wiadomości frankowicze

Bank proponuje ugodę za kredyt we frankach? Na jaki kurs przewalutowania warto się zgodzić?

Banki zrozumiały już, że muszą dać frankowiczom możliwość negocjacji ugody, by móc w ogóle liczyć na zainteresowanie ich ofertą. Od kiedy WIBOR zaczął rosnąć, kredytobiorcy podchodzą do kwestii ugód ze znacznie mniejszym entuzjazmem, zatem wzorce z 2021 roku musiały zostać mocno zaktualizowane i dostosowane do nowych warunków. Frankowiczów interesuje przede wszystkim to, po jakim kursie opłaca się przewalutować kredyt na złotówki i na jak duże ustępstwa jest gotowy pójść bank, by namówić klienta na ugodę. Postaramy się odpowiedzieć na te pytania w poniższym tekście.

  • Wg wstępnych szacunków bankom udało się podpisać już 40 tys. ugód frankowych i zdecydowanie mają chęć na więcej
  • Nastawienie kredytobiorców do ugód zmieniło się jednak diametralnie, gdy RPP zaczęła podnosić koszt pieniądza
  • Obecnie kredytobiorca może negocjować warunki ugody, w tym zarówno kurs przewalutowania, jak i kwotę umorzenia salda
  • Frankowicz, który zdecyduje się na ugodę, powinien wziąć pod uwagę kilka istotnych czynników, które mogą mieć wpływ na jej opłacalność.

Bank proponuje przewalutowanie kredytu po kursie CHF równym 2 zł. Co robić?

Obecnie banki nie chwalą się wszem i wobec, po jakim kursie są gotowe przewalutować kredyt frankowy – stawiają na indywidualne oferty, czym zachęcają część klientów do nawiązania kontaktu i rozpoczęcia negocjacji. Podmioty wchodzące w skład sektora mają różne podejście do kwestii kursu przewalutowania. Co bardziej konserwatywne dalej chcą konwertować kredyt po kursie z dnia zawarcia ugody.

Coraz więcej podmiotów jednak rozumie, że w obecnych realiach gospodarczych nie znajdzie się wielu chętnych na takie rozwiązanie. Dlatego proponują bardziej atrakcyjne warunki, np. przewalutowanie po kursie z dnia podpisania umowy. Dla kogoś, kto brał kredyt w lipcu 2008 roku, może się to okazać propozycja godna rozważenia. Czy aby na pewno?

Trzeba mieć świadomość tego, że przewalutowanie kredytu po kursie równym 2 zł czy jakimkolwiek innym wynegocjowanym w banku nie będzie obejmowało pełnej kwoty zaciągniętego zobowiązania, a jedynie to, co pozostało do spłaty. Ma to bardzo duże znaczenie, ponieważ kredytobiorca, który podpisał umowę kilkanaście lat temu i regularnie ją spłacał, prawdopodobnie oddał już bankowi to, co od niego pożyczył, a jeśli nawet nie, to zapewne niewiele mu do tego brakuje.

Podpisując ugodę, taki klient akceptuje to, że jego umowa kredytowa pozostaje nadal w mocy, tyle tylko, że na zmienionych zasadach. A to oznacza, że mimo spłacenia nominalnej wartości kredytu nadal będzie płacił raty. Gdyby zdecydował się pozwać bank, mógłby liczyć na unieważnienie umowy, czyli doprowadzenie do sytuacji, w której jego zobowiązanie przestałoby istnieć.

Jeśli przez lata wywiązywania się z obowiązków wynikających z umowy dokonał na rzecz banku nadpłaty ponad wartość kapitału, owa nadpłata zostałaby mu oddana, niewykluczone, że powiększona o ustawowe odsetki za opóźnienie. Decydując się na ugodę, kredytobiorca rezygnuje z tych możliwości i akceptuje, że od teraz będzie spłacał swoje raty w oparciu o oprocentowanie stawką WIBOR + marża.

Co to oznacza? Że będzie ponosił wyższe koszty kredytu: część odsetkowa raty wzrośnie. W zależności od tego, jaką kwotę bank będzie życzył sobie otrzymać od kredytobiorcy po ugodzie, wzrosnąć też może cała rata. Zgadza się, umorzenie części salda i przewalutowanie kredytu po kursie 2 zł czy 2,5 zł nie gwarantuje wcale, że rata kapitałowo-odsetkowa będzie mniejsza niż do tej pory.

Mało tego, jeśli kredytobiorca nie ma w planach wcześniejszej spłaty kredytu i chce na bieżąco regulować swoje raty, musi liczyć się z tym, że w ostatecznym rozrachunku zapłaci bankowi… więcej niż wynikało to z poprzedniego, czyli frankowego harmonogramu. Taka jest właśnie konsekwencja wysokich odsetek przy stawce WIBOR.

Kto tak naprawdę korzysta na ugodzie frankowej? Nie klient…

Dla kogo zatem jest korzystne przewalutowanie kredytu frankowego na złotowy po kursie 2 zł? Dla banku oczywiście. Eliminuje on ryzyko prawne danej umowy – wie już, że klient nie pójdzie z nią do sądu. Nie będzie więc musiał powiększać swoich rezerw, co byłoby nieuniknione, gdyby klient złożył pozew. Mało tego. Bank, który zawrze z kredytobiorcą ugodę, nie tylko nie straci na tym rozwiązaniu, ale w dłuższej perspektywie zyska, właśnie dzięki wysokim odsetkom od kredytu złotowego.

Banki doskonale zdają sobie z tego sprawę, dlatego wiele z nich wręcz doradza klientom wybór stałej stawki oprocentowania na 5 (mBank), a nawet i 10 lat (Millennium). Kredytodawcy tłumaczą frankowiczom, że w ten sposób chronią ich przed ewentualną podwyżką oprocentowania. Prawda jest jednak taka, że wybór stałej stawki przy rekordowo wysokim WIBORze zabezpiecza głównie… interesy samego banku, który wie, że RPP prędzej czy później obniży stopy procentowe, a wówczas jego zyski z odsetek będą niższe.

Nie sposób zapomnieć też o wirtualnym charakterze salda zadłużenia, które zostało wykreowane przez bank. Podmioty funkcjonujące na rynku finansowym stale powtarzają frankowiczom, że ryzyko kursowe wadliwych umów powinno być równomiernie rozłożone na strony kontraktu.

Rzecz w tym, że w tych umowach od początku nie było żadnego ryzyka kursowego po stronie banku. Ten, aby zrealizować umowę, nie kupował franków – wypłacał klientowi złotówki i oczekiwał też, że będzie on spłacał swoje raty w krajowej walucie. Kredyt był sztucznie waloryzowany do franka, a teraz bank w geście wspaniałomyślności jest gotowy umorzyć część sztucznie wykreowanego długu, po czym klient i tak będzie z reguły musiał zapłacić za swój kredyt niemal drugie tyle, ile pożyczył!

Jak upewnić się, że ugoda frankowa naprawdę jest korzystna?

Kredytobiorca, który chce sprawdzić, ile rzeczywiście może stracić lub zyskać na ugodzie, powinien pytać w banku o dwie kwestie – RRSO, czyli rzeczywistą roczną stopę oprocentowania oraz o CKK, czyli całkowity koszt kredytu. W ten sposób uzyska informacje, ile faktycznie będzie wynosiło oprocentowanie jego zobowiązania, a także ile spłaci bankowi ŁĄCZNIE od początku uruchomienia kredytu.

Informacja o RRSO może być szokująca, zwłaszcza dla klientów mBanku, którzy kuszeni są ostatnio preferencyjną stawką oprocentowania 4,99 proc. na okres 5 lat. W rzeczywistości RRSO w tej ofercie może wynosić nawet 8 proc., jest zatem nieznacznie tylko korzystniejsza niż stawka dla klienta z ulicy, który przyjdzie zaciągnąć nowy kredyt ze zmienną stopą.

Warto podkreślić, że ugoda z bankiem, obojętnie jak korzystna by się wydawała, nie powinna być podpisywana bez konsultacji z dobrym prawnikiem. Ugody są tak skonstruowane, by zabezpieczać bank i jego interesy, a nie służyć dobru klienta. Analiza ugody przez profesjonalnego pełnomocnika prawnego może oszczędzić kredytobiorcy wielu rozczarowań i uchronić go przed podjęciem nieprzemyślanej, pochopnej decyzji, na którą bank tak bardzo liczy.

 

Click to rate this post!
[Total: 2 Average: 5]