wiadomości frankowicze

Co można zrobić z kredytem we frankach w 2023 roku – Ugoda kredyt we frankach, sąd czy czekanie na ustawę frankową?

Frankowicze jeszcze do niedawna mieli tylko dwie możliwości – pokornie spłacać kredyt lub skierować sprawę na drogę sądową. Stopniowa zmiana orzecznictwa sądów na coraz bardziej prokonsumenckie sprawiła, że pod koniec 2021 roku część kredytobiorców uzyskała możliwość polubownego załatwienia sporu z bankiem na drodze ugody. Obecnie coraz więcej mówi się o czwartej opcji tj. o ustawie frankowej, nad którą pracuje KNF. Warto tutaj przypomnieć, że pierwsze prace nad ustawowym rozwiązaniem problemu frankowego miały miejsce już około roku 2016. Dzisiaj mamy już 2023 rok, a ustawa nadal nie została przyjęta. Poniżej omawiamy cztery opcje, które w związku ze swoimi kredytami mają w 2023 Frankowicze, tj. ugodę z bankiem, spłacanie kredytu wg harmonogramu frankowego, skierowanie sprawy na drogę sądową lub czekanie na ustawę frankową.

  • Posiadacze kredytów w CHF mają do dyspozycji cztery warianty postępowania ze swoim kredytem frankowym: 1. zawarcie z bankiem ugody, 2. spłacanie kredytu tak jak dotychczas, 3. skierowanie do sądu pozwu przeciwko bankowi, 4. czekanie na ustawę frankową.
  • Na zawarcie ugody nie mogą liczyć posiadacze kredytów w bankach nieprowadzących już w Polsce działalności operacyjnej (Raiffeisen Bank, BPH – GE Money, Deutsche Bank) oraz Getin Banku w stanie restrukturyzacji.
  • Ugody pozwalają zyskać maksymalnie 20-30 proc. tego, co można osiągnąć na ścieżce sądowej. Na ogół oznaczają wyższe niż dotychczas raty oraz całkowite koszty kredytu.
  • W 2022 roku zapadło co najmniej 9,6 tys. wyroków w sprawach frankowych, z czego ponad 98 proc. było korzystne dla kredytobiorców. Procesy frankowe kończą się obecnie znacznie szybciej niż kilka lat temu. Prawomocny wyrok można uzyskać już w około 1,5 roku od momentu złożenia pozwu.
  • KNF pracuje nad ustawą frankową, która zmuszałaby banki do oferowania ugód na warunkach zarekomendowanych przez Szefa tej instytucji w grudniu 2020 roku. Ustawa ma przede wszystkim ratować banki przed niekorzystnymi konsekwencjami wyczekiwanego wyroku TSUE, a nie pomagać Frankowiczom.
  • Jest bardzo mało prawdopodobne, aby do przyjęcia ustawy doszło w roku wyborczym. KNF nie posiada inicjatywy ustawodawczej, a Rząd i Prezydent nie kwapią się wspierać banki, które przez lata torpedowały wysiłki w kierunku systemowego rozwiązania problemu frankowego.

Opcja pierwsza: Ugoda z bankiem

Na wstępie trzeba zaznaczyć, że nie wszystkie banki frankowe oferują kredytobiorcom ugody. Takiej alternatywy rozwiązania sporu frankowego nie mają na pewno posiadacze kredytów w bankach, które nie prowadzą już w Polsce działalności operacyjnej, a jedynie obsługują portfele kredytów frankowych, czyli w Raiffeisen Banku, banku BPH (dawny GE Money) oraz Deutsche Banku. Ugód Frankowiczom nie oferuje też Getin Noble Bank, znajdujący się od września 2022 roku w stanie przymusowej restrukturyzacji.

Pozostałe banki posiadające portfele kredytów w CHF na ogół oferują ugody posiadaczom aktywnych kredytów lub tylko wybranym kredytobiorcom. Część banków proponuje ugody na warunkach określonych w grudniu 2020 roku przez Szefa KNF. Polegają one na przekształceniu kredytu w złotowy, tak jakby od początku był zaciągnięty w PLN i oprocentowany na bazie wskaźnika WIBOR lub według okresowo stałej przez 5 lat stopy procentowej. Na takie warunki ugód mogą liczyć kredytobiorcy z banku PKO BP, ING Banku oraz BOŚ Banku. Pozostałe banki opracowały własne kryteria ugód, jeszcze mniej korzystne niż w wariancie KNF.

Zawierając ugodę z bankiem trzeba liczyć się z tym, że korzyści z takiego porozumienia będą wielokrotnie niższe w porównaniu do unieważnienia umowy w sądzie. Szacuje się, że w wyniku ugody można zyskać maksymalnie 20-30 proc. tego, co można ugrać na drodze sądowej. W związku ze znaczącym wzrostem oprocentowania kredytu po konwersji na złotówki, rata może być wyższa niż płacona dotychczas.

Banki oferujące ugody celowo uwypuklają rzekome korzyści, tymczasem pomijają to jak wysokich roszczeń można byłoby dochodzić w sądzie, ile już zostało spłacone oraz jak dużo trzeba będzie jeszcze spłacić. Ugody wydają się sensownym rozwiązaniem wyłącznie w przypadku osób, które zamierzają od razu spłacić resztę zadłużenia po jego częściowym umorzeniu przez bank. Trzeba jednak zdawać sobie sprawę, że rzekoma redukcja salda jest naliczana od kwoty wykreowanej przez bank w wyniku stosowania klauzul abuzywnych.

Opcja druga: Spłacanie kredytu wg starego harmonogramu frankowego

Kredytobiorcy frankowi mają oczywiście możliwość pozostania przy dotychczasowym harmonogramie i spłaty rat na starych zasadach. Bierna postawa w związku z kredytem w CHF jest jednak bardzo ryzykowna. W porównaniu do czasów, kiedy kredyty frankowe były w Polsce udzielane na masową skalę, kurs CHF wobec PLN wzrósł o ponad 100 proc.

W dodatku żyjemy w bardzo niestabilnych gospodarczo i geopolitycznie czasach, a na każde zawirowania na świecie frank szwajcarski reaguje wzrostem kursu, gdyż jest postrzegany przez inwestorów jako tzw. bezpieczna przystań. Wraz ze wzrostem kursu rośnie nie tylko rata kredytów frankowych, ale także saldo zadłużenia. Tymczasem nie można wykluczyć kolejnych zawirowań na świecie np. eskalacji wojny na Ukrainie, poważnej recesji gospodarczej czy kryzysu bankowego.

Co więcej, raty kredytów frankowych rosną także na skutek serii podwyżek stóp procentowych w Szwajcarii. Ostatnia marcowa podwyżka wywindowała podstawową stopę procentową w tym kraju do poziomu 1,5 proc., a szwajcarski bank centralny już zapowiedział, że to nie koniec.

Dodatkowo zasygnalizował możliwe interwencje na rynku walutowym w celu utrzymania mocnego franka. Z opinii ekspertów wynika, że wysokie stopy procentowe w Szwajcarii mogą utrzymać się do końca 2024 roku. Podwyżki oprocentowania sprzyjają umacnianiu się franka, co z kolei oznacza, że polscy Frankowicze, którzy nie podejmą żadnych kroków w związku ze swoim kredytem, będą dostawać ciosy z dwóch stron – z powodu wzrostu kursu CHF/PLN oraz podwyżek stóp procentowych w Szwajcarii.

Opcja trzecia: skierowanie sprawy do sądu

Na drogę sądową zdecydowało się już około 110 tys. posiadaczy kredytów we franku szwajcarskim, a niezwykle pozytywna opinia Rzecznika Generalnego TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału, która z dużym prawdopodobieństwem znajdzie odzwierciedlenie w wyroku spodziewanym latem 2023 roku, przełoży się na jeszcze większą liczbę pozwów.

Aktualne orzecznictwo TSUE oraz sądów krajowych jest wybitnie prokonsumenckie – kredytobiorcy wygrywają około 98 proc. spraw, z czego gros wyroków stanowią unieważnienia umów w całości. W 2022 roku zapadło ponad 9,6 tys. wyroków w sprawach frankowych, w których znaczący udział miały rozstrzygnięcia prawomocne.

W wyniku drogi sądowej można zyskać znacznie więcej niż zawierając z bankiem ugodę. Szczególnie korzystny dla Frankowiczów jest wariant unieważnienia umowy, który jest równoznaczny z pozbyciem się zadłużenia we franku. Kredyt znika w całości, nie trzeba dalej płacić rat, a bankowi należy oddać tylko nominalną kwotę kredytu bez odsetek.

W ten sposób kredyt staje się niejako darmowy, a kredytobiorca ma prawo domagać się wykreślenia hipoteki banku i wreszcie swobodnie dysponować swoją nieruchomością. Do wyboru ścieżki sądowej może dodatkowo skłaniać fakt, że czas trwania procesów frankowych znacząco się skrócił. Całą sprawę, od momentu złożenia pozwu do wydania prawomocnego wyroku, można zamknąć już w około 1,5 roku.

Opcja czwarta: Czekanie na ustawę

Po niekorzystnej dla banków opinii Rzecznika Generalnego TSUE zaprezentowanej w dniu 16 lutego br., w mediach nie milkną echa na temat prac nad ustawą rozwiązującą systemowo problem kredytów frankowych. Do prac nad koncepcją ustawy przyznała się Komisja Nadzoru Finansowego, ale działania te wspiera też Związek Banków Polskich.

Założeniem projektu ustawy ma być zmuszenie wszystkich banków do oferowania Frankowiczom ugód na warunkach zarekomendowanych w grudniu 2020 roku przez Szefa KNF. Oznacza to, że kredytobiorcy frankowi mogliby przekształcić umowę w kredyt złotowy, tak jakby od początku zawarty był w PLN oraz oprocentowany w sposób typowy dla kredytów złotowych (według wskaźnika WIBOR).

Większość Frankowiczów przez lata śledziła w jaki sposób banki torpedowały prace nad ustawowym rozwiązaniem, które zaczęły się już około 2016 roku. Teraz sytuacja odwróciła się o 180 stopni – to bankom zależy na ustawie, bo panicznie boją się konsekwencji finansowych, jakie będą wiązały się z niekorzystnym dla nich wyrokiem TSUE w sprawie tzw. wynagrodzenia za korzystanie z kapitału.

Fakt, że prace nad projektem ustawy firmuje KNF i jej Szef, który w październiku ubiegłego roku włączył się w spór toczący się na forum TSUE i stanął w obronie banków przeciwko konsumentom, nie wróży nic dobrego. Po pierwsze, ustawa ma ratować banki a nie wychodzić naprzeciw problemom kredytobiorców. Po drugie, korzystniejszych rozwiązań niż zaproponowane w grudniu 2020 roku przez Przewodniczącego KNF nie będzie.

I w reszcie po trzecie, nie wiadomo kto miałby stać się promotorem ustawy, bo KNF nie posiada inicjatywy ustawodawczej. Dialog w sprawach frankowych na linii banki – Rząd jest bardzo burzliwy, a Ministerstwo Finansów zaprzeczyło aby Rząd brał udział w pracach nad ustawą. Nie można zapominać, że jesienią mają odbyć się wybory parlamentarne w Polsce. Każdy głos się liczy, a żadne ugrupowanie polityczne nie będzie chciało być utożsamiane z ustawą wspierającą wielkie korporacje, w większości zagraniczne.

Oczekiwanie latami na ustawę frankową jest pozbawione sensu. Biorąc pod uwagę aktualne statystyki wyroków sądowych, naiwne czekanie w nieskończoność na systemowe rozwiązanie to strata cennego czasu.

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]