Perspektywa brania udziału w sprawie sądowej i składania zeznań jest tym, co w dalszym ciągu zniechęca część frankowiczów do wystosowania pozwu przeciwko kredytodawcy. Jak się okazuje, zupełnie niesłusznie. Wraz ze zmianą linii orzeczniczej do sądów zawitały liczne udogodnienia dla konsumentów, które są następstwem… epidemii koronawirusa. Mamy rok 2023, Polska i Europa stoją przed nowymi wyzwaniami, ale sądy intensywnie pracują na rzecz wyjaśnienia kwestii frankowej, a na prawomocny wyrok można liczyć już w 2-3 lata od zainicjowania sporu. Jak wygląda sprawa o unieważnienie umowy frankowej? Czy kredytobiorca zawsze musi składać zeznania w sądzie? Kiedy sprawa ma szansę znaleźć szybki finał, a kiedy jest dokładnie odwrotnie?
- 2022 rok był czasem sukcesów frankowiczów w sądach – poprawili oni swoją statystykę, wygrywając aż 98 proc. spraw przeciwko bankom (w roku 2021 wygrane stanowiły 95 proc.)
- Osoby mające interes prawny w zakwestionowaniu umowy można podzielić ze względu na aktualny stan spłaty kredytu oraz na status w relacji z bankiem
- Coraz więcej spraw o franki toczy się bez osobistego stawiennictwa powoda
- Pozwy zbiorowe zupełnie nie sprawdziły się w sprawach frankowych, dziś kredytobiorcy decydują się na powództwa indywidualne – i jest to dobry ruch.
Banki bez szans w starciu z konsumentami – sądy unieważniają umowy frankowe
Choć przełomowa decyzja TSUE w „polskiej sprawie frankowej” zapadła w październiku 2019 roku, a linia orzecznicza krajowych sądów jest naprawdę ugruntowana, cały czas możemy obserwować pewne zmiany trendów w orzecznictwie, które w większości są na korzyść kredytobiorców. Jeszcze w 2021 roku frankowicze wygrywali ok. 95 proc. spraw, rok później poprawili swoją statystykę o 3 pp, ale nie to jest najistotniejsze.
Za najciekawszy należy uznać obecny udział unieważnień umów wśród zapadających wyroków. Aktualnie sądy decydują o nieważności ok. 92 na 100 kwestionowanych umów kredytowych. Tym samym niegdyś popularne odfrankowienia odchodzą powoli do lamusa.
Zmienił się też pogląd sędziów na sposób rozliczenia stron. Kiedyś kredytobiorcy mogli liczyć zwykle na to, że sąd unieważni ich umowę, nakazując rozliczenie wg teorii salda. Obecnie obowiązuje raczej model, wg którego rozliczenie powinno się opierać o zasadę dwóch kondykcji, czyli korzystniejszą dla klientów – i sądy w przeważającej większości się do tego stosują.
Kto może pozwać bank za kredyt we frankach? Każdy, kto zawarł umowę kredytową, w której zobowiązanie jest waloryzowane do franka, i ma w pozwie interes prawny. Frankowiczów możemy podzielić na tych, którzy już spłacili swój kredyt w całości, i tych, którzy wciąż płacą raty – obie te grupy mogą sądzić się z bankiem, choć w przypadku ex frankowiczów wchodzi w grę przede wszystkim pozew o zapłatę.
Wśród frankowiczów możemy też rozróżnić przedsiębiorców i konsumentów. Jeszcze niedawno część kancelarii prawnych odmawiała prowadzenia spraw o franki, w których powodami mieliby być przedsiębiorcy, a przyczyną było duże ryzyko przegranej. Obecnie, po kwietniowej uchwale Izby Cywilnej SN, powoli się to zmienia, a przedsiębiorcom łatwiej jest udowodnić nieważność kredytu, nie posługując się przy tym argumentami, które chronią jedynie konsumentów. Korzystne dla kredytobiorców interpretacje TSUE i SN powodują, że liczba osób uprawnionych do pozwania banku zamiast maleć – rośnie.
Sprawa o franki w kilku krokach – jak wygląda?
Od czego zacząć spór z bankiem o kredyt frankowy? Przedstawiamy procedurę sądową w krótkich krokach:
- przekazanie umowy kredytowej wraz z załącznikami do analizy doświadczonemu prawnikowi
- wystąpienie do banku o wydanie historii spłaty kredytu (koszt 100-300 zł)
- podpisanie umowy z dobrą kancelarią frankową (nie spółką kapitałową) i sformułowanie roszczeń
- wysłanie do banku reklamacji z przedsądowym wezwaniem do zapłaty
- złożenie pozwu w sądzie właściwym dla miejsca zamieszkania powoda lub siedziby kredytodawcy (jeżeli powód spłacił bankowi równowartość otrzymanej pierwotnie kwoty, może na tym etapie dołączyć wniosek o zabezpieczenie roszczeń)
- oczekiwanie na wyznaczenie rozprawy i wymiana pism procesowych pomiędzy stronami
- proces w I instancji – wyrok zwykle zapada po przeprowadzeniu 1-2 rozpraw, ale coraz częściej zdarzają się spory, w których sądy orzekają bez rozprawy
- po ogłoszeniu wyroku zwykle następuje wystąpienie banku z wnioskiem o uzasadnienie, po czym bank składa apelację
- proces w II instancji – zwykle trwa od 6 do 12 miesięcy i w przytłaczającej większości przypadków kończy się oddaleniem apelacji banku
- wyrok staje się prawomocny, w przypadku unieważnienia kredytu strony są zobligowane do wzajemnego rozliczenia, zaś bank do wystawienia klientowi listu mazalnego. Umowa przestaje istnieć.
Czy trzeba zeznawać na sprawie o kredyt frankowy?
Wielu kredytobiorców, mając przekonanie o przebiegu zeznań przed sądem wyniesione z amerykańskich filmów, boi się udziału w postępowaniu. Czy da się tego uniknąć? To zależy od sądu. Zgłaszanie przez pełnomocników dowodu z przesłuchania stron jest raczej standardem, przy czym sąd ma możliwość pominąć taki dowód, zwłaszcza jeśli uzna, że nie wniesie on nic do sprawy, a niepotrzebnie ją wydłuży.
Wyspecjalizowany prawnik frankowy dokłada starań, by zgromadzony „papierowy” materiał dowodowy był niepodważalny i jednoznacznie świadczył o winie banku.
Jeśli w sprawie spotkają się profesjonalny pełnomocnik prawny i doświadczony sędzia, jest szansa, że kredytobiorca nie będzie musiał zeznawać w sądzie. Dzieje się tak np. wtedy, gdy sąd uzna, że jest w stanie wydać wyrok w trybie niejawnym, bez przeprowadzenia rozprawy, ale nie tylko. Taka sytuacja jest też możliwa wówczas, gdy sędzia dopuści odebranie zeznań na piśmie.
W okresie epidemii covid19 bardzo spopularyzowały się rozprawy zdalne. Trend ten nadal się utrzymuje, a część sędziów polubiła się z tą formułą na tyle, że rozprawy online stają się w niektórych miastach standardem.
Niezależnie od tego, czy rozprawa będzie zdalna, czy odbędzie się stacjonarnie, powód musi liczyć się z tym, że czeka go udzielenie odpowiedzi na wiele pytań, w tym zarówno od sędziego, jak i od pełnomocnika banku. Zwykle w stronę kredytobiorcy pada łącznie od kilkunastu do kilkudziesięciu pytań. Nie należy się jednak ich bać, ponieważ pełnomocnik frankowicza przygotuje go do przebiegu rozprawy i wytłumaczy, czego należy się na niej spodziewać. Będzie też przysłuchiwał się całej procedurze i z pewnością zgłosi sprzeciw, jeśli uzna, że jego klient jest nękany przez stronę przeciwną.
W praktyce to, jak powód wypadnie w trakcie zeznań, nie ma wielkiego wpływu na losy postępowania – nawet gdy kredytobiorca jest bardzo zestresowany i z trudem przychodzi mu zebranie myśli. Wynika to z tego, że najważniejszym dowodem w sprawie jest sama umowa i klauzule w niej zawarte. Bank w trakcie zeznań powoda będzie próbował dowieść, że ten nie kwestionowałby umowy, gdyby frank nadal kosztował 2 zł. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia, bo dla sądu liczy się to, jakie bank przyznał sobie uprawnienia względem konsumenta oraz jakie furtki stworzył, by arbitralnie ustalać wysokość zobowiązań.
Nie jest przy tym istotne, czy bank korzystał z tych furtek – ważne jest tylko, że je pozostawił we wzorcu umownym. W wielu przypadkach umowa była konstruowana tak, że bank równie dobrze mógł przeliczać franka nie po 3,50 czy 4 zł, a np. po 50 zł – i klient nie miałby tak naprawdę żadnego narzędzia, by się przed tym bronić. Żaden bank oczywiście nie stosował takiego kursu, ale już samo to, że pozostawił sobie taką możliwość będzie dla sądu istotne.
Pozew indywidualny czy zbiorowy?
Na wczesnym etapie kwestionowania legalności procederu frankowego bardzo popularne były pozwy zbiorowe. Frankowicze wierzyli wówczas, że w ten sposób taniej dowiodą swoich racji, nie zdawali sobie jednak sprawy z tego, że pozew zbiorowy w polskich realiach zupełnie nie zdaje egzaminu, a przynajmniej nie w sprawach przeciwko bankom.
Pozew zbiorowy, ze względu na swoją skomplikowaną procedurę i konieczność wystosowania przez powodów takich samych roszczeń, nie jest zalecany w sprawach o franki. Dowodem niskiej skuteczności pozwów zbiorowych jest to, że wiele tych spraw zainicjowano 6-7 lat temu i do dziś nie znalazły one swojego prawomocnego finału.
Dużo lepszą opcją jest pozew indywidualny, a prawidłowo poprowadzona sprawa z takiego powództwa może przejść przez obie instancje nawet w 2-3 lata. Oczywiście, w dalszym ciągu zdarzają się sprawy, które trwają znacznie dłużej, co jest w dużej mierze zależne od osoby sędziego orzekającego w danym postępowaniu. Niemniej jednak należy przyjąć, że sądząc się indywidualnie, kredytobiorca ma znacznie większe szanse na szybkie zakończenie sporu.
Dodaj Opinie