wiadomości frankowicze

Frankowicze wygrywają z bankami, a banki wzywają ich do zapłaty

Roszczenia banków w zakresie wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału w przypadku unieważnienia frankowej umowy kredytowej, praktycznie od samego początku budziły mnóstwo wątpliwości i sprzeciw osób opowiadających się po stronie kredytobiorców, to jednak nie zniechęciło banki by z roszczeń tych zrezygnować.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy większość banków tylko straszyła, że żądania w tym zakresie będą kierowane do sądów, jednak trudna sytuacja na rynku i problemy finansowe banków wynikające z trwającej pandemii oraz licznych postępowań frankowych, spowodowały, że od słów banki przeszły do czynów, i do kredytobiorców trafiły pierwsze wezwania do zapłaty.

Rozbieżności co do zasadności wskazanych roszczeń banków powinny więc zostać jak najszybciej rozwiane uchwałą Sądu Najwyższego, niepewność w tym zakresie może bowiem spowodować, że już wkrótce sądy zaleje kolejna fala pozwów, lecz tym razem kierowanych przez banki w stosunku do frankowiczów.

Ranking Kancelarii Frankowych

mBank wzywa do zapłaty frankowiczów walczących w sądach

Jako pierwszy roszczenia z tytułu korzystania przez kredytobiorców z udostępnionego kapitału, na tak szeroką skalę, wystosował mBank, który swoim klientom posiadającym kredyt we frankach szwajcarskich, wysłał wezwania do zapłaty.

Wezwania nie zostały jednak skierowany do wszystkich posiadaczy kredytów frankowych, lecz tylko do tych osób, które walczą o unieważnienie umowy kredytowej lub wyrok unieważniający już uzyskały, a więc do tych kredytobiorców, którzy postanowili zawalczyć o swoje prawa i uwolnić się od niezgodnej z prawem umowy kredytowej.

W skierowanych do kredytobiorców wezwaniach mBank żąda nie tylko zwrotu równowartości całego wypłaconego kredytu w złotówkach, z dnia udzielenia kredytu, lecz dodatkowo domaga się kwoty stanowiącej pokrycie „świadczenia banku na rzecz klienta”, czyli nic innego, jak wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału.

Co ciekawe, żeby wyliczyć kwotę, która bankowi się należy za to, że kredytobiorca mógł korzystać z udzielonego kredytu, bank przyjął, iż każda rata wpłacona przez klienta, łącznie z odsetkami, pomniejszała kwotę udzielonego kredytu, czyli kapitału, aby zatem oszacować wynagrodzenie należne bankowi, bank posłużył się oprocentowaniem kredytów mieszkaniowych udzielonych w złotych i zabezpieczonych hipoteką, które publikowane jest przez NBP. Na uregulowanie wszelkich należności mBank daje swoim klientom zaledwie 21 dni.

Jak zostało powyżej wskazane, wezwania do zapłaty nie zostały jednak skierowane do wszystkich klientów mBanku, lecz jedynie do tych, którzy wygrali już postępowania sądowe z bankiem i uzyskali prawomocne wyroki unieważniające umowy kredytowe, oraz do kredytobiorców będących w trakcie postępowań o unieważnienie frankowej umowy kredytowej i tych z którymi bank rozwiązał zawarte umowy kredytowe na skutek zaprzestania spłacania kolejnych rat kredytu.

W informacji podanej przez biuro prasowe mBanku, bank wskazuje, że „respektuje prawomocne wyroki stwierdzające nieważność umowy, dlatego planujemy pozwać osoby, co do których takie wyroki zapadły. Z zastrzeżeniem, że ocena ważności umowy może być jeszcze zmieniona w niektórych sprawach przez Sąd Najwyższy. W przypadku klientów, którzy zaprzestali spłaty, a nie zapadł wyrok stwierdzający nieważność, roszczenia banku oparte na nieważności będą zgłaszane w pozwie jako ewentualne: w pierwszej kolejności bank domaga się rozliczenia z tytułu umowy, a jedynie w razie uznania nieważności umowy przez sąd – rozliczenia z tytułu nieważności”.

Wyrok Sądu Najwyższego punktem zaczepienia

mBank w zakresie dochodzonych roszczeń powołuje się m.in. na orzeczenie Sądu Najwyższego z dnia 11 grudnia 2019 r., sygn. akt V CSK 382/18, w którym Sąd nie wykluczył uprawnień banku do dochodzenia dalszych świadczeń w przypadku stwierdzenia nieważności zawartej umowy.

Przypomnijmy, w powołanym orzeczeniu Sąd uznał, iż „Szczególnie ważka jest jednak kwestia, czy i na jakiej podstawie (np. art. 405 k.c. albo art. 224 i n.k.c. stosowanych per analogiam) wynagrodzeniu podlega bezpodstawne (bezumowne) korzystanie przez strony z kapitału kontrahenta. Nie przesądzając tej kwestii na obecnym etapie, warto zauważyć, że dotychczasowy dorobek Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej takiej konsekwencji jednoznacznie nie wyklucza, co do zasady bowiem w ogóle nie odnosi się do szczegółowego unormowania reguł restytucyjnych mających zastosowanie w razie stwierdzenia nieważności (bezskuteczności) umowy. Zgodnie z orzecznictwem Trybunału, jeżeli nieważność (bezskuteczność) całej umowy jest dla konsumenta niekorzystna, może on zapobiec jej w ten sposób, że udzieli następczej „świadomej, wyraźnej i swobodnej” zgody na niedozwolone postanowienie, przez co wyeliminuje źródło wadliwości umowy. Zbyt uproszczone jest też stwierdzenie, że wskutek uznania podstaw do żądania przez bank wynagrodzenia za bezumowne korzystanie z kapitału unikałby on negatywnych konsekwencji związanych z zastrzeżeniem niedozwolonego postanowienia. W wielu przypadkach otrzymane wynagrodzenie byłoby znacznie niższe niż świadczenia konsumenta spełniane na podstawie niedozwolonej klauzuli (z uwzględnieniem ryzyka kursowego), a ponadto nieważność umowy nieuchronnie prowadzi do upadku zabezpieczeń akcesoryjnych (w tym zwłaszcza hipoteki), co istotnie zwiększa ryzyko banku. Dodatkową negatywną konsekwencją jest też pozostawienie w ręku konsumenta decyzji co do upadku umowy, która może być podjęta z uwzględnieniem indywidualnych okoliczności i aktualnej sytuacji rynkowej (w tym aktualnej „ceny” kredytu, którego zaciągnięcie może być niezbędne w celu zaspokojenia należności banku).”

W powołanym orzeczeniu banki dopatrują się więc swojej szansy i jeżeli stosunkowo szybko nie zostanie wydana przeciwna uchwała przez Sąd Najwyższy, która roszczenia banków wysuwane na tej podstawie odrzuci, to niestety, ale można spodziewać się, że i inne banki pójdą przykładem mBanku.

Ze stanowiska prezentowanego przez mBank jasno zatem wynika, że nie podziela on stanowiska sądów co do nieważności umów kredytowych, a więc i roszczeń z tego tytułu nie akceptuje, choć wykonuje prawomocne wyroki sądowe w tym zakresie.

Żądania zapłaty ze strony banku nie można więc mylić z propozycją ugodowego rozwiązania sporu, gdyż na ugodę kredytobiorca może się nie zgodzić, natomiast odmowa zapłaty kwoty wskazanej w wezwaniu najpewniej skończy się złożeniem pozwu przez bank.

Roszczeniom wysuwanym przez banki sprzyja również fakt, że do tej pory nie została ugruntowana jednolita linia orzecznicza, która jasno wskazywałaby na zasady rozliczenia pomiędzy bankiem, a kredytobiorcom w przypadku stwierdzenia nieważności umowy kredytowej, tym samym więc, bank swoje roszczenia uznaje za w pełni uzasadnione.

Jednocześnie mBank podkreśla, iż kwoty dochodzone od kredytobiorców tytułem wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału nie stanowią wygórowanego i oderwanego od realiów żądania, według banku są to takie opłaty jak w przypadku zaciągnięcia kredytu hipotecznego w złotówkach.

Jeden na wszystkich, wszyscy na jednego

mBank wydaje się pewny zasadności roszczeń kierowanych w stosunku do swoich klientów, jednak podmioty wspierające kredytobiorców jasno wskazują, że brak jest podstaw do dochodzenia tego rodzaju roszczeń, a sądy ich stanowisko podzielają.

Przykładem orzeczenia, którym sąd jednoznacznie odrzucił możliwość dochodzenia przez banki wynagrodzenia za korzystanie z kredytu udzielonego kredytobiorcy jest wyrok Sądu Apelacyjnego w Białymstoku z dnia 20 lutego 2020 r. (sygn. akt I ACa 635/19), który, jak łatwo można zauważyć, został wydany już po korzystnym dla banków orzeczeniu Sądu Najwyższego.

W wyroku tym Sąd Apelacyjny odniósł się do zaskarżonego orzeczenia Sądu Okręgowego, który dokonał oceny roszczenia o zapłatę przez kredytobiorców tzw. wynagrodzenia za korzystanie z uzyskanego bez podstawy prawnej kapitału. Zdaniem Sądu Apelacyjnego zawarta w tym zakresie argumentacja Sądu I instancji jest przekonywująca odnośnie do tego, że kwota ta w istocie stanowi odpowiednik odsetek kapitałowych obliczonych według stawki WIBOR, natomiast bankowi przysługiwałyby w tym względzie jedynie odsetki za opóźnienie od daty braku zwrotu świadczenia nienależnego w terminie wyznaczonym przez bank.

Uwzględnienie stanowiska banku doprowadziłoby bowiem w istocie do sui generis „reaktywacji” nieważnej umowy kredytowej stron w zakresie oprocentowania, co pozostawałoby w sprzeczności z koniecznością zaniechania stosowania nieuczciwego warunku, który skutkował taką sankcją oraz zapobieżenia uzyskania przez kredytodawcę z tego tytułu korzyści. Trafnie w ocenie Sądu Apelacyjnego, Sąd I instancji w tym zakresie nawiązał do wykładni art. 6 Dyrektywy Rady 93/13/EWG i jednoznacznie wskazał, że brak jest podstaw do tego, by kredytobiorca w ramach rozliczenia nieważnej umowy na podstawie przepisów o nienależnym świadczeniu „płacił za korzystanie z pieniędzy”. Sąd Apelacyjny uznał, że nie ma również potrzeby kierowania do Trybunału Sprawiedliwości UE pytania prejudycjalnego, ponieważ na gruncie przepisów polskiego prawa cywilnego nie ma przepisów przewidujących uprawnienie banku do żądania wynagrodzenia za korzystanie przez jego kontrahentów z kapitału na podstawie nieważnej umowy kredytowej. 

Instytucje Państwowe po stronie frankowiczów

Po stronie kredytobiorców, wskazując, że bank nie ma podstaw do dochodzenia roszczeń za udostępnienie kapitału, opowiedział się również Prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Stanowisko Prezesa UOKiK w tym zakresie pozostaje zatem nadal niezmienne i jasno z niego wynika, że pobieranie opłat za korzystanie z kapitału w razie unieważnienia umowy z powodu klauzul niedozwolonych nie ma podstaw prawnych na gruncie prawa polskiego i unijnego.

Zdaniem Prezesa Urzędu, jeżeli konsekwencją stosowania przez banki niedozwolonych klauzul umownych jest stwierdzenie nieważności zawartej umowy kredytowej, to z tego powodu konsument nie może ponosić konsekwencji w postaci obciążenia go opłatami za korzystanie z udostępnionego kapitału. Prezes UOKiK odniósł się również to wezwań do zapłaty wysyłanych przez mBank i jednoznacznie uznał, iż niedopuszczalne są tak agresywne działania skierowane przeciwko kredytobiorcom.

Banki są instytucjami zaufania publicznego, dlatego poza bezwzględnym obowiązkiem przestrzegania obowiązujących przepisów, powinny działać z najwyższą starannością. Prezes Urzędu zażądał więc wyjaśnień od mBanku, gdyż w jego ocenie, bank próbuje uzyskać wynagrodzenie za udostępnienie kapitału, nie mając ku temu żadnych podstaw prawnych. Nie wykluczone więc jest, że już wkrótce wszczęte zostanie kolejne postępowanie o naruszenie zbiorowych interesów konsumentów przez Prezesa Urzędu, dla mBanku nie będzie ono jednak pierwszym.

Frankowicze po swojej stronie mają również Rzecznika Finansowego, który bardzo angażuje się w toczące się postępowania sądowe. Poza wydawaniem istotnych poglądów w sprawie, Rzecznik przystępuje również do toczących się spraw i właśnie w ostatnim czasie przystąpił do sporu z bankiem Santander, który w toczącym się postępowaniu dochodzi od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.

Rzecznik w tym zakresie podziela oczywiście stanowisko prezentowane przez Prezesa Urzędu, że banki nie mają podstaw prawnych do żądania owych wynagrodzeń, jednocześnie jednak Rzecznik przewiduje, iż z uwagi na fakt, że kredytobiorcy zdecydowanie częściej w sądach wygrywają, a większość wygranych kończy się stwierdzeniem nieważności zawartej umowy, to z całą pewnością spraw w których banki będą dochodzić dodatkowych roszczeń będzie z czasem znacznie więcej.

Choć trudno znaleźć podstawy prawne roszczeń banków do dochodzenia dodatkowego wynagrodzenia, nie można jednak zakazać bankom kierowania w tym zakresie pozwów do sądów. W najbliższym czasie będziemy więc po raz kolejny świadkami kształtowania się linii orzeczniczej, co niestety jest dla kredytobiorców groźne, gdyż nie można wykluczyć, że przynajmniej część sądów stanowisko banków podzieli. Kredytobiorcy nie powinni jednak z tego powodu, a więc z obawy przed ewentualnymi roszczeniami, rezygnować z dochodzenia swoich praw, gdyż spłacanie kredytu frankowego w oparciu o zawartą umowę zawsze generuje olbrzymie koszty, które  można zredukować.

 

Jeśli z naszego tekstu dowiedziałeś się czegoś ciekawego POLUB NASZ PROFIL NA FACEBOOKU dla Ciebie to tylko kliknięcie, dzięki któremu zawsze będziesz miał dostęp do najnowszych informacji w sprawach frankowiczów, a dla nas zachęta do dalszego tworzenia pomocnych treści. Dziękujemy! 

 

Click to rate this post!
[Total: 1 Average: 5]

Anna Trojak

24h na dobę analizuje najważniejsze dla Frankowiczów wydarzenia i dba aby informacje te trafiły jak najszybciej do odbiorców. Wraz z ekspertami, doradza Czytelnikom w sprawach konsumenckich, prawnych. Informuję o zmianach przepisów i ciekawych wyrokach sądów w sprawach frankowych.

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz