Po trzech miesiącach ciszy z początkiem lipca resort sprawiedliwości przyspieszył prace legislacyjne dotyczące tzw. ustawy frankowej. Z dniem 30 czerwca zakończył się proces uzgodnień, konsultacji publicznych i opiniowania a następnie opublikowana została nowa wersja projektu ustawy po naniesieniu poprawek. Chociaż resort sprawiedliwości twierdzi, że ustawa ma przyspieszyć procedowanie spraw frankowych w sądach i ułatwić konsumentom dochodzenie roszczeń, eksperci prawni ujawniają co kryje się pod płaszczykiem prokonsumenckich działań. Część zaproponowanych rozwiązań przyznaje bankom wyjątkowe uprawnienia, które mogą okazać się bardzo niekorzystne dla konsumentów. Kontrowersje budzi zwłaszcza wydłużenie czasu na zgłoszenie zarzutu potrącenia aż do zakończenia postępowania przed sądem II instancji oraz możliwość zgłaszania przez banki roszczeń wzajemnych w ramach spraw z powództwa kredytobiorców. Nie dość że banki będą mogły dochodzić swoich roszczeń na koszt konsumentów, to dodatkowo mogą uniknąć badania przez sąd I instancji kwestii przedawnienia ich roszczeń. Strona konsumencka chciałaby powtórzyć proces konsultacji publicznych zmienionego projektu ustawy, ale resort sprawiedliwości nie dopuszcza takiej możliwości. Frankowicze zastanawiają się czy mogą liczyć na ekspercką ocenę projektu przez Posłów oraz Senatorów RP. Niektórzy widzą jedyną szansę w zawetowaniu ustawy przez Prezydenta Nawrockiego.
- Trwa sezon ogórkowy a rząd zaczął pracować pełną parą nad projektem ustawy frankowej, którą chce jak najszybciej skierować do Sejmu, bez przeprowadzania ponownych konsultacji publicznych.
- Eksperci wspierający Frankowiczów wychwycili w projekcie ustawy zapisy, które ewidentnie wspierają banki pod płaszczykiem dbania o ochronę konsumentów. Chodzi głównie o wydłużenie bankom czasu na zgłoszenie zarzutu potrącenia aż do zakończenia postępowania apelacyjnego.
- Takie rozwiązanie wprowadza po stronie konsumentów niepewność procesową, a dodatkowo ogranicza ich prawo do dwuinstancyjnej kontroli sądu, jeżeli bank zdecyduje się na to dopiero na etapie II instancji.
- Wiele osób uważa, że Rząd próbuje przeforsować ustawę chroniącą banki i stawiającą je w pozycji uprzywilejowanej w stosunku do innych przedsiębiorców. Kontrowersje budzi między innymi pomysł zwrotu połowy opłat sądowych od cofniętych przez banki pozwów oraz apelacji.
- Wygląda na to, że projekt ustawy szybko trafi do Sejmu, gdzie koalicja rządowa wciąż ma większość. Frankowicze mogą liczyć jedynie na ewentualny rozłam w koalicji przy głosowaniu nad ustawą albo na weto Prezydenta Nawrockiego.
Rząd przyspieszył prace legislacyjne nad projektem ustawy frankowej
Pierwsza wersja projektu ustawy frankowej została opublikowana na stronie RCL 30 stycznia br. W miesiącach luty – marzec zaproszone do opiniowania i konsultacji publicznych instytucje państwowe a także organizacje i stowarzyszenia reprezentujące konsumentów, banki oraz środowiska prawnicze i sędziowskie zgłaszały swoje uwagi do projektu. Liczba krytycznych uwag przekroczyła najśmielsze oczekiwania twórców projektu. Resort sprawiedliwości potrzebował aż trzech miesięcy na to aby odnieść się do uwag i nanieść poprawki. Projekt ustawy frankowej „po liftingu” sporo się różni od wersji pierwotnej. Po publikacji wraz z nowym uzasadnieniem oraz tabelą uwag, trafił on do Stałego Komitetu Rady Ministrów z pominięciem kilku etapów rządowej ścieżki legislacyjnej (m.in. Komitetu RM do Spraw Cyfryzacji, Komitetu ds. Europejskich, Komitetu Społecznego RM i Komitetu Ekonomicznego RM). Z doniesień wynika, że Ministrowi Bodnarowi bardzo zależy na szybkim zakończeniu prac nad ustawą frankową. Być może chce się wykazać skutecznością jeszcze przed zapowiadaną rekonstrukcją Rządu.
Środowiska konsumenckie są zaskoczone szybkim tempem procedowania projektu ustawy. Tym bardziej, że sprawy frankowe toczą się w sądach od ponad 10 lat a wymiar sprawiedliwości mierzy się z konsekwencjami zalania sądów ok. 200 tys. takich spraw od wielu miesięcy. W związku z tym, że nowa wersja projektu znacząco odbiega od pierwotnego brzmienia, strona konsumencka chciałaby ponownych konsultacji publicznych. Teoretycznie jest to możliwe, bo w ramach etapu ponownej akceptacji projektu ustawy przewidziana jest możliwość skierowania go do ponownych konsultacji publicznych (taką ewentualność dopuszcza § 36 ust. 1 Regulaminu RCL). W takiej sytuacji podmioty, którym przedstawiony zostaje zmieniony projekt ustawy, mają nie mniej niż 14 dni na zajęcie stanowiska. Z nieoficjalnych doniesień wynika, że do Ministerstwa Sprawiedliwości trafiły zapytania dotyczące poddania projektu ponownym konsultacjom publicznym. Przedstawiciele resortu sprawiedliwości, w tym opiekunowie projektu, stanowczo zaprzeczyli aby takie konsultacje miały się odbyć. Po korekcie w Komitecie Stałym RM projekt ma być procedowany zgodnie z dalszą ścieżką legislacyjną RCL a następnie skierowany do Sejmu.
Nowa wersja projektu ustawy – co zmieniło się na korzyść konsumentów
Nowa wersja projektu ustawy frankowej zawiera kilka istotnych zmian, spośród których część jest pozytywna dla konsumentów. Tutaj warto wymienić rozszerzenie regulacji na posiadaczy pożyczek hipotecznych denominowanych i indeksowanych do CHF (wcześniejszy projekt obejmował tylko kredyty) oraz na spadkobierców konsumentów i osoby, które przystąpiły do długu.
Pozytywnie oceniane jest także danie kredytobiorcom, którzy nie spłacili jeszcze nominalnej kwoty kredytu, możliwości dalszej spłaty rat pomimo wprowadzenia mechanizmu automatycznego zawieszania spłaty z chwilą doręczenia bankowi pozwu. Konsument będzie miał zatem wybór co do kontynuowania spłaty, tak aby po unieważnieniu umowy nie został postawiony przed koniecznością natychmiastowego jednorazowego zwrotu reszty kapitału.
Zgodnie z narracją resortu sprawiedliwości korzyści dla konsumentów ma przynieść rozwiązanie polegające na możliwości rozliczenia umowy w ramach jednego postępowania sądowego. Z pierwotnej wersji projektu usunięty został art. 7, który przewidywał możliwość zgłaszania przez banki wniosków o rozliczenie przez sąd wzajemnych roszczeń stron wynikających z nieważności umowy. Zamiast tego rozwiązania autorzy projektu odwołali się do znanych już w przepisach procedury cywilnej instytucji pozwu wzajemnego oraz zarzutu potrącenia, z których banki mogły wcześniej korzystać w procesach frankowych, ale czyniły to niechętnie. Zmiana względem pierwotnego projektu polega na tym, że sąd nie będzie miał uprawnień do rozliczania umowy saldem. Zatem nie ma powrotu do orzekania zgodnie z teorią salda – sąd będzie musiał uwzględnić orzecznictwo TSUE oraz SN, zgodnie z którym kredytobiorca ma prawo dochodzić zwrotu wszystkich wpłaconych świadczeń (rat, opłat, prowizji) powiększonych o odsetki za opóźnienie.
Teoretycznie możliwość zgłaszania zarzutu potrącenia ma uchronić kredytobiorców przed kontrpozwami banków i przed koniecznością udziału w drugim procesie sądowym. Z drugiej strony, to rozwiązanie może pozbawić konsumentów szans na dochodzenie przedawnienia roszczeń banków.
Kontrowersje wokół wydłużenia terminu na zgłoszenie zarzutu potrącenia. Czy resort sprawiedliwości roztacza nad bankami parasol ochronny?
Ustawodawca znacząco wydłużył czas na zgłoszenie zarzutu potrącenia. Według przepisów ogólnych jest to możliwe tylko w odpowiedzi na pozew. Tymczasem – o ile ustawa wejdzie w życie w zaproponowanym kształcie – banki będą mogły to zrobić aż do zakończenia postępowania przed sądem II instancji. Eksperci prawni uważają, że jest to zbyt długi okres czasu i wyraźny ukłon w stronę banków. Takie rozwiązanie pozbawi jedną ze stron (na ogół konsumentów) możliwości dwuinstancyjnego zbadania zarzutu potrącenia, jeśli druga strona zdecyduje się na to dopiero na etapie postępowania apelacyjnego. Pojawia się także szereg wątpliwości jak sąd II instancji podejdzie w takiej sytuacji do naliczania odsetek za opóźnienie oraz do kwestii badania przedawnienia roszczeń banku. Projekt ustawy nie przewiduje tutaj konkretnej procedury.
Zgłoszenie zarzutu potrącenia w trakcie rozprawy apelacyjnej może skutkować jej odroczeniem i wydłużeniem całego postępowania. Natomiast brak możliwości skorzystania ze zwyczajnych środków zaskarżenia ewentualnego niekorzystnego rozstrzygnięcia będzie prowadził do kierowania skarg kasacyjnych do SN.
Pod płaszczykiem ochrony konsumentów przed ponoszeniem kosztów postępowania w części w jakiej powództwo zostanie oddalone na skutek zgłoszenia przez bank zarzutu potrącenia, wprowadzony zostanie mechanizm zniechęcający konsumentów do kwestionowania tego zarzutu. Bank zostanie obciążony tymi kosztami tylko w sytuacji gdy konsument nie zakwestionuje zarzutu potrącenia. Jeżeli natomiast konsument sprzeciwi się zarzutowi potrącenia, bo uważa roszczenia banku za przedawnione, albo zostanie zaskoczony zgłoszeniem przez bank tego zarzutu na końcowym etapie postępowania przed sądem II instancji, poniesie pełne koszty postępowania.
Wśród opinii wymienianych na forach internetowych pada mocne określenie na takie działania: „niekonstytucyjny wyłom na rzecz banków”. Banki – jako jedyni przedsiębiorcy w Polsce – będą mogły dochodzić swoich roszczeń za darmo (w ramach pozwów wzajemnych zgłaszanych w postępowaniach z powództwa konsumentów) oraz zaskakiwać kredytobiorców zarzutem potrącenia, zgłaszanym na dowolnym etapie postępowania sądowego.
Co więcej, projekt przewiduje działanie prawa wstecz – regulacja będzie obejmowała sprawy wszczęte i niezakończone przed wejściem w życie ustawy. Oznacza to, że banki będą mogły zgłaszać pozwy wzajemne i zarzut potrącenia w sytuacjach gdzie minął termin przewidziany w ogólnych przepisach.
Nie dość, że banki są jednostronnie winne wprowadzenia do obrotu nieuczciwych i wadliwych umów oraz zalania wymiaru sprawiedliwości setkami tysięcy spraw, to jeszcze otrzymają od rządu „bonus” w postaci zwrotu połowy opłaty sądowej od pozwu i apelacji, jeżeli zdecydują się na ich cofnięcie w ciągu pół roku od wejścia w życie ustawy.
Czy Posłowie i Senatorowie staną po stronie konsumentów? A może ostatnią deską ratunku dla Frankowiczów będzie weto Prezydenta RP?
Rząd się wyjątkowo spieszy z uchwaleniem ustawy, która Frankowiczom może zaszkodzić. Projekt musi jeszcze przejść kilka etapów rządowej ścieżki legislacyjnej (niestety zakładamy, że może się to potoczyć sprawnie) i następnie zostanie skierowany do Sejmu RP. Po złożeniu projektu na ręce Marszałka Sejmu rozpoczną się prace w Parlamencie.
Projekty ustaw co do zasady są rozpatrywane przez Sejm w trzech czytaniach na posiedzeniach plenarnych lub na posiedzeniach komisji sejmowych. Środowiska konsumenckie liczą na to, że Posłowie „będą umieli czytać między wierszami” i zechcą wychwycić zapisy, które pozornie są prokonsumenckie, ale tak naprawdę mają chronić banki. Posłowie mogą zgłaszać wnioski i poprawki dotyczące projektów ustaw, a później (podczas trzeciego czytania) ma miejsce głosowanie. Przyjęcie ustawy przez Sejm odbywa się zwykłą większością głosów, przy obecności przynajmniej połowy ustawowej liczby Posłów. Jakie są szanse, że ustawa frankowa nie zostanie przyjęta przez Sejm? Wobec tego, że jest to projekt rządowy, a koalicja rządowa ma wciąż większość w Sejmie, szanse na odrzucenie ustawy są niewielkie. Frankowicze mogą liczyć tylko na ewentualny rozłam w koalicji albo na powtórkę sytuacji z 9 lipca br., kiedy Polska 2050 zagłosowała razem z PiS oraz z Konfederacją za poprawkami do ustawy podwyższającej limit wydatków z budżetu państwa na budownictwo społeczne.
Jeżeli ustawa zostanie przegłosowana przez Sejm, trafi do Senatu, który może skierować ją do podpisu Prezydenta RP bez zmian albo zawnioskować o odrzucenie jej w całości lub za wprowadzeniem poprawek. Jeśli Senat zawnioskuje o odrzucenie ustawy albo za wprowadzeniem poprawek, trafia ona z powrotem do Sejmu. Odrzucenie poprawek Senatu albo wniosku o odrzucenie ustawy przez Sejm jest procesem trudniejszym, bo wymaga nie zwyczajnej, ale bezwzględnej większości głosów w Sejmie. Jeżeli Sejm odrzuci wnioski Senatu, ustawa trafi na biurko Prezydenta RP.
Urzędujący wciąż Prezydent Andrzej Duda w przeszłości obiecywał Frankowiczom ustawę przewalutowującą kredyty na złotówki po „kursie sprawiedliwym”. Nic z tego nie wyszło, bo lobbing banków był zbyt silny. W zamian za to Prezes PiS Jarosław Kaczyński zarekomendował kredytobiorcom frankowym ścieżkę sądową. Efekty tej decyzji są widoczne w sądach po dziś dzień. Prezydent Duda już niebawem kończy swoją drugą kadencję. W fotelu Prezydenta RP zasiądzie 6 sierpnia Karol Nawrocki, który wygrał wybory dzięki poparciu PiS. Opinia nowego Prezydenta co do kredytów frankowych nie jest znana. W przeciwieństwie do Andrzeja Dudy, który z wykształcenia jest prawnikiem, Karol Nawrocki specjalizuje się w dziedzinie historii i zapewne bliższe mu będą tematy dotyczące polityki historycznej państwa, polityki zagranicznej czy obronności. Jeżeli jednak ustawa trafi na biurko nowego Prezydenta RP, będzie musiał ją podpisać w ciągu 21 dni od daty przedstawienia przez Marszałka Sejmu. Prezydent może także zawetować ustawę albo skierować ją do Trybunału Konstytucyjnego w celu zbadania co do zgodności z Konstytucją RP.
Frankowicze wymieniający się na forach opiniami nie ukrywają, że liczą na weto Prezydenta Nawrockiego. Teoretycznie jest na to szansa, jeśli nowy Prezydent przyjmie konfrontacyjną postawę wobec obecnej koalicji rządowej. Chociaż resort sprawiedliwości zapewnia, że ustawa frankowa jest zgodna ze standardami TSUE w zakresie ochrony konsumentów, wiele rozwiązań jest mocno kontrowersyjnych. Jest to woda na młyn opozycji parlamentarnej, której może zależeć na wykazaniu hipokryzji rządu. Rząd z jednej strony odwołuje się do orzecznictwa TSUE w sprawie praworządności w Polsce, a z drugiej strony – nie respektuje bezwzględnie wszystkich wyroków unijnego Trybunału. Dodatkowo, zamiast chronić słabszą stronę, roztacza parasol ochronny nad wielkimi korporacjami finansowymi. Jeżeli PiS uda się przekonać Prezydenta Nawrockiego do tych racji, Frankowicze być może na tym skorzystają. Niewykluczone też, że stowarzyszeniom konsumenckim uda się dotrzeć do Prezydenta ze swoją argumentacją i uzyskać jego poparcie.
Podsumowanie
Resort sprawiedliwości przyspieszył procedowanie ustawy frankowej, którą chce jeszcze w tym kwartale skierować do Sejmu. Ekspresowe tempo prac legislacyjnych Rządu nad projektem ustawy mocno niepokoi Frankowiczów, czemu dają wyraz na forach internetowych. Ministerstwo Sprawiedliwości nie przewiduje kolejnych konsultacji publicznych zmienionego projektu ustawy.
Tymczasem eksperci wychwycili w niej kilka zapisów, które mogą być groźne dla konsumentów dochodzących swoich praw w sądach oraz bezzasadnie premiować banki. Chodzi przede wszystkim o znaczące wydłużenie czasu na zgłaszanie przez banki zarzutu potrącenia, co może pozbawić konsumentów prawa do dwuinstancyjnej kontroli potencjalnych skutków potrącenia (m.in. wpływu na odsetki za opóźnienie oraz na ewentualne przedawnienie roszczeń banku). Poza tym autorzy projektu wprowadzili mechanizm finansowy zniechęcający konsumentów do składania sprzeciwu wobec zarzutu potrącenia i inne mechanizmy chroniące interesy finansowe banków (m.in. zwrot połowy opłaty sądowej od cofniętego pozwu czy apelacji).
Frankowicze mogą liczyć jedynie na to, że Posłowie albo Senatorowie wychwycą antykonsumenckie zapisy i naniosą poprawki, a następnie zostaną one przegłosowane. Jeżeli jednak nie będzie woli politycznej w Parlamencie aby wprowadzić zmiany do rządowego projektu ustawy, konsumentom pozostanie oczekiwanie na ewentualne weto Prezydenta Nawrockiego.