Wiadomości Wyróżnione

Analiza wyroku TSUE C-396/24 (Lubreczlik) – Kluczowy wyrok co oznacza dla frankowiczów i banków

Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej (TSUE) wydał 19 czerwca 2025 r. wyrok w sprawie C-396/24 (znanej jako Lubreczlik), dotyczący kredytów indeksowanych do franka szwajcarskiego (CHF). Orzeczenie to jednoznacznie stawia konsumentów na uprzywilejowanej pozycji. Zakazuje bankom żądania od konsumenta zwrotu całej nominalnej kwoty kredytu, jeżeli kredytobiorca spłacił już część rat. TSUE wskazał też, że polskie sądy nie mogą automatycznie nadawać wyrokom klauzuli natychmiastowej wykonalności na rzecz banku, jeśli konsument kwestionuje roszczenie. To przełomowe rozstrzygnięcie kładzie kres dotychczasowej praktyce i ma ogromne znaczenie zarówno dla frankowiczów, jak i dla sektora bankowego. Poniżej przedstawiamy przystępną analizę prawną i ekonomiczną tego wyroku – wyjaśniamy główne tezy Trybunału, skutki dla kredytobiorców i banków oraz dalsze konsekwencje rynkowe, w prostym języku zrozumiałym dla każdego posiadacza kredytu frankowego.

Kluczowe fakty o wyroku TSUE (C-396/24 Lubreczlik):

  • Brak żądania zwrotu całego kapitału: Bank nie może wymagać od frankowicza oddania pełnej kwoty kredytu po unieważnieniu umowy – musi uwzględnić już spłacone raty.
  • Ochrona konsumenta w procesie: Sąd nie nada automatycznie rygoru natychmiastowej wykonalności wyrokom zasądzającym roszczenia banku – chroni to konsumenta przed gwałtowną egzekucją długu.
  • Wzmocnienie pozycji frankowiczów: Wyrok usuwa efekt zastraszania pozwami banków – tzw. SLAPP-y (pozwy strategiczne) straciły skuteczność, co zachęci więcej frankowiczów do dochodzenia swoich praw.
  • Nowa rzeczywistość dla banków: Instytucje finansowe muszą się liczyć z większym ryzykiem finansowym, zmianą strategii (np. nacisk na ugody) oraz presją na poprawę praktyk i reputacji.

Główne tezy i motywy wyroku TSUE

TSUE stanął po stronie konsumentów. W wyroku w sprawie Lubreczlik Trybunał jasno orzekł, że jeżeli umowa kredytu indeksowanego do waluty obcej zostaje unieważniona z powodu nieuczciwych klauzul, bank nie ma prawa żądać od konsumenta zwrotu pełnej nominalnej kwoty kredytu. Dotyczy to sytuacji, gdy kredytobiorca spłacił już jakąś część zobowiązania – zdaniem TSUE ignorowanie tych spłat i domaganie się całej kwoty po unieważnieniu umowy jest sprzeczne z prawem UE. Trybunał podważył w ten sposób dotychczasową polską linię orzeczniczą opartą na tzw. teorii dwóch kondykcji, zgodnie z którą po stwierdzeniu nieważności umowy każda ze stron może dochodzić swojego roszczenia osobno (bank całego wypłaconego kapitału, a konsument – wszystkich wpłaconych rat). Bankowi to prawo nie przysługuje.

Podstawa prawna: dyrektywa 93/13/EWG (art. 7 ust. 1). TSUE oparł swój wyrok na wykładni art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG o nieuczciwych warunkach w umowach konsumenckich. Przepis ten zobowiązuje państwa UE do zapewnienia skutecznej ochrony konsumentów przed nieuczciwymi klauzulami i zapobiegania ich stosowaniu.

Trybunał uznał, że dopuszczenie praktyki żądania przez bank zwrotu pełnego kapitału, niezależnie od dokonanych spłat i realnego zadłużenia, podważa cel dyrektywy – osłabia efekt odstraszający przedsiębiorców od stosowania klauzul abuzywnych i zniechęca konsumentów do dochodzenia swoich praw. W ocenie TSUE takie podejście „narusza przepisy unijnej dyrektywy o nieuczciwych warunkach”, ponieważ stawia konsumenta w obliczu nieproporcjonalnych konsekwencji finansowych i ryzyka.

Innymi słowy, kredytobiorca nie może być karany za to, że dochodzi unieważnienia wadliwej umowy – prawo UE nie pozwala, by strach przed natychmiastowym żądaniem ogromnej kwoty dławił gotowość konsumenta do obrony swoich racji.

Zakaz automatycznej natychmiastowej wykonalności. Drugą kluczową tezą wyroku jest sprzeciw TSUE wobec praktyki, by wyroki zasądzające na rzecz banku były z urzędu zaopatrywane w rygor natychmiastowej wykonalności. W polskim prawie procesowym istniał obowiązek, że sąd I instancji z urzędu nadaje wyrokowi klauzulę natychmiastowej wykonalności w określonych sytuacjach (np. przy zasądzeniu roszczenia uznanego przez pozwanego lub opartego na określonych dokumentach). W kontekście sporów frankowych oznaczało to, że jeśli sąd zasądził na rzecz banku zwrot kapitału, wyrok mógł być od razu egzekwowany – nawet jeśli konsument składał apelację.

TSUE uznał, że taki automatyzm jest niedopuszczalny, bo naraża konsumenta na poważne skutki finansowe i może go odstraszać od podejmowania walki sądowej. Konsument mógłby stanąć przed groźbą szybkiej egzekucji dużej sumy (a nawet utraty domu) zanim jego sprawa zostanie ostatecznie rozstrzygnięta – to efekt sprzeczny z zasadą skutecznej ochrony praw konsumenta.

Trybunał podkreślił, że sądy krajowe muszą stosować prawo tak, by nie osłabiać ochrony konsumenta gwarantowanej w prawie UE. W praktyce oznacza to konieczność pominięcia lub elastycznej interpretacji przepisów krajowych, które automatycznie faworyzują bank kosztem klienta.

Uzasadnienie TSUE – ochrona równowagi stron. W motywach rozstrzygnięcia TSUE akcentuje, że po unieważnieniu umowy obie strony powinny rozliczyć się sprawiedliwie i proporcjonalnie. Skoro umowa od początku była nieważna z winy banku (to w jego wzorcu znalazły się klauzule abuzywne), to nie można dopuścić, by bank odzyskał cały nominalny kapitał bez uwzględnienia spłat, bo prowadziłoby to do rażącej dysproporcji i de facto sankcjonowało nieuczciwe praktyki. Taka interpretacja zabezpiecza tzw. efekt odstraszający dyrektywy 93/13 – banki muszą liczyć się z tym, że za stosowanie abuzywnych postanowień poniosą ryzyko finansowe, a konsument zostanie możliwie przywrócony do sytuacji, w jakiej by był, gdyby nie zawarto wadliwej umowy. Trybunał w poprzednich orzeczeniach dotyczących kredytów frankowych szedł w podobnym kierunku: np. w 2023 r. uznał, że bankom nie należy się żadne „wynagrodzenie za korzystanie z kapitału” ponad zwrot pożyczonej sumy, a w 2024 r. zakwestionował próby blokowania wypłaty zasądzonych kwot konsumentom poprzez powoływanie się na “prawo zatrzymania”. Najnowszy wyrok C-396/24 jest logiczną kontynuacją tej prokonsumenckiej linii: wszystkie argumenty banków zmierzające do zmniejszenia własnych strat kosztem klienta zostały uznane za niezgodne z prawem unijnym i celami dyrektywy 93/13.

Główne przesłanie wyroku TSUE jest następujące: w razie unieważnienia „frankowej” umowy kredytowej wskutek nieuczciwych warunków, rozliczenie stron musi uwzględniać to, co konsument już spłacił, a sądy nie mogą poprzez procedurę procesową stwarzać dla konsumenta dodatkowych barier (jak natychmiastowa wykonalność wyroku na rzecz banku). Taka interpretacja prawa zapewnia, że art. 7 ust. 1 dyrektywy 93/13/EWG – wymagający skutecznej ochrony przed klauzulami abuzywnymi – jest realizowany w praktyce, a przeciętny kredytobiorca nie będzie bał się walczyć o swoje prawa z obawy przed druzgocącymi konsekwencjami finansowymi.

Znaczenie wyroku dla frankowiczów

Koniec groźby „oddawania wszystkiego od nowa”. Dla tysięcy frankowiczów wyrok ten ma fundamentalne znaczenie. Zakaz żądania całej nominalnej kwoty kredytu po unieważnieniu umowy oznacza, że kredytobiorca nie musi się obawiać, iż po wygraniu sprawy nagle będzie musiał zwrócić bankowi całą pożyczoną sumę. W dotychczasowej praktyce zdarzało się, że bank – powołując się na teorię dwóch kondykcji – żądał od klienta nawet kilkuset tysięcy złotych (pełnej kwoty udzielonego kredytu) mimo że klient przez lata sumiennie spłacał raty. Teraz TSUE jasno powiedział: bank musi uwzględnić te spłaty. Jeśli np. wziąłeś 300 tys. zł kredytu, a do momentu unieważnienia umowy zdążyłeś spłacić 150 tys. zł, to bank może domagać się co najwyżej pozostałych ~150 tys. zł, a nie całych 300 tys. zł. Co więcej, jeżeli przez lata spłacania kredytu Twoje sumy wpłat przewyższyły kwotę pożyczonego kapitału (co w przypadku długotrwałych umów i wysokiego kursu CHF jest możliwe), to bank nie ma już żadnego roszczenia – wręcz przeciwnie, to Tobie należy się od banku zwrot nadpłaty. Taka interpretacja „saldo” oznacza, że frankowicz nie zostanie podwójnie obciążony i unika sytuacji, w której musi najpierw oddać całość kapitału, a dopiero potem odzyskać swoje pieniądze od banku. TSUE wskazał, że podejście polegające na niezależnym dochodzeniu pełnych kwot przez obie strony „narusza przepisy unijnej dyrektywy”, bo tworzy nadmierne obciążenie konsumenta. Dla przeciętnego frankowicza przekaz jest prosty: unieważnienie umowy oczyści Cię z długu, a nie wpędzi w nowy.

Wpływ na trwające procesy sądowe. Wyrok ma bezpośrednie przełożenie na tysiące spraw w polskich sądach dotyczących kredytów frankowych. Szacuje się, że w Polsce toczy się już ok. 230 tysięcy postępowań związanych z hipotekami frankowymi – ogromna większość z powództw konsumentów o unieważnienie umowy i zwrot spłaconych rat.

Frankowicze z już toczącymi się sprawami powinni zyskać na czasie i bezpieczeństwie: nie grozi im nagła egzekucja całego kapitału, więc mogą spokojnie kontynuować proces aż do prawomocnego wyroku, bez obaw że w międzyczasie bank ściągnie należność z ich konta czy majątku. Co istotne, TSUE podkreślił obowiązek sądów krajowych, by unikać „szczególnie szkodliwych skutków dla konsumentów” przy stosowaniu prawa. W praktyce więc, jeśli w Twojej sprawie zapadnie wyrok unieważniający umowę, sąd nie powinien mechanicznie przyznawać bankowi tytułu do natychmiastowej egzekucji ewentualnej kwoty, jaką jesteś mu winien – najpierw wyrok musi się uprawomocnić, co daje czas na apelację i uporządkowanie rozliczeń.

Spodziewany jest także efekt zachęty dla kolejnych frankowiczów do występowania na drogę sądową. Dotąd część niezdecydowanych osób mogła powstrzymywać się przed pozwaniem banku właśnie z obawy, że “jak unieważnię umowę, to bank każe mi od razu oddać całość kredytu”. Po wyroku TSUE taka obawa traci uzasadnienie – prawo stoi po stronie konsumenta i jasno zabrania bankom takich praktyk.

Można więc oczekiwać, że liczba nowych pozwów w perspektywie najbliższych miesięcy nie spadnie (mimo rosnącej fali ugód, o czym dalej), a wielu kredytobiorców poczuje się pewniej, by dochodzić swoich racji w sądzie. Jednocześnie przyszłe postępowania powinny być mniej skomplikowane: skoro kwestia sposobu rozliczeń została przesądzona, spór skupi się głównie na stwierdzeniu nieważności umowy (co jest już w orzecznictwie dość ugruntowane na korzyść frankowiczów – według statystyk nawet 95–99% takich spraw kończy się wygraną konsumentów).

SLAPP – koniec pozwów zastraszających?

Bardzo ważnym skutkiem wyroku jest podcięcie strategii pozwów typu SLAPP stosowanych przez niektóre banki wobec frankowiczów. SLAPP (Strategic Lawsuit Against Public Participation) to określenie na pozwy służące przede wszystkim zastraszeniu pozwanych, a nie realnemu dochodzeniu praw. W kontekście kredytów frankowych mianem tym zaczęto określać masowe pozwy banków przeciw klientom o zwrot kapitału – składane często równolegle lub tuż po pozwie konsumenta, tylko po to, by wywrzeć presję i zniechęcić go do kontynuowania sprawy. Pod koniec 2024 r. kilka dużych banków (m.in. PKO BP, mBank, Bank Millennium) rozpoczęło nawet zorganizowaną akcję pozywania kredytobiorców o zwrot nominalnej kwoty kredytu, i to nieraz zanim umowa została prawomocnie unieważniona, co miało na celu m.in. przerwanie biegu przedawnienia roszczeń banku.

Działania te budziły ogromny niepokój wśród frankowiczów – wiele osób odbierało je właśnie jako straszak, próbę odwiedzenia ich od dochodzenia swoich roszczeń. Teraz, po wyroku TSUE, te pozwy w znacznej mierze tracą rację bytu. Skoro bank nie może domagać się więcej niż wynosi rzeczywiste niespłacone saldo, to roszczenie banku często będzie dużo mniejsze niż straszone „oddawanie całego kredytu”. W wielu przypadkach – zwłaszcza gdy klient spłacał kredyt długo – kwota żądana przez bank będzie zerowa lub symboliczna, bo konsument spłacił już większość kapitału. Perspektywa odzyskania przez bank minimalnej sumy (albo wręcz niczego) osłabia sens pozywania klientów na masową skalę.

Dodatkowo TSUE jednoznacznie potępił mechanizm wywierania presji finansowej na konsumenta (poprzez groźbę natychmiastowej egzekucji) – kontynuowanie takiej taktyki mogłoby zostać uznane za nadużycie prawa procesowego i spotkać się z reakcją sądów krajowych. Już wcześniej polskie sądy zaczęły dostrzegać problem: np. Sąd Okręgowy w Płocku w wyroku z 29.08.2024 r. wprost przyznał, że masowe pozy banków przeciw frankowiczom noszą znamiona pozwów SLAPP. Teraz orzeczenie TSUE dostarcza dodatkowego mocnego argumentu przeciw takim praktykom – można powiedzieć, że ochrona konsumentów przed pozwami odwetowymi została wzmocniona na poziomie europejskim.

Dla frankowiczów oznacza to większy komfort dochodzenia roszczeń: mniejszy stres, mniejsze koszty (bo nie będą musieli odpowiadać na dodatkowe pozwy banku w osobnym procesie) i bardziej przewidywalny wynik sporu. Bank nie może już używać widma „natychmiastowej spłaty całego kredytu” jako straszaka – szala psychologiczna przechyla się na stronę konsumenta.

Większe szanse na polubowne załatwienie sprawy.

Paradoksalnie, wzmocnienie pozycji frankowiczów w sporze sądowym może przełożyć się także na lepsze warunki ewentualnych ugód z bankami. Do tej pory niektóre banki oferowały ugody na niekorzystnych warunkach, licząc że klienci boją się ryzyka procesu. Teraz, gdy ryzyko to znacznie zmalało (bo wiadomo, że konsument nie zostanie na lodzie z olbrzymim długiem do zwrotu), kredytobiorca może twardziej negocjować. Banki, świadome że w sądzie mają nikłe szanse zastraszenia klienta czy ugrania więcej, mogą być bardziej skłonne proponować atrakcyjne ugody.

Już widać trend wzrostu ugód: według Ministerstwa Sprawiedliwości tylko w I kwartale 2025 r. zawarto ponad 11,4 tys. ugód, a od początku 2024 r. już 55,5 tys. porozumień między bankami a kredytobiorcami. Wyrok TSUE z czerwca 2025 r. prawdopodobnie ten trend nasili – frankowicze mają mocniejszą kartę przetargową, więc i więcej spraw może kończyć się ugodowo, bez czekania latami na wyrok.

Konsekwencje wyroku dla banków

Wzrost ryzyka finansowego i konieczność rezerw. Dla banków wyrok TSUE C-396/24 to kolejny cios finansowy w trwającym od lat „kryzysie frankowym”. Już wcześniejsze rozstrzygnięcia (np. zakaz pobierania wynagrodzenia za kapitał) sprawiły, że banki musiały tworzyć wielomiliardowe rezerwy na potencjalne przegrane sprawy i zwroty dla klientów.

Najnowsza decyzja TSUE jeszcze mocniej upewnia rynek, że instytucje finansowe nie odzyskają pełnych kwot z tych kredytów. W praktyce bank będzie mógł liczyć jedynie na zwrot niezwróconej części kapitału, a i to dopiero po prawomocnym zakończeniu sporu. Wiele banków już wcześniej zaczęło zakładać w swoich modelach biznesowych scenariusz, że kredyty frankowe zamienią się w straty – stąd masowe zwiększanie rezerw.

Według danych Narodowego Banku Polskiego, łączna wartość rezerw frankowych polskich banków do połowy 2024 r. wyniosła około 80–85 mld zł. Z tej puli około 25 mld zł już zużyto na pokrycie kosztów prawomocnie przegranych spraw i ugód, ale nadal przewidywano dodatkowe 10–15 mld zł rezerw na pozostałe aktywne kredyty CHF.

Po wyroku TSUE banki mogą być zmuszone do dalszego zwiększenia odpisów – ryzyko prawne pozostaje największym obciążeniem sektora bankowego w Polsce. Co prawda część analityków uważa, że rok 2025 przyniesie zmniejszenie tempa tworzenia nowych rezerw (ze względu na już ugruntowaną linię orzeczniczą i malejącą liczbę nowych pozwów), jednak wyrok TSUE z czerwca 2025 mógł zaskoczyć banki, które do końca liczyły na korzystniejszą dla nich interpretację rozliczeń. Teraz muszą one przyjąć najczarniejszy scenariusz za obowiązujący standard i odpowiednio zabezpieczyć bilanse. Krótko mówiąc, wyrok pogarsza perspektywy zysków banków z portfela frankowego – zamiast oczekiwać zwrotu większości kapitału od klientów, banki muszą pogodzić się z tym, że spora część tych środków stanie się kosztem (zwrotem dla klienta).

Warto jednak zauważyć, że mimo wielomiliardowych rezerw sektor bankowy jako całość wciąż generuje zyski (napędzane wysokimi stopami procentowymi w ostatnich latach).

Zmiana praktyk dochodzenia roszczeń banków

Wyrok TSUE wymusza na bankach przewartościowanie strategii prawnej w sporach z klientami. Dotychczas wiele banków stosowało ofensywną taktykę: pozywały klientów o zwrot kapitału (często jako powództwo wzajemne w odpowiedzi na pozew klienta). Teraz takie działania będą ograniczone lub wręcz kontrproduktywne. Skoro TSUE zabronił żądać pełnej kwoty bez względu na spłaty, bank nie ma sensu pozywać „po staremu” – zapewne zamiast automatycznie żądać całego kapitału, będzie musiał uwzględniać dokonane raty i formułować roszczenie tylko do kwoty brakującej.

W praktyce możliwe są dwa rozwiązania: banki ograniczą pozywanie klientów, czekając raczej na wynik sprawy z powództwa konsumenta (gdzie i tak w ramach rozliczenia wyjdzie na jaw, ile klient ewentualnie powinien oddać), lub będą wnosić o potrącenie wzajemnych należności w trakcie procesu konsumenta. Obecnie polska procedura utrudnia potrącenie roszczenia banku w sprawie z powództwa klienta (art. 203^1 k.p.c. ograniczył taką możliwość), ale po wyroku TSUE sądy mogą czuć się zobligowane do bardziej elastycznego podejścia, by rozliczyć całość w jednym postępowaniu – tak by uniknąć „dublowania spraw sądowych”, czemu zresztą przyświecał zamiar sądu pytającego w sprawie Lubreczlik.

Możliwe zatem, że banki zaczną częściej składać wnioski o potrącenie w ramach obrony (mimo ograniczeń proceduralnych), a sądy – mając na względzie wskazówki TSUE – być może te wnioski uwzględnią dla sprawnego załatwienia całości rozliczeń w jednym wyroku.

Jeśli zaś chodzi o pozwy typowo „odwetowe” (SLAPP), to – jak wspomniano – presja TSUE i opinii publicznej powinna te praktyki ukrócić. Bank pozywający klienta bez uzasadnienia ekonomicznego (tylko po to, by wywrzeć presję) naraża się teraz na zarzut nadużycia prawa i ryzyko przegrania takiego procesu z kretesem. Już samo to powinno studzić zapał banków do pozywania. Ponadto banki mogą bardziej pragmatycznie kalkulować: skoro w świetle orzeczenia TSUE i tak będą musiały oddać większość pieniędzy klientom, to przedłużanie sporów generuje tylko odsetki za opóźnienie i koszty prawne. Bardziej opłaci się szybciej dogadać lub przynajmniej nie eskalować konfliktu dodatkowymi powództwami.

Możliwe strategie prawne banków po wyroku C-396/24

Banki mogą szukać sposobów, by zminimalizować skutki tego wyroku. Jedną z dróg jest przyspieszenie zawierania ugód – im więcej spraw zakończą polubownie teraz, tym mniej zapłacą odsetek karnych w przyszłości i tym mniejsze rezerwy będą musiały utrzymywać. Inną strategią jest lobbowanie za zmianami prawa krajowego, które mogłyby choć częściowo poprawić ich sytuację. Już obecnie rząd pracuje nad ustawą mającą usprawnić postępowania frankowe i promować ugody. Banki zapewne popierają te zmiany, bo szybkie zakończenie lawiny pozwów leży także w ich interesie.

Bardziej prawdopodobne jest zatem przyjęcie strategii „minimalizacji strat”: stopniowe „sprzątanie” portfela frankowego (ugody, prawomocne wyroki i wypłaty zasądzonych kwot), przy jednoczesnym zarabianiu na innych obszarach działalności w celu uzupełnienia ubytków finansowych.

Reasumując, wyrok TSUE w sprawie Lubreczlik to kamień milowy, który definitywnie przechyla szalę na korzyść frankowiczów i wymusza istotne zmiany w polskim sektorze bankowym. Poniżej tabela podsumowuje kluczowe skutki wyroku z perspektywy frankowiczów i banków:

Kwestia Dla frankowiczów (kredytobiorców) Dla banków
Zwrot nominalnej kwoty kredytu Nie muszą oddawać całego kapitału po unieważnieniu umowy – bank musi odjąć wszystkie wpłacone raty. Mniejsze ryzyko finansowe po wygranej sprawie (oddają tylko ewentualną brakującą część kapitału). Nie odzyskają pełnej kwoty udzielonego kredytu – mogą domagać się jedynie niespłaconej części kapitału. Utrata nadziei na dodatkowe kwoty, większe straty finansowe (konieczność odpisów na różnicę).
Natychmiastowa wykonalność Chronieni przed nagłą egzekucją – wyrok zasądzający zwrot kapitału dla banku nie będzie z automatu wykonalny. Mają czas na apelację i uregulowanie rozliczeń, brak groźby szybkiej licytacji majątku. Utrudnione szybkie egzekwowanie roszczeń – muszą czekać na prawomocny wyrok, by ściągnąć ewentualną należność. Słabsza pozycja nacisku na klienta, brak możliwości szybkiego zaspokojenia przed końcem procesu.
Postępowania sądowe i SLAPP Większa pewność wygranej i spokój w procesie. Nie muszą obawiać się kontrpozwów o cały kapitał – jeśli bank pozwał, to i tak nie może żądać więcej niż pozostałe saldo. Mniej stresu i kosztów (mniej spraw równoległych). Chętniej pójdą do sądu po swoje prawa. Ograniczenie strategii pozwów przeciw klientom – masowe kontrpozwy tracą sens (małe kwoty do odzyskania). Konieczność zmiany taktyki procesowej: rezygnacja z pozwów czysto zastraszających. Banki przestaną przedłużać spory w nadziei na zniechęcenie klientów – muszą liczyć się z aktywniejszą rolą sądów broniących konsumentów.
Ryzyko finansowe i rezerwy Wyrok zwiększa szanse na korzystne finansowo rozliczenie – mogą odzyskać nadpłacone raty bez potrąceń na rzecz banku. Unikają długów wobec banku przewyższających ich realne zaległości. Stabilniejsza sytuacja domowego budżetu po sporze. Konieczność utrzymania wysokich rezerw na przegrane sprawy. Wzrost łącznych kosztów „frankowych” – mniejsza wartość portfela kredytowego. Potencjalny wpływ na wyniki finansowe (niższe zyski, presja na kapitały). Konieczność zabezpieczenia płynności na wypłaty dla klientów.
Ugody i strategia Silniejsza pozycja w negocjacjach – mogą żądać lepszych warunków ugody, bo wiedzą, że w sądzie mają przewagę. Szybsze otrzymanie zwrotów (banki będą skłonne dogadać się wcześniej). Mniej czasu straconego na wieloletnie procesy. Większa motywacja do zawierania ugód – by ograniczyć koszty odsetek i procesów. Dostosowanie oferty ugodowej (bardziej atrakcyjnej dla klienta) w celu zachęcenia do polubownego zamknięcia sporu. Ogólna zmiana strategii na minimalizację strat i odbudowę relacji z klientami.
Reputacja i zaufanie Satysfakcja z wygranej „sprawiedliwości” – potwierdzenie, że ich walka była słuszna. Wzrost zaufania do systemu prawnego (UE skutecznie ochroniła konsumentów). Lepsze relacje z bankiem w przyszłości możliwe, jeśli bank zmieni podejście. Utrata argumentów i nadszarpnięty wizerunek – muszą odbudować zaufanie klientów i opinii publicznej. Presja, by ulepszyć standardy obsługi i unikać nieuczciwych praktyk. Ryzyko większej ostrożności inwestorów wobec sektora (postrzeganie sektora jako obarczonego ryzykiem prawnym).

Podsumowanie:

Wyrok TSUE z 19 czerwca 2025 r. to długo oczekiwane przez frankowiczów zwycięstwo, które przywraca elementarną sprawiedliwość w rozliczeniach kredytów walutowych. Konsumenci zyskują pewność, że unieważnienie nieuczciwej umowy uwolni ich od toksycznego długu bez groźby popadnięcia w jeszcze większe zobowiązania, a bank nie będzie już ponad prawem egzekwował całego kapitału w imię źle pojętej formalności.

Dla tysięcy polskich rodzin oznacza to finansowe odciążenie i spokój – mogą zamknąć rozdział kredytu frankowego oddając tylko to, czego faktycznie nie spłacili, i odzyskując nadpłacone pieniądze. Sektora bankowego czeka z kolei rachunek sumienia i dalszy rachunek finansowy: muszą zaakceptować straty, jakie są konsekwencją dawnych błędów i agresywnych postanowień umownych.

W szerszej perspektywie wyrok ten poprawi standardy rynku – potwierdza, że w starciu konsument kontra instytucja finansowa prawo stoi na straży słabszego, co z czasem przełoży się na bardziej zrównoważone i uczciwe relacje na linii bank-klient. Polski rynek finansowy, choć obciążony kosztami, wychodzi z kryzysu frankowego mądrzejszy i dojrzalszy, a frankowicze po latach niepewności wreszcie mogą odetchnąć z ulgą.

Click to rate this post!
[Total: 15 Average: 4.8]