Tylko w 2021 roku liczba spraw frankowych wzrosła o ponad 37 tysięcy, zainteresowanie postępowaniami przeciwko bankom więc nie słabnie i nic nie wskazuje na to, że w ciągu najbliższych miesięcy sytuacja ta się zmieni. Duża popularność kwestionowania frankowych umów kredytowych na drodze sądowej wynika z faktu, że kredytobiorcy w sądach wygrywają ponad 94 procent postępowań, a z tego ¾ wyroków dotyczy unieważnienia zawartej umowy. Unieważnienie umowy o kredyt frankowy jest najkorzystniejszym dla frankowicza rozwiązaniem, dlatego jest ono tak powszechne, pamiętać jednak należy, że nie każdą frankową umowę można unieważnić, a o tym czy sąd stwierdzi nieważność kontraktu, decydują zapisy, które się w nim znajdują.
Niedozwolone postanowienia umowne podstawą unieważnienia.
Problem z frankowymi umowami kredytowymi polega na tym, że banki nagminnie w zawieranych kontraktach umieszczały zapisy, które dziś oceniamy jako niedozwolone postanowienia umowne. Zgodnie z definicją zawartą w Kodeksie cywilnym, niedozwolone postanowienia umowne to takie postanowienia umowy zawieranej z konsumentem, które nie zostały z nim indywidualnie uzgodnione, a które kształtują jego prawa i obowiązki w sposób sprzeczny z dobrymi obyczajami, rażąco naruszając jego interesy. Takie zapisy nie wiążą konsumenta od samego początku, czyli od momentu zawarcia umowy.
W przypadku frankowych umów kredytowych, za niedozwolone postanowienia umowne uważa się przede wszystkim wszelkie, zawarte w umowie klauzule walutowe, a więc wszystkie te zapisy, które uprawniały bank do dowolnego przeliczania wysokości zobowiązania kredytobiorcy, oraz w ten sam sposób umożliwiały bankowi określanie co miesięcznych rat kredytu do spłaty.
Dokonując wszelkich przeliczeń, banki oczywiście posługiwały się kursem franka szwajcarskiego, lecz nie był to kurs powszechnie znany, lecz kurs wskazany w tabeli banku, a więc kurs dowolnie ustalany przez sam bank.
Zobacz: Sztuczna inteligencja sprawdzi umowę i powie czy frankowicz może pozwać bank.
Kredytobiorca nie mógł więc przewidzieć jak będzie kształtowało się jego zobowiązanie i kolejne rat do spłaty, gdyż bank na żadnym etapie nie wyjaśnił mechaniki ustalania kursu służącego do dokonywania przeliczeń, co zresztą byłoby trudne, gdyż nie rzadko i same banki nie wiedziały w jaki konkretnie sposób się to odbywa.
Wskazane zapisy umów, powszechnie dziś traktuje się jako niedozwolone postanowienia umowne, a skoro takie postanowienia nie są wiążące wobec kredytobiorcy, wówczas umowa o kredyt powinna być tak traktowana, jakby ich nigdy w niej nie było.
Powyższe powoduje więc, że z umowy usuwane są wszystkie mechanizmy, które pozwalały na dokonywanie przeliczeń kredytu, a zatem, jeżeli takich zapisów już nie ma, nie można umowy kredytowej wykonywać, tym samym więc, umowa jest nieważna.
Umowy o kredyty frankowe pełne wad i wątpliwości.
Niedozwolone postanowienia zawarte w umowie o kredyt frankowy to nie jedyny zarzut, jaki tym kontraktom można postawić. W orzecznictwie wielokrotnie podkreślano bowiem, że zapisy umów frankowych całe ryzyko związane ze zmianą kursu waluty obcej, przenosiły na kredytobiorców, a tak w żadnym wypadku nie powinno być.
Duże wątpliwości sądów budzi również sposób w jaki działały banki podczas zawierania tego rodzaju umów. Powszechne było bowiem zjawisko, że kredyt frankowy przedstawiany był jako zobowiązanie bezpieczne i znacznie korzystniejsze, godząc się na zawarcie umowy frankowej, kredytobiorca nie miał więc świadomości ryzyka związanego ze zmianą kursu franka szwajcarskiego, a w niektórych przypadkach, gdy już nawet o to zapytał, otrzymywał w banku zapewnienie, że ryzyko jest tak naprawdę niewielkie.
Nieodosobnione są również przypadki, w których kredytobiorcy byli niejako „zmuszani” do zawarcia umowy o kredyt frankowy, gdyż banki twierdziły, że nie posiadają oni zdolności kredytowej do zaciągnięcia kredytu w złotówkach, więc wówczas jedynym rozwiązaniem był kredyt frankowy.
Udzielając kredytów frankowych banki działały na granicy etyki, która to granica i tak została już mocno przesunięta, sądy zaś dostrzegają te niewłaściwe praktyki i bardzo często podkreślają, że bank wykorzystał w tym przypadku swoją pozycję, i nie dziwne, że kredytobiorca zawierzył bankowi, skoro jest to instytucja zaufania publicznego.
Co daje unieważnienie umowy o kredyt we frankach?
Unieważnienie powoduje, że zawarta pomiędzy bankiem, a kredytobiorcą umowa przestaje istnieć, traktowana jest więc tak, jakby nigdy nie została zawarta. Po stwierdzeniu przez sąd nieważności umowy, pomiędzy jej stronami powstaje obowiązek wzajemnego rozliczenia, a więc każda strona musi zwrócić drugiej to co od niej otrzymała.
Kredytobiorca musi więc oddać do banku równowartość otrzymanego kredytu, natomiast bank zwrócić musi wszystkie pobrane od kredytobiorcy raty wraz z odsetkami, prowizję, marże i inne opłaty, które w związku z zawartą umową kredytobiorca uiścił. Rozliczenie nastąpi natomiast w oparciu o teorię dwóch kondykcji, a więc każda ze stron może żądać zapłaty przysługujących jej roszczeń, niezależnie od żądań drugiej strony.
Ważne: Zapisy niedozwolone w umowach frankowych czyli klauzule abuzywne – sprawdź czy masz je w umowie?
Rozliczenie pomiędzy bankiem, a kredytobiorcą, jest tak naprawdę ostatnim elementem, który łączy kredytobiorcę z bankiem, a po dopełnieniu tych formalności, kredytobiorca może tak naprawdę zapomnieć, że miał kredyt we frankach. Po stwierdzeniu przez sąd nieważności umowy, frankowicz nie jest dłużej zobowiązany do płatności kolejnych rat, oraz upada zabezpieczenie hipoteczne ustanowione na jego nieruchomości.
Unieważniając umowę, kredytobiorca definitywnie wyzbywa się zobowiązania frankowego i dlatego też to rozwiązanie jest wskazywane jako najkorzystniejsze. W każdym jednak przypadku, zanim sprawa przeciwko bankowi trafi do sądu, frankowicz powinien zawartą umowę skonsultować z prawnikiem, który oceni jakie roszczenia mu przysługują i jakie twierdzenia mają największą szansę powodzenia.
Dodaj Opinie