Resort sprawiedliwości opracowuje przy udziale ZBP nowy model ugód frankowych – rzekomo atrakcyjniejszych dla kredytobiorców, którzy już złożyli pozew. Ma to być sposób na pozbycie się pewnego odsetka Frankowiczów z sądów. Raczej nie ma co liczyć, że banki zaproponują osobom spłacającym kredyty we franku coś konkurencyjnego względem korzyści z unieważnienia umowy w sądzie i skłonią ich do wycofywania się z procesów. Kredytobiorcom nie zależy już na szybkich wyrokach, bo wielu z nich ma wstrzymaną spłatę rat dzięki sądowemu zabezpieczeniu, a ponadto korzyści z wygranej powiększają teraz wysokie odsetki za opóźnienie za każdy rok trwania sporu. Prawnicy mają lepsze sposoby na „pozbycie się Frankowiczów z sądów”. Przede wszystkim trzeba podwyższyć koszty banków związane z prowadzeniem bezsensownych spraw sądowych, które i tak kończą się w 99% przypadków wygraną Frankowiczów.
- Banki lamentują w mediach nad trudną sytuacją sądów zalanych sprawami frankowymi, do której same walnie się przyczyniły.
- Ministerstwo sprawiedliwości współpracuje z ZBP w sprawie nowych warunków ugód, które miałyby zachęcić procesujących się już z bankami Frankowiczów do zrezygnowania z kontynuowania sporu w sądzie.
- Eksperci są zdania, że atrakcyjniejsze ugody nie są sposobem na uwolnienie sądów od spraw frankowych. Kluczem jest zniechęcenie banków do składania apelacji niemal w każdej sprawie (pomimo prawie zerowych szans na wygraną) a także do wnoszenia tysięcy bezpodstawnych kontrpozwów i przewlekania postępowań.
- Banki powinny zostać mocniej obciążone kosztami sądowymi oraz kosztami zastępstwa procesowego, których stawki minimalne stoją od kilku lat w miejscu, a sądy – pomimo dysponowania stosownymi narzędziami i podstawami prawnymi – bardzo rzadko zasądzają wyższe kwoty niż minimalne.
Banki obwiniają Frankowiczów za zakorkowanie wymiaru sprawiedliwości a same kontynuują bezsensowne spory i narażają podatników na olbrzymie koszty
Banki próbują wmawiać opinii publicznej, że to Frankowicze są winni kolejek w sądach i tego, że pozostali obywatele muszą dłużej czekać na rozpoznanie swojej sprawy.
Faktem jest, że sądy są zalane sprawami frankowymi. Z informacji przekazanych w jednym z ostatnich wywiadów przez prezesa ZBP Tadeusza Białka wynika, że spraw z powództwa Frankowiczów toczy się w sądach ok. 165 tys., ale kolejne 40 tys. spraw to kontrpozwy banków o zwrot kapitału (często wraz z dodatkowymi roszczeniami o wynagrodzenie lub waloryzację).
Banki kontynuują spory sądowe, celowo je wydłużają i składają apelacje niemal w każdym przypadku, pomimo że około 98-99% spraw kończy się dla nich porażką. Jak widać na podstawie podanych wyżej liczb, nie zrezygnowały też z bezpodstawnych roszczeń o wynagrodzenie lub waloryzację kapitału i swoimi sprawami mocno angażują sądy.
Nowy model ugód dla Frankowiczów 2024 rozładuje sądy?
Niebawem mają zostać ogłoszone plany pełnomocniczki ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumenta (dr Aneta Wiewiórowska-Domagalska) na udrożnienie sądów zalanych sprawami frankowymi. Kilka miesięcy temu pojawiły się informacje, że opracowywana jest koncepcja, która pozwoli na wyeliminowanie z sądów spraw z powództwa banków o zwrot kapitału i zapłatę wynagrodzenia lub waloryzacji. Mają też ruszyć szkolenia dla sędziów, których resort sprawiedliwości chce zaopatrzyć w pomoce merytoryczne, tak aby ułatwić im rozstrzyganie sporów frankowych. W planach resortu sprawiedliwości jest też pilotaż digitalizacji akt w Wydziale Frankowym SO w Warszawie oraz wzmocnienie kadrowe tego wydziału.
Ostatnio pojawiły się informacje, że ministerstwo sprawiedliwości przy udziale ZBP pracuje nad nowym modelem ugód (rzekomo korzystniejszym niż wersja Szefa KNF), które mają być skierowane do osób procesujących się z bankami i skłonić je do wycofywania pozwów. W obecnych realiach, kiedy Frankowicze wygrywają blisko 100 proc. spraw i osiągają olbrzymie korzyści z wygranej powiększone o ekstra bonusy w postaci ustawowych odsetek za każdy rok trwania sporu, mało prawdopodobne że banki zaproponują coś na tyle atrakcyjnego aby kredytobiorcom opłacało się wycofanie pozwu.
Tymczasem prawnicy mają własne pomysły jak „pozbyć się Frankowiczów” z sądów. Nie chodzi wcale o ugody ale o większe obciążenie banków kosztami za prowadzenie przez sądy spraw, których rezultat jest z góry przesądzony.
Kluczem do zmniejszenia liczby spraw frankowych jest większe obciążenie banków kosztami sądowymi i KZP
Banki płacą za pozwy i apelacje standardową opłatę sądową (5% wartości przedmiotu sporu), a po przegranych procesach zwracają konsumentom poniesione przez nich koszty sądowe, które wynoszą 1.000 zł. Utarła się opinia, że konsumenci są w sporach z bankami traktowani w uprzywilejowany sposób, ale tak naprawdę jest to realna korzyść banków, bo zamiast kilkudziesięciu tysięcy złotych zwracają opłatę w wysokości zaledwie 1.000 zł.
Gdyby banki po przegranych procesach musiały zwrócić opłatę sądową na ogólnych zasadach (5% od wartości sporu zamiast 1.000 zł), być może skłoniłoby to zarządy tych instytucji do zastanowienia się czy warto eskalować spory sądowe, pomimo że ich rezultat jest niemal przesądzony. Dlaczego banki (niebiedne instytucje) mają na koszt polskich podatników realizować własne interesy?
Podobnie wygląda sprawa z kosztami zastępstwa procesowego, które banki płacą stronie wygrywającej proces (Frankowiczom) według stawek minimalnych określonych w rozporządzeniu ministra sprawiedliwości. Stawki te nie były podnoszone od 2016 roku, pomimo że w ostatnich latach w Polsce szalała inflacja. Ministerstwo sprawiedliwości ma możliwość urealnienia tych stawek i – poprzez wyższe koszty – zniechęcenia banków do kontynuowania procesów.
Także sądy od dawna dysponują narzędziami pozwalającymi obciążać banki wyższymi kosztami zastępstwa procesowego niż stawki minimalne oraz powiększać ich o odsetki za opóźnienie. Rzadko korzystają jednak z tych uprawnień, chociaż podstawy ku temu istnieją w oparciu o przepis art. 2262 Kpc dotyczący nadużycia przez stronę prawa procesowego.
Banki z jednej strony utrzymują w sądach, że umowy kredytowe są ważne, zaś z drugiej strony pozywają Frankowiczów o bezzwłoczny zwrot kapitału w związku z tym, że umowy są nieważne. W dodatku niejednokrotnie przeciągają sztucznie procesy. Jest to typowy przykład nadużywania prawa procesowego, za co przepisy przewidują odpowiednie sankcje finansowe. Dlaczego sądy, tak mocno obciążone sprawami frankowymi z wyłącznej winy banków, nie korzystają z przysługujących im uprawnień? Być może konieczne są w tej sprawie dodatkowe regulacje, które ukrócą podobne praktyki i odciążą sądy.
Nie tylko Wydział Frankowy ale także Sąd Apelacyjny w Warszawie wymaga wsparcia
Dużo mówi się o trudnej sytuacji Wydziału Frankowego w Warszawie, w którym 32 sędziów ma do rozpoznania około 46 tys. spraw frankowych, pomimo że w ubiegłym roku w życie weszły przepisy uniemożliwiające Frankowiczom spoza Warszawy składanie pozwów do tego wydziału. Znany prawnik prowadzący kancelarię frankową sugeruje aby umożliwić także osobom, które już złożyły pozew do Wydziału Frankowego, ale nie doczekały się jeszcze rozprawy, przeniesienie postępowania do sądu właściwego dla ich miejsca zamieszkania.
Odpowiedniego wsparcia wymaga też Sąd Apelacyjny w Warszawie. Coraz więcej spraw jest już na etapie II instancji, tymczasem w żadnym innym sądzie poza Sądem Okręgowym w Warszawie nie został utworzony specjalny wydział do rozstrzygania sporów dotyczących kredytów pseudowalutowych.
Adwokat zajmujący się od lat sprawami Frankowiczów proponuje też aby część apelacji, które trafiłyby w normalnym trybie do Sądu Apelacyjnego w Warszawie przekazać innym sądom apelacyjnym w kraju. Dla kredytobiorców nie spowodowałoby to dodatkowych utrudnień, bo sądy mają możliwość przeprowadzania rozpraw zdalnych. Poza tym na ogół kredytobiorcy nie są wzywani przez sądy odwoławcze, a sporo wyroków prawomocnych zapada na posiedzeniach niejawnych.
Podsumowanie
Wkrótce ma pojawić się nowa koncepcja, rzekomo bardziej atrakcyjnych dla Frankowiczów ugód, nad którą pracuje pełnomocniczka ministra sprawiedliwości ds. ochrony praw konsumentów we współpracy z ZBP. Korzystniejsze warunki ugód mają odwieść kredytobiorców od zamiaru kontynuowania procesu sądowego i uwolnić od nich sądy. Wydaje się, że misja ta jest skazana na porażkę, bo nawet najatrakcyjniejsze ugody nie dadzą Frankowiczom korzyści porównywalnych z unieważnieniem umowy w sądzie. Zwłaszcza po tym jak TSUE przywrócił im prawo do odsetek za opóźnienie za każdy rok trwania sporu.
Eksperci uważają, że lepszym sposobem na rozładowanie wymiaru sprawiedliwości jest zniechęcenie banków do procesowania się z Frankowiczami poprzez większe obciążenie ich kosztami sądowymi oraz kosztami zastępstwa procesowego.
Dodaj Opinie