłącznie produkty z czasowo stałą stopą. Kredyty zmiennoprocentowe wrócą do oferty ING BŚ prawdopodobnie w połowie tego roku, ale już z nową stawką referencyjną.

O tym, że umowy złotowe nie są z teflonu przekonał się już w 2018 roku PKO BP. To wówczas Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni udało się przekonać Sąd Okręgowy w Siedlcach, by oddalił powództwo banku i uznał racje kredytobiorczyni (wyrok z dnia 27 marca 2018 roku, sygnatura akt sprawy I C 1139/16).

Sporem objęta była umowa kredytu gotówkowego, którą PKO BP wypowiedział, gdy kredytobiorczyni przestała spłacać raty, a jej zaległości wyniosły ok. 8 tys. zł. W trakcie postępowania zapisy umowne zostały wzięte pod lupę przez biegłego z zakresu rachunkowości – okazało się, że w umowie obecne były klauzule abuzywne, które pozwalały bankowi żonglować oprocentowaniem kredytu i naliczać koszty dodatkowe.

Sąd uznał, że wypowiedzenie złożone przez PKO BP jest nieważne, co jasno pokazuje, że wzorce umowne czołowych banków wcale nie są pozbawione wad. Bankowcy doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego pozostaje im robić dobrą minę do złej gry i liczyć na to, że tym razem sądy będą dla nich bardziej przychylne niż w sprawach frankowych, co z każdym dniem staje się coraz mniej prawdopodobne.

 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Frankowicz

Poznaj najnowsze informacje ważne dla frankowiczów. Opinie wyrażone w tekście wyrażają osobiste poglądy autora

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz