Kampania wyborcza na ostatniej prostej. Partie polityczne prześcigają się w składaniu obietnic poszczególnym grupom społecznym. Frankowicze – jak żadna inna społeczność – przekonali się na własnej skórze, że nie warto wierzyć w deklaracje polityków. Już osiem lat temu politycy obiecywali rozwiązanie problemu kredytów frankowych. W przygotowaniu była specjalna ustawa, na mocy której kredyty w CHF miały zostać przewalutowane na złotówki po kursie z dnia zawarcia lub tzw. kursie sprawiedliwym. Do głosowania w Sejmie nad ustawą nie doszło, bo rządzący i politycy ustąpili wobec siły lobby bankowego. Dzisiaj dwie główne partie polityczne przypomniały sobie znowu o Frankowiczach i składają im puste obietnice. PiS w sposób dość enigmatyczny obiecuje uproszczenie procesów frankowych i uruchomienie szybkiej ścieżki sądowej. PO proponuje wyznaczenie sądom konkretnych terminów na przeprowadzenie pierwszej rozprawy i udzielanie kredytobiorcom zabezpieczenia roszczeń niejako z automatu. Czy takie obietnice mają sens? Czy Frankowicze mogą tym razem uwierzyć w ich realizację?
- PiS i PO znowu obiecują pomoc Frankowiczom, licząc na kilkaset tysięcy dodatkowych głosów wyborczych. Wiarygodność tych obietnic jest znikoma. Zarówno rządząca w Polsce do 2015 roku PO, jak i dzierżący władzę przez dwie kolejne kadencje PiS, niewiele pomogły tej grupie społecznej.
- W swoim programie wyborczym PiS dosyć enigmatycznie obiecuje uruchomienie szybkiej ścieżki sądowej oraz uproszczenie postępowań frankowych. Zamierza też przerzucić ciężar udowodnienia uczciwości z obywateli na banki.
- PO proponuje wyznaczanie sądom konkretnych terminów na przeprowadzenie pierwszej rozprawy oraz udzielenie zabezpieczenia roszczeń. Chce także ograniczyć dowody z zeznań świadków i zrezygnować z posiedzenia przygotowawczego.
- Obie główne partie polityczne najwyraźniej zdały sobie sprawę, że Frankowicze nie czekają już na ustawę, ale życzyliby sobie sprawniejszego procedowania spraw w sądach oraz szybszego wydawania wyroków.
- Nie warto czekać na to, czy tym razem obietnice złożone przed wyborami doczekają się później realizacji. Kolejne miesiące oczekiwań to strata cennego czasu, w którym można uzyskać rozstrzygnięcie sprawy w sądzie.
Dwie główne partie polityczne składają Frankowiczom obietnice wyborcze
Frankowicze nie są najliczniejszą grupą społeczną – umowy kredytów powiązanych z kursem franka szwajcarskiego zawarło w Polsce „tylko” 750 tys. osób. Kredytobiorców złotowych jest znacznie więcej, dlatego doczekali się oni realnej pomocy od państwa, chociażby w postaci wakacji kredytowych.
Orzecznictwo TSUE i polskich sądów pokazuje, że kredytobiorcy frankowi zostali ewidentnie pokrzywdzeni przez banki, a mimo to politycy i ostatnie rządy nic z tym nie zrobiły. Żadna z obietnic składanych Frankowiczom przed poprzednimi wyborami nie doczekała się realizacji. Wybory do parlamentu już w najbliższą niedzielę, więc kredytobiorcy frankowi mogą „odwdzięczyć się” politykom za ich indolencję.
Dwa główne ugrupowania polityczne, PiS oraz PO znowu obiecują Frankowiczom pomoc po wyborach. Obietnice dla Frankowiczów znalazły się w programach wyborczych tych partii. Nie ma podstaw by uwierzyć, że tym razem będzie inaczej z ich realizacją, ale warto wiedzieć co proponują politycy.
PiS chce uprościć procesy frankowe i uruchomić szybką ścieżkę sądową
W programie wyborczym PiS „Bezpieczna przyszłość Polaków” nie zabrakło obietnic dla Frankowiczów. Rządzące ugrupowanie polityczne deklaruje, że po wygranych wyborach uruchomi w sądach szybką ścieżkę dla kredytobiorców frankowych, zadba o uproszczenie procesów oraz sprawi, że ciężar dowodowy zostanie przerzucony z obywateli na banki.
Jeżeli chodzi o dwa pierwsze postulaty to trudno oprzeć się wrażeniu, że są one bardzo ogólnikowe – przede wszystkim nie doprecyzowano na czym miałaby polegać szybka ścieżka sądowa. Warto przypomnieć, że obecny rząd już przed dwoma laty próbował przyspieszyć sprawy frankowe, powołując do życia wyspecjalizowany Wydział Frankowy w Sądzie Okręgowym w Warszawie.
Chociaż pomysł aby w jednym wydziale skupić większość procesów dotyczących kredytów waloryzowanych kursem CHF był całkiem niezły, to z jego realizacją było już znacznie gorzej. Nie zapewniono bowiem środków, a przede wszystkim kadr, do sprawnego funkcjonowania tego wydziału.
W efekcie kilkadziesiąt tysięcy spraw frankowych spadło na barki około 30 sędziów. Ostatecznie Ministerstwo Sprawiedliwości wycofało się z tego rozwiązania i na mocy nowelizacji Kpc uniemożliwiło kredytobiorcom spoza Warszawy składanie pozwów do stołecznego Wydziału Frankowego. Prawdziwym problemem jest niewydolność sądownictwa i jego niedostosowanie do prowadzenia tak ogromnej liczby spraw.
Duże wątpliwości prawników budzi także obietnica przerzucenia ciężaru dowodu z kredytobiorców na banki. Z tego co można przeczytać w programie wyborczym PiS, chodzi o to aby bank musiał dowieść przed sądem, że umowa kredytowa jest uczciwa. Czyżby propozycje PiS dla Frankowiczów opracowywały osoby niezaznajomione z aktualnym orzecznictwem TSUE?
Jak wybrzmiało w kilku wyrokach unijnego Trybunału, to banki muszą udowodnić w toku procesu sądowego, że skonstruowane przez nie umowy są napisane prostym i zrozumiałym dla przeciętnego konsumenta językiem. Ciężar wykazania, że umowa nie zawiera niedozwolonych postanowień już teraz spoczywa na bankach. Postępowania dowodowego nie powinno się zatem wydłużać poprzez powoływanie licznych świadków. Przeciwnie – do stwierdzenia nieuczciwego charakteru umowy wystarczą dowody z dokumentów. Realizacja propozycji PiS mogłaby paradoksalnie skomplikować i wydłużyć sprawy frankowe.
PO zamierza wyznaczać sądom terminy
Także Platforma Obywatelska próbuje dotrzeć z obietnicami do Frankowiczów i przekonać ich, że to właśnie na tę partię powinni zagłosować. Wydaje się, że propozycje PO są bardziej konkretne niż to co obiecuje PiS. Nie oznacza to jednak, że są możliwe do realizacji.
Podczas gdy w najbardziej obleganych sądach warszawskich czasami trzeba czekać na pierwszą rozprawę nawet dwa lata, PO zamierza zmusić sądy do przeprowadzenia pierwszej rozprawy najpóźniej po 4 miesiącach od wpłynięcia pozwu. Pomysł wydaje się godny uwagi, ale trudny do zrealizowania. Jak zmusić przeciążone sprawami oraz borykające się z problemami kadrowymi i organizacyjnymi sądy do wyznaczania tak krótkich terminów rozpraw? Czy za słowami pójdą konkretne działania służące wzmocnieniu kadrowemu sądów, tak aby były w stanie przyspieszyć z rozprawami?
PO proponuje ponadto, aby zrezygnować z posiedzenia przygotowawczego i wprowadzić obowiązek przesłuchania stron na pierwszej rozprawie. Chce także ograniczyć postępowanie dowodowe w postaci zeznań świadków do niezbędnego minimum, na wzór rozwiązań funkcjonujących w sprawach gospodarczych. Do przesłuchania świadków miałoby dochodzić dopiero w sytuacji pojawienia się faktów niewyjaśnionych na podstawie dowodów w postaci dokumentów.
Ciekawą propozycją jest zobligowanie sądów do udzielania Frankowiczom zabezpieczenia w postaci wstrzymania spłaty rat do zakończenia procesu, jeżeli wyrok nie zapadnie w ciągu 5 miesięcy od jego zainicjowania. Sądy udzielałyby kredytobiorcom zabezpieczeń niejako z automatu, niezależnie od tego czy spłacili już całość pożyczonego kapitału oraz niezależnie od innych okoliczności. Pytanie czy jest to możliwe w świetle obowiązujących przepisów Kpc, zgodnie z którymi uczestnik postępowania cywilnego musi uprawdopodobnić roszczenie oraz wykazać interes prawny w uzyskaniu zabezpieczenia?
Wątpliwa wiarygodność obietnic składanych Frankowiczom. Lepiej liczyć na siebie
Czekanie na uruchomienie specjalnej ścieżki sądowej lub na wdrożenie innych rozwiązań proponowanych przez partie polityczne nie ma większego sensu. Przekonały się o tym osoby, które liczyły na systemową pomoc państwa w sprawie kredytów frankowych. Po latach wiadomo, że nie dojdzie do przyjęcia żadnej ustawy frankowej, a kredytobiorcy mogą liczyć wyłącznie na siebie.
Warto już dziś wziąć sprawy w swoje ręce i nie tracić cennego czasu. Sytuacja Frankowiczów w sądach jest obecnie bardzo korzystna. Nie jest to bynajmniej rezultat działań polityków lecz efekt determinacji oraz długoletniej walki kredytobiorców w sądach. Rozsądnym rozwiązaniem jest złożenie jak najszybciej pozwu z żądaniem unieważnienia wadliwej umowy i staranie się o sądowe wstrzymanie spłaty rat. Sądy od kilku lat przyznają Frankowiczom rację i uznają ich roszczenia w ponad 97 procentach przypadków.
Dodaj Opinie