wiadomości frankowicze

Nowe WARUNKI ugody Millennium Bank 2023 – warto podpisać ugodę za kredyt we frankach?

Millennium Bank zrozumiał już, że nie będzie ugód bez udostępnienia frankowiczom możliwości negocjacji. Przez cały okres swojego programu bank podpisał z kredytobiorcami ok. 18 tys. ugód, jednak zainteresowanie klientów tym rozwiązaniem wygasło wraz ze wzrostem oprocentowania kredytów złotowych oraz informacjami, że frankowicze którzy podpisali ugody żałują swoich decyzji. Dziś Millennium wie, że ma niewiele czasu na redukcję swojego portfela frankowego, nim nadejdzie kolejna fala pozwów, tym razem wywołana zbliżającym się orzeczeniem TSUE. Co Millennium proponuje frankowiczom w zaktualizowanej ofercie?

  • Kredytobiorcy mający zobowiązanie frankowe w Millennium mogą liczyć na ugody według rekomendacji szefa KNF. Ich kredyt zostanie przewalutowany tak, jakby od początku był wzięty w złotówkach

  • Jednocześnie Millennium kusi niezdecydowanych czasowo stałą stopą procentową na okres 5 lat. Stawka, którą proponuje spółka w tym wariancie to 4,99 proc.

  • W samym tylko 2022 roku frankowicze złożyli przeciwko Millennium 6158 powództw. Na koniec ubiegłego roku bank uczestniczył w ponad 17 tys. sporów sądowych z kredytobiorcami.

Millennium znów na podium wśród najczęściej pozywanych kredytodawców

6158 pozwów przeciwko Millennium Bankowi złożyli w polskich sądach frankowicze, którzy kwestionują w ten sposób swoje umowy kredytowe. To dane za 2022 rok, ogólna statystyka Millennium imponuje jeszcze bardziej: bank uczestniczył na koniec ubiegłego roku w 17280 sprawach sądowych o franki. To oczywiście pociąga za sobą konieczność dotwarzania rezerw na rozliczenie się po unieważnieniu wadliwych umów. Rezerwy Millennium wynoszą łącznie ok. 5,4 mld zł, z czego ponad 2 mld zł dotworzono w 2022 roku.

Bank przez długi czas stosunkowo nieźle radził sobie z namawianiem frankowiczów na ugody – łącznie podpisał ok. 18 tys. takich porozumień, a więc wyprzedza go jedynie PKO BP, który z kolei swój pilotaż ugód wdrożył najwcześniej. Obecnie jednak klienci Millennium Banku nie są chętni na ugody, i to mimo szeroko zakrojonej kampanii informacyjnej oraz determinacji pracowników kredytodawcy, którzy stają niemalże na głowie, by zasiać w klientach nutę zwątpienia co do szans na wygranie sprawy w sądzie.

Zdaniem prawników takie nie do końca etyczne zachowania konsultantów Millennium mogą się odbić na spółce w przyszłości. Jeśli klient udowodni w sądzie (a dysponując korespondencją mailową, nie będzie to szczególnie trudne), że nie został należycie poinformowany o ryzykach ugody, a wręcz pracownik banku wprowadzał go w błąd, postanowienia porozumienia mogą zostać podważone, tak jak i pierwotna umowa.

Nowe ugody w Millennium: 4,99 proc. na 5 lat, a gdzie tkwi haczyk?

Sprawdźmy jednak, co w najnowszej odsłonie ugód oferuje Millennium, który zdecydował się zrównać swoją propozycję z oczekiwaniami Nadzoru Finansowego, a nawet je nieco wyprzedzić. Oferta po aktualizacjach jest bliźniaczo podobna do tej mBanku, tzn. opiera się o wprowadzenie czasowo stałej stawki oprocentowania na poziomie 4,99 proc.

Stawka obowiązuje przez okres 5 lat, aczkolwiek w korespondencji frankowiczów z bankiem, która wyciekła do mediów, przewija się informacja, że kredytobiorca może zamrozić swoje oprocentowanie nawet na 10 lat. Co powinno szczególnie interesować kredytobiorcę w tej ofercie? Są to dwa parametry: RRSO i CKK, czyli rzeczywista roczna stopa oprocentowania oraz całkowity koszt kredytu. Banki unikają eksponowania tych informacji jak tylko się da, bo wiedzą, że to najsłabszy punkt ich oferty.

Co z tego, że proponowana czasowo stała stopa wyniesie 4,99 proc., skoro RRSO w tej ofercie może wynieść nawet ponad 8 proc.? Tak jest na przykład w silnie promowanej ostatnimi czasy ofercie mBanku. Z kolei podając CKK, bank musi uwzględnić całość środków, które kredytobiorca spłaci w ramach umowy, a nie tylko to, co będzie musiał uiścić ponad już spłaconą kwotę.

To ogromna różnica, wielu kredytobiorców, którym dziś przedstawiana jest ugoda, zdołało już spłacić kapitał kredytu, tymczasem okazuje się, że bank chciałby, aby klient spłacił mu… drugie tyle. Trudno uznać to za kompromis w sytuacji, gdy idąc do sądu, kredytobiorca może unieważnić swoją umowę, a wtedy obowiązywać go będzie sankcja darmowego kredytu: bank nie będzie mógł od niego żądać ani złotówki ponad pożyczoną pierwotnie kwotę.

Czy z Millennium Bankiem można szybko wygrać w sądzie?

Konsultanci Millennium przekonują, że ugoda jest korzystna, bo pozwala wyeliminować ryzyko kursowe i „zamknąć” temat w 2-3 miesiące, podczas gdy sprawa sądowa będzie trwać latami, a jej wynik jest mocno niepewny. Niektórzy przyrównują procesowanie się z bankiem do ryzyka grania na giełdzie, co jest o tyle interesujące, że według najnowszych statystyk kredytobiorcy wygrywają z bankami w 97 proc. przypadków.

W dodatku sprawy wcale nie muszą ciągnąć się w nieskończoność, zwłaszcza gdy frankowicz jest reprezentowany przez doświadczoną kancelarię prawną. Wówczas prawomocny wyrok przeciwko Millennium Bankowi można uzyskać nawet w mniej niż 2 lata, a orzeczenie w pierwszej instancji dosłownie w kilka miesięcy. Wielu kredytobiorców decyduje się pozywać bank w sądzie właściwym dla miejsca zamieszkania, czyli rezygnuje z dochodzenia roszczeń w Warszawie, która jest obłożona takimi pozwami w największym stopniu.

Taka decyzja może się opłacić, przekonał się o tym klient adwokata Pawła Borowskiego, który z Millennium Bankiem sądził się w Katowicach. Tamtejszy Sąd Okręgowy wydał wyrok w jego sprawie już w 8 miesięcy po złożeniu pozwu, unieważniając sporną umowę kredytową i zasądzając na rzecz kredytobiorcy 296.700,77 zł. Bank oczywiście musi też pokryć koszty postępowania. Sprawa toczyła się pod sygnaturą I C 399/22, a wyrok wydano 8 listopada 2022 roku.

Dlaczego pozwanie Millennium Banku to lepsze rozwiązanie niż ugoda? Oto główne powody:

  • kredytobiorca będący konsumentem ma niemal pewność, że są orzeknie na jego korzyść – frankowicze wygrywają 97 proc. spraw przeciwko bankom
  • gdy klient wygra, sąd zasądzi od banku na jego rzecz zwrot kosztów postępowania. W sprawach, w których wartość przedmiotu sporu to od 200 tys. do 2 mln zł, zwrot za I instancję może wynieść 10 800 zł, a za apelację – 8 100 zł
  • doprowadzając do unieważnienia umowy, kredytobiorca nie musi płacić bankowi nic ponad to, co od niego pożyczył. Jeśli nadpłacił bankowi kapitał kredytu, owa nadpłata zostanie mu oddana, nierzadko powiększona o ustawowe odsetki za opóźnienie
  • zaletą unieważnienia umowy jest też wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej oraz odzyskanie pełnej zdolności kredytowej
  • składając pozew, kredytobiorca może dołączyć do niego wniosek o zabezpieczenie swoich roszczeń, czyli może poprosić sąd o wstrzymanie dalszej spłaty kredytu aż do wydania wyroku.

Nie można też nie wspomnieć o potencjalnych konsekwencjach prokonsumenckiego wyroku w sprawie C-520/21, którego należy spodziewać się już w najbliższych miesiącach. Jeśli TSUE podzieli opinię swojego Rzecznika, oznaczać to będzie, że kredytobiorcy dostaną zielone światło na zaktualizowanie swoich roszczeń względem banków, np. o waloryzację świadczenia przy pomocy wskaźnika inflacji lub odszkodowanie za straty niemajątkowe. Rozpatrywanie tych roszczeń będzie należało oczywiście do krajowych sądów, przy czym należy zauważyć, że te już dziś opowiadają się po stronie konsumentów, a więc jest duża szansa, że i tym razem będzie podobnie.

 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]