wiadomości frankowicze

Cała PRAWDA o ustawie i ugodach dla Frankowiczów w 2023 roku

Rok 2022 i początek bieżącego to dla banków złoty okres – ogromne zyski wynikające z wysokiego oprocentowania hipotek złotowych umacniają kapitały własne sektora i równoważą wydatki związane z wakacjami kredytowymi oraz kosztem odpisów na franki. Sektor zdaje sobie jednak sprawę, że rozliczenie z frankowiczami będzie trwać długie lata, prawdopodobnie znacznie dłużej, niż utrzymają się w Polsce wysokie stopy procentowe. Banki liczą, że rządzący rzucą im koło ratunkowe i wezmą część frankowych kosztów na siebie. Albo chociaż utrudnią kredytobiorcom dochodzenie roszczeń przed sądem. Jak na razie politycy stronią od jawnego okazywania zrozumienia bankowcom. Co innego KNF, ta już ma koncepcję ustawowego rozwiązania, które ułatwi sektorowi absorpcję kosztów procederu frankowego. Co kryje się za projektowaną ustawą i dlaczego kredytobiorcy powinni śledzić to, co dzieje się w tej sprawie?

  • Przez wiele lat banki nie chciały słyszeć o jakichkolwiek ustawowych regulacjach w sprawie kredytów frankowych. Groziły pozwami wobec Skarbu Państwa, kryzysem w gospodarce i zarzucały pomysłodawcom niezgodność ich koncepcji z konstytucją
  • Obecnie sytuacja uległa zmianie. Gdy banki przegrywają z frankowiczami w sądach, a klienci nie chcą dobrowolnie podpisywać ugód, sektor postuluje rozwiązania systemowe, które wcześniej konsekwentnie torpedował
  • Rządzący nie mają już cierpliwości do bankowców, ale sektor wciąż może liczyć na Komisję Nadzoru Finansowego, która ma już pomysł, jak uregulować relacje pomiędzy zwaśnionymi stronami
  • Pomysły forsowane przez banki i KNF mają te same wady, co propozycje polityków z lat ubiegłych. Jak to zatem możliwe, że ich retoryka w tym zakresie zmieniła się o 180 stopni?

Banki chcą ugód z frankowiczami, nawet wbrew woli klientów. Czy to ma sens?

Mogłoby się wydawać, że ugoda jest czymś, na co muszą wyrazić zgodę obie strony, i co musi się im obu opłacać. Tak wygląda teoria, natomiast praktyka, przynajmniej w bankowej rzeczywistości, może prezentować się zupełnie inaczej. Ugody proponowane kredytobiorcom mniej więcej od 2021 roku są kreślone piórami bankowców, a klienci, będący stroną tych porozumień, przez wiele miesięcy nie mieli żadnego wpływu na kształt tych aneksów.

Zmienia się to dopiero teraz, gdy kredytobiorcy stwierdzili, że ugody nie są warte zachodu, w przeciwieństwie do pozwu i unieważnienia umowy. Dziś to bankowcy chcą mediować i negocjować, kuszą nawet kredytobiorców dodatkowymi korzyściami – niższym niż rynkowe oprocentowaniem kredytu złotowego czy wyższym umorzeniem salda po konwersji.

Nie zmienia to jednak faktu, że frankowicze nadal ugód nie chcą. Dla banków to podwójny kłopot. Po pierwsze, linia orzecznicza już teraz jest dla nich wybitnie niekorzystna: przegrywają 97 proc. postępowań z konsumentami.

Po drugie, 16 lutego br. wydana została opinia Rzecznika Generalnego TSUE w polskiej sprawie o wynagrodzenie za bezumowne korzystanie z kapitału. Unijny urzędnik, którego opinia poprzedza wyroki Trybunału, odmówił bankom prawa do wynagrodzenia po upadku umowy w sądzie.

Dodatkowo stwierdził, że unijne prawo nie jest sprzeczne z roszczeniami konsumentów, które ci wysuwają pod adresem kredytodawców w zakresie waloryzacji czy odszkodowań. Wygląda więc na to, że banki będą musiały zaktualizować swoje rezerwy na ryzyko prawne wadliwych hipotek, a dodatkowy koszt wyniesie nawet kilkanaście miliardów złotych.

Część dużych banków jest gotowa do absorpcji tych kosztów nawet w tym roku, ale niektóre, jak np. mBank czy Millennium, nie mogą sobie na to pozwolić, ponieważ ich kapitały własne są zbyt wątłe. Im większy problem dla banku stanowi rozliczenie się z frankowiczami, tym bardziej jego prezes i najważniejsi przedstawiciele są aktywni w mediach, agitując za „systemowym rozwiązaniem”

Chciwość i hipokryzja – tylko po której stronie?

W marcu szef KNF, Jacek Jastrzębski, udzielił wywiadu Dziennikowi Gazecie Prawnej. Wywiad ten był w dużej części poświęcony kredytom frankowym, a także samym frankowiczom. Jastrzębski dał się ponieść emocjom i nazwał dążenie kredytobiorców do sankcji darmowego kredytu chciwością i hipokryzją. To bardzo ciekawe stwierdzenia jak na kogoś, kto forsuje obecnie systemowe rozwiązanie kwestii franków, które jeszcze kilka lat temu banki konsekwentnie odrzucały, twierdząc, że nie stać ich na przewalutowanie kredytów frankowych na złotówki.

Dziś bankowcy zagrzewają KNF do prac na ustawą, której założenia są podobne do tych torpedowanych przed laty. Tak jak poprzednio chodzi bowiem o przewalutowanie hipotek na złote, tak jakby były to od początku kredyty w krajowej walucie, oparte o stawkę WIBOR. Założenia projektu idą jednak dalej: banki miałyby ustawowy obowiązek oferować kredytobiorcom ugody, zaś ci decydowaliby, co jest dla nich lepsze: porozumienie i konwersja kredytu czy pozostanie przy spłacaniu kredytu frankowego. W tym drugim przypadku KNF rozważałby korektę umowy o zastąpienie własnych tabel kursowych banku średnim kursem NBP.

No dobrze, ugoda, eliminacja klauzuli abuzywnej… a co z pozwami? KNF nie może oczywiście odebrać kredytobiorcom prawa do pozwania banku?

Puls Biznesu podał w lutym, że instytucje państwowe odpowiedzialne za stabilność sektora szykują podatek, którym mieliby zostać obłożeni frankowicze po unieważnieniu umowy. Ów podatek miałby im odebrać korzyści z sądowego wyeliminowania umowy z obrotu prawnego – chodzi o różnicę między tym, co klient może zyskać w sądzie a założeniami ugody.

W wywiadzie dla DGP Jastrzębski podkreślał, że podatek nie wchodzi w skład scenariusza bazowego, choć część ekspertów zakłada, że KNF może przy pomocy wycieku informacji testować reakcję rządzących, a przede wszystkim społeczeństwa. Gdyby taki podatek rzeczywiście został wprowadzony, sens pozwania banku stanąłby pod znakiem zapytania. Dla banków taki scenariusz byłby bardzo korzystny: nie musiałyby walczyć już o zainteresowanie klientów, uatrakcyjniając swoje propozycje ugodowe, poniosłyby też niższy koszt rozliczenia z kredytobiorcami.

Radość bankowców mogłaby być jednak krótkotrwała, ponieważ odbieranie konsumentom praw wynikających z unijnej dyrektywy 93/13 spotkałoby się najpewniej ze zdecydowanym sprzeciwem ze strony TSUE. Jeśli działania legislacyjne rządzących okazałyby się krzywdzące dla frankowiczów, ci mogliby za jakiś czas zdecydować się na masowe pozwy wobec Skarbu Państwa. Czy o to właśnie chodzi? Czy banki, wspierane przez KNF, chcą sprytnie przenieść ryzyka wadliwych umów na Skarb Państwa?

W tym tygodniu wywiadu na temat kredytów frankowych udzielił Rzeczpospolitej wiceminister finansów, Piotr Patkowski. Wysłał on publicznie bankowcom jasny komunikat, z którego wynika, że Ministerstwo Finansów nie zaakceptuje obarczania Skarbu Państwa kosztami frankowych rozliczeń. Jednocześnie podkreślił, że rozwiązanie systemowe może być w przyszłości potrzebne, póki co jednak banki powinny uwzględnić obecne realia orzecznicze i dostosować swoje ugody do potrzeb klientów, tak aby byli oni tymi ofertami zainteresowani.

Nie sposób nie zauważyć, że banki wolą drogi na skróty, czyli upaństwawianie swoich kosztów i dzielenie się nimi ze społeczeństwem, ewentualnie negowanie faktów i udawanie, że mają jeszcze szanse na wygrane w sądach. Frankowicze jednak wiedzą, jaka jest prawda. Dobre kancelarie frankowe niemal codziennie publikują nowe, prawomocne już wyroki w sprawach, w których sądy jednoznacznie opowiedziały się za eliminacją wadliwych umów z obrotu prawnego. Przykład takiego orzeczenia podajemy poniżej.

Unieważniony kredyt frankowy w PKO BP – Sąd w Gdańsku

24 miesiące – tyle klienci PKO BP, którzy zawarli przed laty z tym podmiotem umowę kredytu waloryzowanego kursem franka, czekali na prawomocny wyrok w swojej sprawie. Spór toczył się wpierw w Sądzie Okręgowym w Toruniu, który unieważnił umowę, a następnie w Sądzie Apelacyjnym w Gdańsku, gdyż PKO BP odwołał się od wyroku wydanego w I instancji. Wyrok SA w Gdańsku zapadł 16 stycznia 2023 roku.

Konsekwencją dla banku jest upadek umowy, konieczność zwrotu na rzecz kredytobiorców 221.828,27 zł wraz z ustawowymi odsetkami za zwłokę, a także zwrot kosztów zastępstwa procesowego za obie instancje. Dodatkowo sąd nie uznał podniesionego przez PKO BP zarzutu zatrzymania. Sprawa w II instancji toczyła się pod sygnaturą I ACa 877/22. Wyrok jest już prawomocny. Pełnomocnikiem frankowiczów w tej sprawie był adwokat Paweł Borowski.

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]

Frankowicz

Poznaj najnowsze informacje ważne dla frankowiczów. Opinie wyrażone w tekście wyrażają osobiste poglądy autora

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz