Minęło zaledwie nieco ponad dwa tygodnie od momentu, kiedy Minister Sprawiedliwości ogłosił plany zmian w sądownictwie dotyczące tzw. neo-sędziów i neo-KRS, a już ukazało się szereg artykułów prasowych, głównie autorstwa prawicowych publicystów, którzy atakują Adama Bodnara i jego ekipę. Niektóre z tych artykułów odnoszą się do sytuacji Frankowiczów, sieją zamęt i stwarzają atmosferę grozy. Mowa w nich o chaosie, dezorganizacji i paraliżu pracy sądów, wydłużeniu czasu oczekiwania na wyroki a także o możliwym wykorzystywaniu sytuacji przez banki do kwestionowania wyroków wydanych przez neo-sędziów. Kredytobiorcy po przeczytaniu takich publikacji mogą czuć niepokój i niepewność co do przyszłości. Frankowicze stali się ofiarami rozgrywek politycznych pomiędzy poprzednim i obecnym obozem rządowym. Czy mają powody do obaw związanych z planowanymi reformami w sądownictwie oraz z pozbawianiem neo-sędziów stanowisk?
- Frankowicze są wyraźnie zaniepokojeni zapowiadaną przez resort sprawiedliwości reformą sądownictwa. Oliwy do ognia dolewają publicyści związani z prawą stroną sporu politycznego oraz część neo-sędziów, w tym orzekający w Wydziale Frankowym.
- W publikacjach ich autorstwa prezentowane są stronnicze tezy, które służą atakom na Ministra Bodnara i wprowadzają jeszcze większą niepewność w środowisku Frankowiczów. Artykuły te zawierają zmanipulowane, niesprawdzone dane, opisują sytuację z dużym dramatyzmem i prezentują czarne wizje dotyczące przyszłości sporów sądowych.
- Na razie nic nie wskazuje na to, że z powodu przywrócenia neo-sędziów na poprzednie stanowiska sprawy frankowe będą toczyły się dłużej. Ministerstwo Sprawiedliwości pracuje nad usprawnieniem tych spraw, planuje wzmocnić kadrowo wydziały rozpoznające spory frankowe oraz wprowadzić do nich nowoczesne rozwiązania informatyczne.
- Kredytobiorcy posiadający sprawę na biegu w Wydziale Frankowym nie mają powodów do obaw, że niebawem pozostanie w nim tylko garstka sędziów ze starego nadania. Do wydziału mogą być przenoszeni bądź delegowani sędziowie z innych wydziałów Sądu Okręgowego w Warszawie. Możliwe są także awanse sędziów z sądów rejonowych, powrót do orzekania sędziów w stanie spoczynku oraz awansowanie na stanowiska sędziowskie asesorów.
- Przede wszystkim trzeba jednak zdementować informacje jakoby wszystkie orzeczenia wydane przez neo-sędziów były automatycznie unieważniane. Niewykluczone jednak, że banki podejmą próbę wykorzystania tej sytuacji do podważania wyroków.
Planowane przez resort sprawiedliwości zmiany dotyczące tzw. neo-sędziów
W dniu 6 września br. Minister Sprawiedliwości zaprezentował zarys zmian w sądownictwie, które zamierza wdrożyć po przyszłorocznych wyborach prezydenckich. Ma to związek z przywracaniem praworządności w związku z działaniami tzw. neo-KRS nieuznawanej przez część środowiska prawniczego i przez obecny obóz rządowy za legalny organ. Zmiany dotyczą tzw. neo-sędziów powołanych na urząd przez neo-KRS. Zostali oni podzieleni przez resort sprawiedliwości na trzy kategorie.
Osoby, które awansowały z sądów rejonowych do sądów okręgowych dzięki kontaktom w środowisku Zjednoczonej Prawicy muszą liczyć się z koniecznością powrotu na wcześniej zajmowane stanowiska i z postępowaniem dyscyplinarnym.
Kar dyscyplinarnych uniknie grupa sędziów określana mianem „młodziaków”, którzy nie mieli innej drogi awansu na stanowisko sędziego, pracowali jako asesorzy, referendarze albo asystenci sędziów i zdali egzamin sędziowski.
Spore grono dzisiejszych sędziów wywodzi się z innych zawodów prawniczych (adwokaci, radcowie prawni, notariusze). Wobec tej grupy resort sprawiedliwości planuje powrót do pracy w korporacjach, przy czym nie stanie się to z automatu. Takie osoby będą musiały postarać się o wpis na listę adwokatów lub radców prawnych, a później otworzyć znowu działalność gospodarczą i pozyskiwać nowych klientów. Inną opcją przewidzianą dla nich jest pozostanie w sądownictwie ale nie na etacie sędziego, lecz asystenta sędziego i pod warunkiem że wyrażą „czynny żal”.
Zmiany w Wydziale Frankowym już ruszyły. W mediach uaktywnili się sędziowie orzekający w tym wydziale
Opisane wyżej reformy będą wdrażane w życie najwcześniej w sierpniu 2025 roku, ale Ministerstwo Sprawiedliwości już rozpoczęło wymianę przewodniczących wydziałów. Kilka dni temu ze stanowiska Przewodniczącego Wydziału Frankowego został odwołany sędzia dr Tomasz Niewiadomski, który sprawował tę funkcję od początku istnienia tego wydziału, czyli od kwietnia 2021 r. Jego praca była bardzo dobrze oceniana przez Frankowiczów i ich pełnomocników.
Pomimo obsługi przez Wydział Frankowy około 1/4 z liczby wszystkich spraw frankowych w kraju i ogromnego obłożenia referatów sędziowskich (na jednego sędziego rok temu w tym wydziale przypadało ok. 1,5 tys. spraw, obecnie ilość ta zmniejszyła się do ok. 1.000) działał on bardzo sprawnie a wyroki zapadały szybko. Od początku tego roku każdego miesiąca Wydział Frankowy załatwiał więcej spraw niż wynosił wpływ nowych. Dlatego dla wielu obserwatorów zaskoczeniem była informacja o planowanym odwołaniu z funkcji Przewodniczącego Wydziału sędziego Niewiadomskiego, tym bardziej że dobrze układała się jego współpraca z Pełnomocniczką MS ds. ochrony praw konsumentów dr A. Wiewiórowską-Domagalską.
Teraz wiadomo już, że odwołanie stało się faktem. Nowym przewodniczącym Wydziału Frankowego został sędzia Adam Malinowski, który wcześniej nie orzekał w tym wydziale ale za to jest specjalistą od wdrażania w sądach systemów teleinformatycznych. Ta specjalizacja może przyspieszyć proces digitalizacji spraw w Wydziale Frankowym, gdzie resort sprawiedliwości zamierza przeprowadzić pilotaż takiego rozwiązania aby ograniczyć ogromną ilość dokumentacji papierowej i ułatwić pracę sędziom oraz reszcie kadry.
Aż 30 na 35 sędziów z Wydziału Frankowego to neo-sędziowie. Niektórzy z nich po ogłoszeniu planów reform w sądownictwie szybko włączyli się w publiczną dyskusję i zaczęli atakować Ministra Bodnara. Sędzia powołana na ten urząd przez Prezydenta Dudę w 2022 roku, a wywodząca się ze środowiska adwokatów, w zaledwie tydzień po prezentacji założeń reformy opublikowała na łamach popularnego serwisu prawnego bardzo emocjonalny artykuł. Mowa w nim m.in. o rewolucyjnej czystce w sądownictwie, dyskryminacji części sędziów i nierównym dostępie do służby publicznej. Autorka artykułu ma prawo obawiać się o swoją przyszłość i czuć rozgoryczenie z powodu niesprawiedliwości, która ją dotyka, ale do wywodzonych przez nią tez można mieć wiele zastrzeżeń.
Niestety sędzia, która w swojej stosunkowo krótkiej karierze w Wydziale Frankowym wydała aż 640 wyroków i wielokrotnie stawała po stronie kredytobiorców, teraz próbuje ich straszyć czarnymi wizjami. Według sędzi, zmiany w sądownictwie będą oznaczały dla obywateli chaos a dla sądów paraliż. Autorka artykułu twierdzi też, że postępowania sądowe ulegną znaczącemu spowolnieniu, zwłaszcza jeśli chodzi o Wydział Frankowy, w którym po odwołaniu wszystkich neo-sędziów pozostanie tylko 6 sędziów ze starego nadania. Powołuje się przy tym na niczym niepoparte dane sugerujące, że Frankowicze będą musieli czekać na wyrok nawet 15 lat. Autorka publikacji nie wierzy też w powrót do orzekania sędziów w stanie spoczynku i zapełnienie przez nich luki kadrowej. Twierdzi, że skoro neo-sędziowie zostali powołani w sposób wadliwy, to wydane przez nich wyroki i inne orzeczenia nie mogą zostać uznane za prawnie wiążące.
Musimy ostudzić emocje i uspokoić Frankowiczów, że przedstawione w artykule czarne scenariusze to jedynie próba wetknięcia kija w mrowisko i wykreowania określonych nastrojów społecznych.
Po pierwsze trzeba sprostować tezę o tym, że wyroki wydane przez neo-sędziów będą uznawane za nieważne. Ministerstwo Sprawiedliwości w ogóle nie odniosło się do kwestii podważania tych orzeczeń. Ukarani mają być sędziowie, którzy uzyskali awans dzięki poparciu politycznemu, a nie Frankowicze.
Resort sprawiedliwości ma sposób na załatanie dziur kadrowych. Wielu sędziów, którzy zostali wysłani w stan spoczynku przez poprzednią ekipę jest zainteresowanych powrotem. Są wśród nich sędziowie, którzy nie uzyskali zgody neo-KRS na orzekanie po 65. roku życia albo nawet nie wystąpili o taką zgodę, bo nie uznawali umocowania prawnego Rady. Dysponują oni dużym doświadczeniem w orzekaniu i są w pełni sił intelektualnych, a to już bardzo dużo.
Ze specyfiką spraw frankowych zaznajomią się szybko, zwłaszcza że Ministerstwo Sprawiedliwości zapowiedziało szkolenia i pomoce merytoryczne dla sędziów rozstrzygających sprawy frankowe. Poza tym o stanowiska sędziów w Wydziale Frankowym mogą ubiegać się inni czynni sędziowie a ponadto możliwe są awanse na sędziów dla osób, które pracują na stanowiskach asesorów.
Część środowiska dziennikarskiego wykorzystuje Frankowiczów do rozgrywek politycznych
Nie tylko neo-sędziowie ale także część środowiska dziennikarskiego (publicyści związani z mediami prawicowymi) włączyła się w krytykę planów Ministra Sprawiedliwości. Pół biedy gdyby była to krytyka konstruktywna. Niestety autorzy skupiają się na krytyce ad personam wymierzonej w Adama Bodnara. Mówią o „widzimisię” Ministra, stwarzając w ten sposób wrażenie jakby jednoosobowo decydował on o zmianach spowodowanych koniecznością przywrócenia praworządności i naprawienia sytuacji w sądownictwie, która jest w dużym stopniu efektem decyzji poprzedniego rządu.
W jednej z publikacji Frankowicze zostali ukazani jako podwójne ofiary (najpierw banków, które wciskały im nieuczciwe umowy, a później środowiska sędziowskiego próbującego przeprowadzić wewnętrzne rozliczenia). Przy tym autor dramatyzuje i wyolbrzymia problem twierdząc, że dotyczy on setek tysięcy Polaków.
Manipulowanie danymi jest dostrzegalne także w innych fragmentach artykułu, w których przedstawiane są niezweryfikowane i nieznajdujące żadnego potwierdzenia dane dotyczące czasu oczekiwania na pierwszą rozprawę oraz na prawomocny wyrok w sprawie frankowej. Według tych statystyk Frankowicze czekają na pierwszą rozprawę 3 – 5 lat, a na prawomocne rozstrzygnięcie nawet 7 lat. Jest to sprzeczne z informacjami publikowanymi na stronach kancelarii frankowych, które wskazują na wyraźny trend do skracania przez banki czasu trwania spraw z powodu olbrzymich odsetek za opóźnienie należnych kredytobiorcom frankowym. W tym roku banki coraz częściej rezygnują ze składania apelacji i kredytobiorcy znacznie szybciej uzyskują wyroki prawomocne.
Można też dopatrzyć się w publikacji wielu niespójności. Na przykład w jednym fragmencie autor informuje czytelników, że sędziowie Wydziału Frankowego w momencie powołania nie znali tematyki, a potem sugeruje że obecnie są oni niezastąpionymi orzecznikami w tej kategorii spraw. Przywołuje też „anegdotę” o tym, że o porady do sędziów Wydziału Frankowego zgłaszali się sędziowie z sądów wyższych instancji, a teraz nowy Minister Sprawiedliwości chce się ich pozbyć.
Skoro anegdota, to powinna być zabawna. W tym przykładzie brakuje zarówno dowcipnej puenty, jak i nazwisk sędziów, którzy mieli o takie porady prosić. Wszystko po to aby uzasadnić tezę o rzekomym zamiarze „rozwalenia” tego wydziału przez Ministra Bodnara. Gdyby faktycznie taki zamysł przyświecał Ministrowi, to po co kierowane do Wydziału Frankowego wsparcie kadrowe? W ostatnich miesiącach podwojono etaty asystenckie i zwiększono liczbę sędziów w tym wydziale. Brak w tych wywodach jakiejkolwiek logiki.
Sprzeczne wydają się też informacje dotyczące czasu trwania spraw. Z jednej strony w artykule pojawiają się terminy 3, 5, 7 lat czekania na pierwszą rozprawę i wyrok, a z drugiej strony autor sugeruje, że dopiero po reformie sądownictwa nastąpi paraliż sądów i obywatele zostaną pozbawieni konstytucyjnego prawa do rozpoznania sprawy w rozsądnym terminie.
W odbiorze artykułu przeszkadza też brak obiektywizmu, nacechowany emocjami język i demonizowanie osoby Ministra Bodnara. Cechą rzetelnego dziennikarstwa jest publikowanie wyłącznie sprawdzonych informacji i prezentacja argumentów obu stron sporu. Tymczasem stronie rządowej nie udzielono głosu.
Rażące wydaje się też przedstawianie czarnych scenariuszy jako wysoce prawdopodobnych. Dziennikarz, jak i wypowiadająca się neo-sędzia twierdzą, że wszystkie decyzje sędziów powołanych od 2018 roku zostaną cofnięte a osoby, które uzyskały sądowe zabezpieczenia, będą musiały wznowić spłatę rat.
Jest to wyraźne żerowanie na sytuacji Frankowiczów i wykorzystywanie ich do walki politycznej oraz do obrony swoich interesów. Na razie nie ma żadnych sygnałów z Ministerstwa Sprawiedliwości, że orzeczenia wydane przez neo-sędziów będą uznawane za nieważne. Natomiast z jednym można się zgodzić – znając naturę banków trzeba się spodziewać, że podejmą one próbę wykorzystania sytuacji do podważania niekorzystnych dla nich wyroków.
Podsumowanie
Nie ma co ukrywać, że ogłoszone plany reformy sądownictwa dotyczące neo-sędziów wywołały niepokój nie tylko wśród części środowiska sędziowskiego, ale także u zwykłych obywateli, w tym procesujących się z bankami Frankowiczów. Na razie nie ma pewności czy zmiany te zostaną w ogóle wprowadzone, jaki przybiorą ostatecznie kształt oraz jakie będą ich konsekwencje. Fakt, że zarysy reformy zostały podane do publicznej wiadomości oznacza, że ministerstwo nie zamierza przeprowadzać ich cichaczem, ale będzie liczyło się z opinią prawników i społeczeństwa.
Prawicowe media oraz niektórzy neo-sędziowie próbują to przedstawiać zupełnie inaczej i oskarżają Adama Bodnara oraz jego ekipę o działanie na szkodę Frankowiczów. Tymczasem od początku tego roku Ministerstwo Sprawiedliwości dużo zrobiło dla tej grupy obywateli i ich rodzin, a w planach ma uproszczenie i usprawnienie postępowań frankowych oraz wzmocnienie kadrowe wydziałów rozpoznających te spory. Po stronie kredytobiorców frankowych mocno opowiada się też Pełnomocniczka MS ds. ochrony praw konsumentów. Jej stanowisko w sprawie skutków reformy dla Frankowiczów mogłoby uspokoić nastroje, tym bardziej że podobne jak wyżej opisane artykuły będą publikowane regularnie.
Do części publikacji (zwłaszcza w mediach związanych z jedną bądź drugą stroną sporu politycznego) należy podchodzić z dużą dozą krytyki. Najlepiej weryfikować informacje w sprawdzonych źródłach, w obiektywnych mediach albo u swoich pełnomocników prawnych.
Dodaj Opinie