Przed kilkoma dniami informowaliśmy o dość nietypowej inicjatywie, która wyszła z sektora bankowego. Dwóch jego przedstawicieli, prezes mBanku S.A. i szef Związku Banków Polskich, napisało list do premiera Donalda Tuska. Bankowcy skrytykowali w liście pomysł przedłużenia wakacji kredytowych na bieżący rok. Jako alternatywę wskazali spożytkowanie środków, które banki miałyby przeznaczyć na przedłużone wakacje kredytowe, poprzez zasilenie nimi Funduszu Wsparcia Kredytobiorców. Bankowcy doczekali się riposty. Teraz to kredytobiorcy piszą list do premiera, a w nim poruszają nie tylko wątek wakacji kredytowych. Kredytobiorcom bliski jest problem wskaźnika WIBOR, ponadto nadawcom listu doskwiera sposób konstruowania produktów finansowych przez podmioty funkcjonujące na polskim rynku. Zwracają uwagę, że Polacy ponoszą najwyższe koszty kredytów mieszkaniowych w Europie. Czy przekonają premiera, by zainteresował się patologiami na krajowym rynku bankowym?
- 20 lutego br. rząd miał przyjąć projekt ustawy wydłużającej wakacje kredytowe, co umożliwiłoby kredytobiorcom złotowym skorzystanie z tego rozwiązania już od początku przyszłego kwartału. Tak się jednak nie stało, a projekt został skierowany do dalszych prac
- Podejrzliwa część środowiska komentatorskiego łączy ten fakt z listem, który przed kilkoma dniami miał trafić na biurko premiera Donalda Tuska. W liście bankowcy skrytykowali wakacje kredytowe, jak i pomysł ich wydłużenia
- Kredytobiorcy mają dość tego, że banki, poprzez kuluarowe zagrywki, próbują wpływać na proces ustawodawczy w Polsce. Przechodzą do kontrataku i przedstawiają premierowi swoje racje. Nie ograniczają się w tym do kwestii wakacji od kredytu. Ostrej krytyce poddają też WIBOR i… hipokryzję bankowców.
Dwa listy w dwa tygodnie. Premier zdecyduje, co z przedłużeniem wakacji kredytowych?
Bankowcy obudzili lwa – tak pokrótce można podsumować skutek ich ostatnich działań, zmierzających do wpłynięcia na decyzje legislacyjne rządu w obszarze wakacji kredytowych. Przed kilkoma dniami w mediach głośno było o liście autorstwa Cezarego Stypułkowskiego (prezesa mBanku S.A.) i Tadeusza Białka (prezesa Związku Banków Polskich), który skierowali do premiera Donalda Tuska w związku z projektem ustawy przedłużającej wakacje kredytowe na 2024 rok.
Białek i Stypułkowski skrytykowali rządowy pomysł, w subiektywny sposób przedstawili skutki wprowadzenia tego rozwiązania w latach ubiegłych i… zadeklarowali, że przedstawiciele sektora chętnie przekażą środki, które miałyby zostać przeznaczone na wakacje kredytowe, na zasilenie Funduszu Wsparcia Kredytobiorców.
Nie wiadomo, czy to właśnie ten list spowodował, że rząd nie przyjął projektu ustawy przedłużającej wakacje kredytowe, co powinno stać się we wtorek 20 lutego br. Media podały, że projekt skierowano do dalszych prac, a minister finansów w rozmowie z dziennikarzami przyznał, że wciąż trwa analiza scenariuszy.
List bankowców do premiera spotkał się z kontrą. Kredytobiorcy bronią swoich racji i chcą… spotkania z Tuskiem
Tego było już za wiele. Kredytobiorcy są wściekli. Dobrze wiedzą, że banki w 2023 roku zarobiły na czysto rekordowe 27,56 mld zł. I mają świadomość tego, że bankowcy nigdy nie będą mieli dość – zawsze będzie im mało i będą dążyć do uzyskania kolejnych przywilejów, nawet jeśli otoczenie ekonomiczne będzie im wybitnie sprzyjało.
W zeszłą środę głos w sprawie postanowili zabrać kredytobiorcy ze stowarzyszenia SBB, którzy przesłali pismo do premiera. Już we wstępie listu kredytobiorcy proszą Donalda Tuska o spotkanie, którego celem miałoby być m.in. przedstawienie potrzeb obywateli posiadających kredyty mieszkaniowe i tych, którzy taki kredyt chcą dopiero zaciągnąć.
Wysokie raty kredytów w PLN to nie wina obiektywnych czynników?
Autorzy listu zwracają uwagę na nieprawidłowości na krajowym rynku finansowym. Podkreślają, że polscy kredytobiorcy ponoszą obecnie najwyższe koszty kredytów mieszkaniowych wśród europejskich klientów. Polacy płacą drożej nie tylko w porównaniu do kredytobiorców z zachodniej części kontynentu, ale również do mieszkających po sąsiedzku Czechów czy Słowaków. Kredytobiorcy zauważają, że przyczyn tego stanu rzeczy należy szukać nie tylko w krajowej walucie i ryzyku z nią związanym, ale również głębiej, w samej konstrukcji produktów bankowych, braku realnej konkurencji na rynku, a także w zaniedbaniach ze strony Nadzoru Finansowego.
Dalej kredytobiorcy poświęcają nieco więcej uwagi stawce WIBOR, z którą związane są liczne kontrowersje. Autorzy pisma zarzucają sektorowi bankowemu, że ten wykorzystuje niezgodność stawki referencyjnej z rozporządzeniem BMR, by maksymalizować swoje zyski. I że robi to przy jednoczesnej próbie wywierania wpływu na rządzących celem wykluczenia narzędzia pozwalającego ulżyć finansom polskich rodzin.
Kto pisze prawo w Polsce: politycy czy bankowcy?
Nadawcy pisma oceniają, że sektor bankowy ma nieporównywalnie większy wpływ na kształtowanie prawa w Polsce niż organizacje konsumenckie. Jako przykład podają sytuację z grudnia 2023 roku, gdy Ministerstwo Finansów pilnie przystąpiło do realizacji postulatów, które zgłosiły banki, w związku ze zmianą ustawy o wsparciu kredytobiorców.
Poruszono również wątek wpływu bankowców na sposób rozwiązania kwestii frankowej. Kredytobiorcy zwracają uwagę na to, jakie były skutki działań banków: nie uchwalono na czas rozwiązań, które przywracałyby równowagę stron umowy, przez co frankowicze byli zmuszeni pójść po sprawiedliwość do sądów. Dziś taktyka bankowców obróciła się przeciwko nim – kierowane przez nich instytucje ponoszą wielomiliardowe koszty rozliczeń z frankowiczami.
Premier spotka się z kredytobiorcami jeszcze przed wyborami?
Czy są szanse, że premier spotka się z kredytobiorcami, a ich racje w końcu zostaną wysłuchane? Nie można tego wykluczyć, zwłaszcza że w kwietniu odbędą się wybory samorządowe, w których koalicja rządząca ma ambitny plan odebrania Prawu i Sprawiedliwości dominacji w kilku sejmikach. Do tego będą jednak potrzebne nie tylko głosy stałego elektoratu Koalicji Obywatelskiej czy Lewicy, ale również osób, które jeszcze niedawno głosowały na PiS, może nie z przyczyn ideologicznych (bo odpływ takiego elektoratu w stronę KO byłby wyjątkowo mało prawdopodobny), ale z uwagi na poparcie dla określonej polityki socjalnej.
Obywatele muszą poczuć, że rząd rzeczywiście jest zainteresowany ich sprawami – a nie tylko rozdzielaniem politycznych fruktów i sprzątaniem po poprzednikach. Aby w to uwierzyli, potrzebny jest dialog, nie tylko na szczytach władzy, ale i pomiędzy jej wysokim reprezentantem a przedstawicielami narodu. Donald Tusk jest znany z tego, że znakomicie wyczuwa nastroje społeczne, dlatego szanse, że nie pozostawi listu kredytobiorców bez odpowiedzi, są znaczące.
Dodaj Opinie