Koniec roku to przede wszystkim czas podsumowań, jednak jest to również okres, kiedy częściej niż zwykle, pojawia się pytanie czego możemy się spodziewać w najbliższej przyszłości, jak pewne sprawy się potoczą oraz co może się zmienić. Takie pytania zapewne zadają sobie również frankowicze, dla których 2021 rok był pod wieloma względami dobry, choć kilka rozczarowań także miało miejsce, wszystko jednak wskazuje na to, że w 2022 roku sytuacja posiadaczy kredytów frankowych będzie podobna do tej obecnej.
Liczba pozwów przeciwko bankom rośnie i nadal będzie rosła.
Praktycznie z miesiąca na miesiąc rośnie liczba pozwów składanych przeciwko bankom, nie dziwi zatem, że w 2021 roku, został pobity kolejny rekord w tym zakresie. Szacuje się, że tylko w pierwszym półroczu 2021 roku, do sądów zostało złożonych około 30 tysięcy nowych pozwów, więc prawie tyle samo co przez cały 2020 rok.
Przypomnijmy, w 2020 roku liczba procesów z bankami wzrosła o około 32 tysiące, niewykluczone więc, że w mijającym roku frankowicze zainicjowali dwa razy więcej postępowań niż rok wcześniej i jeśli ta tendencja się utrzyma (a wszystko na to wskazuje), w 2022 roku nowych spraw frankowych będzie jeszcze więcej.
Obecnie w sądach toczy się około 60 tysięcy postępowań, które prowadzone są przez frankowiczów przeciwko bankom, a to tak naprawdę tylko niewielki procent (około 10 procent) zawartych umów, które zostały zakwestionowane.
Najwięcej spraw, które dotyczą umów kredytów frankowych jest prowadzona przez Sąd Okręgowy w Warszawie, czyli jedyny Sąd, w którym utworzony został specjalny wydział przeznaczony tylko do rozpoznawania spraw frankowych. Z informacji przekazanych na początku grudnia br. przez rzecznika Sądu wynika, iż w warszawskim sądzie toczy się około 30 330 spraw frankowych, a w każdym miesiącu składanych jest około 2 tysięcy nowych pozwów.
Duże zainteresowanie procesami sądowymi nie powinno jednak dziwić, gdyż od dawna prawnicy wskazują, iż dla frankowicza najkorzystniejszym rozwiązaniem jest pozwanie banku. Pozwanie banku i unieważnienie umowy kredytu frankowego pozwala kredytobiorcy definitywnie uwolnić się od ciążącego zobowiązania, a obecnie wysoki kurs franka szwajcarskiego tylko ułatwia podjęcie decyzji o wniesieniu pozwu do sądu przeciwko bankowi i również z tego powodu nie można się spodziewać spadku zainteresowania procesami sądowymi.
Banki oczywiście starają się zniechęcić kredytobiorców do kierowania sprawy na drogę sądową, jednak argumenty, jakie w tym celu przytaczają, są dla kredytobiorców mało przekonujące, a wszelkie próby nacisku ze strony banków, nie robią na frankowiczach praktycznie żadnego wrażenia.
Banki będą straszyć, aby spowolnić falę pozwów.
Najczęściej stosowanym przez banki sposobem na ograniczenie liczby pozwów składanych przez frankowiczów jest straszenie, że pozwanie banku przyniesie kredytobiorcy tak naprawdę więcej strat niż korzyści. Frankowicze zapewne pamiętają, gdy banki, starając się zniechęcić kredytobiorców do prowadzenia procesów sądowych wskazywały, że wygranie procesu wcale nie jest proste i że to banki wygrywają znacznie częściej w sądach, a w ogóle cały proces jest czasochłonny i drogi, więc lepiej z takiego rozwiązania zrezygnować.
Dziś już powszechnie wiadomo, że żaden ze wskazanych argumentów nie jest zasadny, a rzeczywistość wygląda zupełnie odwrotnie niż przedstawiały ją banki, jednak bankom pozostał jeszcze jeden straszak na frankowiczów, a mianowicie, domaganie się od kredytobiorców zapłaty wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału.
Uchwała Sądu Najwyższego z maja 2021 roku rozstrzygnęła, iż rozliczenie pomiędzy bankiem, a kredytobiorcą, które jest konieczne, gdy dojdzie do unieważnienia umowy kredytowej, powinno odbywać się w oparciu o teorię dwóch kondykcji, a ponadto Sąd stwierdził, że termin przedawnienia rozpoczyna swój bieg od momentu, gdy umowa stała się trwale bezskuteczna.
Sąd niestety jednoznacznie nie wyjaśnił kiedy umowa staje się trwale bezskuteczna, jak również nie odniósł się do roszczeń banków dotyczących żądania od kredytobiorców wynagrodzenia za korzystanie z udostępnionego kapitału, a to powoduje, że w momencie, gdy w sądach toczą się sprawy z zakresu kredytów frankowych, banki zaczynają się domagać od kredytobiorców zapłaty określonych kwot, tytułem owego wynagrodzenia.
Specjaliści z zakresu spraw frankowych jednoznacznie wskazują, że nie ma podstaw do dochodzenia przez banki tego rodzaju roszczeń, jednak brak uchwały Sądu Najwyższego w tym zakresie powoduje, że banki z roszczeń tych nie rezygnują, a wręcz przeciwnie, z uwagi na niepewny początek biegu terminu przedawnienia dla roszczeń banków, spodziewana jest fala pozwów przeciwko kredytobiorcom.
Czy tak w rzeczywistości będzie, trudno powiedzieć, bo z informacji udostępnionych przez Sąd Okręgowy w Warszawie wynika, że na ponad 30 tysięcy spraw frankowych toczących się w tym sądzie, zaledwie 5 zostało zainicjowanych przez banki i dotyczy wynagrodzenia za korzystanie z kapitału. Trzeba jednak mieć świadomość tego, że banki ze straszenia kredytobiorców nie zrezygnują i w 2022 roku również będą twierdzić, że wynagrodzenie jest im należne, choć sądy i prawnicy frankowiczów tego stanowiska nie podzielają.
Banki będą nalegać na zawieranie ugód.
W ostatnich miesiącach 2021 roku, bankom udało się również zaskoczyć kredytobiorców, gdyż z propozycją polubownego rozwiązania sporu frankowego wystąpił nie tylko PKO BP (który już od dawna zapowiadał, że będzie oferować ugody zgodne z rekomendacjami Komisji Nadzoru Finansowego), lecz również i inne banki, które udzieliły sporo kredytów frankowych.
Ugody proponowane przez PKO BP zakładają, że kredyt frankowy od początku jest traktowany jak kredyt złotówkowy, przewalutowanie następuje według kursu z dnia wypłaty kredytu, a ponadto, taki kredyt jest oprocentowany według stawki WIBOR i zostaje powiększony o marżę dla banku. Bank Millennium proponuje w ramach ugody przewalutowanie pozostałego do spłaty zadłużenia, po kursie niższym niż obecny kurs franka szwajcarskiego, lecz wyższym niż kurs z dnia zaciągnięcia zobowiązania, natomiast mBank wylicza hipotetyczne zadłużenie kredytobiorcy, tak jakby jego kredyt był udzielony w złotówkach, a następnie porównuje to zadłużenie z obecnym zadłużeniem wynikającym z kredytu frankowego i zgadza się na obniżenie zadłużenia o połowę wyliczonej różnicy. Po zawarciu ugody, każdy kredyt staje się kredytem złotówkowym i jest oprocentowany według stawki WIBOR.
Banki bardzo długo broniły się przed zawieraniem ugód, gdyż jest to rozwiązanie, które wymaga wyłożenia przez instytucje finansowe pewnych środków, jednak biorąc pod uwagę jak olbrzymie pieniądze banki tracą na przegranych procesach sądowych, pod względem finansowym korzystniejsze jest zawarcie porozumienia niż prowadzenie procesu.
Dla kredytobiorców ugody nie są niestety atrakcyjne, bo na ugodzie frankowicz zyskuje jedynie ułamek tego co na unieważnieniu umowy, choć i tak wielu frankowiczów jest nimi zainteresowana. Eksperci twierdzą, że w 2022 roku jeszcze więcej banków będzie proponować ugody i tak naprawdę ugody będą oferować wszystkie banki, których będzie na to stać, bo w chwili obecnej jest to najbardziej optymalne dla banków rozwiązanie, by kryzys frankowy zażegnać. Kredytobiorcy powinni jednak być bardzo ostrożni zawierając porozumienie z bankiem.
Ugody nie są atrakcyjne, a zmiany na rynku będą skłaniać do procesów sądowych.
Ugody zawierane przez banki z frankowiczami są rozwiązaniem korzystnym przede wszystkim dla banków, i choć już teraz polubowne rozwiązanie sporu frankowego wielkich korzyści finansowych frankowiczowi nie przynosi, to najpewniej w 2022 roku ugody jeszcze bardziej stracą na znaczeniu dla kredytobiorców.
Jak powyżej wskazano, w każdym przypadku zawarcie z bankiem ugody powoduje, że kredytobiorca uwalnia się od niepewnego kursu franka szwajcarskiego, a kredyt frankowy zmienia się na kredyt złotówkowy, taka zmiana powoduje jednak również zmianę oprocentowania kredytu. Wszystkie kredyty frankowe oprocentowane były według stawki LIBOR, czyli stawki z reguły bardzo niskiej, natomiast po zmianie na kredyt złotówkowy, taki kredyt jest oprocentowany według WIBOR, czyli oprocentowaniem właściwym dla wszystkich kredytów złotówkowych.
Na skutek trwającej pandemii, WIBOR przez ostatnie kilkanaście miesięcy był na rekordowo niskim poziomie, więc raty kredytów złotówkowych znacznie spadły, a to powodowało, że ugody wydawały się atrakcyjne. Dziś już jednak wiemy, że stopy procentowe rosną i będą rosnąć przez następne miesiące, wzrośnie więc również oprocentowanie kredytów, co przełoży się na wysokość miesięcznej raty do spłaty. Ponadto, jeżeli weźmiemy pod uwagę galopującą inflację, która w najbliższych miesiącach ma bić kolejne rekordy wzrostu, ugody z bankami już zupełnie przestaną się frankowiczom opłacać.
Banki będą zapewne namawiać do zawierania ugód, jednak zmiany na rynku najpewniej zniechęcą frankowiczów do ich podpisywania, bo zysk z ugody będzie minimalny, jeśli nie zerowy. Trudno jednak oczekiwać, że banki będą proponować bardziej atrakcyjne warunki by w ten sposób do ugód przekonywać frankowiczów, bardziej prawdopodobne bowiem jest, że zamiast porozumienia, kredytobiorcy będą podpisywać pozwy.
Szybkie procesy będą coraz powszechniejsze.
Z frankowymi umowami kredytowymi banki mają nie mało kłopotów, a sytuacji nie poprawia również fakt, że sądy w sprawach frankowych coraz częściej wydają wyroki już po kilku miesiącach od wniesienia do sądu pozwu i wiele wskazuje na to, że właśnie taki sposób prowadzenia procesów frankowych już wkrótce stanie się normą.
Sprawy, które szybko zostały rozstrzygnięte przez sądy to te, które miały bardzo dobrze napisane pozwy, sąd nie musiał bowiem uzupełniać zgromadzonego materiału dowodowego i nie miał wątpliwości co do zgłaszanych żądań. W takich procesach sądy z reguły rezygnowały z przesłuchania świadków, gdyż nie było to konieczne do rozpoznania sprawy, a czasem nawet w ogóle nie wyznaczały rozprawy, lecz wyrok wydawany był na posiedzeniu niejawnym.
Sądy bardzo dobrze więc rozumieją istotę spraw frankowych i wreszcie podzielają stanowisko od lat podnoszone przez prawników, a więc, że do wydania wyroku w sprawie frankowej nie jest konieczne prowadzenie długiego i skomplikowanego procesu, gdyż zadaniem sądu jest jedynie ocena postanowień zapisanych w zawartej umowie kredytowej.
Szybkie procesy nie są oczywiście korzystne dla banków, gdyż uzyskanie przez kredytobiorcę prawomocnego wyroku w krótkim czasie nie tylko powoduje dla banków znaczne obciążenie finansowe, lecz jest to zachęta dla innych kredytobiorców do walki o swoje prawa w sądzie.
Bankom trudniej więc będzie odwieść frankowicza od prowadzenia procesu i namówić go np. do zawarcia ugody, jeżeli nie tylko, ryzyko przegranej jest nieznacze, lecz cały proces trwa niewiele więcej niż dopełnienie formalności związanych z zawarciem ugody.
Brak uchwały Sądu Najwyższego nie ma wpływu na postępowania.
Rok 2021 obfitował w korzystne dla frankowiczów rozstrzygnięcia, i nie chodzi tutaj tylko o wyroki sądów powszechnych, lecz również o orzeczenia TSUE i uchwały Sądu Najwyższego. W sprawach frankowych linia orzecznicza jest więc już ugruntowana i sądy wiedzą jakie interpretacje są właściwe, nawet jeżeli nie została jeszcze wydana uchwała najbardziej przez frankowiczów i banki wyczekiwana.
Uchwała, która miała udzielić odpowiedzi na sześć pytań skierowanych przez Pierwszą Prezes SN, początkowo miała być wydana w marcu, a następnie w kwietniu i maju br., gdy jednak majowe posiedzenie nie doprowadziło do wydania uchwały, wydawało się, że wrześniowy termin jest już tym ostatecznym. Wówczas jednak, Sąd Najwyższy skierował pytania do Trybunału Sprawiedliwości UE, nie wiadomo więc kiedy TSUE udzieli odpowiedzi i kiedy Sąd Najwyższy ponownie zajmie się rozpoznaniem złożonych pytań, możliwe jednak, że i w 2022 roku nie poznamy na nie odpowiedzi.
Dla banków taki przebieg zdarzeń był bardzo korzystny, gdyż istniała duża szansa, że toczące się procesy będą zawieszane i kontynuowane dopiero wtedy, gdy SN zajmie stanowisko. W praktyce tak się jednak nie stało, sądy nadal procesują sprawy frankowe, a tylko nieliczne postępowania zostały zawieszone. Jest to więc kolejny dowód na ugruntowaną pozycję frankowiczów w sądach i może przełożyć się na kolejny wzrost liczby składanych pozwów.
LIBOR zostanie zastąpiony SARON.
Wraz z nastaniem 2022 roku frankowiczów czekaj jednak istotna zmiana, gdyż z uwagi na fakt, iż wskaźniki LIBOR przestaną być publikowane, zmianie ulegnie oprocentowanie kredytów frankowych.
Zdecydowana większość kredytów frankowych jest uzależniona od stopy referencyjnej LIBOR CHF i raczej mało która umowa kredytowa przewidywała procedurę zastąpienia wskaźnika LIBOR innym wskaźnikiem, dlatego też od 1 stycznia 2022 roku, wszystkie umowy odnoszące się do LIBOR CHF, z mocy prawa zostaną objęte wskaźnikiem SARON. Frankowicze nie mają więc żadnego wpływu na tą zmianę i po prostu muszą się z nią pogodzić.
Wskaźnik SARON wprowadzony został rozporządzeniem wykonawczym Komisji Europejskiej, które dotyczy wyznaczenia zamienników dla stopy CHF LIBOR. Zgodnie z treścią przepisów unijnych, wskaźnik LIBOR CHF zostanie zastąpiony przez wskaźnik SARON, publikowany przez SIX Swiss Exchange Financial Information AG (SIX).
Zmiana oprocentowania to dla każdego frankowicza powód do niepokoju, jednak w przypadku wprowadzenia SARON posiadacze kredytów frankowych nie muszą się obawiać. Przede wszystkim, SARON nie różni się wiele od wskaźnika LIBOR, i choć z całą pewnością wskaźniki te będą różnić się stawkami, to jednak nie przewiduje się, że będą to znaczne różnice.
Historyczne dane również to potwierdzają, gdyż wcześniej obserwowano jedynie niewielkie różnice pomiędzy tymi wskaźnikami. Ponadto, zmiana oprocentowania nie wpływa na ważność zawartych umów. Kredyty frankowe nadal więc będzie można w sądach kwestionować w ten sam sposób co dotychczas, bo to według jakich wskaźników bank naliczał oprocentowanie, nie zmienia faktu, że umowy frankowe są wadliwe z uwagi na zawarte w nich regulacje, zatem sądy nadal będą stwierdzać ich nieważność.
Uzyskanie odpowiedniej pomocy prawnej może być utrudnione.
2022 rok w sprawach frankowych zapowiada się bardzo intensywnie, więc wielu kredytobiorców będzie najpewniej szukać pomocy prawnej, warto jednak i w tej kwestii zachować czujność.
Duże zainteresowanie procesami z bankami powoduje, że na rynku pojawiają się kolejne kancelarie, które oferują swoją pomoc frankowiczom, problem polega jednak na tym, że nie są to odpowiednie podmioty do prowadzenia procesów z bankami, gdyż brak im w tym zakresie doświadczenia. Można się spodziewać, że takie kancelarie nadal będą powstawać, bo nadal jest dla nich miejsce na rynku, ważne jednak jest, by przed podjęciem współpracy, kredytobiorca upewnił się i zweryfikował, czy kancelaria, która chce mu zapewnić pomoc w walce z bankiem, nie będzie na jego przypadku dopiero uczyć się zawiłości procesów frankowych.
Prowadzenie sprawy frankowej należy więc zlecić sprawdzonej kancelarii frankowej, czyli takiej, która ma doświadczenie w tej materii. Wskazuje się, że sprawdzona i doświadczona w sporach frankowych kancelaria to taka, która legitymuje się co najmniej setką korzystnych wyroków stwierdzających nieważność umowy o kredyt odnoszący się do franka szwajcarskiego.
Dostępność takich kancelarii może być niestety utrudniona, gdyż na brak klientów takie kancelarie nie narzekają, jeśli jednak chcesz wygrać z bankiem, warto uzbroić się w cierpliwość i nawet poczekać w kolejce do prawnika.
Nadchodzący rok w sprawach frankowych z całą pewnością będzie ciekawy, bo zapewne kolejnych kilkanaście tysięcy umów zostanie unieważnionych, ważne jednak by w tej liczbie znalazła się i twoja umowa, a wtedy z całą pewnością będzie to dobry rok.
Dodaj Opinie