Sektor bankowy od wielu miesięcy próbuje przekonać opinię publiczną, że sankcja darmowego kredytu nie jest rozwiązaniem właściwym ani sprawiedliwym społecznie w przypadku sporu frankowego. Słuchając bankowców, można wręcz odnieść wrażenie, że tego rodzaju sankcja jest czymś nowym i nieznanym w polskim porządku prawnym, być może stworzonym przez egzotyczne, unijne organy na potrzeby kredytobiorców frankowych. Nic bardziej mylnego. Sankcja darmowego kredytu istnieje w polskim prawie od lat i ma się świetnie. Czym tak naprawdę jest, czego dotyczy i dlaczego banki tak bardzo się jej boją?
- Sankcja darmowego kredytu daje kredytobiorcy możliwość spłacenia zobowiązania bez żadnych kosztów dodatkowych, takich jak np. odsetki i prowizje, w sytuacji gdy kredytodawca dopuścił się naruszeń przewidzianych w ustawie o kredycie konsumenckim
- Sankcja ta regulowana jest artykułem 45 ustawy z dnia 12 maja 2011 roku o kredycie konsumenckim
- Kredytem konsumenckim są kredyt lub pożyczka zaciągnięte na cele prywatne, których wysokość nie przekracza 255 550 zł (lub równowartości wskazanej kwoty po przeliczeniu z waluty obcej)
- Polskie sądy doskonale znają mechanizm sankcji kredytu darmowego i potrafią sprawnie posługiwać się nim w sprawach z dziedziny prawa bankowego. Nie inaczej jest w sprawach o franki.
Sankcja kredytu darmowego – czym jest i po co ją wprowadzono?
Tzw. sankcja kredytu darmowego jest obecna w polskim prawie od wielu lat (reguluje ją art. 45 ustawy o kredycie konsumenckim), a mimo to niewielu kredytobiorców zdaje sobie sprawę z jej istnienia. Zmienia się to dopiero teraz, głównie za sprawą głośnych spraw frankowych, w których konsumenci domagają się unieważnień wadliwych umów i rozliczenia z bankiem „na zero”.
Czym jest właściwie sankcja darmowego kredytu? To możliwość dana kredytobiorcy będącemu konsumentem, który zaciągnął zobowiązanie u przedsiębiorcy na cele prywatne, a następnie wykrył w swojej umowie rażące nieprawidłowości (opisane w ustawie o kredycie konsumenckim). W takiej sytuacji kredytobiorca może wysłać bankowi oświadczenie, po którym będzie mógł zwrócić pożyczone środki bez żadnych opłat dodatkowych, tj. odsetek, prowizji czy marż banku. Zwrot ten powinien mieć miejsce na zasadach i w terminie określonych umową. Jeśli natomiast umowa nie określa terminu zwrotu środków, wówczas kredytobiorca oddaje dług w postaci miesięcznych, równych rat.
Gdy w umowie zawartej przez strony brak wskazanego terminu spłaty, wówczas kredytobiorcę obowiązują dwa ustawowe terminy, spośród których właściwy będzie ten dotyczący pożyczonej przez niego kwoty. Jeśli ta nie przekracza 80 tys. zł, czas na spłatę zobowiązania wynosi 5 lat. Z kolei gdy kwota kredytu była wyższa, wtedy okres spłaty wynosi 10 lat. Przywilej sankcji darmowego kredytu regulowany ustawą o kredycie konsumenckim ma jednak swoje ograniczenia.
Po pierwsze, konsument może skorzystać z niego maksymalnie do roku od całkowitej spłaty swojej umowy. Po drugie, sankcja dotyczy tylko kredytów konsumenckich, czyli zobowiązań zaciągniętych na cel prywatny, których wartość nie przekracza 255 550 zł.
Sankcja darmowego kredytu ma na celu skłonienie przedsiębiorców działających w branży finansowej do przestrzegania obowiązujących ich przepisów i tworzenia umów nienaruszających praw konsumentów.
Kara w postaci pozbawienia zarobku z tytułu wieloletniej, intratnej umowy jest dotkliwa, a biorąc pod uwagę masowy charakter umów i bliźniacze warunki wzorców podsuwanych konsumentom do podpisu nietrudno dojść do wniosku, że niedopilnowanie przez przedsiębiorcę zapisów kontraktu może mieć dla niego daleko idące konsekwencje finansowe.
Nie zawsze jednak musi chodzić o rzeczywiste przeoczenie przedsiębiorcy – bywa, że banki celowo postępują wbrew obowiązującym je regulacjom, by uczynić swoje oferty korzystniejszymi od konkurencyjnych. W tym celu np. ukrywają część kosztów pozaodsetkowych, które konsument musi ponieść w toku realizacji umowy. Teoretycznie klient ma możliwość precyzyjnego porównania kilku ofert poprzez wgląd w ich RRSO czyli rzeczywistą roczną stopę oprocentowania.
Banki znalazły sposób i na to, manipulując danymi w umowie, np. poprzez dopisywanie do całkowitej kwoty kredytu różnych opłat dodatkowych, co prowadzi do sztucznego zaniżenia RRSO oferty. Jeżeli kredytobiorca zauważył w swojej umowie takie uchybienia, ma prawo domagać się od podmiotu udzielającego zobowiązania sankcji darmowego kredytu.
Podobne założenia do sankcji darmowego kredytu mają zapisy unijnej dyrektywy 93/13/EWG, której celem jest ochrona konsumentów przed niedozwolonymi praktykami przedsiębiorców. W dyrektywie chodzi m.in. o to, by odstraszać banki przed tworzeniem umów zawierających klauzule abuzywne. Jeśli umowa zawiera takowe zapisy, wg unijnego prawa nie wiążą one konsumentów, a w konsekwencji – jeśli po wykreśleniu takowych klauzul powstaje umowa o zupełnie innym kształcie, której strony z całą pewnością nigdy by nie zawarły – może dojść do wykreślenia kontraktu z obrotu prawnego, czyli do unieważnienia kredytu.
Czy kredyt frankowy jest kredytem konsumenckim?
Kredyty hipoteczne, również te wyrażone w walutach obcych, podlegają nie pod ustawę o kredycie konsumenckim, a pod odrębną ustawę o kredycie hipotecznym w brzmieniu z dnia zawarcia umowy. Część zapisów ustawy o kredycie konsumenckim ma jednak zastosowanie również w przypadku kredytu hipotecznego. W świetle powyższych informacji warto zastanowić się, czy kredyt hipoteczny waloryzowany kursem franka szwajcarskiego należy uznać za kredyt o charakterze konsumenckim. Odpowiedź brzmi: TAK, o ile dochodzi do zbiegu dwóch czynników, a mianowicie:
- kredyt został zaciągnięty na cel niepowiązany z działalnością zarobkową – np. wzięto go na budowę domu, zakup mieszkania czy działki
- zobowiązanie zostało zaciągnięte u przedsiębiorcy zajmującego się profesjonalnie sprzedażą produktów finansowych.
No dobrze, a co z kwotą zaciągniętego kredytu? Czy zatem frankowicz, który wziął kredyt w kwocie wyższej niż 255 550 zł, nie może liczyć na sankcję darmowego kredytu? Oczywiście może skorzystać z tego przywileju, ale nie na bazie ustawy o kredycie konsumenckim, a w związku z ochroną przewidzianą w dyrektywie 93/13/EWG.
Mimo iż większość umów frankowych nie kwalifikuje się stricte pod ustawę o kredycie konsumenckim, banki boją się zatem sankcji kredytu darmowego, bo wiedzą, że klient nie musi spełniać warunków wspomnianej ustawy, by żądać rozliczenia się z bankiem wyłącznie z pożyczonej kwoty.
Sektor stara się dziś przedstawiać to rozwiązanie jako niesprawiedliwe społecznie i premiujące bardzo wąską grupę kredytobiorców. Jednak stosowne zapisy obecne od lat w polskim prawie wskazują, że w sankcji darmowego kredytu nie ma nic niewłaściwego, jeśli to bank, czyli profesjonalista występujący w danej umowie, nie dopełnił należycie swoich obowiązków wobec strony słabszej, czyli konsumenta.
Dodaj Opinie