Wiadomości Wyróżnione

Kraków nie czeka na ustawę frankową – po prostu robi robotę. Frankowicze tu mają wyrok, zanim Warszawa skończy czytać pozew

Czy Sąd Okręgowy w Krakowie stał się nowym „rajskim ogrodem” frankowiczów? Najnowsze dane z 2025 roku sugerują, że krakowski wydział cywilny doskonale radzi sobie z zalewem pozwów frankowych – być może nawet lepiej, niż wynikałoby to z ogólnopolskiej narracji. W przeciwieństwie do Warszawy, o której mówi się najwięcej, to właśnie Kraków wyrasta na lidera efektywności. W I kwartale 2025 roku do krakowskiego sądu okręgowego wpłynęły 424 nowe pozwy frankowe, a jednocześnie zapadło tam aż 784 wyroki w tych sprawach. Oznacza to, że sędziowie zdołali rozpoznać prawie dwukrotnie więcej spraw, niż do nich napłynęło – wskaźnik opanowania wpływu przekroczył 180%. Dla porównania, w analogicznym okresie we Wrocławiu odnotowano 592 nowe sprawy i 596 wyroków, co również świadczy o niemałej wydajności (opanowanie wpływu ~100%), ale już bez tak spektakularnej przewagi. Statystyki sugerują zatem, że Kraków nie tylko dogania inne sądy, ale wręcz nadaje tempo. Czy jednak liczby te mówią całą prawdę? Zagłębiliśmy się w szczegóły – i wyniki mogą zaskoczyć nawet największych optymistów.

Sędziowie i liczby: krakowski maraton wyroków

W Krakowie sprawami frankowymi zajmuje się aż 32 sędziów pierwszoinstancyjnych, co już wyróżnia tę jednostkę na tle kraju. Dla porównania, we Wrocławiu orzeczników tych jest 26 (po 13 w dwóch wydziałach cywilnych). Dzięki temu każdy krakowski sędzia ma relatywnie niewielki „kawałek tortu”: przeciętny referat to kilkanaście spraw frankowych, podczas gdy we Wrocławiu pojedynczy referat zawiera średnio ok. ~280 spraw (najmniej 99, najwięcej aż 446).

Poniższa tabela przedstawia szczegółowo dorobek orzeczniczy wszystkich sędziów I Wydziału Cywilnego w Krakowie w okresie od 1 stycznia do 28 kwietnia 2025 r., według danych uzyskanych z sądu:

Sędzia (SO Kraków) Sprawy w referacie¹ Wyroki (I–IV 2025) Tempo (wyroki/mies.) Szac. czas na wyczyszczenie²
SSR del. Anna Baran 22 18 4,5 4,9 miesięcy
SSO Edyta Barańska 61 0 0
SSR del. Magdalena Besztak-Malinowska 17 26 6,5 2,6 miesięcy
SSR del. Łukasz Bobek 20 23 5,8 3,5 miesięcy
SSO Anna Chmielarz 18 70 17,5 1 miesiąc
SSR del. Kinga Czarny 26 29 7,2 3,6 miesięcy
SSO Krzysztof Dyl 14 24 6 2,3 miesiąca
SSO Maciej Ferek 18 26 6,5 2,8 miesiąca
SSO Izabela Fountoukidis 1 2 0,5 2 miesiące
SSR del. Marcin Hałgas 17 22 5,5 3,1 miesiąca
SSR del. M. Jasińska 13 42 10,5 1,2 miesiąca
SSO J. Sieklicka-Pawlak 18 22 5,5 3,3 miesiąca
SSO J. Koczański 13 40 10 1,3 miesiąca
SSR del. P. Krystyniecki 19 18 4,5 4,2 miesiąca
SSO Krzysztof Lisek 19 43 10,8 1,8 miesiąca
SSO Piotr Maziarz 14 41 10,2 1,4 miesiąca
SSO Magdalena Nagaduś 2 0 0
SSR del. Tomasz Partyk 16 24 6 2,7 miesiąca
SSO Piotr Pilarczyk 13 46 11,5 1,1 miesiąca
SSR del. A. Rutkowska 21 30 7,5 2,8 miesiąca
SSR del. M. Sojka 20 58 14,5 1,4 miesiąca
SSR del. Monika Szczepaniec-Czech 22 65 16,2 1,4 miesiąca
SSR del. P. Szołdrowski 17 36 9 1,9 miesiąca
SSO Magdalena Soboń 17 17 4,2 4 miesiące
SSR del. Michał Siemieniec 12 44 11 1,1 miesiąca
SSR del. A. Węglowska 18 42 10,5 1,7 miesiąca
SSO Marta Woźniak 21 30 7,5 2,8 miesiąca
SSR del. Dominika Wszołek-Lech 23 66 16,5 1,4 miesiąca
SSO B. Wypychło-Grymek 10 16 4 2,5 miesiąca
SSR del. A. Zwęglińska-Wójcik 2 26 6,5 0,3 miesiąca
SSO I. Żarnowska-Sporysz 0 25 6,2 0 miesięcy
SSR del. Edyta Żyła 16 36 9 1,8 miesiąca

1: Liczba spraw frankowych w referacie sędziego (wg stanu na 28.04.2025; głównie nowe sprawy z 2025 roku).
2: Szacowany czas potrzebny na całkowite opróżnienie referatu, przy założeniu utrzymania dotychczasowego tempa orzekania. Wartość „—” oznacza brak możliwości oszacowania (np. brak wyroków w 2025 r.).

W oczy rzuca się kilka faktów.

Po pierwsze, rekordzistką jest sędzia Anna Chmielarz, która w niespełna cztery miesiące wydała 70 wyroków – średnio 17–18 wyroków miesięcznie. Przy takim tempie jej referat praktycznie opróżnia się na bieżąco (ok. 1 miesiąc potrzebny na zamknięcie 18 spraw). Niewiele ustępują jej delegowana sędzia Dorota Wszołek-Lech (66 wyroków) czy sędzia Monika Szczepaniec-Czech (65 wyroków).

Po drugie, prawie każdy sędzia w Krakowie załatwia więcej spraw niż otrzymuje, co skutkuje zmniejszaniem się zaległości. Wyjątkiem jest m.in. sędzia Edyta Barańska, mająca najwięcej spraw (61) i ani jednego wyroku w tym okresie.

To jednak odosobniony przypadek – być może wynikający z krótkiego stażu w wydziale lub urlopu – bo pozostali orzecznicy są bardzo aktywni. Przeciętny sędzia SO Kraków wydał od stycznia do kwietnia ok. 32 wyroki, co przekłada się na ~8 wyroków miesięcznie.

Dla porównania, we Wrocławiu (gdzie referaty są znacznie obszerniejsze) statystyczny sędzia orzeka w tempie ok. 7–8 wyroków miesięcznie – podobnie, ale już bez tak komfortowej sytuacji kadrowej. Można więc zaryzykować stwierdzenie, że Kraków zdąża do mety znacznie szybciej dzięki większej liczbie sędziów na polu bitwy i sprawnej organizacji pracy.

Kraków vs Wrocław: liczby to nie wszystko

Suche statystyki to jedno, ale jak przekładają się one na rzeczywiste doświadczenia frankowiczów w Krakowie i we Wrocławiu? Po Krakowie widać wyraźnie efekt ponadprzeciętnej mobilizacji. Jeszcze w 2023 r. krakowski SO radził sobie umiarkowanie – przy ok. 4,4 tys. nowych spraw rocznie wskaźnik opanowania wpływu wynosił tylko 54,5%, a więc zaległości rosły.

Jednak rok 2024 przyniósł zdecydowaną poprawę: wpływ zmalał do 3 188 spraw, a załatwiono 3 274 sprawy (103% wpływu). Ten pozytywny trend wyraźnie przyspieszył w pierwszych miesiącach 2025 r., co pokazaliśmy powyżej. Wrocław z kolei przez długi czas zmagał się z przyrostem pozwów większym niż możliwości przerobu – w 2024 r. tamtejsze wydziały frankowe zakończyły tylko około połowy nowych spraw.

Dopiero w 2025 r. również Wrocław zaczął wychodzić na prostą (blisko 100% opanowania wpływu za pierwsze miesiące). Niemniej jednak średnie oczekiwanie na wyrok we Wrocławiu wciąż jest dłuższe niż w Krakowie, głównie z powodu dużego obłożenia referatów. Wrocławscy sędziowie mają po kilkaset spraw na głowie, podczas gdy krakowscy – po kilkanaście. Naturalną konsekwencją jest to, że we Wrocławiu na termin rozprawy czy wydanie wyroku czeka się dłużej, choć sami sędziowie orzekają tam równie sprawnie.

Warto podkreślić jeszcze jeden aspekt: tempo orzekania bywa zasługą garstki najbardziej wydajnych sędziów. W Krakowie około 1/3 sędziów wyrabia tempo powyżej 10 wyroków miesięcznie (co oznacza potencjalne wyczyszczenie referatu w ~1,5 miesiąca), podczas gdy inni zamykają ok. 4–6 spraw miesięcznie. Mimo tych różnic krakowski sąd utrzymuje wysoką średnią, gdyż na jednego wolniej pracującego sędziego przypada kilku „sprinterów” ciągnących statystyki w górę.

Taka sytuacja może sprawiać wrażenie świetnej efektywności całego wydziału – i w istocie dla stron postępowań liczy się przede wszystkim to, że ich sprawy są szybko rozpoznawane. Niemniej jednak, gdyby zabrakło tych najwydajniejszych, obraz mógłby nie być już tak różowy.

Prawomocne wyroki w kilka miesięcy – przypadek Krakowa

Czy szybkie tempo w Krakowie przekłada się na szybkie wyroki prawomocne? Tak – i to nawet bez potrzeby angażowania sądu II instancji. Wiele spraw kończy się prawomocnie już na etapie wyroku okręgowego, ponieważ banki rezygnują z apelacji. Jak zauważa FrankNews, banki zdają sobie sprawę, że linia orzecznicza w Krakowie im nie sprzyja, więc często nawet nie próbują walczyć dalej, co daje kredytobiorcom „ekspresowy” finał. Poniżej dwa przykłady spraw z 2024 r., które obrazują ten fenomen:

  • Santander Consumer Bank – wyrok w 8 miesięcy, bez apelacji. Pozew złożony prawdopodobnie wiosną 2024 r. zakończył się wyrokiem Sądu Okręgowego w Krakowie z 9 grudnia 2024 r. (sygn. I C 1935/24). Sędzia SSR del. Marcin Hałgas ustalił nieważność umowy kredytu frankowego i zasądził na rzecz powódki ~80,3 tys. zł wraz z odsetkami oraz ok. 17,2 tys. zł kosztów. Bank nie złożył apelacji, więc wyrok uprawomocnił się już na początku 2025 r. Sprawa trwała tylko 8 miesięcy, czyli krócej niż negocjacje niejednej ugody! Co więcej, kredytobiorczyni odzyska nie tylko nadpłacone raty, ale przede wszystkim uwolniła się od długu. Bank domagał się od niej jeszcze ~78 tys. zł kapitału, choć przez 19 lat spłaciła łącznie 181 tys. zł (przy kwocie pożyczonego kapitału 112 tys. zł). Dzięki wyrokowi nie musi już płacić tych 78 tys., a sumaryczny zysk klientki wyniósł ok. 147 tys. zł. Sprawę prowadziła Kancelaria adwokata Pawła Borowskiego.
  • mBank – wygrana w 11 miesięcy, bank wycofuje apelację. Sąd Okręgowy w Krakowie wyrokiem z 25 października 2024 r. (sygn. I C 6001/23) ustalił brak istnienia stosunku prawnego z umowy frankowej z 2006 r. zawartej z BRE Bankiem (poprzednikiem mBanku) i zasądził na rzecz powodów zwrot świadczeń – po 45 251,41 zł plus odsetki dla każdego z nich. Jednocześnie oddalono powództwo wzajemne banku. Co ciekawe, mBank pierwotnie złożył apelację, ale po pewnym czasie ją wycofał, dzięki czemu wyrok uprawomocnił się bez procesu przed II instancją. Od złożenia pozwu do prawomocnego końca minęło około 11 miesięcy. W efekcie kredytobiorcy odzyskali część wpłaconych pieniędzy, a przede wszystkim nie muszą już spłacać pozostałego kapitału kredytu (saldo na dzień wyroku wynosiło jeszcze ponad 300 tys. zł mimo ~18 lat spłat). Łączny finansowy zysk klientów szacowany jest na ok. 400 tys. zł. Również i tę sprawę prowadził adw. Paweł Borowski, co pokazuje, że doświadczone kancelarie potrafią skutecznie wykorzystać sprzyjające warunki w Krakowie.

Oba powyższe przykłady ilustrują, jak ważne dla frankowiczów jest tempo postępowania. Szybkie wyroki w I instancji, nienegowane przez apelację, oznaczają dla kredytobiorców realne oszczędności – każdy dodatkowy miesiąc to kolejne zapłacone raty albo utracone odsetki za opóźnienie od banku.

Krakowski sąd, wydając wyroki w kilka-kilkanaście miesięcy od złożenia pozwu, realnie skraca drogę do finansowego uwolnienia się od kredytu. Wrocław również może pochwalić się wieloma korzystnymi wyrokami, ale tam częściej dochodzi do drugoinstancyjnej dogrywki, bo banki częściej korzystają z apelacji. Powód? Być może większa niepewność co do składu sędziowskiego lub zwykła gra na czas – wszak we Wrocławiu, z uwagi na większe zaległości, terminy apelacji też bywają odległe. Kraków zdaje się natomiast mieć renomę miejsca, gdzie gra na zwłokę niewiele daje.

Banki wiedzą, że prędzej czy później i tak przegrają, więc czasem wolą odpuścić już na starcie. To świetna wiadomość dla frankowiczów z Małopolski.

Ustawa frankowa 2025 – ratunek czy złudzenie?

Sukcesy krakowskiego wydziału każą zadać pytanie: czy zapowiadana „ustawa frankowa” jest w ogóle potrzebna, a jeśli tak – komu ma służyć? Ministerstwo Sprawiedliwości przekonuje od początku 2025 r., że specjalna ustawa ma przyspieszyć postępowania frankowe ze względu na „ważny interes społeczny”. Projekt ujawniony w styczniu rzeczywiście przewiduje daleko idące zmiany proceduralne. Proponuje się m.in.: obowiązkowe rozpoznawanie roszczeń banku i kredytobiorcy łącznie w jednym postępowaniu, ułatwienia w zgłaszaniu potrącenia przez bank nawet na późnym etapie sprawy, możliwość jednostronnego cofnięcia przez bank pozwu o zwrot kapitału (aby następnie dochodzić go w ramach powództwa wzajemnego), a nawet zwrot połowy opłaty sądowej bankowi, jeśli cofnie takie powództwo. Z pozoru zmiany te mają usprawnić tok spraw – w praktyce jednak wzbudzają ogromne kontrowersje.

Eksperci ostrzegają, że nowe przepisy mogą uderzyć w frankowiczów. Po pierwsze, połączenie roszczeń obu stron i wprowadzenie automatyzmu potrąceń może wydłużyć i skomplikować postępowanie (sąd musiałby szczegółowo rozliczać kredyt w ramach jednej sprawy zamiast wydać prosty wyrok o nieważności). Po drugie, przyznanie bankom przywileju swobodnego cofania pozwu o kapitał i ponownego dochodzenia go przeciw konsumentowi to de facto legitymizacja taktyki opóźniania – bank może zyskać czas, np. odwlekając moment, od którego musiałby płacić odsetki za opóźnienie. Wreszcie, co podkreślają organizacje konsumenckie, ograniczenie prawa do odsetek ustawowych dla kredytobiorców (poprzez łatwe potrącenie ze strony banku) odbiera frankowiczom istotną część należnego im zysku.

Trzeba zadać pytanie: czyje interesy chroni „ustawa frankowa”? Oficjalnie – kredytobiorców, poprzez odciążenie sądów. Jednak krakowski przykład pokazuje, że sądy już teraz potrafią poradzić sobie z wpływem frankowym, o ile zapewni się im odpowiednie kadry i warunki. W Krakowie nie potrzeba było spec-ustawy, by w dwa lata zwiększyć wydajność orzekania o 100% i uzyskać przewagę nad wpływem. Podobnie dzieje się w wielu dużych miastach – nawet we Wrocławiu czy Gdańsku zaległości zaczynają topnieć. Ustawa frankowa natomiast wprowadza mechanizmy, które faworyzują banki: pozwalają im minimalizować straty (ograniczać odsetki za opóźnienie), dają drugą szansę na dochodzenie roszczeń i wprowadzają element niepewności co do ostatecznego wyniku dla konsumenta.

Z punktu widzenia interesu publicznego kluczowe jest sprawne, ale i sprawiedliwe rozpoznanie lawiny sporów frankowych. Jeżeli nowe przepisy zaburzą równowagę stron i wydłużą procedury – frankowicze mogą stracić finansowo, a sądy zostaną wciągnięte w dodatkowe spory poboczne (np. o potrącenia).

Felietonowym okiem patrząc, „ustawa dla frankowiczów” może okazać się bardziej ustawą dla banków. Zamiast realnie pomóc obywatelom, ryzykuje się spowolnienie dobrze naoliwionej machiny sądowej, jaką staje się m.in. Sąd Okręgowy w Krakowie. Zamiast kombinować przy procedurach, należałoby raczej zadbać o to, by w innych sądach było tylu sędziów i tak sprawna organizacja pracy, ilu jest w Krakowie – wtedy problem przewlekłości sam zniknie bez potrzeby ustawowych sztuczek.

Krakowski wydział cywilny udowadnia, że przy odpowiednich zasobach frankowicze mogą wygrywać szybko i seryjnie, a wymiar sprawiedliwości potrafi sprostać masowym pozwom bez specjalnych nadzwyczajnych środków. Nowa ustawa wydaje się zatem rozwiązaniem szukającym problemu – i to kosztem tych, których miała chronić. Jeśli celem jest ochrona „ważnego interesu społecznego”, to może lepiej pozwolić sędziom robić swoje, zamiast ulepszać system w sposób, który budzi jednoznaczny sprzeciw autorytetów prawnych. Kraków pokazuje drogę: więcej orzekających rąk do pracy, mniej rewolucji – a sprawiedliwość dosięgnie banki szybciej, niż myślą.

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]