wiadomości frankowicze

Czy podpisać ugodę z bankiem w 2023 roku ? Ucz się na błędach innych Frankowiczów

Czy bankom uda się choć częściowo rozwiązać problem kredytów frankowych, nim TSUE wyda wyrok w sprawie C-520/21? Staje się to coraz mniej prawdopodobne, choć bankowcy dokładają starań, aby w świat szedł przekaz zupełnie odwrotny – w mediach pojawiają się informacje o zawieranych ugodach frankowych, których zdaniem dziennikarzy podpisano już łącznie nawet 50 tys. Problem tylko w tym, że większość sukcesów, jakie banki odnosiły na tym polu, pochodzi z okresu sprzed drastycznych wzrostów stawki WIBOR. Ci, którzy podpisali ugodę, dziś mogą żałować tego kroku. Dlaczego? Co jest nie tak z ugodami i na jakie elementy porozumienia warto zwracać szczególną uwagę, decydując się na konwersję kredytu na PLN?

  • Kolejne banki dołączają do programu ugód frankowych, licząc, że w ten sposób utrzymają umowy w mocy i zaczną zarabiać więcej na oprocentowaniu
  • Dla kredytobiorcy ugoda może się okazać pułapką, z której trudniej będzie się uwolnić niż z samego kredytu frankowego
  • Banki wiedzą, że mają ograniczony czas na zawarcie jak największej ilości ugód, ponieważ jeśli TSUE w wyroku dla sprawy C-520/21 uzna, że kredytodawcom nie należy się wynagrodzenie za korzystanie z kapitału, frankowicze zyskają nową motywację do pozwów
  • Do pozwania banku zachęca też statystyka wygranych po stronie frankowiczów, a także tempo rozpoznawania spraw – wiele z nich kończy się w mniej niż 2 lata od złożenia pozwu.

Banki zawarły już nawet 50 tys. ugód frankowych. Czy to sukces?

Szacuje się, że łączna ilość umów frankowych zawartych na polskim rynku to nawet 700 tys., a mniej więcej połowa to te, które nadal pozostają aktywne. W polskich sądach toczy się ok. 110 tys. sporów o franki, najwięcej przeciwko PKO BP, mBankowi i Millennium.

Sporem sądowym objęto jak dotąd mniej niż 1/3 aktywnych umów, banki mogą więc wychodzić z założenia, że skoro większość klientów nie zdążyła jeszcze złożyć pozwu, to może w ogóle nie planuje tego robić. Na wszelki wypadek jednak proponują ugody frankowe, czyli przekonwertowanie kredytu frankowego na złotowy z zamianą wskaźnika referencyjnego na WIBOR. Protoplastą ugód był PKO BP, który dołączył do programu w październiku 2021 roku, za nim swoją propozycję dla frankowiczów przygotował mBank.

Najwięcej ugód jak do tej pory zawarł PKO BP, bo aż 20 tys., drugi w kolejności jest Millennium, którego statystyka to mniej więcej 18 tys. Licząc ugody zawarte z klientami przez cały sektor, można określić prawdopodobną łączną liczbę pozasądowych porozumień na ok. 50 tys. To dużo czy mało? Zależy, jak na to spojrzeć.

Jeśli zestawimy ten wynik z liczbą klientów, do których skierowano ugodę, należy uznać, że jest on niesatysfakcjonujący dla banków, ponieważ nie rozwiązuje ich problemu, czyli ryzyka prawnego procederu frankowego, a jedynie go redukuje.

Gdy jednak weźmiemy pod uwagę, na czym polegają ugody z bankami, trzeba przyznać, iż jest pewnym sukcesem, że te instytucje po raz kolejny zdołały namówić dziesiątki tysięcy osób na tak skrajnie niekorzystną decyzją.

Czym bowiem jest ugoda? Banki zapewniają, że dla klienta to sposób na polubowne załatwienie kwestii niechcianego kredytu poprzez wyeliminowanie z niego ryzyka zmiany kursu – bonusem ma być umorzenie części salda kredytu, po którym dług klienta zmaleje.

Korzyść ta jest jednak iluzoryczna i w zasięgu ręki kredytobiorcy tylko wówczas, gdy zamierza on jednorazowo spłacić swój kredyt, tak by uniknąć wysokiego oprocentowania stawką WIBOR.

Nic dziwnego, że nawet połowa klientów PKO BP, którzy zdecydowali się na ugodę, postanowiła dokonać takiej właśnie jednorazowej spłaty. Nie każdy jednak posiada w zanadrzu kilkadziesiąt czy kilkaset tysięcy złotych, które może przeznaczyć na rozliczenie z bankiem. W innym przypadku klient po ugodzie pozostaje z kredytem w złotówkach – równie ryzykownym, ale niepodważalnym w sądzie – bank dba o to, by dokumenty porozumienia były skonstruowane w sposób zabezpieczający go przed pozwem frankowym, gdyby jednak klient zmienił zdanie.

Klienci są coraz lepiej poinformowani i rozumieją już, że konwersja kredytu wraz ze zmianą stawki referencyjnej wprowadzą do ich umów nowe ryzyka, które zmaterializują się pod postacią wyższej raty kredytowej i wyższych odsetek. Odpowiedzią niektórych banków na ten problem jest… promocja w postaci czasowo stałego oprocentowania stawką 4,99 proc. Niezorientowany klient może pomyśleć: „Świetnie, bank rozumie moje potrzeby i chce mi zaproponować warunki lepsze od rynkowych”.

Jak zawsze jest w tej propozycji pewien haczyk – to RRSO, które w przypadku tych ofert może przekraczać nawet 8 proc., a więc jest niewiele niższe niż to rynkowe, na które może liczyć klient z ulicy.

Dla odmiany pozywając bank, kredytobiorca ma znacznie lepsze perspektywy. A po korzystnym dla siebie wyroku, na który ma aż 98 proc. szans, uwolni się nie tylko od ryzyka kursowego, ale nie ściągnie na siebie zagrożenia wynikającego z wysokiego oprocentowania. Korzyści z unieważnienia umowy:

  • całkowita eliminacja umowy z obrotu prawnego – kredyt traktowany jest tak, jakby nigdy go nie było
  • co za tym idzie, bank musi oddać wszystkie środki pobrane od klienta w ramach tego nieistniejącego już kredytu, w tym raty kapitałowo-odsetkowe, prowizje i kwoty ubezpieczenia
  • kredytobiorca oddaje bankowi wyłącznie wartość wypłaconego kapitału, co oznacza, że kredyt okazuje się dla niego zupełnie darmowy
  • bank musi rozliczyć się z klientem w walucie spełnienia świadczeń, zatem gdy raty były płacone w CHF, kiedy waluta ta kosztowała 3-4 zł, kredytobiorca może dodatkowo zarobić na unieważnieniu umowy poprzez odzyskanie takiej samej ilości franków, które są obecnie więcej warte
  • możliwość ubiegania się o ustawowe odsetki za zwłokę naliczane od momentu złożenia pozwu – jest to potencjalna korzyść dodatkowa wynosząca nawet 12,25 proc. w skali roku.

KNF szacuje, że gdyby wszyscy uprawnieni kredytobiorcy pozwali bank i uzyskali unieważnienie swoich umów, łączny koszt dla sektora w tym przypadku wyniósłby nawet 100 mld zł. KNF rekomenduje więc bankom mniej kosztowne rozwiązanie, czyli ugody. Banki dodatkowo straszą kredytobiorców kontr pozwami, jeśli ci zdecydują się na drogę sądową: chcą ubiegać się od frankowiczów o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału, ale sądy odrzucają te roszczenia. Niedługo w sprawie wypowie się TSUE, a wyrok prawdopodobnie będzie prokonsumencki – opinia Rzecznika Generalnego w tej sprawie będzie znana już 16 lutego 2023 roku.

Największy mit rozpowszechniany przez banki: trudności w unieważnieniu umowy

Banki próbują przekonywać klientów, że unieważnienie umowy frankowej jest trudne i zajmuje długie lata. Przeczą temu wyroki uzyskiwane przez wiodące kancelarie frankowe w Polsce, wśród których pojawia się coraz więcej orzeczeń wydanych nawet w mniej niż 2 lata od złożenia pozwu. Przykłady takich ekspresowych orzeczeń, pochodzących z portfolio Kancelarii Sosnowski Adwokaci i Radcowie Prawni, prezentujemy poniżej.

Prawomocny wyrok przeciwko Millennium Bankowi w 17 miesięcy

Dnia 24 sierpnia 2022 roku zapadł wyrok Sądu Apelacyjnego w Warszawie w sprawie, której sygnatura to: V ACa 916/21. Sąd oddalił apelację Millennium Banku od wyroku Sądu Okręgowego w Warszawie z dnia 5 sierpnia 2021 roku. Tym samym umowa o kredyt hipoteczny zawarta w 2005 roku pomiędzy klientką kancelarii a Millennium Bankiem przestała istnieć. Na prawomocne unieważnienie umowy klientka Kancelarii musiała więc czekać jedynie 17 miesięcy. Jednym z powodów unieważnienia umowy było niepoinformowanie klientki przez kredytodawcę o ryzyku, jakie niesie za sobą kredyt indeksowany do waluty obcej. Starania, które podjął bank, by zapoznać klientkę ze specyfiką produktu, były niewystarczające.

Pełnomocnikiem kredytobiorczyni był adwokat Jacek Sosnowski.

Przegrana mBanku w 15 miesięcy i ponad 261 tys. zasądzone na rzecz klientów

Szybkie i korzystne wyroki wydaje też Sąd Apelacyjny w Gdańsku, który 22 czerwca 2022 roku oddalił apelację mBanku od wyroku Sądu Okręgowego w Bydgoszczy, uznając umowę za nieważną. Sprawa w II instancji toczyła się pod sygnaturą V ACa 113/22. W wyniku prawomocnego już orzeczenia bank musi oddać klientom nienależnie pobrane od nich świadczenia w kwocie 261 690,76 zł, co więcej mBank został obciążony kosztami postępowania sądowego. Jednym z powodów unieważnienia umowy były obecne w niej klauzule niedozwolone, po których eliminacji umowa i tak nie mogłaby być dalej wykonywana – musiała więc zostać wyeliminowana z obiegu. Od złożenia pozwu do otrzymania decyzji sądu minęło tylko 15 miesięcy. Pełnomocnikiem kredytobiorców był adwokat Jacek Sosnowski.

 

Click to rate this post!
[Total: 0 Average: 0]

Frankowicz

Poznaj najnowsze informacje ważne dla frankowiczów. Opinie wyrażone w tekście wyrażają osobiste poglądy autora

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz