Prezes Banku Millennium Joao Bras Jorge w wywiadzie dla portalu Xyz.pl ujawnił, co najbardziej „podcina skrzydła” kierowanemu przez niego bankowi. Powodem tego, że bank zajmujący siódmą pozycję na polskim rynku pod względem wartości aktywów, nie będzie liderem transformacji energetycznej oraz dużych projektów narodowych jest „niestabilne otoczenie prawne” oraz „kampanie marketingowe prowadzone przez kancelarie prawne”. Szef banku przerzucił winę za negatywne skutki skonstruowania i wprowadzenia do obrotu wadliwych umów frankowych, kredytów z WIBOR-em oraz nieuczciwych kredytów konsumenckich na bierne państwo i prawników broniących praw konsumentów. Wywiad ukazał się w przeddzień wydania przez TSUE przełomowego wyroku w polskiej sprawie C-472/23, w którym Trybunał po raz kolejny stanął po stronie polskich konsumentów. Tym razem nie chodziło o Frankowiczów, ale o posiadaczy wadliwych kredytów konsumenckich (SKD).
Z tego artykułu dowiesz się:
- Dlaczego Bank Millennium nie zamierza finansować dużych projektów w Polsce.
- Jakie problemy prawne ograniczają rozwój banku – kredyty frankowe, WIBOR i SKD.
- Czemu prezes banku obwinia państwo i kancelarie prawne za trudności sektora.
- Jakie działania podejmuje Millennium, by przekonać Frankowiczów do ugód.
- Co oznacza dla banków prokonsumencki wyrok TSUE w sprawie C-472/23.
- Bank Millennium nie będzie grał pierwszych skrzypiec w finansowaniu polskiej gospodarki i w transformacji energetycznej kraju.
- Według prezesa banku, problemy prawne z umowami we franku oraz rosnące ryzyko związane z kredytami w złotówkach (umowy konsumenckie SKD oraz umowy z WIBOR-em) mocno ograniczają rozwój potencjału banku.
- Bank Millennium ma w sądach około 25 tys. sporów frankowych oraz około 1 tys. sporów o SKD. Wisi nad nim też ogromne ryzyko związane z możliwością pójścia do sądów posiadaczy spłaconych kredytów frankowych (takich umów ma ponad 42 tys.)
- Prezes banku liczy na to, że państwo polskie posprząta „bałagan” związany z kwestionowaniem umów kredytowych i wyeliminuje niepewność prawną.
- Winnych tego chaosu nie szuka jednak w środowisku bankowym, ale w biernych instytucjach państwa i w aktywności kancelarii prawnych pomagających konsumentom.
Bank Millennium nie aspiruje do roli lidera polskiej bankowości
Należący do portugalskiej grupy bankowej BCP Bank Millennium wyszedł obronną ręką z programu naprawczego, który musiał wdrożyć w 2022 roku z powodu kłopotów finansowych będących następstwem wprowadzenia rządowych wakacji kredytowych.
Z wstępnych danych za 2024 rok wynika, że bank osiągnął zysk netto na poziomie 719 mln zł, czyli o 25% więcej niż rok wcześniej. Mimo to prezes banku Joao Bras Jorge czuje niedosyt, czemu dał wyraz w wywiadzie, który ukazał się 12 lutego na łamach portalu Xyz.pl.
Z wypowiedzi szefa Banku Millennium wynika, że nie aspiruje on do roli lidera polskiej bankowości, ani też czołowej instytucji finansującej duże narodowe projekty oraz transformację energetyczną kraju. Bardziej skupia się na małych i średnich firmach oraz na klientach detalicznych. Wszystko przez problemy prawne związane z kredytami frankowymi, umowami z WIBOR-em oraz z kredytami konsumenckimi (SKD), które stoją na przeszkodzie aby bank w pełni rozwinął swój potencjał na polskim rynku.
Bierne państwo i sądy ponoszą winę za problemy Banku Millennium?
Według prezesa Banku Millennium winę za niestabilne otoczenie prawne dla działalności banków w Polsce ponoszą w dużym stopniu organy państwa, które nie zareagowały na masowe podważanie umów kredytowych. Chodzi o wprowadzenie aktów legislacyjnych albo orzecznictwa SN zamykającego drogę do masowego kwestionowania umów bankowych. Jako przykład do naśladowania prezes Banku Millennium wskazał Austrię, gdzie kredytów frankowych było znacznie więcej niż w Polsce, ale tamtejszy Sąd Najwyższy poradził sobie z próbami ich kwestionowania.
Prawdopodobnie chodzi o wyrok austriackiego Sądu Najwyższego z 25 sierpnia 2020 r., sygn. 8Ob37/20d, który często jest zestawiany przez polskie banki z sytuacją rodzimych Frankowiczów.
Banki powołują się na argument, że austriacki Sąd Najwyższy nie doszukał się abuzywności w tabelach kursowych stosowanych w umowach kredytów walutowych. Eksperci z kancelarii frankowych zaznaczają jednak, że przedstawianie wyroku z Austrii jako przyzwolenia na związanie klienta kursami z tabel walutowych jest dużym nadużyciem interpretacyjnym. Austriacki sąd dopuścił stosowanie tabel kursowych w umowach, bo tamtejsi klienci nie musieli z tych tabel korzystać. Konstrukcja austriackich umów zakładała, że od początku wypłata oraz spłata kredytu mogła następować w walucie obcej tj. w CHF. Poza tym wzrost kursu franka tak mocno nie dotknął Austriaków, zwłaszcza że sporo osób zadłużonych w CHF pracowało w Szwajcarii.
„W kwestii frankowej nigdy nie podjęto żadnych działań legislacyjnych mających na celu zmniejszenie niepewności prawnej. Teraz nie mam żadnych oczekiwań, ale jeśli dojdzie do działań legislacyjnych, które wyraźnie zmniejszą lub wyeliminują to ryzyko prawne, będzie to bardzo pozytywne dla polskiej gospodarki i możliwości finansowania wzrostu gospodarczego przez banki.”
Joao Bras Jorge
Prezes Millennium Bank
Prezes Banku Millennium idzie śladem innych aktywnych w mediach prezesów i uderza w kancelarie prawne
Jak wynika z wypowiedzi Joao Bras Jorge, drugim „winowajcą” kłopotów Banku Millennium są kampanie marketingowe prowadzone przez kancelarie prawne. Narracja ta wpisuje się w to co od pewnego czasu twierdzą inni aktywni w mediach prezesi banków, zwłaszcza tych mocno uwikłanych w kredyty frankowe.
Podobnie jak długoletni prezes mBanku (obecnie szefujący bankowi PEKAO) Cezary Stypułkowski oraz prezes BNP Paribas Przemysław Gdański, prezes Banku Millennium nie dostrzega winy w tym, że ich banki przed laty zdecydowały się na sprzedaż ryzykownych kredytów powiązanych z obcą walutą. A przecież gdyby banki nie skonstruowały nieuczciwych i niezgodnych z prawem umów, dziś nie musiałyby odkładać w rezerwach miliardów złotych i narzekać na ograniczenie szans rozwoju.
Niektórzy obserwatorzy mówią wprost, że postawa bankowców to patologia a ich mentalność nigdy się nie zmieni, skoro nie potrafią uderzyć się w piersi ani wyciągnąć lekcji z przeszłości.
„Pamiętajmy, że te osoby często spłaciły kredyt przed umocnieniem franka. A to wpływa na wartość ewentualnej korzyści ze składania pozwu. Po drugie, ludzie to ludzie, ich życie się zmieniło przez te lata, dodatkowo widzieli już dużo reklam kancelarii frankowych, a mimo tego nie zdecydowali się na ten ruch.”
Joao Bras Jorge
Prezes Millennium Bank
Bank Millennium liczy na to, że Frankowicze „zmiękną”
Prezes Banku Millennium ostrożnie podchodzi do tematu zakończenia tzw. sagi frankowej. Co prawda zakłada, że rok 2025 będzie ostatnim rokiem z dużymi rezerwami na kredyty we franku, ale też nie łudzi się, że problem tych kredytów szybko zniknie i zakończą się spory sądowe.
Na koniec ubiegłego roku przeciwko Millennium toczyło się w sądach około 25 tys. spraw frankowych. Rezerwy na ryzyko prawne związane z tymi umowami mocno obciążyły ubiegłoroczny wynik finansowy banku. W 2024 roku dokonał on odpisów na kredyty w CHF w wysokości 2,22 mld zł.
Co ciekawe, bank nie widzi głównego źródła ryzyka w eks-Frankowiczach, choć ma aż 42,3 tys. spłaconych kredytów w CHF, które nie są przedmiotem sporu sądowego ani ugody. Szef Banku Millennium liczy na to, że osoby te zamknęły już pewien rozdział w życiu i nie zdecydują się na spór sądowy. Część z tych kredytobiorców dokonała całkowitej spłaty kredytu jeszcze przed umocnieniem się franka i ich straty nie były na tyle duże aby walczyć w sądzie o zwrot środków. Zaś pozostali zapewne zetknęli się już z „reklamami” kancelarii frankowych a mimo to nie zdecydowali się na podjęcie kroków prawnych. Czy nie jest to ze strony prezesa Banku Millennium próba zaklinania rzeczywistości i szukania uzasadnienia dla tego, że bank nie zawiązuje rezerw na spłacone kredyty we franku?
Oficjalnie prezes Banku Millennium dostrzega większe ryzyko w osobach, które spłacają nadal kredyty frankowe, ale jeszcze nie zdecydowały się wejść na ścieżkę sądową. Do tej grupy Frankowiczów nieustannie kierowane są oferty ugodowe. Każdy z tych kredytobiorców dostał co najmniej pięć różnych propozycji, a nad ich „zmiękczeniem” pracuje specjalny zespół składający się z kilkudziesięciu pracowników. Kontaktują się oni regularnie z kredytobiorcami aby wysondować, czy ich sytuacja życiowa nie pogorszyła się na tyle aby przyjąć propozycję ugodową banku, np. czy nie zostali zmuszeni szybko sprzedać mieszkanie. Bank, zamiast zaoferować uczciwe warunki ugody, czeka na moment aż klient popadnie w kłopoty.
Bank Millennium chce „uniknąć kolejnego bałaganu”. Chodzi o umowy z WIBOR-em oraz kredyty konsumenckie (SKD)
Bank Millennium ma problemy nie tylko z Frankowiczami, ale jest także jednym z najchętniej pozywanych banków o SKD. Na koniec III kwartału 2024 r. bank otrzymał już około 1 tys. pozwów o SKD, co dało mu trzecie miejsce w kraju (po PKO BP i Alior Banku) oraz 10% udział we wszystkich pozwach wniesionych do sądów w związku z kredytami konsumenckimi. Bank jest także pozywany przez posiadaczy kredytów złotowych z WIBOR-em. Najwyraźniej chciał zarabiać na wszystkich frontach kosztem klientów detalicznych, a teraz musi za to płacić.
Prezes Banku Millennium oczekuje, że państwo polskie posprząta za banki „bałagan”. Uważa, że najlepszą opcją dla gospodarki oraz dla młodego pokolenia, które ma utrudniony dostęp do kredytów hipotecznych, byłaby konwersja wszystkich kredytów z WIBOR-em na nowy indeks (POLSTR). Czyżby WIBOR był jednak trefny albo dochodziło do manipulacji przez banki jego wysokością?
Jeśli zaś chodzi o kredyty konsumenckie bank liczy na orzecznictwo Sądu Najwyższego oraz na przygotowaną przez UOKiK nową ustawę konsumencką, która zakłada ograniczenie stosowania SKD.
Warto podkreślić, że wywiad z Prezesem Banku Millennium został przeprowadzony jeszcze przed ogłoszeniem przez TSUE wyroku w pierwszej polskiej sprawie dotyczącej SKD. W wyroku tym TSUE stwierdził, że sankcja za niedopełnienie przez banki obowiązków informacyjnych w umowach kredytów konsumenckich, w postaci darmowego kredytu, jest zgodna z prawem unijnym.
Banki chcą złagodzenia Sankcji Kredytu Darmowego. TSUE pokrzyżował im plany?
W dniu 13 lutego br. TSUE wydał przełomowy wyrok w polskiej sprawie C-472/23, która dotyczyła stosowania Sankcji Kredytu Darmowego za łamanie przepisów ustawy o kredycie konsumenckim z 2011 roku. Tym razem nie chodziło o kredyt Banku Millennium, ale o umowę zawartą przez konsumenta z Alior Bankiem. Jak widać problem z łamaniem przepisów w umowach kredytów i pożyczek konsumenckich dotyczy czołowych banków działających w Polsce.
Wbrew oczekiwaniom sektora bankowego, wyrok TSUE jest prokonsumencki. Trybunał uznał, że banki należy surowo karać za niedopełnienie obowiązków informacyjnych, jeśli wpływa to na ocenę przez konsumentów zakresu ich zobowiązania. Takim naruszeniem według TSUE jest np. podawanie w umowach w sposób niejasny przesłanek uzasadniających podwyższanie opłat a także nieczytelne albo nieprawidłowe wskazanie RRSO.
Polskie przepisy nakładają na banki szereg wymogów, które muszą zostać spełnione w umowach konsumenckich. Za złamanie przepisów ustawa przewiduje jedną sankcję w postaci darmowego kredytu (SKD). Kredytobiorca ma wówczas prawo do spłaty samego kapitału (bez odsetek i bez opłat pozaodsetkowych).
Jak wykazały analizy tysięcy wzorców umownych, banki nagminnie od wielu lat łamały przepisy ustawy licząc na to, że konsumenci się nie zorientują. W ostatnich latach w sądach lawinowo rośnie liczba pozwów w związku z roszczeniami o SKD. Na koniec 2024 roku było ich już około 12 tys. Mimo że ustawa ma kilkanaście lat, banki dopiero teraz apelują o jej zmianę i złagodzenie sankcji oraz twierdzą, że polskie przepisy są zbyt surowe. Domagają się wprowadzenia mechanizmu miarkowania sankcji, czyli uzależniania wymiaru „kary” od stopnia przewinienia banku. Twierdzą, że takie rozwiązanie funkcjonuje w innych krajach UE.
TSUE wytrącił bankom z ręki argumenty za wprowadzeniem mechanizmu stopniowania sankcji. Jednoznacznie stwierdził w wyroku z dnia 13 lutego do sprawy C-472/23, że przepisy krajowe przewidujące jednolitą sankcję za łamanie przez banki obowiązków informacyjnych (pozbawienie ich prawa do odsetek i opłat) są zgodne z orzecznictwem i prawem unijnym.
Podsumowanie
Bank Millennium wyszedł niedawno na prostą po perturbacjach finansowych, które zmusiły go do wdrożenia programu naprawczego. Nadal ma jednak duży kłopot z kredytami frankowymi (przed laty był jednym z liderów w sprzedaży tego typu kredytów). Na to nakładają się problemy z posiadaczami kredytów konsumenckich domagającymi się SKD i posiadaczami umów złotowych z WIBOR-em.
Prezes banku mówi o „bałaganie” i liczy na to, że posprząta go za banki państwo albo SN. Widzi główny problem dla rozwoju potencjału banków w niestabilnym otoczeniu prawnym w Polsce i w dużej aktywności kancelarii prawnych broniących konsumentów. Nie dostrzega jednak winy po stronie swojego banku, który niegdyś skonstruował wadliwe umowy powiązane z kursem franka, jak i nieuczciwe umowy w PLN, a dziś musi wypić nawarzone piwo.
Główne wnioski:
- Bank Millennium rezygnuje z roli lidera w finansowaniu dużych projektów z powodu niestabilności prawnej.
- Kłopoty z kredytami frankowymi, złotowymi (WIBOR) i konsumenckimi (SKD) ograniczają jego rozwój.
- Prezes banku obarcza odpowiedzialnością za sytuację państwo i kancelarie wspierające konsumentów.
- TSUE w wyroku C-472/23 potwierdził prawo konsumentów do darmowego kredytu w razie naruszeń przez banki.
- Bank liczy na bierność byłych Frankowiczów, ale nie przestaje walczyć o ugody z obecnymi kredytobiorcami.
Dodaj Opinie