Po tym jak umowy kredytowe zaczęli kwestionować nie tylko Frankowicze, ale także osoby zadłużone w złotówkach, w tym posiadacze kredytów z WIBOR-em oraz kredytów konsumenckich uprawniających do SKD, sektor bankowy rozpoczął prace nad standardowym wzorcem umowy kredytu hipotecznego. Od zainaugurowania prac minęło już kilka lat i efektu nie widać. Bankowcy stwarzają pozory dobrej woli i chęci wypracowania wzorca, który spełniałby standardy ochrony konsumenta. Tak naprawdę chodzi im o uzyskanie „stempla” od instytucji publicznych, w szczególności tych odpowiedzialnych za ochronę konsumentów (UOKiK), tak aby uniemożliwić im podważanie tych umów w sądach. O oderwaniu polskich banków od europejskich i światowych standardów świadczy fakt, że w Polsce nie ma kredytów mieszkaniowych z oprocentowaniem stałym, co od dawna jest normą w innych krajach. Lista „grzechów” banków działających w Polsce jest znacznie dłuższa. Chyba żaden inny kraj na świecie nie może pochwalić się tak długą listą nieuczciwych produktów bankowych. Polscy bankowcy – zamiast postawić na uczciwe relacje z konsumentami – mówią za to o „skoku prawników” na banki oraz o agresywnych akcjach kancelarii prawnych naciągających klientów na pozywanie banków za co tylko się da.
Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego polskie banki nie oferują kredytów mieszkaniowych ze stałym oprocentowaniem, choć to standard w innych krajach.
- Jakie są najczęściej kwestionowane produkty bankowe, takie jak kredyty frankowe czy umowy z WIBOR-em.
- Czy polskie banki faktycznie dążą do opracowania uczciwych umów kredytowych.
- Jak rosnące ryzyko prawne zmienia strategię sektora bankowego w Polsce.
- Dlaczego prawnicy reprezentujący konsumentów stali się głównym celem krytyki ze strony bankowców.
- Podczas gdy w innych krajach konsumenci od wielu lat mogą liczyć na tanie kredyty mieszkaniowe ze stałym oprocentowaniem, polski sektor bankowy nie jest w stanie zaoferować tego swoim klientom. Polskie banki stwarzają za to pozory, że pracują nad standardowym wzorcem umowy kredytowej bezpiecznym dla konsumentów.
- Po nieuczciwych hipotekach we franku przyszedł czas na wadliwe kredyty z WIBOR-em i umowy kredytów oraz pożyczek konsumenckich, które są coraz częściej kwestionowane w sądach i stają się dla banków ogromnym problemem.
- Biorąc pod uwagę długą listę wadliwych produktów stworzonych przez banki działające w Polsce po 1995 roku (oprócz wymienionych wyżej to także m.in. polisolokaty i opcje walutowe) wydaje się, że nie są one w stanie opracować wzorców umownych pozbawionych wad prawnych i klauzul abuzywnych.
- Prawnicy z kancelarii specjalizujących się w reprezentowaniu konsumentów w sporach z bankami stali się teraz głównym obiektem ataków ze strony udzielających się w mediach prezesów banków, na czele z C. Stypułkowskim (wcześniej głównym „wrogiem” bankowców byli Frankowicze). Powodem tych ataków jest wysoka skuteczność prawników w obnażaniu kolejnych „bankowych grzechów”.
Polskie banki nie są w stanie stworzyć uczciwego produktu? Może zwyczajnie im się to nie opłaca
Sektor bankowy rozpoczął prace nad standardowym wzorcem umownym po tym jak śladem Frankowiczów zaczęli podążać posiadacze kredytów w złotówkach. Wówczas banki zdały sobie sprawę z rosnącego ryzyka prawnego, które same wykreowały. Ryzyko wiążące się z możliwością podważania w sądach umów kredytowych jest następstwem nieuczciwego podejścia dużych graczy finansowych do zwykłego Kowalskiego.
Wszystko zaczęło się od kredytów frankowych, które w ostatnich latach są masowo unieważniane w sądach, co nie oznacza że reszta wzorców umownych stworzonych przez banki jest uczciwa. Banki mają tego świadomość, dlatego same wyszły z inicjatywą wypracowania standardowego wzorca umowy kredytu mieszkaniowego, który wyeliminowałby ryzyko prawne.
Kwestia redukcji ryzyka prawnego w umowach kredytów mieszkaniowych była szeroko omawiana w trakcie Kongresu Bankowości Detalicznej, który odbył się w listopadzie 2023 roku. Choć głównym tematem panelu dyskusyjnego z udziałem m.in. Prezesa ZBP Tadeusza Białka oraz Szefa KNF Jacka Jastrzębskiego były prace sektora nad wystandaryzowanym wzorcem umowy kredytowej, temat ten był poruszony w marginalnym stopniu. Paneliści skupili się na rzekomym nadużywaniu przez klientów zagadnienia abuzywności postanowień, wyszukiwaniu przez prawników na siłę zapisów, które da się zakwestionować, oraz na rosnącym ryzyku prawnym związanym nie tylko z umowami we franku ale także z umowami z WIBOR-em oraz z umowami kredytów i pożyczek konsumenckich.
Wydarzenie z 2023 roku warto przypomnieć także z uwagi na to, że uczestnicząca w nim wiceprezes banku ING przyznała wprost, że banki nie są w stanie stworzyć produktu, który byłby wolny od ryzyka prawnego. Jako jedyna z uczestników dyskusji wskazała jednak na potrzebę, żeby konsument decydujący się na wieloletni kredyt mieszkaniowy miał wybór pomiędzy kredytem z oprocentowaniem zmiennym a kredytem ze stałą albo okresowo stałą stopą procentową.
Tutaj warto nadmienić, że pierwsze kredyty ze stałym na 5 lat oprocentowaniem pojawiły się na polskim rynku dopiero w 2021 roku, kiedy wymusiła to KNF. Tymczasem w innych cywilizowanych krajach dostęp do kredytów mieszkaniowych ze stałym oprocentowaniem jest normą od wielu lat. Czyżby banki działające w Polsce nie były w stanie naśladować najlepszych praktyk z innych krajów Europy i świata? Być może chodzi o co innego – bankom zwyczajnie nie opłaca się oferowanie tanich kredytów mieszkaniowych. Od wielu lat są bowiem przyzwyczajone do czerpania maksymalnych możliwych zysków kosztem przeciętnego Kowalskiego. Świadczy o tym fakt, że Polska ma najdroższe kredyty i najtańsze depozyty a marża odsetkowa wynosi aż 4%. W 2024 roku banki zarobiły na czysto prawie 40 miliardów złotych, lecz cały czas narzekają na trudne warunki prowadzenia bankowości w Polsce.
Zaczęło się od umów frankowych, ale nieuczciwych produktów bankowych jest w Polsce znacznie więcej
Panel dyskusyjny w trakcie przywołanego wyżej Kongresu Bankowości Detalicznej warto wspomnieć także z innego powodu. Oczywiście nie mogło w nim zabraknąć tematu kredytów frankowych, które stały się początkiem nowej ery w relacjach pomiędzy bankami a konsumentami. Wypowiadający się tytułem wstępu do dyskusji znany ekonomista prof. Leszek Pawłowski (wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową a w przeszłości prezes Rady Giełdy Papierów Wartościowych) poruszył ciekawy wątek dotyczący umów frankowych. Stwierdził on, że ryzyko prawne dla konsumenta było w przypadku tych kredytów „przesadnie duże”.
Przytoczył też fakt, że wiceprezes banku PEKAO S.A. Grzegorz Piwowar w latach boomu na kredyty frankowe przestrzegał prezesów innych banków, że ryzyko związane z tego typu umowami jest nadmierne i przytaczał liczby, ile jego bank traci na tym, że nie oferuje takich umów (bank PEKAO prawie nie udzielał kredytów frankowych ale odziedziczył te umowy po banku BPH). Wówczas banki co prawda nie przewidywały, że kurs franka może w przyszłości przekroczyć 4 złote, ale – jak stwierdził profesor Pawłowski – już 3,40 zł za franka brały pod uwagę (czyli wzrost o około 70% w stosunku do notowań z 2008 roku, kiedy szwajcarska waluta kosztowała mniej niż 2 złote). Tymczasem w trakcie namawiania klientów na kredyty frankowe bankowi doradcy zapewniali, że frank jest najstabilniejszą walutą na świecie.
Szczera wypowiedź ekonomisty pozostaje w sprzeczności z tym co twierdzą czołowi bankierzy. W jednym z ostatnich wywiadów z końca 2024 r. dla „Gazety Prawnej” były długoletni prezes mBanku, obecnie pełniący funkcję prezesa banku PEKAO – Cezary Stypułkowski wspomina o „traumie frankowej” banków i twierdzi, że umowy te były czymś dobrym, bo przyczyniły się do powstania w Polsce rynku mieszkaniowego. Według bankowca stało się to wyłącznie dzięki wysiłkom banków (bez udziału państwa) i w wyniku przyciągnięcia kapitału frankowego do Polski. Chyba mało kto dziś uwierzy w fakt, że banki miały pokrycie dla wadliwych umów w szwajcarskiej walucie.
Ostatnia wypowiedź C. Stypułkowskiego tak bardzo nie szokuje, bo jest on znany ze swoich kontrowersyjnych poglądów oraz z niechęci wobec Frankowiczów. Jednak posiadacze kredytów w CHF nie są teraz głównym wrogiem byłego prezesa mBanku. Okazuje się, że czołowy bankowiec w kraju walczy teraz z prawnikami broniącymi konsumentów i mówi o „prawniczym skoku na banki”. Jako aktualny prezes PEKAO S.A. nie ma on dużych problemów z Frankowiczami, bo portfel tych kredytów odziedziczony po banku BPH jest stosunkowo niewielki. Jednak PEKAO – podobnie jak pozostałe banki – jest obarczony realnym ryzykiem prawnym związanym z innego typu umowami, w tym z kredytami konsumenckimi uprawniającymi do sankcji kredytu darmowego oraz z umowami oprocentowanymi na bazie WIBOR-u.
Prezes ZBP Tadeusz Białek w wielu swoich wypowiedziach podkreśla, że ryzyko prawne banków wciąż rośnie mimo dziesiątek miliardów rezerw utworzonych na kredyty frankowe. Regularnie rośnie liczba pozwów o WIBOR oraz o SKD, a dynamika przyrostu nowych spraw sądowych jest coraz większa. Poza tym banki mają ogromny problem ze spłaconymi kredytami we franku. Takich umów może być kilkaset tysięcy a droga do dochodzenia w sądzie roszczeń przez eks-Frankowiczów nie jest zamknięta. Przeciwnie – z powodzeniem kwestionują oni swoje umowy kredytowe na takiej samej podstawie jak posiadacze aktywnych umów. Około 20% toczących się w sądach spraw frankowych została wytoczona przez posiadaczy spłaconych kredytów. Dla tej grupy kredytobiorców banki nie przewidziały ugód i z dużym prawdopodobieństwem nigdy się to nie stanie, bo banki musiałyby wyłożyć na ten proces kolejne kilkadziesiąt miliardów złotych.
Długa lista „bankowych grzechów”. Prawnicy broniący konsumentów mają co robić
Prezesi banków obwiniają kancelarie prawne o wyszukiwanie pretekstów do kwestionowania zobowiązań. Prawda jest jednak taka, że to same banki dostarczają paliwa do kwestionowania stworzonych przez nie wzorców umownych. Gdyby banki nie zamieszczały w umowach nieuczciwych względem konsumentów zapisów, prawnicy nie mieliby podstaw aby je kwestionować. Bankowcy atakują kancelarie prawne broniące praw konsumentów, bo doskonale zdają sobie sprawę co instytucje finansowe mają na sumieniu. Lista „bankowych grzechów” jest długa i wcale nie są to tylko umowy frankowe, które w ostatnich latach były tematem dominującym w publicznej dyskusji.
Oto lista wadliwych produktów, które po 1995 roku stworzyły i wprowadziły do obrotu prawnego polskie banki:
- kredyty frankowe (CHF) – są masowo unieważniane z powodu zawartych w nich nieuczciwych klauzul przeliczeniowych oraz w związku z brakiem informacji o skali ryzyka walutowego
- kredyty złotowe z oprocentowaniem zmiennym na bazie WIBOR-u – kredytobiorcy składają w sądach pozwy w związku z zawartymi w tych umowach niedozwolonymi postanowieniami dotyczącymi zmiennej stopy procentowej, kontrowersjami wokół sposobu wyliczania wskaźnika WIBOR oraz faktem niepoinformowania ich o ryzyku zmiany stopy procentowej
- kredyty i pożyczki konsumenckie objęte SKD – banki i instytucje finansowe regularnie naruszają zapisy ustawy o kredycie konsumenckim, m.in. pobierają zawyżone odsetki naliczane od skredytowanych prowizji i opłat oraz błędnie informują kredytobiorców o wysokości RRSO
- polisolokaty – instytucje finansowe wprowadziły klientów w błąd co do charakteru tych umów oraz zamieszczały w nich klauzule niedozwolone, w umowach tych brak informacji o ryzyku i o wysokości opłat za obsługę polisy oraz o wysokości opłaty likwidacyjnej
- opcje walutowe – banki nie informowały klientów o skali ryzyka wiążącego się ze zmianą kursu waluty oraz o spekulacyjnym charakterze instrumentu
- wadliwe lokaty strukturyzowane
- kredyty hipoteczne w złotówkach – pozwy od kredytobiorców dotyczą nieuczciwych praktyk rynkowych oraz nadużycia przez banki prawa podmiotowego
Katalog nieuczciwych produktów bankowych nie jest zamknięty. Niewykluczone, że banki w dalszym ciągu będą wprowadzać na rynek wadliwe umowy, pomimo że dysponują rzeszą ekonomistów i prawników. Swoich prawników banki oczywiście nie krytykują i uważają że mają oni patent na prawdę. Dla konsumentów pocieszający jest fakt, że w ich obronie stają kancelarie specjalizujące się w sporach z bankami. Do czasu aż banki nie zaprzestaną nieuczciwych praktyk, kancelarie prawne będą miały pełne ręce roboty.
Podsumowanie
Bankowcy deklarują, że chcą stworzyć standardowy wzorzec umowy kredytowej, który będzie bezpieczny dla kredytobiorców oraz wyeliminuje ryzyko prawne po stronie banków. O postępach prac nad wzorcem mało słychać, za to w mediach aktywni są bankowi prezesi na czele z „pogromcą Frankowiczów” Cezarym Stypułkowskim, który w ostatnich – jak zwykle emocjonalnych i kontrowersyjnych – wypowiedziach mówi o „skoku prawników” na banki (nota bene sam jest prawnikiem).
Obecnie banki w mniejszym stopniu niż kiedyś obawiają się pozwów dotyczących umów frankowych, bo przygotowały się na skutki przegrywanych procesów, odkładając w rezerwach dziesiątki miliardów złotych. Dużym zagrożeniem dla banków są jednak spłacone kredyty frankowe, które również są skutecznie podważane w sądach, a także umowy złotowe z WIBOR-em i wadliwe kredyty oraz pożyczki konsumenckie. Sektor bankowy mocno obawia się o to, że liczba pozwów będzie gwałtownie rosła, dlatego atakuje kancelarie prawne broniące praw konsumentów i oskarża je o wyszukiwanie pretekstów do podważania zobowiązań. Najwyraźniej banki mają jeszcze sporo na sumieniu, skoro tak panicznie boją się prawników.
Główne wnioski:
- Sektor bankowy w Polsce nie oferuje kredytów mieszkaniowych ze stałym oprocentowaniem, ponieważ jest to dla niego mniej opłacalne.
- Banki od lat tworzą wadliwe produkty, takie jak kredyty frankowe, umowy z WIBOR-em czy polisolokaty, które masowo są kwestionowane w sądach.
- Prace nad standardowym wzorcem umowy kredytowej są bardziej PR-owym zabiegiem niż realnym działaniem na rzecz konsumentów.
- Rosnąca liczba pozwów przeciwko bankom wynika z nieuczciwych praktyk rynkowych, a prawnicy skutecznie je obnażają.
- Konsumenci mogą liczyć na wsparcie kancelarii prawnych, które pomagają im w sporach z bankami, mimo intensywnej krytyki ze strony sektora finansowego.
Dodaj Opinie