W ostatnich kilkunastu miesiącach położenie banków w relacji z frankowiczami znacząco się skomplikowało. Obecnie banki uciekają już nie tylko przed roszczeniami dotyczącymi nieważności umowy i zwrotu świadczenia nienależnego, ale również przed zasądzanymi na rzecz konsumentów korzyściami odsetkowymi i przedawnieniem własnych roszczeń o zwrot kapitału. Wiodące instytucje finansowe nie mają jednej strategii w zetknięciu z problemem roszczeń frankowiczów: stosują naprzemiennie kilka różnych trików, a czasem, gdy okoliczności tego wymagają, łączą techniki, by zwiększyć prawdopodobieństwo zażegnania sporu. W tym artykule wyjaśniamy, jakie sztuczki bank może zastosować, gdy wystąpisz przeciw niemu z roszczeniem stwierdzenia nieważności umowy. Tłumaczymy też, na jakie zagrożenia wystawiasz się, zwlekając z pozwem.
- Od wyroku TSUE w sprawie C-520/21 banki straciły rozpęd w straszeniu kredytobiorców zgubnymi konsekwencjami składania pozwów. Ponieważ banki nie mogą domagać się wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, szukają innych sposobów na dojście do porozumienia z klientami
- Osią obecnej strategii bankowców są oczywiście programy ugodowe, skierowane do wszystkich aktywnych kredytobiorców frankowych. Propozycje składane klientom mogą znacząco różnić się w zależności od stopnia spłaty kredytu, a przede wszystkim tego, czy doszło już do zakwestionowania umowy w sądzie
- Banki bardzo dobrze wiedzą, że ich propozycje ugodowe nie są korzystne dla frankowiczów, dlatego składają je z pominięciem prawnych reprezentantów swoich klientów, licząc na to, że ci podejmą decyzję o porozumieniu bez konsultacji z ekspertami
- Gdy bank upewni się o determinacji klienta co do unieważnienia umowy, istnieje spora szansa, że nie będzie chciał przedłużać sporu sądowego o II instancję. Doświadczeni prawnicy frankowi informują, że przybywa wyroków, które stają się prawomocne po I instancji
- Banki pogodziły się już z tym, że najprawdopodobniej przegrają 99 proc. postępowań o kredyty frankowe. Teraz starają się nie dopuścić do tego, by sądy zaczęły orzekać o przedawnieniu ich roszczeń o zwrot kapitału kredytu. Pierwsze niekorzystne dla sektora wyroki są już za nami.
Banki szukają sposobów na jak najtańsze zakończenie wojny frankowej. Oto sekrety ich strategii
W ostatnich miesiącach frankowicze są przekonywani przez media, że ich spór z bankami dobiega końca. W końcu największe instytucje finansowe na rynku informują, że kwartalny przyrost pozwów jest coraz mniejszy, a to musi oznaczać, że finał konfliktu jest już na horyzoncie, nieprawdaż?
Tymczasem kończy się po prostu pewien etap sporu, dotyczący aktywnych hipotek. Zwiększa się natomiast częstotliwość, z jaką do sądów wybierają się ex-frankowicze. W III kwartale aż 43 proc. nowo zakwestionowanych umów mBanku zostało spłaconych przed złożeniem pozwu. W Millennium Banku spłacone umowy stanowią już 19 proc. kontraktów objętych sporem sądowym.
Spór frankowy jest więc daleki od wyczerpania, a w związku z tym banki są zmuszone do testowania nowych rozwiązań, które mogłyby skłonić choć część kredytobiorców do dogadania się. Niestety, większość z nich skierowana jest wyłącznie do aktywnych frankowiczów. Z ex-kredytobiorcą bank będzie skłonny do rozmów po otrzymaniu pozwu. A zwykle dopiero po przegranej w I instancji.
Obecnie bankowcy są skoncentrowani na próbach porozumienia się z posiadaczami aktywnych hipotek, którzy skierowali już swoje roszczenia na drogę prawną. Eliminacja ryzyka prawnego z tych umów to absolutny priorytet, a to dlatego, że sądy w 99 procentach przypadków przychylają się do roszczeń frankowiczów i uznają kwestionowane kontrakty za abuzywne, z następstwem w postaci konieczności rozliczenia nienależnie spełnionych świadczeń.
Bank zaproponował Ci dobrą ugodę frankową? Sprawdź, co przemilczał w ofercie
Jeżeli pozwałeś bank i otrzymałeś korzystny wyrok sądu I instancji, możesz zauważyć nagłą zmianę w zachowaniu Twojego kredytodawcy. Do tego momentu wynegocjowanie korzystnej ugody było niemal niemożliwe. Po otrzymaniu wyroku bank nagle sam jest chętny na otwarcie rozmów o ugodzie, w dodatku takiej, której skutki mają być zbliżone do zasądzonego na Twoją rzecz wyroku. Podobne, nie znaczy takie same. Zwróć uwagę na drobne niuanse, które powodują, że ugoda proponowana przez bank po porażce przed sądem pierwszoinstancyjnym jest mniej korzystna niż Ci się wydaje. Chodzi przede wszystkim o przemilczenie następujących kwestii:
- ustawowe odsetki za zwłokę – wygrałeś proces, który trwał trzy lata, a sąd, na razie nieprawomocnie, zasądził na Twoją rzecz zwrot świadczenia nienależnego z ustawowymi odsetkami za opóźnienie, liczonymi od dnia doręczenia pozwu bankowi? Owa korzyść odsetkowa to nie są jakieś grosze: może wynosić nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych, a w skrajnych przypadkach, w których wartość przedmiotu sporu była wyjątkowo duża, nawet więcej. Rezygnacja z odsetek jest dla Ciebie niekorzystną opcją, ale bank oczywiście w żaden sposób Cię o tym nie ostrzega
- zwrot kosztów zastępstwa procesowego – jeżeli propozycja ugodowa banku złożona po Twojej wygranej przed sądem I instancji wydaje Ci się podejrzanie korzystna, to upewnij się, kto ponosi koszty procesowe. Oczywistym następstwem ugody jest wycofanie Twojego powództwa, a w takiej sytuacji możesz zostać obciążony przez sąd kosztami postępowania. Te mogą wynieść nawet 10 800 zł. To duża kwota – upewnij się, że treść ugody precyzuje, że to bank ją uiści
- potencjalne przedawnienie roszczeń o zwrot kapitału – może być też tak, że swój pozew złożyłeś ponad 3 lata temu, sprawę w I instancji wygrałeś, a bank aż do teraz nie pozwał Cię o zwrot kapitału. Jeżeli tak, to istnieje szansa, że podmiot w ogóle nie jest uprawniony do odzyskania tego, co użyczył Ci w ramach umowy, Ty zaś masz prawo do zwrotu świadczenia nienależnego wraz z odsetkami za zwłokę. Upewnij się, czy bank nie proponuje Ci ugody właśnie dlatego, że chce uciec przed skutkami ewentualnego przedawnienia swoich roszczeń.
Przedawnienie roszczenia banku nie jest wcale mało realnym scenariuszem. W tysiącach spraw banki niezwykle ociągały się z wystąpieniem o zwrot kapitału. Latami utrzymywały, że ich umowy są ważne i wierzyły, że sądy wydadzą korzystne dla nich wyroki. Nawet gdy w sądach zaszła zmiana orzecznicza, banki ufały, że termin przedawnienia ich roszczeń rozpoczyna swój bieg dopiero od wyroku unieważniającego umowę, względnie od złożenia przez kredytobiorcę oświadczenia o skutkach nieważności kontraktu.
Banki nie były przygotowane na to, że termin przedawnienia zacznie być liczony od momentu doręczenia im pozwu lub przedsądowego wezwania do zapłaty. Pierwsze wyroki niekorzystne dla sektora bankowego i stwierdzające przedawnienie roszczenia o zwrot kapitału już zapadły – wydano je w sądach w Warszawie, Poznaniu i Słupsku. Nieoficjalnie mówi się, że wyrok ze Słupska jest już prawomocny.
Uważaj na to, JAK bank proponuje Ci ugodę frankową
Wytoczyłeś bankowi proces sądowy o nieważność umowy frankowej i jesteś reprezentowany przez profesjonalnego pełnomocnika prawnego, a mimo to Twój kredytodawca kontaktuje się z Tobą bezpośrednio celem zawarcia porozumienia? Nie tędy droga. Jeżeli bank pomija Twojego adwokata w trakcie rozmów o ugodzie, zastosuj zasadę ograniczonego zaufania.
W przypadku instytucji takiej jak bank wszystko ma swoją przyczynę. Jest wysoce prawdopodobne, że podmiot po prostu nie chce, byś konsultował treść tej propozycji z profesjonalistą, który mógłby znaleźć w niej postanowienia potencjalnie niekorzystne lub groźne dla Ciebie.
Bo pomyśl: gdyby bank miał czyste sumienie i rzeczywiście uważał swoją propozycję ugodową za uczciwą, co stałoby na przeszkodzie wysłaniu jej do zatrudnionej przez Ciebie kancelarii?Szczególną ostrożność zalecamy Ci w sytuacji, w której bank daje Ci mocno ograniczony, np. kilkudniowy termin na podjęcie decyzji. Za tego rodzaju metodą nacisku nie przemawia nic innego, jak chęć ograniczenia Ci możliwości skonsultowania otrzymanej propozycji z prawnikiem!
Nie zapominaj, że to bank ma interes w zawarciu z Tobą ugody. Nie robi Ci żadnej łaski ani nie wyświadcza w ten sposób przysługi. Ograniczony termin na podpisanie papierów nie świadczy więc o dobrych intencjach banku, a wręcz przeciwnie: o ukrytym motywie.
Wniosek? Informuj pełnomocnika prawnego o każdej otrzymanej od banku propozycji ugodowej, obojętnie, czy otrzymałeś ją drogą elektroniczną, tradycyjnie w formie papierowej, czy padła ona podczas rozmowy telefonicznej. Niczego nie podpisuj bez konsultacji z prawnikiem, jak również nie podejmuj rozmów o możliwości zawarcia ugody w placówce banku czy przez telefon. Masz do czynienia z profesjonalistami, zdeterminowanymi i gotowymi wykorzystać Twoją naiwność lub niewiedzę do realizacji swoich celów.
Rezygnacje z apelacji lub przeciwnie, przedłużanie postępowań: tak banki reagują na swoje klęski w sądach
Banki nie zdecydowały jeszcze, co jest dla nich lepsze: usilne przedłużanie postępowań czy akceptowanie wyroków zapadających w I instancji i przystępowanie do rozliczeń z klientem bez składania apelacji. Każde z tych rozwiązań ma swoje mocne i słabe strony.
Przedłużając postępowanie, bank odwleka wyrok sądu i tym samym rozliczenie nieważnej umowy. Bo to, że sąd stwierdzi jej nieważność, jest niemal pewne. Dodatkowo podmiot wysyła w ten sposób komunikat klientom, którzy jeszcze nie złożyli pozwu: uważajcie, nie oddamy wam tej rozgrywki walkowerem.
Do niedawna banki nie ponosiły właściwie żadnych negatywnych konsekwencji przedłużania postępowań, a to dlatego, że skutecznie podnosiły w sądach zarzut zatrzymania, co prowadziło do znacznego okrojenia korzyści odsetkowej, należnej klientowi w wyniku przyznania mu zwrotu świadczenia nienależnego. Jednak po grudniu 2023 roku, na skutek wyroków TSUE, sądy zmieniły praktykę orzeczniczą i zaczęły pozbawiać banki możliwości korzystania z prawa zatrzymania. Następstwem jest naliczanie na rzecz konsumentów pełnych odsetek ustawowych za opóźnienie, obejmujących cały proces sądowy. Im dłuższy proces, tym wyższa korzyść na odsetkach. Bankom coraz mniej się to podoba, dlatego…
… w wielu przypadkach rezygnują z apelacji i akceptują wyroki sądów I instancji. W ten sposób na jednym procesie są w stanie zaoszczędzić co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Tyle trzeba by zarezerwować łącznie na wniesienie opłaty za apelację, opiekę prawną, zwrot kosztów zastępstwa procesowego i wspomniane już odsetki. A skoro na końcu i tak czeka unieważnienie umowy, to nie ma sensu inwestować tak gigantycznych środków z myślą o tym, że bezpowrotnie przepadną.
Przykłady wyroków, które uprawomocniły się wskutek braku apelacji banku, prezentujemy poniżej.
Frankowicze zyskują 86.598,06 zł i 62.732,81 CHF w 7 miesięcy od pozwania banku
Bardzo szybki prawomocny wyrok zapadł 21 grudnia 2023 roku przed Sądem Okręgowym w Opolu, w sprawie I C 1183/23, którą kredytobiorcy wytoczyli mBankowi. Spór o ustalenie i zapłatę trwał zaledwie 7 miesięcy – w wyniku wyroku sądu umowę „mPlan”, zawartą w 2008 roku, uznano za nieważną. Jak informuje Kancelaria Adwokata Pawła Borowskiego, który reprezentował frankowiczów w tym sporze, jego klienci zyskali na wyroku aż 457 tys. zł. Sąd zasądził od banku na ich rzecz łącznie 86.598,06 zł i 62.732,81 CHF.
Klienci PKO BP wygrywają spór w Warszawie i zyskują 503.037,76 zł oraz 46.875,80 CHF
Sprawa XXVIII C 1897/21, zakończona wyrokiem z dnia 16 lutego 2024 roku, trwała łącznie 34 miesiące. Czas trwania sporu w dużej mierze wynikał z miejsca, w którym się toczył – pozew kredytobiorców z PKO BP został złożony w Sądzie Okręgowym w Warszawie, a konkretnie w Wydziale Frankowym. W sprawie odbyła się tylko jedna rozprawa, po której klienci PKO BP dowiedzieli się, że umowa „Własny kąt”, zawarta w 2006 roku, jest nieważna. Nadto sąd zasądził na rzecz powodów od PKO Banku Polskiego kwoty 503.037,76 zł i 46.875,80 CHF wraz z odsetkami za opóźnienie od września 2023 roku do dnia zapłaty.
Kredytobiorców w tej sprawie reprezentowała Kancelaria Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni.
Banki kontra ex-frankowicze, czyli co zrobić z umowami, które już zostały spłacone?
Banki wciąż nie zdecydowały o tym, jak ma wyglądać strategia wobec kredytobiorców, którzy spłacili swoje umowy i kierują wobec kredytodawców pozwy o zapłatę. Przypomnijmy, że roszczenia składane przez ex-frankowiczów w zdecydowanej większości nie są przedawnione, a szanse kredytobiorcy ze spłaconą umową na wygraną w sądzie są tak samo wysokie, jak po stronie posiadacza aktywnej hipoteki frankowej.
Przedstawiciele sektora bankowego nie uruchomili do tej pory programów ugodowych dedykowanych ex-frankowiczom. Nie chcą negocjować z nimi ceny odstąpienia od roszczeń. Chyba że… kredytobiorca pozwie bank – wówczas ten otworzy się na możliwość podjęcia indywidualnych rozmów.
A co z frankowiczami, którzy JESZCZE nie zakwestionowali umowy?
Kredytobiorcy frankowi, którzy potulnie i bez zastrzeżeń wykonują warunki swoich umów, tkwią w błędnym przeświadczeniu, że są bezpieczni, a bank z pewnością w żaden sposób im nie zagraża. To niestety nieprawda. Banki są przewrażliwione na punkcie takich umów, bo wiedzą, że to bomba z opóźnionym zapłonem.
Dziś spłacasz swój kredyt, a za dwa lub trzy lata możesz go zakwestionować. Mało tego, możesz to zrobić i za 6 czy 7 lat, w końcu sześcioletni termin przedawnienia Twojego roszczenia rozpoczyna się dopiero w momencie, w którym dowiedziałeś się o tym, że owo roszczenie w ogóle Ci przysługuje. A jeśli nie złożyłeś w banku reklamacji, to jak podmiot ma Ci udowodnić, że wiedziałeś o swoich prawach?
Niektóre banki są po ludzku wkurzone na tę sytuację. Dziś mają pieniądze na rozliczenie nieważnych umów, bo sprzyja im otoczenie wysokich stóp procentowych. Ale nie ma pewności, że w podobnie komfortowej sytuacji będą za 2-3 lata. Część z nich może nawet preferować, abyś złożył swój pozew teraz niż w bliżej nieokreślonej przyszłości (np. wtedy gdy ugruntuje się już linia orzecznicza w kwestii przedawnienia roszczeń o zwrot kapitału).
Na ciekawe zagranie zdecydował się niedawno bank PKO BP, który masowo wysyła klientom „Informację o sytuacji kredytobiorcy”, zaznajamiając tym pismem swoich klientów z przysługującymi im prawami. Może się to wydawać absurdalne: bank mówi Ci, że możesz go pozwać o nieważność i zapłatę, i że najprawdopodobniej jesteś w stanie wygrać z nim ów spór. Ale ten absurd jest pozorny.
Bank w ten sposób upewnia się, że uzyskałeś informację o swoich prawach. Jeśli dojrzejesz do decyzji o pozwie za ponad 6 lat, będzie już za późno – PKO BP ma mocny dowód na to, że bieg terminu przedawnienia rozpoczął się w Twoim przypadku wraz z doręczeniem pisma.
PODSUMOWANIE:
Banki w desperacki sposób chcą rozprawić się raz na zawsze z ciążącymi na nich hipotekami frankowymi i w tym celu stosują wiele metod. To, że te metody mocno się od siebie różnią, wcale nie oznacza, że się wykluczają. Ten sam bank może celowo przeciągać jedne postępowania i dążyć do ekspresowego zakończenia drugich. Miej na uwadze, że każdy kredytodawca ma za sobą sztab ekspertów, doradzających mu, jak postąpić w konkretnej sprawie. Także w Twojej.
Nie zdawaj się na to, co owi eksperci podpowiedzą bankowi w Twojej sprawie. Odzyskaj podmiotowość w relacji z bankiem, sam dyktuj warunki ewentualnej ugody i omijaj zasadzki, które przyszykował Ci Twój kredytodawca. Aby mądrze pokierować losami swojego sporu z bankiem, przystąp do postępowania w asyście wyspecjalizowanego adwokata lub radcy prawnego.
Dodaj Opinie