Mimo okresu wakacyjnego w świecie kredytów frankowych wiele się dzieje. W Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego trwają intensywne prace nad zmianą procedur sądowych w sprawach dotyczących hipotek w walutach obcych. Równolegle Ministerstwo Sprawiedliwości wciąż pracuje nad tym, by już na jesieni przedstawiciele sektora bankowego zaproponowali kredytobiorcom lepsze ugody. Nie próżnują też same banki, które modyfikują swoje strategie procesowe celem ograniczenia kosztów związanych z przegrywanymi sprawami. Jak może wyglądać jesień w krajowych sądach, co z nowym wzorem ugody i czy frankowicze będą teraz uzyskiwać prawomocne unieważnienia swoich umów już po wyroku I instancji?
- Rządzący szykują dla frankowiczów cały szereg zmian, które mają ułatwić dochodzenie roszczeń przed sądami. W cały proces mają być zaangażowani już nie tylko sami sędziowie, ale i… referendarze sądowi
- Jeżeli wynik analiz prowadzonych przez Komisję Kodyfikacyjną Prawa Cywilnego będzie pozytywny, to już jesienią tego roku postępowania o franki czeka uproszczenie. Na liście możliwych ulepszeń znajduje się m.in. przesłuchiwanie powodów na piśmie
- Korzystne orzecznictwo stało się dla frankowiczów powodem do odrzucania ugód oferowanych przez banki. Ministerstwo Sprawiedliwości wie, że ugoda jest najprostszym sposobem na eliminację nadmiarowych spraw z sądów, dlatego chce, by porozumienia oferowane przez banki stały się atrakcyjniejsze
- Do tej pory banki zawarły z frankowiczami ok. 104 tys. ugód. Radość sektora z tego wyniku może być jednak przedwczesna, albowiem eksperci prawni wskazują, że banki, proponując kredytobiorcom ugody, popełniały i popełniają nadal szereg błędów. Niektóre mogą wręcz sprawić, że zawarte porozumienia będzie można zanegować w sądzie.
Jesienią postępowania frankowe czeka kilka ulepszeń – frankowicze będą mieli łatwiej w sądach?
Blisko 200 tysięcy postępowań frankowych toczących się obecnie w sądach jest nie lada wyzwaniem dla krajowego wymiaru sprawiedliwości. Wydziały cywilne są zakorkowane pozwami kredytobiorców (i sprawami z powództwa banków przeciwko klientom), co ma negatywny wpływ na szybkość rozpatrywania postępowań. Nie tylko tych frankowych, ale także innych sporów z dziedziny prawa cywilnego. Resort sprawiedliwości zdaje sobie sprawę ze skali problemu i próbuje się z nim zmierzyć.
Kilka tygodni temu media informowały o tym, że przedstawiciele ministerstwa spotykają się z wysłannikami sektora bankowego, Komisją Nadzoru Finansowego, UOKiK i stroną konsumencką celem wypracowania nowego wzorca ugody. Obecny, inspirowany rekomendacjami Jacka Jastrzębskiego, zarządzającego KNF, nie przystaje do aktualnej rzeczywistości prawnej.
Potrzebny jest kompromis, który uwzględni interesy stron sporu, ale to będzie trudne. Banki dalej nie akceptują faktu, że stworzyły setki tysięcy umów, które przez wzgląd na znajdujące się w nich klauzule przeliczeniowe są po prostu nieważne. Z kolei kredytobiorcy nie chcą rezygnować z korzyści, które mają na wyciągnięcie ręki, jeśli tylko skierują sprawę do sądu.
Efekty ustaleń podjętych na spotkaniach w ministerstwie poznamy prawdopodobnie już jesienią tego roku.
W podobnym terminie powinny być znane szczegóły zmian planowanych w postępowaniach sądowych dotyczących kredytów we franku. Obecnie są one analizowane w Komisji Kodyfikacyjnej Prawa Cywilnego. Pomysły pochodzą głównie od doświadczonych sędziów orzekających w sprawach kredytów pseudowalutowych. Wśród nich jest między innymi przewodniczący słynnego na całą Polskę XXVIII Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie, dr Tomasz Niewiadomski.
Sędziowie inspirują rządzących do zmian w procesach frankowych
Jakie zmiany, zdaniem sędziów, są zasadne w postępowaniach frankowych? Chodzi między innymi o możliwość odbierania od kredytobiorców zeznań na piśmie, jak również o wydawanie orzeczeń w trybie niejawnym, czyli bez przeprowadzania standardowej rozprawy. Jeden z postulatów zakłada zwiększenie dopuszczalnej wartości przedmiotu sporu w sprawach rozpatrywanych przez sądy rejonowe, ze 100 do 200 tysięcy złotych, co pozwoliłoby na odciążenie jednostek okręgowych i większy dostęp do możliwości sądzenia się wśród mieszkańców mniejszych miejscowości.
Zwiększone miałyby zostać również kompetencje sądowych referendarzy: to właśnie ci urzędnicy mieliby zatwierdzać ugody frankowe zawierane przed mediatorem, jak również rozpoznawać wnioski o zabezpieczenie roszczenia. Zdaniem samych referendarzy kierunek zmierzający do zwiększenia ich kompetencji jest odpowiedni, wskazują oni jednak na pewne aspekty związane z kwestiami konstytucyjnymi.
O ile ich udział w zatwierdzaniu ugód nie wzbudza żadnych kontrowersji, to już sytuacja, w której zajmują się zabezpieczeniami powództwa, wymaga wpierw głębszej analizy. Chodzi o to, by wskutek przyznania nowych kompetencji referendarze nie wchodzili w obowiązki należące do wymiaru sprawiedliwości.
Komentarze eksperckie wskazują na potrzebę poszerzenia liczby etatów dla referendarzy sądowych, zwłaszcza w sądach okręgowych najbardziej obciążonych sporami o franki. Przesuwanie referendarzy z jednych, mniej obciążonych jednostek, do drugich jest rozwiązaniem doraźnym, które potencjalnie mogłoby stworzyć kolejne trudności. W końcu sądy, w których obsada referendarska zmniejszy się, będą miały problem z rozdysponowaniem nadmiarowej pracy pomiędzy pozostałych członków personelu.
Wzrost liczby pozwów od ex-frankowiczów motywuje banki do księgowania kolejnych rezerw
Tegoroczne wakacje zdecydowanie nie stworzyły bankowcom optymalnych warunków do wypoczynku. Muszą się oni zmagać z konsekwencjami wydanych w ostatnich kwartałach wyroków TSUE i uchwał Sądu Najwyższego. Zainteresowanie uprawnionych kredytobiorców ugodami maleje, z kolei chęć do złożenia pozwu po stronie osób, które spłaciły swoje kredyty, rośnie.
Banki zaczynają dostrzegać to dodatkowe, a dotąd sukcesywnie ignorowane, ryzyko, co widać po dotwarzanych rezerwach. Na koniec II kwartału siedem giełdowych banków dysponowało wskaźnikiem pokrycia odpisami portfela aktywnych hipotek frankowych na poziomie zbliżonym lub nawet wyższym niż 100 proc.
Najlepszy wskaźnik występuje w banku Pekao S.A., który ma jedynie 11,2 tys. aktywnych kredytów w CHF. Rezerwy pokrywają ów portfel w 136 proc. Na drugim miejscu plasuje się mBank, w którym wskaźnik pokrycia wyniósł na koniec II kwartału 130 proc. Trzecie miejsce należy do BNP Paribas, który jeszcze na koniec II kwartału ur. miał rezerwy pokrywające jedynie 63 proc. aktywnego portfela, a dziś może się pochwalić wskaźnikiem pokrycia na poziomie 124 proc.
Niewiele gorzej wygląda sytuacja w ING Banku Śląskim, którego wskaźnik wynosi 116 proc. Dalej są PKO BP (107 proc. pokrycia), Millennium Bank (101 proc. pokrycia) oraz Santander Bank Polska (100 proc. pokrycia). Ten ostatni podmiot jeszcze rok wcześniej dysponował rezerwami pokrywającymi jedynie 58 proc. portfela. Źródłem danych jest portal Rzeczpospolita.
Maleje liczba aktywnych hipotek frankowych: które banki najszybciej likwidują swój portfel?
W większości giełdowych banków, za wyjątkiem PKO BP, liczba powództw frankowych przewyższa liczbę zawartych ugód. Po wyroku TSUE w sprawie C-520/21 do sądów wpłynęło ok. 38 tys. nowych powództw dotyczących kredytów w CHF. Najwięcej, bo po 10 tys. powództw, kredytobiorcy złożyli w III i IV kwartale 2023 roku. II kwartał 2024 roku okazał się dla bankowców nieco łaskawszy – jak wynika z okresowych raportów, giełdowe banki otrzymały w tym czasie „tylko” 8,2 tys. nowych powództw.
Pozytywnym dla banków zjawiskiem jest systematycznie zmniejszająca się liczba aktywnych hipotek frankowych. Najwięcej, bo 57 tysięcy takich wciąż wykonywanych umów ma w swoim portfelu PKO BP. Na drugiej pozycji znalazł się Millennium z 28,8 tys. aktywnych kredytów, a podium zamyka Santander Bank Polska z pulą 27,6 tys. umów.
Swoją sytuację mocno poprawił mBank S.A., obecnie posiadający w portfelu jedynie 23,5 tys. frankowych hipotek. W najbardziej komfortowej sytuacji jest z kolei ING Bank Śląski, który wciąż wykonuje tylko 2,6 tys. takich ryzykownych umów.
Odsetki ustawowe zniechęcą banki do składania apelacji?
Banki nie mogą jednak uznać problemu frankowego za bliski rozwiązania. Zwiększa się bowiem wskaźnik pozywalności w przypadku już wykonanych umów, nawet takich, które zostały spłacone wiele miesięcy temu. Ex-frankowiczów do pozwu skłania korzystna linia orzecznicza, jak również perspektywa ogromnego zysku ze skutecznego zakwestionowania kredytu. Chodzi już nie tylko o pełny zwrot świadczenia nienależnego, ale również o odsetki ustawowe za zwłokę, wynoszące 11,25 proc. w skali roku.
Owe odsetki są prawdopodobnie na tyle dużym obciążeniem finansowym dla banków, że te w wyniku ich zasądzania modyfikują swoje strategie procesowe. Jak informują topowi prawnicy specjalizujący się w prawie bankowym, przeciwnicy procesowi ich klientów coraz częściej decydują się nie kwestionować wyroków wydawanych w I instancji, nawet jeśli decyzje sądów są dla tych instytucji skrajnie niekorzystne.
Dobrym przykładem jest tu sprawa III C 2278/23, zakończona przed Sądem Okręgowym Warszawa-Praga dnia 15 lutego 2024 roku, w 6 miesięcy od złożenia pozwu. Sąd przyznał kredytobiorcom, którzy pozwali Millennium Bank, rację co do nieważności spornej umowy, zawartej w 2008 roku, jak również zobligował pozwanego do zwrotu na rzecz powodów kwoty 431 186,36 zł z odsetkami za opóźnienie.
Jak podaje na swojej stronie internetowej Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, Millennium Bank uznał ten wyrok i nie złożył w sprawie apelacji. Klienci zespołu adwokackiego kierowanego przez Jacka Sosnowskiego mogą się więc cieszyć prawomocną nieważnością umowy w pół roku od jej zakwestionowania w sądzie.
Jesień 2024 roku w sądach: czego mogą spodziewać się kredytobiorcy i banki?
Jeszcze niedawno banki miały wszelkie podstawy do tego, by liczyć na przewlekłość postępowań toczących się z inicjatywy kredytobiorców. Późny wyrok w sprawie skutkował jeszcze późniejszym rozliczeniem nieważnej umowy. Ale odsetki ustawowe za opóźnienie, które zdaniem TSUE należą się konsumentom za całe postępowanie, skutecznie zniechęciły część banków do celowego komplikowania procesów.
Jesienią frankowicze mogą spodziewać się więc wydawania na ich rzecz szybszych wyroków, tak w I, jak i w II instancji, o ile oczywiście sprawa przed nią trafi. Pełnomocnicy banków najprawdopodobniej nadal będą próbowali podnosić w tych sprawach zarzut zatrzymania, dążąc do pozbawienia frankowiczów odsetek, ale przewidujemy, że z każdym kolejnym miesiącem sądy będą coraz mniej przychylne tym wnioskom.
„Eurowicze” zaczną masowo pozywać banki o nieważność umów?
W naszym przekonaniu najbliższe miesiące mogą się też okazać czasem, w którym decyzję o pozwaniu banku podejmą kredytobiorcy posiadający umowy waloryzowane kursem innej waluty niż frank szwajcarski. Przykładów spraw zakończonych sukcesem niefrankowych kredytobiorców pseudowalutowych w ostatnim czasie przybywa.
Jednym z nich jest sprawa I C 1934/24, rozpatrzona 1 lipca 2024 roku przez Sąd Okręgowy w Krakowie. Niniejsza sprawa, w której kredytobiorcy zgłosili roszczenie dotyczące ustalenia i zapłaty, jest o tyle ciekawa, że odnosi się nie do jednej, a do dwóch umów. Pierwsza to standardowa umowa denominowana kursem franka, druga z kolei powiązana jest z kursem euro. Obie zawarto z Deutsche Bankiem PBC, który nie prowadzi już działalności detalicznej na polskim rynku.
Sąd nie miał wątpliwości: obie umowy są nieważne, a pozwany musi rozliczyć się z kredytobiorcami ze świadczenia nienależnego. Zysk kredytobiorców z tego wyroku wynosi aż 515 tys. zł. Tym, co jednak zwraca największą uwagę, jest długość całego postępowania. Jak informuje Kancelaria adwokata Pawła Borowskiego, który prowadził tę sprawę przy udziale r.pr. Magdaleny Wiśniewskiej, całe postępowanie pierwszoinstancyjne trwało tylko 3 miesiące.
Ugody frankowe będą podważane w sądach, bo banki nie dopełniły obowiązku informacyjnego?
Osobnym problemem bankowców może być ryzyko prawne wynikające z… już zawartych ugód, zwłaszcza tych, które strony negocjowały poza sądem. Jak wskazują doświadczeni prawnicy, banki nieszczególnie ostrożnie podeszły do obowiązku informacyjnego ciążącego na nich w relacji z konsumentami. Chodzi zwłaszcza o niewyjaśnienie klientowi, jakie konkretnie będą finansowe następstwa takiego porozumienia w porównaniu z sytuacją, w której poszedłby on do sądu i unieważnił swoją umowę.
Sposób prezentowania skutków zawarcia ugody jest jednostronny i ogranicza się do tego, co w wyniku zgody na takie porozumienie może zyskać kredytobiorca. Banki pomijają całkowicie aspekt roszczeń, z których ten bezpowrotnie rezygnuje. Nierzadko, aby skłonić kredytobiorcę do podpisania porozumienia, stosują dodatkowe triki. Np. wysyłają mu propozycję ugody z pominięciem jego pełnomocnika prawnego, reprezentującego danego kredytobiorcę w sprawie o ustalenie i zapłatę. Banki starają się też wywrzeć na klientach presję czasu, w niektórych przypadkach informując, że okres obowiązywania oferty ugodowej jest ograniczony i wynosi np. 7 dni.
Niewykluczone, że uchybienia, których bankowcy dopuszczają się w procedurze ugodowej, przyniosą im w przyszłości kłopoty. Już teraz mówi się o możliwości kwestionowania porozumień, które zostały przez klientów podpisane na bazie niepełnych czy też nieprawdziwych informacji. Istnieje więc szansa, że spora część spośród tych 104 tys. umów, które banki uważają za oczyszczone z ryzyka, za pewien czas trafi przed oblicze sądu, opatrzona roszczeniem nieważności.
PODSUMOWANIE:
Wszystko wskazuje na to, że jesień 2024 roku będzie niezwykle emocjonującym okresem zarówno dla frankowiczów, jak i dla skonfliktowanych z nimi banków. Zwaśnione strony czekają na to, co w sprawie procedur w postępowaniach sądowych ustali Komisja Kodyfikacyjna Prawa Cywilnego, jak również na usprawnienia obiecane konsumentom przez resort sprawiedliwości.
W ostatnim kwartale bieżącego roku spory sądowe mają szansę przyśpieszyć, nie tylko z inicjatywy coraz lepiej przygotowanych merytorycznie sądów, ale także z uwagi na niechęć banków do płacenia odsetek ustawowych za opóźnienie. Pozwanie banku za kredyt we frankach będzie opłacać się bardziej niż kiedykolwiek, gdyż zarówno przewlekły proces, jak i ekspresowy wyrok nieść za sobą będą trudne do zignorowania korzyści.
Dodaj Opinie