Kancelarie odszkodowawcze i spółki z o.o. reklamujące się jako pomagające frankowiczom wyraźnie czują, że nadchodzi kres ich prężnie rozwijającej się kariery. Rządzący planują uregulować rynek tych podmiotów, odbierając im przywileje, dzięki którym w tej chwili konkurują z uczciwymi i etycznymi kancelariami adwokackimi. Dlatego pseudokancelarie robią wszystko, by przez najbliższe miesiące „nałapać” klientów i podpisać z nimi umowy jeszcze na bieżących zasadach. Dążą do tego wszelkimi możliwymi sposobami, również wprowadzając potencjalnych klientów w błąd. Jak nie dać się nabrać na sztuczki pseudokancelarii i zidentyfikować fałsz ubrany w profesjonalną otoczkę marketingową?
- Rośnie napięcie na rynku pseudokancelarii frankowych. Rząd Prawa i Sprawiedliwości w swoim programie wyborczym zapowiada nałożenie na te podmioty nowych obowiązków i ograniczeń, w tym w zakresie prowizji od świadczonych usług
- Obecnie pseudokancelarie zarabiają krocie na naiwności klientów. Kuszą ich zerową opłatą startową, a następnie pobierają gigantyczne premie za sukces. Wciąż jednak zdobywają nowych klientów dzięki bardzo rozbudowanemu marketingowi
- Posty w social mediach kierowane do frankowiczów przez nieetyczne kancelarie odszkodowawcze są wręcz przepełnione marketingowym bełkotem, który jest łatwy do zidentyfikowania dla eksperta, ale jednocześnie niezwykle sugestywny dla laika
- Sprawdzamy, jakie sztuczki stosują pseudokancelarie w relacjach z odbiorcami ich treści marketingowych oraz analizujemy, ile jest prawdy w tym, co obiecują.
Rząd PiS chce ograniczeń na rynku kancelarii odszkodowawczych. Idzie nowe?
Po sobotniej prezentacji programu wyborczego partii rządzącej kancelarie odszkodowawcze mają powody do niepokoju. Z kolei uczciwi adwokaci i radcowie prawni mogą powoli chłodzić szampana. Oto obóz rządzący postanowił wpleść postulat uregulowania rynku usług prawnych do swoich obietnic wyborczych. Nie powinno to być zresztą zaskoczeniem – już od pewnego czasu z obozu koalicji rządzącej płyną sygnały, iż jest ona zainteresowana dobraniem się do podmiotów, które funkcjonują na rynku usług prawnych w nieetyczny sposób.
Od wielu miesięcy w Ministerstwie Sprawiedliwości trwają prace nad projektem stosownej ustawy. Jej założenia to m.in. ograniczenie prowizji kancelariom odszkodowawczym do 25 procent oraz doprowadzenie do sytuacji, w której takie podmioty prowadzone będą przez osoby posiadające stosowne wykształcenie. W wersji z programu PiS dodano dodatkowe elementy: m.in. odebranie pseudokancelariom prawa do nachalnej reklamy oraz akwizycji.
Nic dziwnego, że na kancelarie odszkodowawcze i spółki akcyjne, które dziś zarabiają miliony na „pomocy frankowiczom”, padł blady strach. Wiedzą już, że koniec złotej ery zarabiania na procederze frankowym jest bliski. I w ostatnich miesiącach prawnej samowolki starają się wycisnąć ze swojej działalności wszystko, co się da.
Jak pseudokancelarie kuszą klientów, by pozwali z nimi bank?
Frankowicze obserwujący profile pseudokancelarii w social mediach są wręcz bombardowani elektryzującymi wpisami zachęcającymi ich do działania, w stylu: „pozwij z nami swój bank już dziś”, „dołącz do jedynego w swoim rodzaju pozwu hybrydowego” etc. Wszystko po to, by kredytobiorca wykonał określoną akcję bez zbędnej zwłoki… i podpisał umowę, zobowiązując się do wywiązania z warunków określonych przez kancelarię. Zwykle chodzi o wysokie wynagrodzenie prowizyjne, które firma otrzyma od frankowicza, gdy uda się jej uzyskać dla niego unieważnienie umowy.
Honoraria opiewające na kilkadziesiąt, czasem i sto kilkadziesiąt tysięcy złotych, wkrótce przejdą do historii, dlatego podmioty te są zdeterminowane, by w najbliższych miesiącach pobić kolejne rekordy w pozyskiwaniu nowych klientów. Dążą do tego różnymi sposobami, głównie przez szereg reklamowych trików i niespełnialnych obietnic. Przeanalizujmy te najpopularniejsze.
- Przedstawianie pozwu hybrydowego jako czegoś innowacyjnego, niezwykłego – prawda jest taka, że pozwy hybrydowe są polskim adwokatom i radcom prawnym wyspecjalizowanym w unieważnianiu kredytów frankowych znane od lat. Taki pozew ma oczywiście swoje zalety, m.in. w zakresie ograniczenia kosztów obsługi prawnej. Kredytobiorca chętny na uczestnictwo w pozwie hybrydowym znajdzie w Polsce kancelarie adwokackie i radcowskie, które mu to umożliwią. Nie musi w tym celu korzystać z pomocy pseudokancelarii w formie spółki z o.o. i narażać się na zagrożenia z tym związane, o których pisaliśmy nie raz na łamach tego portalu
- Traktowanie zabezpieczenia powództwa jako formalności – pseudokancelarie obiecują klientom, że błyskawicznie złożą w ich imieniu pozew wraz z wnioskiem o zabezpieczenie roszczeń. To pięknie z nich strony, że nie zamierzają się w tym zakresie ociągać. Nie wspominają jednak, że rozpatrzenie takiego wniosku nie jest zwykłą formalnością, a ostateczna decyzja w sprawie, nawet mimo czerwcowego wyroku TSUE, wciąż leży w gestii sądu. Kredytobiorca ma takie same szanse na uzyskanie zabezpieczenia roszczeń, gdy skorzysta z usług którejś z etycznych kancelarii adwokackich i radcowskich, niestosujących takiego nagannego marketingu
- Negocjowanie w imieniu klienta ugody z bankiem – ostatnio niezwykle modny „dodatek”, którym epatują nieetyczne kancelarie. To odpowiedź takich podmiotów na przewlekłość postępowań. Obiecują, że podejmą negocjacje ugodowe z bankiem, które mogą skrócić postępowanie. Brzmi atrakcyjnie? Być może! Tylko, że powszechnie wiadomo że banki wcale nie chcą negocjować w sądach i wcale nie proponują tam dużo lepszych warunków ugód. Nie można nie wspomnieć o tym, że ugody z bankami są objęte klauzulą poufności, co jest bardzo wygodne dla takiej kancelarii… wszak nie musi ona, dla uwiarygodnienia swojej skuteczności, prezentować przykładowych ugód wywalczonych do tej pory dla klientów. Równie dobrze można przyjąć, że nie ma wcale sukcesów na tym polu, bo kto to zweryfikuje?
- Sugerowanie ekspresowego rozpatrzenia sprawy sądowej – pseudokancelarie w materiałach promocyjnych często zakładają optymistyczny scenariusz, wg którego sprawa sądowa potrwa np. 2 lata. Zakładanie z góry takiego wariantu jest co najmniej nieodpowiedzialne – wpływ takiego podmiotu na czas trwania sprawy jest bardzo ograniczony, a to, kiedy zostanie wydany wyrok, zależne jest od wielu czynników, w tym od liczby spraw w referacie sędziego, jego nastawienia do spraw frankowych, tego, czy w sprawie weźmie udział biegły sądowy etc.
- Obietnica obniżenia kosztów opieki prawnej przy zawarciu ugody lub uprawomocnieniu się wyroku po I instancji – jak zostało wcześniej wspomniane, pseudokancelaria, która uzależnia znaczną część swojego honorarium od wyniku sprawy, ma interes w tym, aby spór zakończył się jak najprędzej. Kusi klientów obietnicą obniżenia kosztów prowadzenia sprawy o kilkadziesiąt procent, jeśli spór zostanie zakończony, nim trafi do sądu II instancji. Szlachetne podejście? Raczej absolutna norma na rynku usług prawnych. W kancelarii adwokackiej czy radcowskiej na porządku dziennym jest zmniejszenie kosztów obsługi prawnej w sytuacji, gdy bank nie apeluje od wyroku lub gdy strony zawrą ugodę. Promowanie tego jako czegoś niezwykłego jest więc marketingowym bełkotem. Dodatkowo warto sobie zadać pytanie, czy pseudokancelarie, które promują się w ten sposób, są gotowe również na zmniejszenie success fee, gdy dochodzi do ugody między stronami, czy może jednak sięgają po pełne honorarium, tak samo jak w przypadku spraw, które przeszły przez dwie instancje.
- Promowanie egzekucji wyroku jako usługi premium – największym hitem nowego marketingu pseudokancelarii jest podkreślanie przez nie, że są gotowe pomóc frankowiczowi w wyegzekwowaniu postanowień wynikających z prawomocnego wyroku. Śmiać się czy płakać? Nie wiadomo. Każda szanująca się kancelaria adwokacka lub radcowska, która od lat pomaga frankowiczom w sądach, dba o interesy klientów od początku do końca. To oczywiste, że po prawomocnym wyroku sądu pełnomocnik prawny kredytobiorcy pilnuje, aby ten uzyskał wykreślenie hipoteki z księgi wieczystej i doprowadził do wzajemnych rozliczeń z bankiem. Dla pseudokancelarii to nowość, którą trzeba podkreślać w ofercie. Trudno nawet skomentować takie postępowanie, pozostaje jedynie czekać, aż rządzący w końcu zrobią porządek z podmiotami podchodzącymi tak do wykonywania obowiązków, za które klienci słono im płacą.
Dodaj Opinie