wiadomości frankowicze

Banki w poważnych kłopotach: Frankowicze wygrywają dzięki przedawnieniu roszczeń

Po wyrokach TSUE z grudnia 2023 roku dzieje się dokładnie to, czego obawiały się banki: sądy zaczynają stwierdzać przedawnienie ich roszczeń o zwrot użyczonego kapitału. To sprawia, że przedstawiciele sektora zwierają szyki: kontrpozwy z pewnością nie odejdą do lamusa. Będzie wręcz przeciwnie – banki już szykują kolejną falę roszczeń, po to, by zastopować bieg przedawnienia. A ponieważ roszczenia banków przedawniają się po 3 latach od wystąpienia zdarzenia inicjującego bieg terminu, w tym roku „ofiarami” kontrpowództwa padną ci frankowicze, którzy pozwali swojego kredytodawcę w 2021 roku. W artykule zdradzamy szczegóły wielkiego planu sektora na rok 2024 i podajemy przykłady wyroków, w których banki już przegrały wszystko, co się dało, włącznie z prawem do odzyskania pożyczonej klientowi kwoty.

  • Wyroki TSUE w sprawach C-140/22 i C-28/22, jak również duża uchwała frankowa Izby Cywilnej SN nie zmienią strategii banków: te w 2024 roku skoncentrują się na tym, by ich roszczenia o zwrot kapitału, wypłaconego w wyniku uruchomienia abuzywnej umowy, nie uległy przedawnieniu
  • Banki będą kłaść nacisk na to, by dopełnić wszelkich możliwych terminów. Nie chcą zdawać się na łaskę sądu, który może (ale nie musi) zasądzić na ich rzecz zwrot kapitału, jeśli roszczenie zostało zgłoszone po terminie
  • Przedstawiciele sektora już dostali od sądów potężną nauczkę: w ostatnich miesiącach zapadło sporo negatywnych orzeczeń dotyczących spraw o zwrot kapitału. Powodem była właśnie zbyt późne upomnienie się o zwrot spełnionego świadczenia
  • Eksperci zwracają uwagę, że w kwestii przedawnienia roszczeń nic jeszcze nie jest pewne. Wprawdzie pogląd SN wyrażony w dużej uchwale frankowej jest korzystny dla banków, te jednak muszą liczyć się ze scenariuszem, w którym TSUE wydaje kolejny wyrok odnoszący się do przedawnienia, tym razem precyzujący terminy obowiązujące przedsiębiorcę.

Frankowicze nie mogą liczyć na taryfę ulgową. Banki już szykują nową lawinę kontrpowództw

Sektor bankowy nie składa broni po serii kosztownych porażek, wpierw przed Trybunałem Sprawiedliwości UE, a później – zupełnie nieoczekiwanie – przed Izbą Cywilną SN. Nie powinno to nikogo dziwić – naszym zdaniem kapitulacja banków od początku nie wchodziła w grę: poddanie się we frankowym sporze byłoby dla nich finansową katastrofą. Muszą walczyć do końca, bo tylko w ten sposób powstrzymają część frankowiczów przed składaniem pozwów. I opóźnią decyzję co niektórych o pójściu do sądu. To jedyne, na co banki mogą liczyć w 2024 roku: poza KNF, nie ma w Polsce ani jednej instytucji, która byłaby gotowa jawnie przyznać im rację w sporze z konsumentami o abuzywne umowy waloryzowane kursem franka.

Co więc planują banki? Oczywiście kontrofensywę. Wprawdzie nie tak spektakularną jak w latach ubiegłych – banki straciły rozmach, nie są już tak buńczuczne, bo wiedzą, że nie mają perspektyw na zmianę orzeczniczą. Ograniczą się zatem do dwóch rodzajów działań: propagandowych (których funkcja będzie prewencyjna) oraz prawnych (o funkcji zabezpieczającej ich interesy).

Propaganda i miliony na opiekę prawną, czyli sposób banków na przetrwanie wojny z frankowiczami

Prewencyjnie banki nadal będą głosić, że w sprawach frankowych nie ma nic pewnego – frankowicz wciąż może przegrać sprawę, poza tym inicjując ją, naraża się na wysokie koszty opieki prawnej, jak również na przewlekłość postępowania. To nic nowego – frankowicze słyszeli to już w latach ubiegłych.

W intencji zabezpieczenia swoich interesów banki będą inwestować miliony złotych w opiekę prawną. Widać to już po raportach finansowych za I kwartał 2024 roku – przykładowo w BNP Paribas koszty doradztwa prawnego związanego ze sprawami frankowymi wzrosły rdr o ponad 6,5 mln zł. To bardzo dużo, jeśli weźmiemy pod uwagę niską zasobność frankowego portfela tego podmiotu.

W 2024 roku kancelarie reprezentujące banki będą zajmować się przede wszystkim wychwytywaniem tych spraw, które zostały zainicjowane w 2021 roku.Jeżeli klient złożył w tym okresie reklamację na swój frankowy kredyt, wysłał przedsądowe wezwanie do zapłaty lub doręczył pozew, może spodziewać się pod koniec tego roku kontrpowództwa o zwrot kapitału (oczywiście o ile jeszcze go nie dostał).

Niepewność co do tego, jak sądy będą liczyć termin przedawnienia, wpłynie na większą czujność w sektorze?

Banki będą ostrożniejsze niż do tej pory: nie mogą mieć pewności, który termin weźmie pod uwagę sąd, licząc bieg terminu przedawnienia. Roszczenia przedsiębiorcy, jakim jest bank, przedawniają się po trzech latach. Zgodnie z grudniowym wyrokiem TSUE bieg przedawnienia roszczeń banku i kredytobiorcy rozpoczyna się w tej samej dacie. Z kolei Izba Cywilna SN w dużej uchwale frankowej uznała, że bieg terminu przedawnienia roszczeń instytucji finansowej rozpoczyna się dzień po zdarzeniu, jakim jest zakwestionowanie przez klienta niektórych postanowień umownych.

Wcześniej banki czuły się bezpiecznie, a to za sprawą uchwały III CZP 6/21, która wprowadziła do krajowego orzecznictwa koncepcję trwałej bezskuteczności umowy. Konsument, który chciał unieważnić swój kredyt, musiał złożyć przed sądem oficjalne oświadczenie o znajomości skutków eliminacji kontraktu z obrotu prawnego. I wyrazić zgodę na to, by sąd tę umowę unieważnił. Dopiero od tego zdarzenia liczono początek biegu terminu przedawnienia roszczeń banku.

Ta metoda przeszła do historii wraz z orzeczeniem TSUE z 7 grudnia 2023 roku w sprawie C-140/22. Jej los został przypieczętowany orzeczeniem wydanym tydzień później, w sprawie C-28/22.

Nie chcą, ale muszą: banki poświęcą masę czasu (i pieniędzy) na formułowanie kontrpowództw z powodu teorii dwóch kondykcji

Pełnomocnicy prawni banków, pytani przez media o pozwy dotyczące zwrotu kapitału kredytu, wyjaśniają, że ich mocodawcy nie mają wyjścia. Muszą zadbać o to, by ich roszczenie trafiło do konsumenta w odpowiednim terminie, bo tylko w ten sposób mogą zabezpieczyć swoje interesy przed sytuacją, w której przepadnie im zwrot użyczonej kwoty.

Sytuacja wyglądałaby inaczej, gdyby sądy wciąż akceptowały rozliczenia stron nieważnej umowy zgodnie z teorią salda (czyli przyjmowały pogląd, że wzajemne wierzytelności ulegają kompensacji do kwoty niższej z nich). Ponieważ zarówno Sąd Najwyższy, jak i sądy powszechne uważają za prawidłowe rozliczanie takich umów zgodnie z teorią dwóch kondykcji, czyli przyjmują, że strony dysponują dwoma odrębnymi roszczeniami, taktyka banków w tym sporze nie może być inna.

Banki JUŻ przegrywają sprawy o zwrot kapitału. Znamy szczegóły

Choć przedstawiciele sektora zapowiadają masowe rozsyłanie powództw o zwrot kapitału, to w niektórych przypadkach już przegapiły właściwy czas na reakcję. Jeżeli ktoś pozwał bank w 2020 roku lub wcześniej, a podmiot po dziś dzień nie zrewanżował się roszczeniem o zwrot kapitału, naprawa tego błędu może się okazać daremna.

Dotarliśmy do wyroków, w których sądy orzekły przedawnienie roszczeń banków. Niektóre są już prawomocne. Oto przykłady takich spraw:

  • IV C 1886/21 – sprawa zakończona przez Sąd Okręgowy w Warszawie dnia 18 marca 2024 roku. W niniejszej sprawie sąd oddalił w całości roszczenia Santander Banku, w tym roszczenie ewentualne dotyczące sytuacji, w której sąd uznałby nieważność umowy i zasądził rozliczenie wg teorii dwóch kondykcji. Chodzi oczywiście o roszczenie dotyczące zwrotu kapitału kredytu, które, zdaniem sądu, jest już przedawnione. Dlaczego tak się stało? Ponieważ klienci banku doręczyli bankowi pismo ze swoimi zastrzeżeniami dnia 13 września 2017 roku. W tym samym roku bank otrzymał od klientów zawezwanie do próby ugodowej, w którym podniesiono zarzut nieważności umowy kredytowej. Przyjmując te zdarzenia za inicjujące bieg terminu przedawnienia roszczeń banku, należy uznać, że roszczenia te uległy przedawnieniu dnia 31 grudnia 2020 roku. Swoje roszczenia bank przedstawił klientom dopiero 28 kwietnia 2022 roku. Na tej podstawie sąd oddalił roszczenie o zwrot kapitału. Sprawę prowadziła mec. Teresa Majewska
  • V ACa 45/22 – tę sprawę prowadził Sąd Apelacyjny w Katowicach. Wyrok został wydany 20 kwietnia 2023 roku – jest w całości niekorzystny dla banku PKO BP, z którym spór mieli jego klienci. Bank skierował w stronę klientów trzy roszczenia – jedno główne i dwa ewentualne. Drugie z roszczeń ewentualnych dotyczyło właśnie zwrotu kwoty udzielonego kapitału. Co ciekawe, roszczenie to zostało rozpatrzone pozytywnie przez sąd I instancji, czyli Sąd Okręgowy w Gliwicach (wyrok w sprawie I C 233/18 z dnia września 2021 roku). Wg tamtego orzeczenia klienci banku byli zobowiązani do zwrotu 103 tys. zł tytułem niedopłaty w świadczeniu nienależnym. Obie strony sporu wniosły apelację – bank chciał, aby umowę uznać za ważną, z kolei kredytobiorcy – aby sąd II instancji stwierdził przedawnienie roszczeń banku o zwrot kapitału. Reklamacja klientów dotycząca nieważności umowy została doręczona w 2016 roku, tymczasem bank pozwał klientów o zwrot kapitału dopiero w lutym 2020 roku. Sąd oddalił roszczenia banku i przychylił się do roszczenia klientów. Wyrok, uznający przedawnienie roszczeń banku, jest prawomocny. Bankowi przysługuje skarga kasacyjna do SN. Sprawę prowadziła mec. Teresa Majewska
  • XVIII C 6/22 – w tej sprawie, w części dotyczącej powództwa wytoczonego przez mBank S.A. jego klientom, Sąd Okręgowy w Poznaniu dnia 14 marca 2024 roku oddalił powództwo i umorzył postępowanie dotyczące roszczenia o zapłatę kwoty 37 604,14 zł z odsetkami ustawowymi za opóźnienie, nadto obciążył bank kosztami postępowania. Krótko mówiąc, powództwo mBanku o zwrot kapitału zostało oddalone. Podstawą jest to, że pełnomocnik kredytobiorców już w 2017 roku poinformował bank, że zdaniem jego mocodawców umowa jest nieważna. Bank powinien był więc sformułować swoje roszczenie o zwrot kapitału do końca 2020 roku. Nie zrobił tego – pozew banku został złożony dopiero w 2021 roku. Sąd uznał więc, że roszczenie banku jest przedawnione. Sprawę prowadziła Kancelaria Radcy Prawnego Adam Złotnik.

Czy sądy muszą zasądzać przedawnienie roszczeń banku, gdy te zbyt późno złożyły pozew?

Czy sąd zawsze zasądzi przedawnienie roszczenia banku o zwrot kapitału, gdy pozew tej instytucji został złożony później niż w 3 lata od rozpoczęcia biegu terminu przedawnienia? Niestety nie. Sądy mają dużą dowolność w odnoszeniu się do tych roszczeń, nawet mimo wyroków TSUE i dużej uchwały frankowej. Mogą uznać, że – choć przedsiębiorca spóźnił się z wysunięciem roszczenia – to i tak należy je uznać, gdyż pozbawienie go możliwości dochodzenia zwrotu tej kwoty byłoby nieuczciwe. Klient banku otrzymałby już nie tylko darmowy kredyt, ale i darmowy kapitał, za który kupił nieruchomość, wartą dziś co najmniej kilkadziesiąt procent więcej niż w dniu zakupu.

Chcemy podkreślić jedną ważną rzecz: część sądów przychyla się do tego, że choć kredytobiorca w sytuacji przedawnienia roszczeń banku zyskuje dodatkową korzyść, to nie można uznać, że doszło w ten sposób do nielegalnego wzbogacenia się. Uznanie zarzutu przedawnienia podniesionego przez kredytobiorcę nie będzie w tej sytuacji nieetyczne. Wyraz temu poglądowi dał sąd w sprawie V ACa 45/22.

Eksperci prawni zwracają uwagę jeszcze na jedną rzecz: wciąż brak jednoznacznego stanowiska Trybunału Sprawiedliwości UE w sprawie przedawnienia roszczeń banku. W grudniowych wyrokach TSUE uznał po prostu, że:

  • nie można uzależniać biegu terminu przedawnienia roszczeń od momentu złożenia przez konsumenta sformalizowanego oświadczenia przed sądem, dotyczącego znajomości skutków nieważności umowy
  • bieg terminu przedawnienia roszczeń powinien być taki sam dla obu stron sporu.

Prawnicy z niecierpliwością czekają, aż TSUE pochyli się nad kolejnymi polskimi pytaniami prejudycjalnymi dotyczącymi tego zagadnienia. I być może odniesie się do koncepcji, zgodnie z którą termin przedawnienia roszczeń powinien być liczony od dnia, w którym doszło do… wypłaty kredytu. Jeśli Trybunał doszedłby do takiego wniosku, to frankowicze zyskaliby argument za tym, że roszczenia banku są już przedawnione w każdej sprawie o nieważność umowy frankowej. Te bowiem, z nielicznymi wyjątkami, były zawierane w latach 2004-2009.

Pozostaje zatem czekać na dzień, w którym unijni sędziowie po raz kolejny wezmą pod lupę ten, jakże ważny, aspekt postępowań o abuzywne umowy kredytowe.

PODSUMOWANIE:

  • Pozwy o zwrot kapitału, które kredytobiorcy dostaną od banków jeszcze w tym roku, nie powinny budzić niepokoju. To standardowa procedura, którą banki muszą wdrożyć, by zminimalizować swoje straty
  • Kredytobiorcy, którzy poinformowali bank o swoich zastrzeżeniach dotyczących umowy w 2020 roku lub wcześniej, i jednocześnie nie otrzymali od banku kontrpowództwa z roszczeniem o zwrot kapitału, mogą podnieść zarzut przedawnienia roszczeń kredytodawcy
  • Sądy mogą, ale wcale nie muszą uznawać, że bankowi nie należy się zwrot kapitału w sytuacji, w której zbyt późno wystosował swoje powództwo. Bywa jednak, że negatywny w tej kwestii wyrok sądu I instancji zostaje zmieniony w apelacji.
Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]

Anna Lipińska

Dziennikarka z zamiłowania. Dobrze czuje się w tematyce gospodarczej. Jej rodzinie szczególnie bliskie są zmagania z nieuczciwymi praktykami banków. Specjalizuje się w tłumaczeniu wyroków oraz orzeczeń sądów, tak aby były zrozumiałe dla osób nie będących prawnikami.

Dodaj Opinie

Kliknij tutaj, aby opublikować komentarz