Banki masowo rozsyłają propozycje do kredytobiorców frankowych odnośnie możliwości skonwertowania ich zobowiązań na złotówki. Robią to także w przypadku tych klientów, z którymi są już w otwartym sporze sądowym, nawet w sytuacji gdy sąd zdążył już wydać werdykt w I instancji. Zdecydowana większość kredytobiorców odrzuca „wspaniałomyślne” oferty banków. Co robi bank, gdy złożona propozycja ugody nie spotyka się z aprobatą? To proste: ponawia ją, już na zmienionych zasadach. Dziś omówimy to, w jaki sposób może zmienić się oferta ugodowa banku w zaledwie kilka miesięcy i ile klient traci, godząc się na pierwszą propozycję swojego kredytodawcy. Zaczynamy.
- Nowe otoczenie prawne i ekonomiczne zmusiło banki do zmiany programów ugodowych kierowanych do aktywnych kredytobiorców frankowych
- Frankowicze nie są chętni konwersjom swoich umów do PLN, ponieważ rozumieją, że podjęcie takiej decyzji wiąże się z ekspozycją na nowe ryzyka, tym razem wynikające z oprocentowania stawką WIBOR
- Banki wiedzą, że nie mają szans ze swoimi klientami w sądach. Dlatego proponują ugody do skutku, często w kilkumiesięcznych odstępach czasu. Pierwsza propozycja ugody zwykle jest bardzo niekorzystna. Druga lub trzecia może być lepsza nawet o… kilkadziesiąt procent
- Eksperci ostrzegają: spontaniczna zgoda na konwersję kredytu wg propozycji złożonej przez bank może się okazać równie złą decyzją, co samo podpisanie umowy frankowej. Podajemy przykłady tego, ile można zyskać, unieważniając swój kredyt.
Banki próbują „żenić” frankowiczów z ugodami. Nawet w trakcie sporu sądowego
Ile propozycji ugody może dostać frankowicz w ciągu dwunastu miesięcy? Jak się okazuje, wiele, zwłaszcza jeśli już wstąpił na drogę sądową i brnie ku unieważnieniu swojej umowy. Banki bardzo intensywnie dążą do skonwertowania jak największej puli frankowych hipotek do złotówki. Po wzrostach stóp procentowych „odkryły”, że zamiana zobowiązania w CHF na to w PLN jest znakomitym pomysłem, i starają się przekonać do tego swoich klientów. Ślą więc propozycje ugodowe do wszystkich aktywnych frankowiczów, także tych, którzy już złożyli pozew o stwierdzenie nieważności umowy. Banki są na tyle bezczelne, że często wysyłają te propozycje z pominięciem pełnomocników prawnych kredytobiorcy, licząc być może, że ten podejmie decyzję o ugodzie bez konsultacji z profesjonalistą. Kredytobiorcom doradza się ostrożność. Powinni nie tylko uważać, co podpisują, ale także zgłaszać każdą otrzymaną propozycję ugody swojemu prawnikowi (jeśli doszło już do pozwania banku). Wysłane przez bank propozycje porozumienia mogą mieć bowiem znaczenie dla toczącego się postępowania sądowego.
Co ciekawe, bank nie ustaje w nadziei, że klient podpisze ugodę, nawet wówczas, gdy sąd I instancji zdecydował już o nieważności zobowiązania. Wtedy klient może się spodziewać zaktualizowanej oferty, powiększonej o nowe korzyści. Jak bardzo pierwsza propozycja ugodowa może się różnić od drugiej czy trzeciej? Różnica może sięgać nawet kilkudziesięciu procent. Przykład mBanku pokazuje, że skłonność do ustępstw rośnie wraz z prawdopodobieństwem prawomocnego unieważnienia umowy. Oferta wysłana za trzecim razem będzie miała korzystniejsze parametry – zmniejszy się wysokość salda kredytu: zaktualizowana kwota kapitału do spłaty może być, w porównaniu do pierwszej oferty, niższa nawet o 40 procent. W podobny sposób zmniejszy się wysokość miesięcznej raty kapitałowo-odsetkowej, a także całkowity koszt kredytu.
Ile można stracić na ugodzie frankowej?
Obecnie w swoich propozycjach wiele banków, w tym oczywiście prekursor tego rozwiązania, czyli mBank, przedstawia dwa warianty spłaty kredytu po konwersji na PLN. Zgodnie z czasowo stałą oraz zgodnie ze zmienną stopą procentową. Czasowo stała stopa procentowa ma stawkę 4,99 proc. i RRSO w tej ofercie wynosi obecnie ok. 6,7 proc. W przypadku stopy zmiennej RRSO to mniej więcej 8,5 proc. Obie te oferty są oczywiście kuriozalne w porównaniu do parametrów kredytu frankowego, opartego o znacznie niższą stawkę SARON. I jeszcze bardziej absurdalne, jeśli weźmie się pod uwagę, że frankowicz będący konsumentem ma ok. 99 procent szans na prawomocne podważenie frankowego kredytu i uczciwe rozliczenie z bankiem. A to, niezależnie czy oparte o teorię dwóch kondykcji, czy zbliżone do teorii salda, będzie dalece korzystniejsze niż jakakolwiek ugoda z bankiem, zawarta w sądzie czy poza nim.
Frankowicz, który ze strachu przed drogą sądową oraz w obawie o niestabilny kurs franka podpisze pierwszą propozycję ugodową, może stracić na tym kilkadziesiąt do nawet kilkuset tysięcy złotych, i to tylko względem kolejnej propozycji, jaką bank w jego kierunku skieruje po ewentualnej odmowie. Nie mówiąc już o tym, ile straci w porównaniu do unieważnienia swojej umowy. Różnice pomiędzy pełnym unieważnieniem zobowiązania, odfrankowieniem a ugodą wg rekomendacji szefa Komisji Nadzoru Finansowego można sprawdzić poprzez proste w obsłudze i zupełnie darmowe narzędzie, dostępne pod adresem kalkulatorfrankowicza.pl. Poniżej zaś prezentujemy autentyczne wyroki sądów z ostatnich miesięcy w sprawach frankowych. Wystarczy spojrzeć, ile kredytobiorcy zyskują w drodze sądowego podważenia umowy, by zrozumieć, dlaczego banki z takim uporem proponują im kolejne ugody.
Sukces frankowiczów w krakowskim Sądzie Okręgowym. Unieważnienie umowy w 4 miesiące i zysk na poziomie 365 tys. zł
Takie wyroki to czarny scenariusz dla sektora bankowego: 7 sierpnia 2023 roku Sąd Okręgowy w Krakowie zdecydował o nieważności umowy kredytowej mBanku, w której zobowiązanie indeksowane było kursem franka szwajcarskiego. Sygnatura tej sprawy to C 1481/23 – postępowanie trwało zaledwie 4 miesiące, co jest jednym z lepszych wyników w Polsce. Sąd przeprowadził tylko jedną rozprawę, na której przesłuchał stronę powodową. Pominął natomiast przeprowadzenie dowodu z opinii biegłego, co wpłynęło na czas trwania postępowania.
Co zyskali frankowicze w wyniku stwierdzenia nieważności umowy, zawartej z BRE Bankiem S.A. w 2008 roku? Sąd zasądził na ich rzecz od banku kwotę 246.299,22 zł wraz z ustawowymi odsetkami za zwłokę. Obciążył także pozwany mBank S.A. kosztami postępowania sądowego. Sumaryczna korzyść frankowiczów z unieważnienia umowy wynosi ok. 365 tys. zł – klienci bowiem muszą rozliczyć się z bankiem jedynie z udzielonego kapitału kredytu, a nie z kwoty, którą bank naliczył im po dodaniu odsetek i prowizji, w dodatku w oparciu o własny mechanizm przeliczeniowy PLN-CHF.
Sprawa kredytobiorców prowadzona była przez adw. Pawła Borowskiego, przy udziale r. pr. Magdaleny Wiśniewskiej.
Frankowicze z BPH S.A. doprowadzają do zmiany wyroku w łódzkiej apelacji. Zysk? 474 tys. zł
BPH S.A, obsługujący kredyty frankowe oferowane przed laty przez GE Money Bank, uchodzi za ciężkiego przeciwnika w sądzie. Wzorce umowne z portfolio GE Money Banku są trudne do podważenia przez wzgląd na swoje niestandardowe zapisy. Z tego powodu w latach ubiegłych sądy nie zawsze decydowały o eliminacji kwestionowanych kontraktów z obrotu prawnego. Tak było w przypadku wyroku, który został wydany przez Sąd Okręgowy w Kaliszu dnia 21 kwietnia 2022 roku (sygnatura I C 519/21). W pierwszej instancji nie uwzględniono ani powództwa głównego, ani ewentualnego wskazanych przez kredytobiorców w pozwie. Sąd wyeliminował z kwestionowanej umowy jedynie marżę banku i przeliczył raty kredytowe zgodnie ze średnim kursem NBP dla franka szwajcarskiego.
Biorąc pod uwagę obecną linię orzeczniczą, wyrok ten nie był korzystny dla powodów i nie może dziwić, że złożyli oni od niego odwołanie. Ten krok okazał się strzałem w dziesiątkę. Sąd Apelacyjny w Łodzi dnia 14 lipca 2023 roku zmienił wyrok w tej sprawie i uznał, że umowa jest nieważna. Obciążył także pozwany bank kosztami sądowymi za obie instancje. Sprawa w II instancji toczyła się pod sygnaturą I ACa 1406/22. Całe postępowanie trwało 27 miesięcy, a kredytobiorcy na unieważnieniu umowy zyskali 474 tys. zł. Wyrok jest prawomocny.
Wyrok został zmieniony w apelacji z kilku powodów. Sąd II instancji uznał, że postanowienia umowne nie były indywidualnie uzgadniane z klientami banku. Ponadto klienci banku nie mieli żadnego wpływu na kształt, w jakim zaproponowano im treść kwestionowanych postanowień umownych. Bank nie zdołał udowodnić, że dopełnił obowiązku informacyjnego ciążącego na nim wobec konsumentów w przypadku zawierania umowy kredytowej powiązanej z kursem waluty obcej.
Sprawę kredytobiorców przeciwko BPH S.A. prowadził adw. Paweł Borowski przy udziale r.pr. Magdaleny Wiśniewskiej.
Dodaj Opinie