Od miesięcy informujemy na łamach portalu, że ugoda z bankiem zawsze powinna być negocjowana przez profesjonalistę, nie zaś samodzielnie przez kredytobiorcę. Podpisanie ugody na warunkach określonych przez bank może mieć opłakane skutki i, zamiast oszczędności, przynieść kolejne koszty. Na konsumentach, którzy chcą polubownie załatwić sprawę z bankiem, żerują różne spółki, które chciałyby zarabiać na „profesjonalnym negocjowaniu ugód frankowych”, chociaż pracujący dla nich „specjaliści” nie mają nawet wykształcenia prawniczego, o doświadczeniu w prowadzeniu sporów przeciwko bankom nie wspominając. Dlaczego należy bezwzględnie unikać takich podmiotów i jak rozpoznać ich oferty?
- Po pseudokancelariach prawnych oferujących pozwy frankowe za zero złotych przyszedł czas na kolejne nieetyczne firmy, które promują się jako wyspecjalizowane w negocjowaniu ugód z bankami
- Powstaje coraz więcej stron internetowych i profili w social mediach promujących oferty pseudospecjalistów od negocjacji ugód frankowych. Ich cechą wspólną jest… zero konkretów na temat dotychczasowych sukcesów
- Frankowicz, który chce negocjować ugodę z bankiem, powinien zgłosić się po wsparcie do dobrego adwokata lub radcy prawnego, i to wyłącznie takiego, który specjalizuje się w podważaniu umów kredytowych waloryzowanych kursem CHF
- Oddanie negocjacji w ręce spółki z o.o. może mieć bardzo negatywne konsekwencje. Nie można bowiem zapominać, że po stronie banku w negocjacjach udział wezmą najlepsi eksperci na rynku. Niedoczytanie któregoś z warunków ugody może sprowadzić na frankowicza przykre konsekwencje finansowe.
Frankowiczu! Uważaj na pseudoekspertów od negocjowania ugód z bankiem
Rynek usług prawnych w Polsce wymaga pilnych regulacji. Potrzeba ta wyrażana jest przez Naczelną Radę Adwokacką od dawna, jednak wciąż brak ustawy, która wyeliminowałaby z rynku podmioty podające się za kancelarie prawne, a nieprowadzone przez licencjonowanych adwokatów i radców prawnych. Brak regulacji powoduje, że na rynku niezwykle prężnie funkcjonują podmioty reklamujące się jako świadczące pomoc prawną, ale nastawione wyłącznie na własny zysk. Często kosztem klientów. Bo jak inaczej interpretować działalność firmy, która chce w imieniu kredytobiorców negocjować ugodę frankową z bankiem, chociaż nie zatrudnia ani jednego prawnika?
To niestety nie jest żart. W Polsce działają już podmioty promujące się jako wyspecjalizowane w negocjacjach z bankami. Na ich czele owszem, stoją specjaliści, tyle że nie z dziedziny prawa i ekonomii. Bardzo często są to osoby powiązane luźno ze światem finansów, ale nie tylko: zdarzają się absolwenci psychologii czy osoby wyspecjalizowane w negocjacjach… na rynku nieruchomości. Teraz takie osoby chcą pomagać frankowiczom w negocjowaniu ugód z instytucjami, które stać na wynajęcie najlepszych prawników w kraju.
Niejednokrotnie ostrzegaliśmy naszych czytelników przed tzw. pseudokancelariami, czyli spółkami z o.o. pośredniczącymi w kontakcie pomiędzy osobami poszkodowanymi w procederze frankowym a prawnikami, chętnymi podjąć się ich reprezentowania. Wiele napisano już o jakości obsługi w takich firmach, ryzykach związanych z taką współpracą, a przede wszystkim horrendalnych stawkach tzw. premii za sukces.
Poruszamy dziś ten wątek tylko po to, by podkreślić, że podmioty promujące się w Internecie jako negocjujące ugody z bankami są dla frankowiczów tak samo poważnym zagrożeniem. Co ciekawe, wiele z nich ma nawet bezpośrednie powiązania z pseudokancelariami – a mianowicie pozyskuje dla nich klientów do pozwania banku. Bo przecież co stoi na przeszkodzie, by klienta, który zgłosi się w sprawie negocjowania ugody, namówić jednak na pozwanie banku „za zero złotych” (+ 25 proc. premii za sukces)? No właśnie.
Dlaczego należy unikać negocjowania ugody frankowej za pośrednictwem pseudoeksperta?
Głównym zagrożeniem wynikającym ze zlecenia negocjacji ugodowych nieodpowiedniej osobie jest niewielka skuteczność takiej usługi. Owszem, „ekspert”, który przebranżowił się z negocjacji cen nieruchomości na negocjowanie ugód frankowych, jakąś ugodę z pewnością klientowi załatwi. Tyle tylko, że niemal na pewno nie będzie to porozumienie na zasadach, które warto zaakceptować.
Nie można zapominać, że po stronie banku występują profesjonalni i ściśle wyspecjalizowani negocjatorzy, mający wieloletnie doświadczenie i dogłębne zrozumienie problematyki kredytów frankowych. Wiedzy, której takie osoby posiadają, nie da się nabyć w kilka miesięcy czy w rok, jest ona wynikiem wielu lat studiów, a następnie praktyki zawodowej. Doświadczony prawnik reprezentujący interesy banku od razu zorientuje się, że osoba siedząca po drugiej stronie stołu nie jest profesjonalnym negocjatorem ugód frankowych. I wykorzysta niedoświadczenie pełnomocnika kredytobiorcy do… zawarcia ugody korzystnej dla banku.
Problemem pseudoekspertów oferujących pomoc w negocjowaniu ugody jest to, że nie są oni w stanie w żaden sposób udowodnić swojej skuteczności. Pytani o przykłady dotychczasowych sukcesów, będą zasłaniać się tajemnicą zawodową. Dokładnie tak samo, jak część pseudokancelarii pytanych o pełne statystyki wygranych przeciwko bankom.
Jak rozpoznać pseudoeksperta ds. negocjacji z bankiem?
- działalność firmy prawdopodobnie jest prowadzona w formie sp. z o.o., czyli z zachowaniem minimum odpowiedzialności wobec klienta
- „negocjator” nie jest ani adwokatem, ani radcą prawnym i, co oczywiste, nie posiada doświadczenia w reprezentowaniu frankowiczów w sporach sądowych
- na stronie podmiotu próżno szukać danych rejestrowych firmy lub są one sprytnie ukryte i trzeba się dobrze naklikać, by je w ogóle znaleźć. Wyeksponowane są za to dane kontaktowe – adres e-mail i numer telefonu
- strona nie zawiera żadnych dowodów na to, że firma ma jakieś sukcesy w sprawach, którymi rzekomo się zajmuje.
Trzeba wprost napisać, że jedną kwestię takie firmy rzeczywiście opanowały do perfekcji: zdolność do autopromocji. Strony i profile społecznościowe takich pseudoekspertów są przygotowane z wysoką starannością i pełne zwrotów „call to action”. Strona niemal krzyczy do kredytobiorcy, by wypełnił wreszcie ten formularz i przekazał firmie swoje dane. Przecież to nic nie kosztuje, a można tyle zyskać…
To oczywiście sprytna manipulacja, obmierzona na zebranie danych od jak największej grupy frankowiczów. Wysoce prawdopodobne jest, że dane te zostaną starannie skatalogowane, a następnie odsprzedane pseudokancelariom frankowym, które później będą spamować kredytobiorcom skrzynki mailowe swoimi ofertami i nękać telefonami z propozycjami współpracy. Dlatego tak ważne jest, by nie udostępniać swoich danych podmiotom, których uczciwości nie możemy być pewni.
Ugoda frankowa czy proces sądowy: co wybrać w 2024 roku?
Na koniec parę słów o tym, czy w ogóle warto w 2024 roku negocjować ugodę z bankiem. Odpowiedź na to pytanie brzmi: to zależy, ale w ponad 90 proc. przypadków nie ma to większego sensu. Ugoda może się opłacać wtedy, kiedy kredytobiorcy bardzo zależy na szybkim formalnym pozbyciu się kredytu (a nie tylko na uwolnieniu się od jego spłaty, bo to można załatwić na wczesnym etapie postępowania sądowego). Zwykle chodzi o kredytobiorców, którzy chcą pilnie sprzedać nieruchomość obciążoną frankową hipoteką i, w związku z tym, potrzebują wykreślić ową hipotekę z księgi wieczystej.
Uzyskanie szybkiego zwolnienia hipoteki jest właściwie niemożliwe na drodze pozwu sądowego o nieważność umowy – sprawa będzie trwać w optymistycznym wariancie ok. 2-3 lata, a samo wykreślenie hipoteki po prawomocnym wyroku to kwestia od kilku tygodni do nawet kilkunastu miesięcy. Co innego, gdy strony zawrą ugodę – wtedy po dokonaniu rozliczeń bank będzie skory do wydania listu mazalnego, po którego otrzymaniu zwolnienie hipoteki to już właściwie tylko formalność.
Jeśli jednak frankowicz nie chce pilnie sprzedać swojego mieszkania czy domu, a interesują go jak największe korzyści z zakwestionowania warunków zawartych w umowie kredytowej, pozew sądowy o stwierdzenie nieważności umowy staje się najlepszym rozwiązaniem.
Niezależnie od tego, czy kredytobiorca jest chętny na ugodę z bankiem, czy woli walczyć o darmowy kredyt, powinien być reprezentowany w relacji z tym podmiotem przez profesjonalnego pełnomocnika prawnego, czyli adwokata albo radcę prawnego, który:
- specjalizuje się w sporach z bankami o kredyty frankowe i ma na tym polu sukcesy (najlepiej, jeśli wygrał już co najmniej kilkaset procesów frankowych)
- działa na skalę ogólnopolską, a nie tylko w sądzie najbliżej swojej kancelarii
- reprezentuje frankowiczów również w sprawach trudnych i niejednoznacznych, w tym dotyczących wyjątkowo skomplikowanych wzorców umownych (Fortis Bank, Deutsche Bank)
- zajmuje się sporami frankowymi co najmniej od 6-7 lat
- dokumentuje swoje sukcesy na stronie kancelarii i/lub w social mediach, w tym publikuje skany orzeczeń sądowych wraz z sygnaturami i opisem
- nie współpracuje z pośrednikami, handlowcami i akwizytorami, nie reklamuje się przez porównywarki „najlepszych kancelarii” czy inne podobne rankingi.
Dodaj Opinie